Bomba onkologiczna ante portas
Autor: Bartłomiej Leśniewski
Data: 18.12.2013
Źródło: BL, Kamilla Gębska
Działy:
Varia
Aktualności
-Czeka nas bomba onkologiczna w wyniku starzenia się społeczeństwa ostrzega w rozmowie z portalem eOnkologia.pl prof. Jacek Fijuth, wiceprzewodniczący Zarządu Głównego PTO, przewodniczący - elekt PTO.
Rozmowa z prof. Jackiem Fijuthem, wiceprzewodniczącym Zarządu Głównego PTO,przewodniczącym-elektem PTO.
-W jakiej kondycji jest polska onkologia, jakie dręczą ją największe problemy?
- Problemy, z jakimi się borykamy jako środowisko onkologiczne, dotyczą zarówno społeczeństwa – czyli potencjalnych pacjentów oraz systemu opieki medycznej – lekarzy oraz administracji odpowiedzialnej za prawidłowe funkcjonowanie systemu. Nasza działania dodatkowo utrudnia dramatyczny brak wiary Polaków w skuteczność leczenia onkologicznego. Badania z przed wielu lat przeprowadzone wśród obywateli Francji pokazywały, że 90 proc. ankietowanych wierzyło w możliwość wyleczenia z raka. Sądzę, że w Polsce jest to znacznie, zacznie mniej. Polacy źle oceniają funkcjonowanie opieki zdrowotnej, w tym opieki onkologicznej. Przykładem mogą być badania opinii publicznej w Polsce i w Austrii, zainicjowane przez PTO. Niestety, wypadamy źle na tle tego kraju, w ocenie dostępności i skuteczności leczenia. Duża część winy jest po stronie medyków, ale składa się na ten stan wiele innych czynników, m.in. niedostateczna edukacja, zbyt małe skupianie się na prezentowaniu pozytywnych przykładów skutecznego leczenia – w tym ujawnianie się osób publicznych, które chorują na raka. Chodzi o pokazanie, że raka się skutecznie leczy, że rak to nie wyrok oraz, że choroba nowotworowa i leczenie nie są stygmatami eliminującymi człowieka z życia. Przez to, że rak w podtekście kojarzy się ze śmiercią, niestety powoduje, że o tej chorobie się nie mówi, wstydzi się jej. Ta psychologiczna otoczka, powoduje olbrzymi strach przed chorobą nowotworową i jej leczeniem. Przekłada się to niestety na unikanie badań profilaktycznych – „lepiej nie wiedzieć” oraz wręcz mityczną obawę, że nie uda się dostać na konsultację w specjalistycznym ośrodku. Między innymi przez to choroby nowotworowe w Polsce są rozpoznawane w zbyt późnym stopniu zaawansowania, co jest wielkim problemem polskiej onkologii i całego systemu opieki zdrowotnej. Leczenie podejmowane w takich przypadkach jest mniej skuteczne i kosztuje wielokrotnie więcej, niż przy wczesnym wykryciu nowotworów. Osobnym problemem organizacyjnym jest bez wątpienia wciąż zbyt mała liczba wysokospecjalistycznych ośrodków onkologicznych oraz limitowanie świadczeń, ale to osobne, bardzo ważne zagadnienie.
-Dlaczego nie jesteśmy w stanie, w przeciwieństwie do innych państw w Unii Europejskiej prowadzić skutecznej profilaktyki nowotworowej? Przecież mamy do tego narzędzia.
- Trudno jednoznacznie określić, z czego to wynika. Mamy trzy podstawowe programy wczesnego wykrywania nowotworów tj. badania skryningowe dotyczące raka piersi – mammografia, raka szyjki macicy – cytologia i raka jelita grubego – badanie endoskopowe – kolonoskopia. Na te działania są zabezpieczone duże środki finansowe, jest przeszkolona kadra, jest aparatura, a my nadal obserwujemy późne diagnozowanie nowotworów. Widoczne jest to zwłaszcza w raku szyjki macicy, który jest jednym z najłatwiej wykrywalnych nowotworów. Trudno odpowiedzieć, dlaczego na rozsyłane zaproszenia do wykonania bezpłatnych badań mammograficznych w grupach ryzyka, odpowiada tylko około 40 proc. kobiet.
-Czy w proces wczesnego diagnozowania nie powinni włączyć się także lekarze pierwszego kontaktu?
