Eksperci: Wciąż mamy wysoką śmiertelność z powodu raka trzustki, pilnie potrzebujemy nowych terapii
Redaktor: Monika Stelmach
Data: 15.09.2022
Źródło: Zbigniew Wojtasiński/PAP
Działy:
Aktualności w Onkologia
Aktualności
Rak trzustki jest wciąż wyjątkowo śmiertelny. Pilnie potrzebujemy nowych terapii, zwiększających skuteczność leczenia tego nowotworu – alarmowali eksperci podczas kongresu Europejskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej (ESMO).
W Polsce mamy jeszcze trudniejszą sytuację, bo brakuje nam terapii stosowanych w kolejnej linii leczenia raka trzustki, która w naszym kraju nadal nie jest refundowana, choć ma międzynarodowe rekomendacje – powiedzieli obecni na kongresie polscy onkolodzy, dodając, że w przypadku tego nowotworu istnieje wyjątkowo mało opcji terapeutycznych.
W latach 2014–2020 pięcioletnia przeżywalność pacjentów z rakiem trzustki zwiększyła się na świecie z 6 do zaledwie 11 proc. – wynika z danych przedstawionych przez prof. Thomasa Seufferleina, kierownika Oddziału Gastroenterologii, Endokrynologii, Metabolizmu i Nefrologii Szpitala Uniwersyteckiego w Ulm w Niemczech. Oznacza to, że najpóźniej w ciągu kilku lat umiera około 90 proc. chorych.
Z danych przedstawionych podczas kongresu Europejskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej (ESMO) wynika również, że w 2020 r. na całym świecie raka trzustki wykryto u 495 773 pacjentów; niewiele mniej chorych zmarło (z wcześniej wykrytym rakiem). Najwięcej zachorowań było w Azji – ponad 233 tys. zachorowań oraz 224 tys. zgonów. W Europie nowotwór ten zdiagnozowano u 140 tys. osób, a ponad 132 tys. zmarło. W USA wykryto go u prawie 63 tys. pacjentów i 59 tys. zmarło.
– Mamy w onkologii wręcz pilną potrzebę poprawy przeżywalności chorych na raka – zaznaczył prof. Thomas Seufferlein.
Skuteczność leczenia wielu innych nowotworów jest dużo większa. Pięć lat z rakiem piersi przeżywa aż 80–90 proc. kobiet; nawet z rakiem płuca, kolejnym wyjątkowo śmiertelnym nowotworem, pięć lat przeżywa 15–17 proc. pacjentów.
Trudności w leczeniu tego nowotworu wynikają z tego, że na ogół jest on wykrywany w późnym stadium. Wywołuje niespecyficzne objawy: cukrzyca typu 2, chudnięcie, zmęczenie i biegunki. Jeśli udaje się go wykryć nieco wcześniej, to na ogół przypadkowo, na przykład podczas badania USG jamy brzusznej. Szybko daje przerzuty do innych narządów, szczególnie do wątroby. A takich pacjentów trudno leczyć, tym bardziej wtedy, gdy jest mało opcji terapeutycznych.
Podstawową metodą leczenia w onkologii jest wciąż jak najszybsze usunięcie guza złośliwego, jeśli tylko jest to możliwe. A na ogół nie jest to możliwe w przypadku raka trzustki (podobnie jak i raka płuca). Aż u 80 proc. pacjentów nowotwór ten jest tak zaawansowany, że nie można go usunąć – jak mówią onkolodzy, nie jest operacyjny.
Leczenie zachowawcze raka trzustki ogranicza się niemal wyłącznie do chemioterapii. W pierwszej linii leczenia stosuje się gemcytabinę i nab-paklitaksel oraz folfirinox (terapia złożona z czterech leków). W drugiej i ostatniej linii leczenia niemal w całej Europie wykorzystuje się liposomalny irynotekan.
Więcej opcji terapeutycznych już nie ma. W raku trzustki nie ma tzw. leczenia sekwencyjnego. Polega ono na włączaniu w zaawansowanych nowotworach z przerzutami kolejnych terapii w następnych etapach leczenia trzeciej, czwartej, piątej, a nawet szóstej linii terapeutycznej. Tak jest w raku piersi czy szpiczaku mnogim. Dzięki temu udaje się znacznie wydłużyć życie chorych, a u niektórych pacjentów nowotwór jest chorobą przewlekłą, a nie śmiertelną.
