Andrzej Sośnierz: Gliwice będą samodzielnym centrum onkologii
Autor: Marta Koblańska
Data: 07.03.2016
Źródło: Dziennik Zachodni/MK
Działy:
Aktualności w Onkologia
Aktualności
Andrzej Sośnierz, poseł Prawa i Sprawiedliwościm uważa, że sprawa odłączenia Centrum Onkologii w Gliwicach od warszawskiej centrali została już przesądzona na korzyść Śląska. Ile zapłaci gliwickie centrum za samodzielność?
- Gdy ministrem zdrowia był prof. Marian Zembala, rzeczywiście zgodę na uniezależnienie się gliwicki Instytut miał sobie kupić i to za poważną kwotę 65 mln zł, z czego 50 mln miało trafić do Warszawy - na inwestycje i 15 mln zł do Krakowa - na spłatę zadłużenia. Obecnie Instytut Onkologii w Warszawie nie ma długów, zaś sytuacja Krakowa jest wciąż zła. Zgodnie z obowiązującymi dziś przepisami, Gliwice muszą pomóc Krakowowi, chociaż osobiście jestem wielkim przeciwnikiem takiego płacenia za nic - mówi Sośnierz.
Według parlamentarzysty warszawska centrala zawsze miała świadomość, że w razie łopotów może liczyć na Gliwice. A to niedobre dla wprowadzania oszczędności i nowych pomysłów zarządczych. Gliwice nie chcą być dłużej skarbonką Warszawy.
Sośnierz odpiera argumenty, że pogorszy się jakość opieki nad chorym. Uważa, że w przypadku Instytutu Onkologii mamy do czynienia ze stalinowskim przeżytkiem strukturalnym. Taki megaszpital nie ma racji bytu w obecnej rzeczywistości.
Dziś w Instytucie Onkologii w Gliwicach leczy się ok. 30 proc. pacjentów z całej Polski. To placówka o znaczeniu nie tylko regionalnym, ale i ogólnopolskim.
Według parlamentarzysty warszawska centrala zawsze miała świadomość, że w razie łopotów może liczyć na Gliwice. A to niedobre dla wprowadzania oszczędności i nowych pomysłów zarządczych. Gliwice nie chcą być dłużej skarbonką Warszawy.
Sośnierz odpiera argumenty, że pogorszy się jakość opieki nad chorym. Uważa, że w przypadku Instytutu Onkologii mamy do czynienia ze stalinowskim przeżytkiem strukturalnym. Taki megaszpital nie ma racji bytu w obecnej rzeczywistości.
Dziś w Instytucie Onkologii w Gliwicach leczy się ok. 30 proc. pacjentów z całej Polski. To placówka o znaczeniu nie tylko regionalnym, ale i ogólnopolskim.