Zakupy grupowe, czyli carte blanche dla prezesa NFZ
Redaktor: Krystian Lurka
Data: 19.07.2018
Źródło: Robert Mołdach/KL
Tagi: | Robert Mołdach, zakupy grupowe |
- W trakcie sejmowej debaty wiceminister Cieszyński zapewniał, że rozwiązania w zakresie wspólnych postępowań na zakup leków, środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego oraz wyrobów medycznych nie są obligatoryjne. Ale przyjęty projekt ustawy wydaje się temu przeczyć - zauważa Robert Mołdach.
Robert Mołdach, partner Instytutu Zdrowia i Demokracji:
- Kwestia zakupów grupowych jest równie ważna, co złożona. Powinna podlegać osobnej debacie, być opisana w innej ustawie, a co najważniejsze przejść pełen proces konsultacji. Jej dopisanie na etapie rządowym do nowelizacji ustawy o systemie informacji w ochronie zdrowia uważam za błędne. To zbyt istotny temat, nie mówiąc już o tym, że z systemem informacji medycznej nie ma nic wspólnego. Oczywiście, jak wskazywał w dyskusji wiceminister Cieszyński, tytuł ustawy nowelizującej został zmieniony i stosownie rozszerzony, jednak nie zmienia to faktu, że z dobrą praktyką legislacyjną takie postępowanie nie ma związku. Jest raczej dowodem dramatycznego niedoczasu, w jakim działa minister zdrowia i braku właściwego zarządzania portfolio projektów legislacyjnych. To nie jest dobry prognostyk dla procedowanego rozwiązania.
Ale skoro już się tak stało, warto przeanalizować jakie skutki będzie rodzić przyjęte przez Komisję rozwiązanie, zakładając oczywiście, że zostanie zaakceptowane przez parlament. Po pierwsze, prezes NFZ otrzymuje uprawnienie do wskazywania zakresu wspólnych postępowań zakupowych. Po drugie, organizacja tych postępowań wchodzi w zakres działań Funduszu. Po trzecie, najważniejsze, umowa o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej może przewidywać, że świadczenie zdrowotne rzeczowe będzie dostarczane świadczeniodawcy po przeprowadzeniu takiego wspólnego postępowania. Przypomnijmy dla porządku, że świadczenie zdrowotne rzeczowe, to związane z procesem leczenia leki, środki spożywcze specjalnego przeznaczenia żywieniowego i wyroby medyczne. I gdzie tu jest fakultatywność? Z pewnością ma ją Fundusz, jeśli chodzi o zakres postępowań grupowych i ich samą organizację. Ale jeśli już chodzi o świadczeniodawcę, to jeśli w umowie z funduszem będzie zapisane, że wskazane przez prezesa NFZ świadczenia zdrowotne rzeczowe będą dostarczane świadczeniodawcy po przeprowadzeniu wspólnego postępowania, to ja tu dostrzegam rozwiązanie obligatoryjne, a nie fakultatywne! Na jego kształt dyrektor danego podmiotu może nie mieć najmniejszego wpływu. Wszystko zależeć będzie od decyzji prezesa Funduszu, jak zorganizuje proces zakupów grupowych.
Ogólność przyjętego rozwiązania, można wręcz powiedzieć jego blankietowość, brak jakichkolwiek ram, budzi mój niepokój. Mówimy tu o finansowanym ze środków publicznych rynku leków i wyrobów medycznych wartym miliardy złotych. Tymczasem regulacja zakupów grupowych, która na ten rynek może istotnie wpłynąć, sprowadza się w ustawie do trzech krótkich akapitów i nieograniczonych kompetencji prezesa Funduszu. I oczywiście doskonale będzie, jeśli w wyniku zakupów grupowych zostaną ograniczone koszty, a zaoszczędzone środki będą skierowane na zakup dodatkowych świadczeń. Podpisuję się obydwoma rękami. Ale co jeśli przyjmowane przez prezesa Funduszu specyfikacje istotnych warunków zamówienia, nie będą w pełni korelować z faktycznymi potrzebami szpitali, warsztatem pracy i umiejętnościami klinicystów, dobrą praktyką kliniczną?
Ustawa w żadnej mierze nie opisuje, w jaki sposób prezes funduszu miałby uzgadniać ze szpitalami, tak ich dyrekcjami jak i klinicystami, specyfikacje wyrobów medycznych.
Te szpitale, które podjęły wysiłek wielostronnych uzgodnień specyfikacji istotnych warunków zamówienia w ramach zakupów grupowych wiedzą, jakiego kalibru jest to wyzwanie. Ale nawet w ramach jednego szpitala o wielu oddziałach jest to problem natury zasadniczej. Oczywiście można hipotetycznie przyjąć, że Fundusz powoła się na opinię konsultanta w danej dziedzinie, czy swoich ekspertów i narzuci szpitalom stosowanie określonych wyrobów, czy leków. Skutki takich decyzji, podjętych bez konsultacji i wielostronnych uzgodnień, mogą być jednak bardzo poważne.
Zakładając dobre intencje ministra zdrowia w zakresie korzyści, jakie przynoszą dobrze przemyślane i zorganizowane zakupy grupowe, nie potrafię zrozumieć, dlaczego w ustawie nie znalazły się sformułowania, które tę dobrą organizację by wymuszały i pozwalały kontrolować. Nie znajdziemy tu spotykanych w innych aktach równorzędnej wagi sformułowań w rodzaju „po konsultacji SIWZ z partycypującymi podmiotami”, czy „zasady, które Minister Zdrowia określi w drodze rozporządzenia”. Takie doprecyzowanie tworzyłoby choć minimalne ramy tej regulacji. Jest tymczasem carte blanche dla prezesa NFZ. Oby wiedział, jak z niej skorzystać.
