Kuba Atys/Agencja Wyborcza.pl
Zwolnienie z WF tylko od specjalisty – nie od lekarza rodzinnego ►
Tagi: | Kamil Bortniczuk, Wojciech Szczeklik, Agnieszka Mastalerz-Migas, Szymon Suwała, Jakub Kosikowski, zwolnienia, zwolnienia lekarskie, wychowanie fizyczne |
– Zwolnienia z lekcji wychowania fizycznego będą respektowane tylko wówczas, gdy wystawi je specjalista, a nie – jak dotychczas – lekarz rodzinny – stwierdził minister sportu Kamil Bortniczuk, odpowiadając na pytanie o wysoki odsetek uczniów, którzy nie biorą udziału w lekcjach WF.
Minister Bortniczuk w rozmowie z RMF FM zapowiedział koniec z niechodzeniem na WF.
– Nawet co trzeci uczeń nie uczęszcza na lekcje wychowania fizycznego. Te statystyki zostaną wkrótce radykalnie zmniejszone. Zwolnienia z lekcji wychowania fizycznego, semestralne i dłuższe, będą respektowane tylko wówczas, gdy wystawi je specjalista, a nie – tak jak dotychczas – lekarz rodzinny – powiedział Bortniczuk.
RMF FM na Twitterze udostępnił fragment wywiadu.
Komentarze ekspertów – bzdury, smutne i wstyd
Wypowiedź Kamila Bortniczuka skrytykowano na Twitterze – nie spodobał się sam pomysł i to, że lekarzy rodzinnych określono jako „niespecjalistów”.
– Co za bzdury! Zamiast zastanowić się, jak poprawić lekcje WF, przedstawiciel Ministerstwa Sportu i Turystyki chce kontrolować kwalifikacje lekarzy do wystawiania zwolnień. Minister Bortniczuk za przykład lekarza niespecjalisty podaje lekarza rodzinnego, czyli specjalistę z szeroką wiedzą pediatryczną – napisał prof. Wojciech Szczeklik, anestezjolog, internista i immunolog, kierownik Kliniki Intensywnej Terapii i Anestezjologii w Wojskowym Szpitalu w Krakowie.
– Smutne, panie ministrze – skomentowała z kolei dr hab. n. med. Agnieszka Mastalerz-Migas, kierownik Katedry i Zakładu Medycyny Rodzinnej Uniwersytetu Medycznego im. Piastów Śląskich we Wrocławiu oraz konsultant krajowa w dziedzinie medycyny rodzinnej, wyliczając wady zaproponowanego rozwiązania.
– Po pierwsze, lekarz rodzinny to specjalista. Po drugie, pomysł nic nie poprawi, ewentualnie zwiększy liczbę wizyt w prywatnych gabinetach lekarskich. Po trzecie, nie tędy droga, proszę poznać przyczyny, dlaczego dzieci nie chcą ćwiczyć na WF. Po czwarte, BMI nie jest dobrym wskaźnikiem u dzieci. Po piąte, dlaczego dzieci tyją? W skrócie – z powodu reklamowania fast foodów, braku edukacji zdrowotnej od przedszkola i nawyku aktywności fizycznej oraz nieatrakcyjności zajęć WF w szkołach – wyliczyła dr hab. n. med. Agnieszka Mastalerz-Migas.
– Panie ministrze, wstyd – rozpoczął swój wpis Szymon Suwała, lekarz z Kliniki Endokrynologii i Diabetologii Szpitala Uniwersyteckiego w Bydgoszczy. – Ten „po prostu lekarz rodzinny” to też specjalista – medycyny rodzinnej właśnie. To nie są „zaświadczeniolodzy” i „byle jacy lekarze” – jak często się ich opisuje – ale lekarze stanowiący filar działania polskiego systemu ochrony zdrowia – ocenił.
To, że „lekarz rodzinny to specjalista”, podkreślił też członek Naczelnej Rady Lekarskiej i były przewodniczący Porozumienia Rezydentów Jakub Kosikowski.
