Nie każdy nowotwór trzeba leczyć radykalnie
Autor: Katarzyna Bakalarska
Data: 10.09.2014
Źródło: KG
Działy:
Z życia środowiska
Aktualności
Co jest przyczyną wzrostu zachorowań na raka prostaty, dlaczego nie każdy nowotwór tego typu wymaga radykalnego leczenia, co jest wyzwaniem dla lekarza i pacjenta - mówi dr Wojciech Rogowski, kierownik Kliniki Urologii i Urologii Onkologicznej Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA w Warszawie.
Rocznie w Polsce odnotowuje się około 9 tys. nowych zachorowań na raka prostaty. Na ten typ nowotworu zapada coraz więcej mężczyzn w wieku 40-45 lat. Jakie narzędzia edukacyjne mają lekarze pana specjalizacji, by propagować wczesną profilaktykę?
Niestety, nie mamy ich. Dlatego o roli profilaktyki, leczeniu, poprawie jakości życia pacjentów i epidemiologii mówimy podczas wywiadów dla prasy, telewizji i w trakcie konferencji. Jest to jedyny sposób szerzenia informacji na tematy zdrowotne, nie tylko urologiczne. Nie ma żadnej instytucjonalnej praktyki informowania ludzi o tym, co jest dla nich ważne w kontekście zdrowia.
Rak prostaty to wyzwanie zarówno dla lekarza, jak i dla chorego. Wzrasta wykrywalność tego nowotworu oraz przeżywalność. Co jest tego przyczyną?
To, że wykrywa się więcej raków prostaty,. jest zasługą pacjentów. Mają bowiem coraz większą świadomość, że trzeba się przebadać - wykonać badanie PSA i pójść z wynikiem do urologa. Podstawę stanowi wiedza, co mężczyzna w pewnym wieku powinien zrobić ze swoim zdrowiem, jak o nie zadbać. Każda kobieta wie, że raz na jakiś czas powinna się zgłosić do ginekologa, wykonać USG piersi, mammografię czy badanie cytologiczne. Mężczyźni na szczęście coraz częściej mają świadomość tego, że mogą zachorować na chorobę nowotworową i że trzeba kontrolować gruczoł krokowy. Obserwowany wzrost zachorowań wynika ze wzrostu wykrywalności. Na świecie nie prowadzi się dużych, populacyjnych, badań skryningowych, ponieważ żadnego państwa na to nie stać. Dlatego duży nacisk trzeba położyć na samoświadomość, na to, że przychodzi taki moment w życiu, kiedy pewne badania należy przeprowadzić, by chorobę zdiagnozować na tyle wcześnie, aby można ją było wyleczyć.
Dziś już wiadomo, że są nowotwory prostaty, które nie zawsze wymagają radykalnego leczenia. Niekiedy wystarcza wieloletnia obserwacja. Jak lekarz ma powiedzieć pacjentowi: ma pana raka prostaty, ale nie wymaga on leczenia?
Jest to trudne zadanie. Składa się na to kilka elementów. Po pierwsze, wiedza lekarza, którego chorego trzeba leczyć, a któremu można powiedzieć, że wymaga tylko obserwacji. Potrzebna jest też wiedza, pozwalająca to w sposób rzetelny i zrozumiały dla pacjenta uargumentować. Podstawę stanowi umiejętność rozmowy. To bolączka polskiej medycyny - przy bardzo dużej liczbie pacjentów, których w ciągu godziny przyjmuje się w gabinecie oraz wymogach biurokratycznych narzuconych przez NFZ, brakuje czasu na taką rozmowę. Jednocześnie nie każdy chory potrafi zaakceptować, że ma nowotwór, którego nie trzeba radykalnie leczyć. Taka informacja powinna być skierowana do pacjenta przygotowanego na to mentalnie. Bardzo ważny jest też system kontrolowania stanu zdrowia takich osób. W pewnych sekwencjach czasowych muszą one wykonywać badania. Pozwala to na monitorowanie przebiegu choroby.
Niestety, nie mamy ich. Dlatego o roli profilaktyki, leczeniu, poprawie jakości życia pacjentów i epidemiologii mówimy podczas wywiadów dla prasy, telewizji i w trakcie konferencji. Jest to jedyny sposób szerzenia informacji na tematy zdrowotne, nie tylko urologiczne. Nie ma żadnej instytucjonalnej praktyki informowania ludzi o tym, co jest dla nich ważne w kontekście zdrowia.
Rak prostaty to wyzwanie zarówno dla lekarza, jak i dla chorego. Wzrasta wykrywalność tego nowotworu oraz przeżywalność. Co jest tego przyczyną?
To, że wykrywa się więcej raków prostaty,. jest zasługą pacjentów. Mają bowiem coraz większą świadomość, że trzeba się przebadać - wykonać badanie PSA i pójść z wynikiem do urologa. