123RF

Zmarł lekarz z wałbrzyskiego szpitala – pracował ponad 100 godzin w tygodniu

Udostępnij:
39-letni anestezjolog ze Specjalistycznego Szpitala im. dr. Alfreda Sokołowskiego w Wałbrzychu zmarł w domu, po kilkudziesięciominutowej reanimacji. – To się musiało tak skończyć – mówią cytowani przez Dziennik Wałbrzych rozgoryczeni lekarze z tego szpitala. Wielogodzinne tygodnie pracy to nie nowość w placówce.
– Sytuacja jest dramatyczna, deficyty kadrowe są ogromne, samych anestezjologów w tym momencie potrzeba co najmniej pięciu. Po śmierci Leszka już sześciu – zauważa jeden z lekarzy. – Dlaczego tyle pracował? Bo anestezjolog potrzebny jest niemal na każdym oddziale. Albo został w pracy, albo część pacjentów nie mogłaby mieć przeprowadzonych zabiegów.

Wielogodzinne tygodnie pracy ponad normę to nie nowość w wałbrzyskim szpitalu. Tak długie dyżury to przede wszystkim wina braków kadrowych, z jakimi boryka się placówka. Wiele wskazuje na to, że będzie jeszcze gorzej. Dziennik Wałbrzych nieoficjalnie dowiedział się, że po tym, jak dwa tygodnie temu Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego odwołał będącą przez ostatnich 16 lat dyrektorem placówki Elżbietę Dudziak, część personelu złożyła wypowiedzenie. Większość z pozostałych w szpitalu lekarzy zadeklarowało pracę jedynie w ramach wyznaczonych przez Kodeks pracy, czyli przez 42 godziny w tygodniu. Co to w praktyce oznacza dla pacjentów?

– Przede wszystkim częściowy brak pomocy na SOR-ze. Dziś oddział ratunkowy nie ma kierownika, grafik rozpisany jest do końca miesiąca. Do tej pory to było łatanie dyżurów. Dziś wszystko wskazuje na to, że lekarzy na SOR-ze po prostu nie będzie – mówią lekarze z wałbrzyskiego szpitala.

Lekarze podkreślają, że podobna sytuacja ma miejsce we Wrocławiu, gdzie z powodu braku lekarzy częściowo wstrzymuje się pracę SOR-ów, tam jednak, w odróżnieniu od Wałbrzycha, oddziałów ratunkowych jest kilka.

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.