– By rozwiązać jedną patologię, zrobimy drugą – „zapchamy” do końca poradnie ortopedyczne i medycyny sportowej – ocenił Kosikowski, pytając, czy ktoś to rozwiązanie konsultował z Ministerstwem Zdrowia.
– Nawet co trzeci uczeń nie uczęszcza na lekcje wychowania fizycznego. Te statystyki zostaną wkrótce radykalnie zmniejszone. Zwolnienia z lekcji wychowania fizycznego, semestralne i dłuższe, będą respektowane tylko wówczas, gdy wystawi je specjalista, a nie – tak jak dotychczas – lekarz rodzinny – powiedział Bortniczuk.
RMF FM na Twitterze udostępnił fragment wywiadu.
Koniec z niechodzeniem na wf. @KamilBortniczuk, minister @SPORT_GOV_PL w #RozmowaRMF: Będziemy respektować tylko zwolnienia od lekarza specjalisty @RMF24pl pic.twitter.com/GWDcmcfW1v
— RozmowaRMF (@Rozmowa_RMF) July 18, 2022
Komentarze ekspertów – bzdury, smutne i wstyd
Wypowiedź Kamila Bortniczuka skrytykowano na Twitterze – nie spodobał się sam pomysł i to, że lekarzy rodzinnych określono jako „niespecjalistów”.
– Co za bzdury! Zamiast zastanowić się, jak poprawić lekcje WF, przedstawiciel Ministerstwa Sportu i Turystyki chce kontrolować kwalifikacje lekarzy do wystawiania zwolnień. Minister Bortniczuk za przykład lekarza niespecjalisty podaje lekarza rodzinnego, czyli specjalistę z szeroką wiedzą pediatryczną – napisał prof. Wojciech Szczeklik, anestezjolog, internista i immunolog, kierownik Kliniki Intensywnej Terapii i Anestezjologii w Wojskowym Szpitalu w Krakowie.
– Smutne, panie ministrze – skomentowała z kolei dr hab. n. med. Agnieszka Mastalerz-Migas, kierownik Katedry i Zakładu Medycyny Rodzinnej Uniwersytetu Medycznego im. Piastów Śląskich we Wrocławiu oraz konsultant krajowa w dziedzinie medycyny rodzinnej, wyliczając wady zaproponowanego rozwiązania.
– Po pierwsze, lekarz rodzinny to specjalista. Po drugie, pomysł nic nie poprawi, ewentualnie zwiększy liczbę wizyt w prywatnych gabinetach lekarskich. Po trzecie, nie tędy droga, proszę poznać przyczyny, dlaczego dzieci nie chcą ćwiczyć na WF. Po czwarte, BMI nie jest dobrym wskaźnikiem u dzieci. Po piąte, dlaczego dzieci tyją? W skrócie – z powodu reklamowania fast foodów, braku edukacji zdrowotnej od przedszkola i nawyku aktywności fizycznej oraz nieatrakcyjności zajęć WF w szkołach – wyliczyła dr hab. n. med. Agnieszka Mastalerz-Migas.
– Panie ministrze, wstyd – rozpoczął swój wpis Szymon Suwała, lekarz z Kliniki Endokrynologii i Diabetologii Szpitala Uniwersyteckiego w Bydgoszczy. – Ten „po prostu lekarz rodzinny” to też specjalista – medycyny rodzinnej właśnie. To nie są „zaświadczeniolodzy” i „byle jacy lekarze” – jak często się ich opisuje – ale lekarze stanowiący filar działania polskiego systemu ochrony zdrowia – ocenił.
To, że „lekarz rodzinny to specjalista”, podkreślił też członek Naczelnej Rady Lekarskiej i były przewodniczący Porozumienia Rezydentów Jakub Kosikowski.
– By rozwiązać jedną patologię, zrobimy drugą – „zapchamy” do końca poradnie ortopedyczne i medycyny sportowej – ocenił Kosikowski, pytając, czy ktoś to rozwiązanie konsultował z Ministerstwem Zdrowia.