Archiwum
Dr Grabowski: Upośledzenie węchu należy diagnozować i leczyć
Redaktor: Monika Stelmach
Data: 17.10.2022
Źródło: Urszula Kaczorowska/PAP
Działy:
Aktualności w Neurologia
Aktualności
Tagi: | COVID-19, węch, smak, choroby otępienne |
– Przyczyn utraty węchu może być wiele. Poza COVID-19 jest to np. zapalenie zatok czy polipy. Upośledzony węch może też być pierwszym zwiastunem chorób neurologicznych, np. Alzheimera lub Parkinsona – mówi dr Leszek Grabowski, laryngolog ze Szpitala Specjalistycznego im. Ludwika Rydygiera w Krakowie.
W pierwszej fali zakażeń SARS-CoV-2 zaburzenia węchu i smaku dotyczyły aż 70 proc. zakażonych. W kolejnych falach, zdominowanych przez warianty delta i omikron, odpowiednio 40 i 17 proc. Problem ten dotyczył częściej kobiet niż mężczyzn. Naukowcy odnotowali też, że najczęściej z zaburzeniami zmysłów borykali się Europejczycy. W Azji występowały 3–6 razy rzadziej.
Eksperci zaznaczyli jednak, że przyczyn utraty węchu, a w konsekwencji – smaku, może być wiele. Najczęściej do lekarza zgłaszają się pacjenci z zapaleniem zatok, z polipami. Tymczasem upośledzony węch może też być pierwszym zwiastunem chorób neurologicznych (choroby Alzheimera, Parkinsona) i psychiatrycznych (schizofrenia).
– Nie tylko COVID-19 powoduje uszkodzenie węchu i smaku, ale prawdą jest, że pandemia skoncentrowała uwagę społeczną na tych narządach zmysłu. Więcej osób zgłasza się obecnie z tym problemem do lekarza. Leczenie nie wygląda jak walka z infekcją bakteryjną, gdzie wystarczy zastosować pięciodniową terapię antybiotykową. Jeśli mamy do czynienia z osobą ogólnie zdrową, bez historii chorób neurologicznych, często jedyne, co jesteśmy w stanie zaproponować, to trening węchowy. W niektórych przypadkach podajemy sterydy, lecz tylko na wczesnym etapie rozwoju towarzyszących dolegliwości – powiedział dr Leszek Grabowski.
Trening węchowy polega na systematycznym (przez mniej więcej 12 tygodni) wąchaniu olejków o znanych pacjentowi zapachach. To znana od lat metoda rehabilitacji, praktykowana przez lekarzy.
– Ważne, żeby zapachy były znane. W naszym regionie jest to pomarańcza, róża, goździk, sosna, eukaliptus, kawa. Stymulacja neuronów węchowych przyspiesza regenerację i zapobiega degeneracji komórek – wyjaśnił dr Grabowski.
W całym procesie ważną rolę odgrywa pamięć. W korze mózgowej człowiek ma zakodowane pewne zapachy, które nauczył się rozpoznawać.
– W podobny sposób nauczyliśmy się rozpoznawać obrazy i dźwięki. Oczywiście na samym początku najbardziej zależy nam, żeby cokolwiek zobaczyć, usłyszeć, poczuć, ale potem zależy nam na właściwym rozróżnianiu – przypomniał laryngolog.
Ekspert przyznał, że w Polsce ciągle brakuje wyspecjalizowanych klinik, w których możliwe byłoby przeprowadzenie testów określających procentowy poziom upośledzenia zmysłów.
– Zmysły bada się na podstawie subiektywnego odczucia pacjenta. Ale prawdą jest, że część pacjentów nie jest w stanie sobie uświadomić, że czuje słabiej. Na świecie są laboratoria, dysponujące testami określającymi procentowe stężenie zapachu i smaku, i na tej podstawie określa się stopień upośledzenia zmysłów pacjenta. W Polsce taka zaawansowana diagnostyka jest jednak trudno dostępna – zauważył dr Grabowski.
Mechanizm utraty węchu i smaku w wyniku zachorowania na COVID-19 nie został jeszcze dobrze poznany przez naukowców.
– Istnieją trzy teorie, ale żadna z nich nie jest dominująca. Niektórzy naukowcy uważają, że upośledzenie zmysłów może nastąpić w wyniku kombinacji różnych czynników – stwierdził specjalista.