- Z pewnością tak. Jako środowisko onkologiczne – i tu trzeba się uderzyć w piersi, wciąż za mało pracujemy z lekarzami pierwszego kontaktu. Ale też wiele do zrobienia jest na etapie uczelni medycznych. W wielu ośrodkach nauczanie onkologii prowadzone jest w szczątkowy i niedostateczny sposób. W ciągu całych studiów poświęca się zaledwie kilkadziesiąt godzin na tę dziedzinę. Wiedza na temat diagnostyki i leczenia nowotworów jest przedstawiana w sposób wycinkowy, a nie kompleksowy, wielospecjalistyczny. Ważne jest, aby studentów – przyszłych medyków, uczulać na wczesne wykrywanie nowotworów. Liczba specjalistów - onkologów w Polsce jest wciąż ograniczona i nie jesteśmy w stanie, w szerokim wymiarze populacyjnym, prowadzić takich badań. Bez wątpienia lekarze rodzinni powinni być włączeni w prowadzenie profilaktyki nowotworowej. W ramach Narodowego Programu Zwalczania Chorób Nowotworowych podejmowano wiele akcji edukowania lekarzy pierwszego kontaktu, lekarzy rodzinnych. Jednak wciąż nie daje to pożądanych efektów i nie ma radykalnego zwrotu. Nie ulega zasadniczej zmianie statystyka dotycząca stopnia zaawansowania nowotworów, co jest odzwierciedleniem wciąż nieprawidłowej sytuacji w zakresie edukacji onkologicznej.
-Co jeszcze może przyczynić się do poprawy wczesnego wykrywania nowotworów w Polsce?
- Potrzebne jest współdziałanie specjalistów z zakresu onkologii, epidemiologów badających problem, administracji państwowej oraz większe nakłady finansowe. Powstały już raporty między innymi PTO, dotyczące najczęstszych nowotworów – raka piersi i jelita grubego. Z prezentowanych statystyk jednoznacznie wynika, że im większe nakłady na leczenie, im lepiej wyposażone są ośrodki onkologiczne np. w aparaturę diagnostyczną i terapeutyczną, tym wyniki leczenia są lepsze. Bezdyskusyjne jest to, że większe nakłady na onkologię oznaczają wyższą wyleczalność. Jednak bez dodatkowych procesów edukacji społeczeństwa, szkolenia lekarzy pierwszego kontaktu, zwiększenie arytmetyczne środków, nie da efektu geometrycznego.
-Jedną z głównych przyczyn wzrostu zachorowań na nowotwory jest starzenie się społeczeństwa. Czy polska onkologia jest przygotowana na to wyzwanie?
-Zagadnienie to dotyczy Polski, Europy i innych zaawansowanych cywilizacyjnie państw całego świata. Ma ono dwa wymiary. Pierwszy, to bomba onkologiczna, która wynikać będzie ze starzenia się społeczeństwa. Wiadomo, że w zdecydowanej większości nowotworów ryzyko ich wystąpienia wzrasta z wiekiem. Drugi, to taki, że pacjenci w starszym wieku są zazwyczaj leczeni w sposób niedostatecznie agresywny, przez co wyniki leczenia są gorsze. Zgodnie z aktualną tendencją światową, chorych starszych, którzy są w dobrym stanie sprawności ogólnej, powinno się leczyć radykalnie i równie agresywnie, jak chorych w młodszych grupach wiekowych. To ważne zagadnienie, które jest przedmiotem debat onkologicznych w Polsce i na świecie. Musimy się do tego przygotować i skutecznie zmierzyć z problemem.
-W jakiej kondycji jest polska onkologia, jakie dręczą ją największe problemy?
- Problemy, z jakimi się borykamy jako środowisko onkologiczne, dotyczą zarówno społeczeństwa – czyli potencjalnych pacjentów oraz systemu opieki medycznej – lekarzy oraz administracji odpowiedzialnej za prawidłowe funkcjonowanie systemu. Nasza działania dodatkowo utrudnia dramatyczny brak wiary Polaków w skuteczność leczenia onkologicznego. Badania z przed wielu lat przeprowadzone wśród obywateli Francji pokazywały, że 90 proc. ankietowanych wierzyło w możliwość wyleczenia z raka. Sądzę, że w Polsce jest to znacznie, zacznie mniej. Polacy źle oceniają funkcjonowanie opieki zdrowotnej, w tym opieki onkologicznej. Przykładem mogą być badania opinii publicznej w Polsce i w Austrii, zainicjowane przez PTO. Niestety, wypadamy źle na tle tego kraju, w ocenie dostępności i skuteczności leczenia. Duża część winy jest po stronie medyków, ale składa się na ten stan wiele innych czynników, m.in. niedostateczna edukacja, zbyt małe skupianie się na prezentowaniu pozytywnych przykładów skutecznego leczenia – w tym ujawnianie się osób publicznych, które chorują na raka. Chodzi o pokazanie, że raka się skutecznie leczy, że rak to nie wyrok oraz, że choroba nowotworowa i leczenie nie są stygmatami eliminującymi człowieka z życia. Przez to, że rak w podtekście kojarzy się ze śmiercią, niestety powoduje, że o tej chorobie się nie mówi, wstydzi się jej. Ta psychologiczna otoczka, powoduje olbrzymi strach przed chorobą nowotworową i jej leczeniem. Przekłada się to niestety na unikanie badań profilaktycznych – „lepiej nie wiedzieć” oraz wręcz mityczną obawę, że nie uda się dostać na konsultację w specjalistycznym ośrodku. Między innymi przez to choroby nowotworowe w Polsce są rozpoznawane w zbyt późnym stopniu zaawansowania, co jest wielkim problemem polskiej onkologii i całego systemu opieki zdrowotnej. Leczenie podejmowane w takich przypadkach jest mniej skuteczne i kosztuje wielokrotnie więcej, niż przy wczesnym wykryciu nowotworów. Osobnym problemem organizacyjnym jest bez wątpienia wciąż zbyt mała liczba wysokospecjalistycznych ośrodków onkologicznych oraz limitowanie świadczeń, ale to osobne, bardzo ważne zagadnienie.