– W Polsce mamy jeszcze większy kłopot, bo nie mamy nawet tej drugiej linii terapii, z wykorzystaniem liposomalnego irynotekanu – tłumaczył prof. Wojciech Rogowski, ordynator oddziału onkologicznego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Słupsku. Powodem jest brak refundacji tego leku, na który onkolodzy polscy wciąż czekają, a został on zarejestrowany już w 2016 r.
Dyrektor Siedleckiego Centrum Onkologii prof. Lubomir Bodnar powiedział, że bardzo chętnie stosuje ten lek – jeśli tylko jest taka możliwość, gdy zostanie on uzyskany na przykład w ramach darowizn – zwłaszcza u pacjentów, którzy w pierwszej linii otrzymywali gemcytabinę.
– Ten lek jest nie do zastąpienia w drugiej linii leczenia, gdy dochodzi do niepowodzenia terapii pierwszej linii z wykorzystaniem gemcytabiny – zaznaczył prof. Wojciech Rogowski.
Liposomalny irynotekan jak na razie nie został zatwierdzony przez Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji ze względu na zbyt wysokie jego koszty. Onkolodzy uważają jednak, że jest on przydatny w terapii, szczególnie dlatego, że w drugiej linii leczenia raka trzustki nie ma innych opcji terapeutycznych. Poza tym jest rekomendowany przez międzynarodowe wytyczne w leczeniu onkologicznym.
Specjaliści przyznali, że w drugiej linii leczenia lek ten przedłuża życie średnio o dwa miesiące. Jednak dla chorego to dużo, tym bardziej gdy mało jest opcji leczenia w tym nowotworze. Poza tym są chorzy, którzy po włączeniu tego leku żyją jeszcze kilkanaście miesięcy. Jeden z pacjentów w Polsce był nim leczony 21 miesięcy.
Według prognoz liczba zachorowań na raka trzustki będzie się zwiększać. Z danych przedstawionych przez prof. Thomasa Seufferleina wynika, że o ile w 2020 r. było na świecie ponad 495 tys. przypadków tego nowotworu, to w 2040 r. może będzie już 800 tys., czyli o 61 proc. więcej. Zwiększy się też liczba zgonów, jeśli się nie zmieni skuteczność leczenia. W 2020 r. było 490 tys. zgonów z powodu raka trzustki, a w 2040 r. może być ich 790 tys., czyli o 64 proc. więcej.
Rak trzustki wśród wszystkich chorób nowotworowych może stać się jednym z głównych zabójców. To dlatego, że o ile skuteczność leczenia innych nowotworów systematycznie się poprawia, to w tym nowotworze niewiele się zmienia. Podobnie jest tylko w przypadku glejaka, jednak ten nowotwór występuje stosunkowo rzadko.
W latach 2014–2020 pięcioletnia przeżywalność pacjentów z rakiem trzustki zwiększyła się na świecie z 6 do zaledwie 11 proc. – wynika z danych przedstawionych przez prof. Thomasa Seufferleina, kierownika Oddziału Gastroenterologii, Endokrynologii, Metabolizmu i Nefrologii Szpitala Uniwersyteckiego w Ulm w Niemczech. Oznacza to, że najpóźniej w ciągu kilku lat umiera około 90 proc. chorych.
Z danych przedstawionych podczas kongresu Europejskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej (ESMO) wynika również, że w 2020 r. na całym świecie raka trzustki wykryto u 495 773 pacjentów; niewiele mniej chorych zmarło (z wcześniej wykrytym rakiem). Najwięcej zachorowań było w Azji – ponad 233 tys. zachorowań oraz 224 tys. zgonów. W Europie nowotwór ten zdiagnozowano u 140 tys. osób, a ponad 132 tys. zmarło. W USA wykryto go u prawie 63 tys. pacjentów i 59 tys. zmarło.
– Mamy w onkologii wręcz pilną potrzebę poprawy przeżywalności chorych na raka – zaznaczył prof. Thomas Seufferlein.
Skuteczność leczenia wielu innych nowotworów jest dużo większa. Pięć lat z rakiem piersi przeżywa aż 80–90 proc. kobiet; nawet z rakiem płuca, kolejnym wyjątkowo śmiertelnym nowotworem, pięć lat przeżywa 15–17 proc. pacjentów.
