Wystawili rachunek, każdy z nas za zdrowie w 2018 r. zapłacił 2534 zł

Udostępnij:
Z „Rachunku od Państwa” wynika, że w 2018 r. na mieszkańca Polski rządzący wydali 23 135 zł. Na co „poszło” najwięcej? Na emerytury i renty, edukację oraz ochronę zdrowia. Na zdrowie 2534 zł rocznie, czyli 211 miesięcznie. To dużo? Komentują to Robert Mołdach z Instytutu Zdrowia i Demokracji oraz Mariusz Jędrzejczak z Wojewódzkiego Wielospecjalistycznego Centrum Onkologii i Traumatologii im. M. Kopernika w Łodzi.
Z wyliczeń Forum Obywatelskiego Rozwoju wynika, że w 2018 roku "rachunek" wyniósł 23 135 zł na osobę, czyli o 1 644 zł więcej niż rok wcześniej i o 5 117 zł więcej niż w 2011 r. W ubiegłym roku najwięcej przeznaczono na emerytury i renty (7025 zł), na edukację (2596 zł) i opiekę zdrowotną (2534 zł).

Prezentujemy „Rachunek od Państwa” i komentarze ekspertów.



Komentarz Roberta Mołdacha, partnera Instytutu Zdrowia i Demokracji:
Opracowany przez Forum Obywatelskiego Rozwoju „Rachunek od Państwa” obnaża bezlitosną prawdę. Płacimy na ochronę zdrowia zbyt mało, a dosypywać nie bardzo jest z czego.

Roczny koszt opieki zdrowotnej w porównaniu z innymi wydatkami może wydawać się znaczący. Ale, gdy przeliczyć to na miesiące, uzyskamy 211 zł. To niemal dwa razy mniej niż wynoszą dolne pułapy ceny pakietów medycznych premium, które nadal nie zawierają pełnej opieki. W efekcie dostajemy to, za co płacimy. Za te pieniądze to i tak ekwilibrystyka najwyższego rzędu okupiona warunkami płacy i pracy personelu, a także jakością, bezpieczeństwem i dostępnością świadczeń.

Czy powinniśmy płacić więcej? Tak, ale jako społeczeństwo nie zaakceptujemy wyższej składki, jeśli nie otrzymamy w zamian konkretnej gwarancji jakości, tak potrzebnej koordynacji, szerokiej opieki w miejscu zamieszkania czy terminu realizacji świadczeń. Z kolei zwiększenie finansowania ochrony zdrowia poprzez redystrybucję wpływów z innych danin publicznych wymagałoby określenia, z czego zrezygnować. Patrząc, co mamy do wyboru, odpowiedź nie jest prosta. Emerytury, renty, przedszkola, szkoły, wojsko? Raczej nie.

Oczywiście można temat rozbierać na części i dyskutować o skali wydatków administracji bądź powszechności programów pomocowych, ale pragmatyzm podpowiada, że to będzie trudne.

Byłoby lepiej, gdyby rząd zadeklarował, że każdego roku punkt procentowy z kwoty całkowitego wzrostu wydatków publicznych, czyli na przykład 231 zł w 2018 r., będzie kierowany na ochronę zdrowia. Dodatkowo, aby postawić na nogi odwróconą piramidę świadczeń, procent ten powinien być kierowany w pierwszej kolejności na deinstytucjonalizację opieki, opiekę realizowaną na poziomie gminy, odciążenie systemu specjalistki i szpitali. Po 7 latach budżet zdrowia byłby dwa razy wyższy tylko z tego powodu. Nadzieja, że 6%, czy 6,8% PKB rozwiąże problemy, i to jeszcze w relacji do okresu dwa lata cofniętego w czasie, jest płonna. Pojawią się kolejne koszty, jak chociażby opiekuńcze, pielęgnacyjne, rehabilitacyjne.

Nie miejmy złudzeń. Wraz ze starzejącym się społeczeństwem koszty będą rosły z roku na rok wykładniczo. 10 proc. PKB na ochronę zdrowia za 10 lat to nieunikniona perspektywa. Lepiej, mówiąc obrazowo, nie kopać się z koniem.

Komentarz Mariusza Jędrzejczaka z Wojewódzkiego Wielospecjalistycznego Centrum Onkologii i Traumatologii im. M. Kopernika w Łodzi:
Dla pełnego i bardziej miarodajnego obrazu sytuacji niezbędnym byłaby możliwość porównania nie tylko całości wydatków, ale także ich struktury. To pozwoliłoby na pokazanie, jak zmieniają się ewentualne priorytety rządzących w tym zakresie.

Odniosę się krótko do trzech kwestii.

Pierwsza to wydatki na ochronę zdrowia - relatywnie wysokie w porównaniu z innymi pozycjami. W przeliczeniu na euro jednak i porównaniu z innymi krajami, w przybliżeniu oscylują w granicach jednej trzeciej średnich europejskich wydatków na ten cel. Co więcej, z pobieżnej nawet analizy wskaźników Wieloletniego Planu Finansowego Państwa na lata 2019-2022, przygotowanego przez Ministerstwo Finansów na potrzeby UE wynika, że nie będzie przełomu w tym obszarze.

Warto podkreślić, że wiele rozwiniętych państw traktuje wydatki na ochronę zdrowia, oświatę, ochronę środowiska i kulturę jako swoiste inwestycje rozwojowe własnych społeczeństw i podstawę ich rozwoju, także ekonomicznego. Wykształceni i zdrowi ludzie, funkcjonujący w zdrowym środowisku, są po prostu bardziej efektywni ekonomicznie.

Druga kwestia to wielkość i dynamika kosztów obsługi długu publicznego, której w dokumencie nie widać. Wielkość ta, analizowana w czasie, pozwalała by ocenić racjonalność działania władzy publicznej w gospodarowaniu naszymi pieniędzmi dziś i konsekwencjami tych działań na przyszłość.

Trzecia sprawa to wydatki związane z rentami i zabezpieczeniem emerytalnym. Sumując wszystkie pozycje, stanowią one ponad 30 proc. całej kwoty i biorąc pod uwagę prognozy demograficzne, będą rosły. W moim przekonaniu powinno to skłaniać rządzących do działań reformujących choćby system KRUS.

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.