-Dlaczego nie jesteśmy w stanie, w przeciwieństwie do innych państw w Unii Europejskiej prowadzić skutecznej profilaktyki nowotworowej? Przecież mamy do tego narzędzia.
- Trudno jednoznacznie określić, z czego to wynika. Mamy trzy podstawowe programy wczesnego wykrywania nowotworów tj. badania skryningowe dotyczące raka piersi – mammografia, raka szyjki macicy – cytologia i raka jelita grubego – badanie endoskopowe – kolonoskopia. Na te działania są zabezpieczone duże środki finansowe, jest przeszkolona kadra, jest aparatura, a my nadal obserwujemy późne diagnozowanie nowotworów. Widoczne jest to zwłaszcza w raku szyjki macicy, który jest jednym z najłatwiej wykrywalnych nowotworów. Trudno odpowiedzieć, dlaczego na rozsyłane zaproszenia do wykonania bezpłatnych badań mammograficznych w grupach ryzyka, odpowiada tylko około 40 proc. kobiet.
-Czy w proces wczesnego diagnozowania nie powinni włączyć się także lekarze pierwszego kontaktu?
- Z pewnością tak. Jako środowisko onkologiczne – i tu trzeba się uderzyć w piersi, wciąż za mało pracujemy z lekarzami pierwszego kontaktu. Ale też wiele do zrobienia jest na etapie uczelni medycznych. W wielu ośrodkach nauczanie onkologii prowadzone jest w szczątkowy i niedostateczny sposób. W ciągu całych studiów poświęca się zaledwie kilkadziesiąt godzin na tę dziedzinę. Wiedza na temat diagnostyki i leczenia nowotworów jest przedstawiana w sposób wycinkowy, a nie kompleksowy, wielospecjalistyczny. Ważne jest, aby studentów – przyszłych medyków, uczulać na wczesne wykrywanie nowotworów. Liczba specjalistów - onkologów w Polsce jest wciąż ograniczona i nie jesteśmy w stanie, w szerokim wymiarze populacyjnym, prowadzić takich badań. Bez wątpienia lekarze rodzinni powinni być włączeni w prowadzenie profilaktyki nowotworowej. W ramach Narodowego Programu Zwalczania Chorób Nowotworowych podejmowano wiele akcji edukowania lekarzy pierwszego kontaktu, lekarzy rodzinnych. Jednak wciąż nie daje to pożądanych efektów i nie ma radykalnego zwrotu. Nie ulega zasadniczej zmianie statystyka dotycząca stopnia zaawansowania nowotworów, co jest odzwierciedleniem wciąż nieprawidłowej sytuacji w zakresie edukacji onkologicznej.
-Co jeszcze może przyczynić się do poprawy wczesnego wykrywania nowotworów w Polsce?
- Potrzebne jest współdziałanie specjalistów z zakresu onkologii, epidemiologów badających problem, administracji państwowej oraz większe nakłady finansowe. Powstały już raporty między innymi PTO, dotyczące najczęstszych nowotworów – raka piersi i jelita grubego. Z prezentowanych statystyk jednoznacznie wynika, że im większe nakłady na leczenie, im lepiej wyposażone są ośrodki onkologiczne np. w aparaturę diagnostyczną i terapeutyczną, tym wyniki leczenia są lepsze. Bezdyskusyjne jest to, że większe nakłady na onkologię oznaczają wyższą wyleczalność. Jednak bez dodatkowych procesów edukacji społeczeństwa, szkolenia lekarzy pierwszego kontaktu, zwiększenie arytmetyczne środków, nie da efektu geometrycznego.
-Jedną z głównych przyczyn wzrostu zachorowań na nowotwory jest starzenie się społeczeństwa. Czy polska onkologia jest przygotowana na to wyzwanie?
-Zagadnienie to dotyczy Polski, Europy i innych zaawansowanych cywilizacyjnie państw całego świata. Ma ono dwa wymiary. Pierwszy, to bomba onkologiczna, która wynikać będzie ze starzenia się społeczeństwa. Wiadomo, że w zdecydowanej większości nowotworów ryzyko ich wystąpienia wzrasta z wiekiem. Drugi, to taki, że pacjenci w starszym wieku są zazwyczaj leczeni w sposób niedostatecznie agresywny, przez co wyniki leczenia są gorsze. Zgodnie z aktualną tendencją światową, chorych starszych, którzy są w dobrym stanie sprawności ogólnej, powinno się leczyć radykalnie i równie agresywnie, jak chorych w młodszych grupach wiekowych. To ważne zagadnienie, które jest przedmiotem debat onkologicznych w Polsce i na świecie. Musimy się do tego przygotować i skutecznie zmierzyć z problemem.