Jedna z teorii mówi o uszkodzeniu w polu węchowym, które zlokalizowane jest w górnej części nosa samych komórek pomocniczych, otaczających komórki węchowe. W rezultacie nie dochodzi do uszkodzenia komórek węchowych, ale komórki te nie mogą działać prawidłowo.
Inna teoria mówi o tym, że w samym polu węchowym dochodzi do zwiększonej kumulacji wirusa, który powoduje uszkodzenie komórek neuronalnych, co zostało potwierdzone w badaniach laboratoryjnych i obrazowych.
Trzecia teoria wskazuje na uszkodzenie drobnych naczyń krwionośnych. W błonie śluzowej nosa dochodzi do zaburzenia odżywiania komórek pomocniczych lub neuronalnych.
Węch i smak mają połączone drogi neuronalne. Inaczej niż w przypadku węchu, zaburzenia smaku mają dużo bardziej niepoznany mechanizm działania.
– Naukowcy nie odnaleźli wirusa w kubkach smakowych, ale na powierzchni języka – już tak. Są przypuszczenia, że być może sam stan zapalny języka zaburza odczuwanie smaków – wytłumaczył Grabowski, dodając, że w większości przypadków po odzyskaniu sprawności zmysłu węchu powraca też smak. Zdarza się jednak, że węch i smak powracają tylko częściowo, ale dzieje się tak najprawdopodobniej w wyniku uszkodzenia neuronów odpowiedzialnych za węch, które nie uległy procesowi regeneracji.
– W pierwszej kolejności powraca zdolność odczuwania silnych zapachów i smaków, w tym życiowo ważnych. Czyli jesteśmy w stanie wyczuć np. spalone lub zepsute jedzenie. Bardziej subtelne zapachy i smaki powracają wolniej lub nigdy. Ludzie z upośledzonym węchem zmieniają nawyki żywieniowe, bo jedzenie nie sprawia im już przyjemności. Również lekarze, którzy zmagali się z zaburzeniami węchu, narzekali, że mają problemy w pracy, bo nie mogą właściwie ocenić ran pacjentów. Rany oceniamy też za pomocą węchu – powiedział dr Grabowski.
Naukowcy obliczyli, że ok. 5 proc. populacji, która straciła węch i smak w wyniku przechorowania COVID-19, nigdy go nie odzyska.
– To będzie miało konsekwencje emocjonalne, bo te zmysły wpływają na nastrój, a ich brak może wywoływać depresję czy izolację społeczną. Zaburzenia powodują, że nie odbieramy ostrzegawczych zapachów, a więc istnieje zagrożenie dla życia – zauważył dr Leszek Grabowski.
W sierpniu na łamach „BMJ” naukowcy ostrzegali, że systemy ochrony zdrowia nie są gotowe na obciążenie pacjentami z long covid. Obliczyli oni, że pacjentów, którzy będą mieli długoterminowe problemy z węchem i smakiem, może być na świecie w sumie 27 mln.
Eksperci zaznaczyli jednak, że przyczyn utraty węchu, a w konsekwencji – smaku, może być wiele. Najczęściej do lekarza zgłaszają się pacjenci z zapaleniem zatok, z polipami. Tymczasem upośledzony węch może też być pierwszym zwiastunem chorób neurologicznych (choroby Alzheimera, Parkinsona) i psychiatrycznych (schizofrenia).
– Nie tylko COVID-19 powoduje uszkodzenie węchu i smaku, ale prawdą jest, że pandemia skoncentrowała uwagę społeczną na tych narządach zmysłu. Więcej osób zgłasza się obecnie z tym problemem do lekarza. Leczenie nie wygląda jak walka z infekcją bakteryjną, gdzie wystarczy zastosować pięciodniową terapię antybiotykową. Jeśli mamy do czynienia z osobą ogólnie zdrową, bez historii chorób neurologicznych, często jedyne, co jesteśmy w stanie zaproponować, to trening węchowy. W niektórych przypadkach podajemy sterydy, lecz tylko na wczesnym etapie rozwoju towarzyszących dolegliwości – powiedział dr Leszek Grabowski.
Trening węchowy polega na systematycznym (przez mniej więcej 12 tygodni) wąchaniu olejków o znanych pacjentowi zapachach. To znana od lat metoda rehabilitacji, praktykowana przez lekarzy.
– Ważne, żeby zapachy były znane. W naszym regionie jest to pomarańcza, róża, goździk, sosna, eukaliptus, kawa. Stymulacja neuronów węchowych przyspiesza regenerację i zapobiega degeneracji komórek – wyjaśnił dr Grabowski.
