Patryk Rydzyk
Szybkie zastosowanie wysoko skutecznych terapii w SM pozwoliłoby zatrzymać rozwój choroby
Redaktor: Iwona Kazimierska
Data: 10.02.2022
Źródło: Materiały prasowe
Działy:
Aktualności w Neurologia
Aktualności
Leczenie stwardnienia rozsianego w naszym kraju opiera się na czekaniu z wdrożeniem wysoko efektywnych terapii, aż stan zdrowia pacjenta się pogorszy. Na świecie obserwowany jest nowy kierunek – zastosowanie leczenia wysoko skutecznego (HET/HETA) od momentu diagnozy, by jak najszybciej powstrzymać rozwój choroby – wyjaśnia prof. Krzysztof Selmaj.
– Polskie Towarzystwo Stwardnienia Rozsianego w pełni popiera głos specjalistów odnośnie konieczności stosowania wysoce efektywnych terapii w leczeniu chorych na SM. Niestety, ograniczenia administracyjne dotyczące wytycznych leczenia chorych na SM powodują, że część osób, które mogłyby być aktywne zawodowo i prywatnie, nie ma na to szansy, ponieważ nie otrzymują odpowiedniej terapii. Przykładem mogą być chociażby pacjenci z wtórnie postępującą postacią stwardnienia rozsianego (SPMS) – mówi Tomasz Połeć, przewodniczący Polskiego Towarzystwa Stwardnienia Rozsianego.
Według szacunków 43-45 tys. Polaków ma SM. Choroba rozpoczyna się zazwyczaj między 20. a 40. rokiem życia, czyli w momencie szczytowej aktywności zawodowej oraz na etapie zakładania rodzin. SM u każdego chorego przebiega inaczej, ale można wyróżnić trzy główne postaci: rzutowo-remisyjną (RRMS), wtórnie postępującą (SPMS) oraz pierwotnie postępującą (PPMS).
Najlepsza strategia zahamowania progresji choroby
– Historycznie rozpoczynano terapię pacjentów z SM od leków bezpieczniejszych, ale mniej skutecznych. W przypadku braku oczekiwanych efektów, sięgano po leki o wysokiej skuteczności. Nauka cały czas się rozwija, minęło kilka lat i dysponujemy lekami o wysokiej skuteczności, których bezpieczeństwo nie różni się od bezpieczeństwa leków podstawowych. Jedyna różnica jest taka, że leki o wysokiej skuteczności są co najmniej dwa razy bardziej skuteczne niż te z pierwszej linii – przypomina prof. dr hab. n. med. Krzysztof Selmaj, kierownik Katedry Neurologii Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, przewodniczący Doradczej Komisji Medycznej Polskiego Towarzystwa Stwardnienia Rozsianego. – I tutaj pojawia się pytanie, dlaczego mamy narażać pacjentów na to, żeby ich stan się pogarszał, skoro mamy możliwości zatrzymania rozwoju choroby? Są leki, które wcześnie zastosowane dają szansę pacjentom na zatrzymanie rozwoju choroby na poziomie do 80 proc. – dodaje ekspert.
W przypadku stwardnienia rozsianego, kiedy stany zapalne zostaną skutecznie zatrzymane na początku choroby, to procesy neurodegeneracyjne nie wystąpią lub zostaną znacząco opóźnione. Takie działanie istotnie wpłynie na życie chorych, dla których najważniejsze w procesie leczenia jest zachowanie sprawności fizycznej oraz funkcji poznawczych jak najdłużej.
Jeśli pacjent leczony jest w pierwszej linii lekami mniej skutecznymi, w momencie pogorszenia stanu zdrowia, gdy dochodzi do niedowładów, trudności z utrzymaniem równowagi i innych objawów występujących w SM, nie ma dostępu do leków, które te zmiany mogłyby cofnąć.
– Wysoko skuteczne leki, które pojawiły się w ostatnich 2, 3 latach, mają zapisy rejestracyjne bezdyskusyjnie zezwalające na stosowanie ich od razu po diagnozie. Warto podkreślić, że ich wyższa skuteczność i korzystny profil bezpieczeństwa zmniejszają częstotliwość wizyt chorych w szpitalu, a dodatkowo sprzyjają podtrzymaniu szans na aktywność zawodową. Oprócz korzyści dla pacjenta, pozwalają więc na odciążenie systemu ochrony zdrowia. Środowisko medyczne oraz osoby chorujące na SM liczą na to, że rok 2022 będzie przełomowy i wreszcie lekarze będą mogli mieć wpływ na to, jak skutecznie leczyć pacjentów – puentuje prof. Selmaj.
Dla chorych z postacią SPMS nie jest refundowany żaden lek
Jeszcze do niedawna leczona była przede wszystkim postać rzutowo-remisyjna SM. Dla chorych na postać pierwotnie postępującą nie było wskazanej żadnej skutecznej terapii. Sytuacja jest podobna w przypadku postaci wtórnie postępującej, w której dostępne w programach lekowych dla postaci rzutowo-remisyjnej terapie modyfikujące przebieg choroby nie wykazują skuteczności.
– Dostęp do terapii lekowych w Polsce powinien być zgodny z najnowszymi rekomendacjami najważniejszej europejskiej organizacji zajmującej się SM, czyli ECTRIMS (Europejski Komitet Badań i Leczenia SM), oraz z zapisami w dokumentach rejestracyjnych leków (ChPL). Pacjenci z postacią wtórnie postępującą to jedyna grupa, dla której nie mamy w Polsce żadnej terapii, mimo że już od dwóch lat zarejestrowany jest preparat dla tej grupy chorych. To luka terapeutyczna, którą musimy jak najszybciej wypełnić – uważa prof. Selmaj.