Trudności w leczeniu tego nowotworu wynikają z tego, że na ogół jest on wykrywany w późnym stadium. Wywołuje niespecyficzne objawy: cukrzyca typu 2, chudnięcie, zmęczenie i biegunki. Jeśli udaje się go wykryć nieco wcześniej, to na ogół przypadkowo, na przykład podczas badania USG jamy brzusznej. Szybko daje przerzuty do innych narządów, szczególnie do wątroby. A takich pacjentów trudno leczyć, tym bardziej wtedy, gdy jest mało opcji terapeutycznych.
Podstawową metodą leczenia w onkologii jest wciąż jak najszybsze usunięcie guza złośliwego, jeśli tylko jest to możliwe. A na ogół nie jest to możliwe w przypadku raka trzustki (podobnie jak i raka płuca). Aż u 80 proc. pacjentów nowotwór ten jest tak zaawansowany, że nie można go usunąć – jak mówią onkolodzy, nie jest operacyjny.
Leczenie zachowawcze raka trzustki ogranicza się niemal wyłącznie do chemioterapii. W pierwszej linii leczenia stosuje się gemcytabinę i nab-paklitaksel oraz folfirinox (terapia złożona z czterech leków). W drugiej i ostatniej linii leczenia niemal w całej Europie wykorzystuje się liposomalny irynotekan.
Więcej opcji terapeutycznych już nie ma. W raku trzustki nie ma tzw. leczenia sekwencyjnego. Polega ono na włączaniu w zaawansowanych nowotworach z przerzutami kolejnych terapii w następnych etapach leczenia trzeciej, czwartej, piątej, a nawet szóstej linii terapeutycznej. Tak jest w raku piersi czy szpiczaku mnogim. Dzięki temu udaje się znacznie wydłużyć życie chorych, a u niektórych pacjentów nowotwór jest chorobą przewlekłą, a nie śmiertelną.
– W Polsce mamy jeszcze większy kłopot, bo nie mamy nawet tej drugiej linii terapii, z wykorzystaniem liposomalnego irynotekanu – tłumaczył prof. Wojciech Rogowski, ordynator oddziału onkologicznego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Słupsku. Powodem jest brak refundacji tego leku, na który onkolodzy polscy wciąż czekają, a został on zarejestrowany już w 2016 r.
Dyrektor Siedleckiego Centrum Onkologii prof. Lubomir Bodnar powiedział, że bardzo chętnie stosuje ten lek – jeśli tylko jest taka możliwość, gdy zostanie on uzyskany na przykład w ramach darowizn – zwłaszcza u pacjentów, którzy w pierwszej linii otrzymywali gemcytabinę.
– Ten lek jest nie do zastąpienia w drugiej linii leczenia, gdy dochodzi do niepowodzenia terapii pierwszej linii z wykorzystaniem gemcytabiny – zaznaczył prof. Wojciech Rogowski.
Liposomalny irynotekan jak na razie nie został zatwierdzony przez Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji ze względu na zbyt wysokie jego koszty. Onkolodzy uważają jednak, że jest on przydatny w terapii, szczególnie dlatego, że w drugiej linii leczenia raka trzustki nie ma innych opcji terapeutycznych. Poza tym jest rekomendowany przez międzynarodowe wytyczne w leczeniu onkologicznym.
Specjaliści przyznali, że w drugiej linii leczenia lek ten przedłuża życie średnio o dwa miesiące. Jednak dla chorego to dużo, tym bardziej gdy mało jest opcji leczenia w tym nowotworze. Poza tym są chorzy, którzy po włączeniu tego leku żyją jeszcze kilkanaście miesięcy. Jeden z pacjentów w Polsce był nim leczony 21 miesięcy.
Według prognoz liczba zachorowań na raka trzustki będzie się zwiększać. Z danych przedstawionych przez prof. Thomasa Seufferleina wynika, że o ile w 2020 r. było na świecie ponad 495 tys. przypadków tego nowotworu, to w 2040 r. może będzie już 800 tys., czyli o 61 proc. więcej. Zwiększy się też liczba zgonów, jeśli się nie zmieni skuteczność leczenia. W 2020 r. było 490 tys. zgonów z powodu raka trzustki, a w 2040 r. może być ich 790 tys., czyli o 64 proc. więcej.
Rak trzustki wśród wszystkich chorób nowotworowych może stać się jednym z głównych zabójców. To dlatego, że o ile skuteczność leczenia innych nowotworów systematycznie się poprawia, to w tym nowotworze niewiele się zmienia. Podobnie jest tylko w przypadku glejaka, jednak ten nowotwór występuje stosunkowo rzadko.