Źle się dzieje w Państwie Mazowieckim

Udostępnij:
Mazowsze najgłośniej upomina się o środki na prowadzenie szpitali. Czy jednak warto wspomagać stołeczny region, skoro sami dyrektorzy tamtejszych szpitali przyznają, że posiadane środki Mazowsze dzieli źle? Pieniędzy jest dość, czy nie? Jak Mazowsze może pomóc same sobie – pytamy Jarosława Rosłona, przewodniczącego Związku Pracodawców Szpitali Samorządu Województwa Mazowieckiego.
Rozmowa z Jarosławem Rosłonem, dyrektorem Międzyleskiego Szpitala Specjalistycznego w Warszawie oraz przewodniczącym Związku Pracodawców Szpitali Samorządu Województwa Mazowieckiego.

Od zimy zeszłego roku alarmuje Pan, że sytuacja finansowa mazowieckich szpitali jest zła. Dlaczego?

Na Mazowszu sytuacja jest zła, ponieważ istnieje zbyt duża dysproporcja między potrzebami pacjentów, a środkami finansowymi kierowanymi na Mazowsze. Jest jeszcze jeden istotny czynnik to polityka prowadzona od 2008 roku w MOW NFZ. Dyrekcje NFZ doprowadziły do przekazania bardzo dużego procentu nakładów finansowych na zdrowie na świadczenia, które nie zabezpieczają 24-godzinej gotowości i nie realizują kompleksowych usług, tylko wybrane. Sytuacja wygląda więc tak, że są środki na świadczenia jednodniowe i planowe, a szpitalom, które leczą „na ostro” brakuje pieniędzy na świadczenia realizowane z tytułu ratowania życia i zdrowia. Wśród tych świadczeń są udary mózgowe, śpiączki, nowotwory, bo przecież znaczna część nowotworów diagnozowanych jest poza centrami onkologicznymi, na oddziałach wewnętrznych. Od trzech lat także nie otrzymujemy żadnych pieniędzy za nadwykonania.

Fundusz płacił jednak za tzw. świadczenia nielimitowane.
Tak, ale zdecydował, że nielimitowanym świadczeniem jest zawał serca, a udar mózgowy już nie. My już nie wiemy, co Mazowsze ma robić. Nawet NFZ nie płaci za intensywna terapię. W szpitalu, który prowadzę kontrakty roczne zostały przekroczone na dermatologię dziecięcą, jedyny taki oddział w województwie, na chirurgię ogólną, neurologię, kardiologię skończyły się w sierpniu. Na OIT już w lipcu. Czy to znaczy, że mam te oddziały zamknąć na kłódkę jak zrobiłby podmiot prywatny ? Ja musze dalej leczyć. Dlaczego podmioty prywatne nie kontraktują izby przyjęć, choć mają ją zarejestrowaną w rejestrze wojewody? Ja nie mogę wybrać świadczeń najlepszych tak jak robią to placówki prywatne. Ja muszę mieć wszystko.

Podmioty prywatne nie kontraktują też ratownictwa szpitalnego.

No właśnie. Ale nieprawidłowości są także w zakresie świadczeń specjalistycznych. Szpital Bródnowski jeden z większych w Warszawie ma kontrakt na otolaryngologię niewiele ponad 2 mln zł, podczas gdy placówka prywatna na pojedyncze świadczenia – 12 mln zł. Są specjalności, w których nie sposób zatrudnić lekarza w placówce publicznej. Tak jest właśnie z otolaryngologią zabiegową. Nie jestem w stanie przebić firmy, która płaci lekarzowi więcej, bo ma niższe koszty nie dyżurując. To są patologie, a na dodatek, o czym sygnalizowałem wcześniej te podmioty nie realizują świadczeń źle wycenionych przez NFZ, tylko podstawowe takie jak kolonoskopia, gastroskopia, operacje zaćmy, niektóre zabiegi ortopedyczne, kardiologiczne itd

Jest Pan przeciwny placówkom prywatnym?