Przeczytaj także: "Będą przetargi centralne NFZ na dużą skalę".
- Kwestia zakupów grupowych jest równie ważna, co złożona. Powinna podlegać osobnej debacie, być opisana w innej ustawie, a co najważniejsze przejść pełen proces konsultacji. Jej dopisanie na etapie rządowym do nowelizacji ustawy o systemie informacji w ochronie zdrowia uważam za błędne. To zbyt istotny temat, nie mówiąc już o tym, że z systemem informacji medycznej nie ma nic wspólnego. Oczywiście, jak wskazywał w dyskusji wiceminister Cieszyński, tytuł ustawy nowelizującej został zmieniony i stosownie rozszerzony, jednak nie zmienia to faktu, że z dobrą praktyką legislacyjną takie postępowanie nie ma związku. Jest raczej dowodem dramatycznego niedoczasu, w jakim działa minister zdrowia i braku właściwego zarządzania portfolio projektów legislacyjnych. To nie jest dobry prognostyk dla procedowanego rozwiązania.
Ale skoro już się tak stało, warto przeanalizować jakie skutki będzie rodzić przyjęte przez Komisję rozwiązanie, zakładając oczywiście, że zostanie zaakceptowane przez parlament. Po pierwsze, prezes NFZ otrzymuje uprawnienie do wskazywania zakresu wspólnych postępowań zakupowych. Po drugie, organizacja tych postępowań wchodzi w zakres działań Funduszu. Po trzecie, najważniejsze, umowa o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej może przewidywać, że świadczenie zdrowotne rzeczowe będzie dostarczane świadczeniodawcy po przeprowadzeniu takiego wspólnego postępowania. Przypomnijmy dla porządku, że świadczenie zdrowotne rzeczowe, to związane z procesem leczenia leki, środki spożywcze specjalnego przeznaczenia żywieniowego i wyroby medyczne. I gdzie tu jest fakultatywność? Z pewnością ma ją Fundusz, jeśli chodzi o zakres postępowań grupowych i ich samą organizację. Ale jeśli już chodzi o świadczeniodawcę, to jeśli w umowie z funduszem będzie zapisane, że wskazane przez prezesa NFZ świadczenia zdrowotne rzeczowe będą dostarczane świadczeniodawcy po przeprowadzeniu wspólnego postępowania, to ja tu dostrzegam rozwiązanie obligatoryjne, a nie fakultatywne! Na jego kształt dyrektor danego podmiotu może nie mieć najmniejszego wpływu. Wszystko zależeć będzie od decyzji prezesa Funduszu, jak zorganizuje proces zakupów grupowych.
Ogólność przyjętego rozwiązania, można wręcz powiedzieć jego blankietowość, brak jakichkolwiek ram, budzi mój niepokój. Mówimy tu o finansowanym ze środków publicznych rynku leków i wyrobów medycznych wartym miliardy złotych. Tymczasem regulacja zakupów grupowych, która na ten rynek może istotnie wpłynąć, sprowadza się w ustawie do trzech krótkich akapitów i nieograniczonych kompetencji prezesa Funduszu. I oczywiście doskonale będzie, jeśli w wyniku zakupów grupowych zostaną ograniczone koszty, a zaoszczędzone środki będą skierowane na zakup dodatkowych świadczeń. Podpisuję się obydwoma rękami. Ale co jeśli przyjmowane przez prezesa Funduszu specyfikacje istotnych warunków zamówienia, nie będą w pełni korelować z faktycznymi potrzebami szpitali, warsztatem pracy i umiejętnościami klinicystów, dobrą praktyką kliniczną?
Ustawa w żadnej mierze nie opisuje, w jaki sposób prezes funduszu miałby uzgadniać ze szpitalami, tak ich dyrekcjami jak i klinicystami, specyfikacje wyrobów medycznych.
Te szpitale, które podjęły wysiłek wielostronnych uzgodnień specyfikacji istotnych warunków zamówienia w ramach zakupów grupowych wiedzą, jakiego kalibru jest to wyzwanie. Ale nawet w ramach jednego szpitala o wielu oddziałach jest to problem natury zasadniczej. Oczywiście można hipotetycznie przyjąć, że Fundusz powoła się na opinię konsultanta w danej dziedzinie, czy swoich ekspertów i narzuci szpitalom stosowanie określonych wyrobów, czy leków. Skutki takich decyzji, podjętych bez konsultacji i wielostronnych uzgodnień, mogą być jednak bardzo poważne.
Zakładając dobre intencje ministra zdrowia w zakresie korzyści, jakie przynoszą dobrze przemyślane i zorganizowane zakupy grupowe, nie potrafię zrozumieć, dlaczego w ustawie nie znalazły się sformułowania, które tę dobrą organizację by wymuszały i pozwalały kontrolować. Nie znajdziemy tu spotykanych w innych aktach równorzędnej wagi sformułowań w rodzaju „po konsultacji SIWZ z partycypującymi podmiotami”, czy „zasady, które Minister Zdrowia określi w drodze rozporządzenia”. Takie doprecyzowanie tworzyłoby choć minimalne ramy tej regulacji. Jest tymczasem carte blanche dla prezesa NFZ. Oby wiedział, jak z niej skorzystać.
Przeczytaj także: "Będą przetargi centralne NFZ na dużą skalę".