– Chorzy na wtórnie postępującą postać stwardnienia rozsianego to osoby świadome tego, że terapia istnieje, ale nie jest dostępna w Polsce. Wiedzą też, że każdy miesiąc zwłoki w dostępie do niej oznacza dla nich nieodwracalne zmiany i stratę cennego czasu. Bez leczenia modyfikującego przebieg choroby niepełnosprawność u tych pacjentów będzie się szybko rozwijać – podkreśla Tomasz Połeć.
Według szacunków 43-45 tys. Polaków ma SM. Choroba rozpoczyna się zazwyczaj między 20. a 40. rokiem życia, czyli w momencie szczytowej aktywności zawodowej oraz na etapie zakładania rodzin. SM u każdego chorego przebiega inaczej, ale można wyróżnić trzy główne postaci: rzutowo-remisyjną (RRMS), wtórnie postępującą (SPMS) oraz pierwotnie postępującą (PPMS).
Najlepsza strategia zahamowania progresji choroby
– Historycznie rozpoczynano terapię pacjentów z SM od leków bezpieczniejszych, ale mniej skutecznych. W przypadku braku oczekiwanych efektów, sięgano po leki o wysokiej skuteczności. Nauka cały czas się rozwija, minęło kilka lat i dysponujemy lekami o wysokiej skuteczności, których bezpieczeństwo nie różni się od bezpieczeństwa leków podstawowych. Jedyna różnica jest taka, że leki o wysokiej skuteczności są co najmniej dwa razy bardziej skuteczne niż te z pierwszej linii – przypomina prof. dr hab. n. med. Krzysztof Selmaj, kierownik Katedry Neurologii Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, przewodniczący Doradczej Komisji Medycznej Polskiego Towarzystwa Stwardnienia Rozsianego. – I tutaj pojawia się pytanie, dlaczego mamy narażać pacjentów na to, żeby ich stan się pogarszał, skoro mamy możliwości zatrzymania rozwoju choroby? Są leki, które wcześnie zastosowane dają szansę pacjentom na zatrzymanie rozwoju choroby na poziomie do 80 proc. – dodaje ekspert.
W przypadku stwardnienia rozsianego, kiedy stany zapalne zostaną skutecznie zatrzymane na początku choroby, to procesy neurodegeneracyjne nie wystąpią lub zostaną znacząco opóźnione. Takie działanie istotnie wpłynie na życie chorych, dla których najważniejsze w procesie leczenia jest zachowanie sprawności fizycznej oraz funkcji poznawczych jak najdłużej.
Jeśli pacjent leczony jest w pierwszej linii lekami mniej skutecznymi, w momencie pogorszenia stanu zdrowia, gdy dochodzi do niedowładów, trudności z utrzymaniem równowagi i innych objawów występujących w SM, nie ma dostępu do leków, które te zmiany mogłyby cofnąć.
– Wysoko skuteczne leki, które pojawiły się w ostatnich 2, 3 latach, mają zapisy rejestracyjne bezdyskusyjnie zezwalające na stosowanie ich od razu po diagnozie. Warto podkreślić, że ich wyższa skuteczność i korzystny profil bezpieczeństwa zmniejszają częstotliwość wizyt chorych w szpitalu, a dodatkowo sprzyjają podtrzymaniu szans na aktywność zawodową. Oprócz korzyści dla pacjenta, pozwalają więc na odciążenie systemu ochrony zdrowia. Środowisko medyczne oraz osoby chorujące na SM liczą na to, że rok 2022 będzie przełomowy i wreszcie lekarze będą mogli mieć wpływ na to, jak skutecznie leczyć pacjentów – puentuje prof. Selmaj.
Dla chorych z postacią SPMS nie jest refundowany żaden lek
Jeszcze do niedawna leczona była przede wszystkim postać rzutowo-remisyjna SM. Dla chorych na postać pierwotnie postępującą nie było wskazanej żadnej skutecznej terapii. Sytuacja jest podobna w przypadku postaci wtórnie postępującej, w której dostępne w programach lekowych dla postaci rzutowo-remisyjnej terapie modyfikujące przebieg choroby nie wykazują skuteczności.
– Dostęp do terapii lekowych w Polsce powinien być zgodny z najnowszymi rekomendacjami najważniejszej europejskiej organizacji zajmującej się SM, czyli ECTRIMS (Europejski Komitet Badań i Leczenia SM), oraz z zapisami w dokumentach rejestracyjnych leków (ChPL). Pacjenci z postacią wtórnie postępującą to jedyna grupa, dla której nie mamy w Polsce żadnej terapii, mimo że już od dwóch lat zarejestrowany jest preparat dla tej grupy chorych. To luka terapeutyczna, którą musimy jak najszybciej wypełnić – uważa prof. Selmaj.
– Chorzy na wtórnie postępującą postać stwardnienia rozsianego to osoby świadome tego, że terapia istnieje, ale nie jest dostępna w Polsce. Wiedzą też, że każdy miesiąc zwłoki w dostępie do niej oznacza dla nich nieodwracalne zmiany i stratę cennego czasu. Bez leczenia modyfikującego przebieg choroby niepełnosprawność u tych pacjentów będzie się szybko rozwijać – podkreśla Tomasz Połeć.