Nie mam nic przeciwko, aby funkcjonowały, ale niedopuszczalne jest to, aby nie płacono nam za świadczenia realizowane w trybie pilnym, a jednocześnie tak duży procent środków kierować na działalność planową i jednodniową. Rozumiem, że nie ma pieniędzy, ale wtedy trzeba je racjonalnie wydawać. W prywatnej firmie za wizytę kontrolna trzeba zapłacić, za zabieg zapłacić, za badania zapłacić, za „lepszy” środek techniczny dopłacić. A zdarza się i tak, że placówki prywatne posiadając kontrakt z Funduszem żądają dopłaty do świadczeń, co jest także niedopuszczalne. W szpitalu publicznym tego nie ma. Niech placówki prywatne sobie lobbują za korzystnymi rozwiązaniami dla siebie, ale do nich również powinna przyjechać karetka z pacjentem „ostrym”. Zresztą mnie nie chodzi o to, aby komuś coś zabierać, ale żeby więcej pieniędzy nie było w ten sposób wydatkowanych.

Pan też lobbuje.

Lobbowanie kojarzy się z chęcią uzyskania większego zysku. Mnie zależy na zabezpieczeniu potrzeb tych pacjentów, którzy do nas trafiają. Ja walczę, bo w każdym kraju szpitale wielospecjalistyczne należą do elity i są na specjalnych prawach za to, że można w nich wyleczyć skomplikowane schorzenia. Trzeba zmienić system konkursów. Obecnie jest tak, że Fundusz ogłasza konkursy na lecznictwo szpitalne na daną specjalność w regionie nie rozdzielając typów hospitalizacji. A powinno rozdzielić się hospitalizacje całodobowe od jednodniowych i planowych. Najpierw kontraktować hospitalizacje całodobowe wraz z SOR lub izbą przyjęć, a dopiero potem całą resztę. Wymaga to zmian na poziomie ministerialnym, choć teraz także w niektórych regionach na przykład podlaskim nie kontraktuje się wyłącznie jednodniowych świadczeń. Jest jakaś przyczyna tego, że świadczenia komercyjne najchętniej lokują się w Warszawie. Zapewne duży procent pacjentów chętnych do dopłat.

Są tacy, którzy twierdzą, że mazowieckie szpitale są bogate, bo właśnie lokalizują się w najbogatszym województwie.
Po zmianie algorytmu podziału środków finansowych na poszczególne województwa jest zupełnie na odwrót. Należy również brać pod uwag, że inna jest sytuacja szpitali, które źle się gospodarują niż szpitali, które leczą nowocześnie a nie płaci im się za to leczenie. Ja się pytam, czy możemy sobie pozwolić na takie marnotrawstwo środków skoro szpitale publiczne są dotowane i unowocześniane z publicznych pieniędzy? Tym bardziej, że w pewnym momencie za te świadczenia i tak trzeba będzie zapłacić, bo takie jest prawo. Czy odsuwanie tego w czasie jest rozwiązaniem ?

Pana szpital już przestał przyjmować przypadki planowe.
Tak, nastąpiło ograniczenie tylko do chorych wymagających natychmiastowej pomocy i dotyczy to części oddziałów. Na oddziale wewnętrznym jest dramat, są dostawki, bo ludzie chcą się leczyć u wybitnego lekarza - profesora, który jest konsultantem krajowym w dziedzinie chorób wewnętrznych. A to tylko jeden przykład. Zmuszony byłem udostępnić pacjentom pełną informację o przyczynie ograniczenia przyjmowania do szpitala. Mam nadzieję, że niezadowolenie pacjentów nie ukierunkuje się na personel. To nie personel szpitala odpowiada za zaistniałą sytuację.

Myśli Pan, że NFZ jest gotowy na rozmowy?

Wstępnie nowy dyrektor sygnalizuje chęć do rozmów. Nas niestety interesują konkretne propozycja, a na takie MOW NFZ podobno nie posiada zabezpieczenia finansowego. Szpitale będą musiały wystąpić z kolejnymi pozwami do sądu. Dyrektor przekazał informację co będzie brane pod uwagę przy podpisywaniu ugód. Nie oznacza to oczywiście porozumienia. Daje tylko cień szansy na sprawiedliwe rozwiązania. Nowa dyrekcja Funduszu po raz pierwszy przyznała, że problem istnieje, ale nie jest w stanie nic zrobić bez wsparcia centrali. Centrala musi zauważyć, to, co się dzieje na Mazowszu. Aż ponad 50 procent wszystkich nadwykonań w skali kraju jest generowanych właśnie tutaj. Nie można zamykać oczu i odsuwać od siebie problem Mazowsza.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.