W całym procesie ważną rolę odgrywa pamięć. W korze mózgowej człowiek ma zakodowane pewne zapachy, które nauczył się rozpoznawać.
– W podobny sposób nauczyliśmy się rozpoznawać obrazy i dźwięki. Oczywiście na samym początku najbardziej zależy nam, żeby cokolwiek zobaczyć, usłyszeć, poczuć, ale potem zależy nam na właściwym rozróżnianiu – przypomniał laryngolog.
Ekspert przyznał, że w Polsce ciągle brakuje wyspecjalizowanych klinik, w których możliwe byłoby przeprowadzenie testów określających procentowy poziom upośledzenia zmysłów.
– Zmysły bada się na podstawie subiektywnego odczucia pacjenta. Ale prawdą jest, że część pacjentów nie jest w stanie sobie uświadomić, że czuje słabiej. Na świecie są laboratoria, dysponujące testami określającymi procentowe stężenie zapachu i smaku, i na tej podstawie określa się stopień upośledzenia zmysłów pacjenta. W Polsce taka zaawansowana diagnostyka jest jednak trudno dostępna – zauważył dr Grabowski.
Mechanizm utraty węchu i smaku w wyniku zachorowania na COVID-19 nie został jeszcze dobrze poznany przez naukowców.
– Istnieją trzy teorie, ale żadna z nich nie jest dominująca. Niektórzy naukowcy uważają, że upośledzenie zmysłów może nastąpić w wyniku kombinacji różnych czynników – stwierdził specjalista.
Jedna z teorii mówi o uszkodzeniu w polu węchowym, które zlokalizowane jest w górnej części nosa samych komórek pomocniczych, otaczających komórki węchowe. W rezultacie nie dochodzi do uszkodzenia komórek węchowych, ale komórki te nie mogą działać prawidłowo.
Inna teoria mówi o tym, że w samym polu węchowym dochodzi do zwiększonej kumulacji wirusa, który powoduje uszkodzenie komórek neuronalnych, co zostało potwierdzone w badaniach laboratoryjnych i obrazowych.
Trzecia teoria wskazuje na uszkodzenie drobnych naczyń krwionośnych. W błonie śluzowej nosa dochodzi do zaburzenia odżywiania komórek pomocniczych lub neuronalnych.
Węch i smak mają połączone drogi neuronalne. Inaczej niż w przypadku węchu, zaburzenia smaku mają dużo bardziej niepoznany mechanizm działania.
– Naukowcy nie odnaleźli wirusa w kubkach smakowych, ale na powierzchni języka – już tak. Są przypuszczenia, że być może sam stan zapalny języka zaburza odczuwanie smaków – wytłumaczył Grabowski, dodając, że w większości przypadków po odzyskaniu sprawności zmysłu węchu powraca też smak. Zdarza się jednak, że węch i smak powracają tylko częściowo, ale dzieje się tak najprawdopodobniej w wyniku uszkodzenia neuronów odpowiedzialnych za węch, które nie uległy procesowi regeneracji.
– W pierwszej kolejności powraca zdolność odczuwania silnych zapachów i smaków, w tym życiowo ważnych. Czyli jesteśmy w stanie wyczuć np. spalone lub zepsute jedzenie. Bardziej subtelne zapachy i smaki powracają wolniej lub nigdy. Ludzie z upośledzonym węchem zmieniają nawyki żywieniowe, bo jedzenie nie sprawia im już przyjemności. Również lekarze, którzy zmagali się z zaburzeniami węchu, narzekali, że mają problemy w pracy, bo nie mogą właściwie ocenić ran pacjentów. Rany oceniamy też za pomocą węchu – powiedział dr Grabowski.
Naukowcy obliczyli, że ok. 5 proc. populacji, która straciła węch i smak w wyniku przechorowania COVID-19, nigdy go nie odzyska.
– To będzie miało konsekwencje emocjonalne, bo te zmysły wpływają na nastrój, a ich brak może wywoływać depresję czy izolację społeczną. Zaburzenia powodują, że nie odbieramy ostrzegawczych zapachów, a więc istnieje zagrożenie dla życia – zauważył dr Leszek Grabowski.
W sierpniu na łamach „BMJ” naukowcy ostrzegali, że systemy ochrony zdrowia nie są gotowe na obciążenie pacjentami z long covid. Obliczyli oni, że pacjentów, którzy będą mieli długoterminowe problemy z węchem i smakiem, może być na świecie w sumie 27 mln.