Czasem jajko jest mądrzejsze od kury. Onkologia dorosłych powinna iść na naukę do onkologii dziecięcej
Autor: Agata Solecka
Data: 21.02.2014
Źródło: KG
W dziecięcej onkologii dzieje się dobrze, mali pacjenci nie stoją w kolejkach oraz osiągnięto 80 proc. wyleczalności. Jak zauważa prof. Alicja Chybicka, kierownik Kliniki Onkologii i Hematologii Dziecięcej we Wrocławiu, senator, plasuje nas to, w europejskiej czołówce. Przyznaje, że onkologia dorosłych stoi w przepaści w stosunku do onkologii dziecięcej, ale można to zmienić.
Zapytana, czemu onkologia dziecięca zawdzięcza tak dobry wynik w wyleczalności nadmienia, że składa się na to wiele elementów, od wykształconej kadry, dobry sprzęt, właściwe finansowanie oraz to, że onkologia dziecięca zawsze była priorytetem.
– Jest dobrze, ale i my mamy problemy. Podstawowy, polega na tym, że nie możemy prowadzić badań klinicznych niesponsorowanych. W tym przypadku prawo polskie nie nadążyło za prawem europejskim, efektem tego, dzieci z neuroblastomą IV stadium, muszą zbierać pieniądze na leczenie w Niemczech. Wszystkie dzieci z mojej kliniki jeżdżą tam na podawanie przeciwciał anty-GD2, które są w Polsce nie do kupienia. Problemem jest także złe finansowanie leków przeciwgrzybiczych u dzieci – a jest to, najczęstsze powikłanie w onkologii dziecięcej. To nasze praktycznie jedyne bolączki – mówi prof. Chybicka.
Wiadomym jest, że onkologii dziecięcej nie da się przyrównać 1:1 do onkologii dorosłych. Jednak może warto przyjrzeć się bliżej tej dziecięcej i spróbować przenieść, po modyfikacji, dobre wzorce na onkologię dorosłych. Czego onkologia dorosłych mogłaby nauczyć się od dziecięcej?
– Głównie tego, że trzeba się zjednoczyć i we wszystkich centrach onkologii dorosłych w Polsce, powinny być jednolite programy do leczenia poszczególnych nowotworów. Tak jest w onkologii dziecięcej – podkreśla prof. Chybicka i dodaje: – Jeśli dorosły pacjent trafi np. do ośrodka w Bielsku-Białej, przykładowo z rakiem jelita grubego, powinien dostać tam, takie samo leczenie, jak pacjent, który trafi do placówki w Bydgoszczy, Warszawie czy małym szpitalu, gdzieś w Polsce. Niestety, dziś jest tak, że onkologia dorosłych jest rozproszona, nie ma jednolitego standardu onkologicznego, a dla dzieci jest. Niezależnie od tego, do jakiej kliniki onkologii dziecięcej trafi mały pacjent, dostanie te same leki, zastosowany zostanie taki sam program leczenia i diagnostyki. Jesteśmy zjednoczeni i trzymamy się razem. I to zalecałabym onkologii dorosłych. Z tego, co widzę, proces ten już się rozpoczyna – zauważa.
– Jest dobrze, ale i my mamy problemy. Podstawowy, polega na tym, że nie możemy prowadzić badań klinicznych niesponsorowanych. W tym przypadku prawo polskie nie nadążyło za prawem europejskim, efektem tego, dzieci z neuroblastomą IV stadium, muszą zbierać pieniądze na leczenie w Niemczech. Wszystkie dzieci z mojej kliniki jeżdżą tam na podawanie przeciwciał anty-GD2, które są w Polsce nie do kupienia. Problemem jest także złe finansowanie leków przeciwgrzybiczych u dzieci – a jest to, najczęstsze powikłanie w onkologii dziecięcej. To nasze praktycznie jedyne bolączki – mówi prof. Chybicka.
Wiadomym jest, że onkologii dziecięcej nie da się przyrównać 1:1 do onkologii dorosłych. Jednak może warto przyjrzeć się bliżej tej dziecięcej i spróbować przenieść, po modyfikacji, dobre wzorce na onkologię dorosłych. Czego onkologia dorosłych mogłaby nauczyć się od dziecięcej?
– Głównie tego, że trzeba się zjednoczyć i we wszystkich centrach onkologii dorosłych w Polsce, powinny być jednolite programy do leczenia poszczególnych nowotworów. Tak jest w onkologii dziecięcej – podkreśla prof. Chybicka i dodaje: – Jeśli dorosły pacjent trafi np. do ośrodka w Bielsku-Białej, przykładowo z rakiem jelita grubego, powinien dostać tam, takie samo leczenie, jak pacjent, który trafi do placówki w Bydgoszczy, Warszawie czy małym szpitalu, gdzieś w Polsce. Niestety, dziś jest tak, że onkologia dorosłych jest rozproszona, nie ma jednolitego standardu onkologicznego, a dla dzieci jest. Niezależnie od tego, do jakiej kliniki onkologii dziecięcej trafi mały pacjent, dostanie te same leki, zastosowany zostanie taki sam program leczenia i diagnostyki. Jesteśmy zjednoczeni i trzymamy się razem. I to zalecałabym onkologii dorosłych. Z tego, co widzę, proces ten już się rozpoczyna – zauważa.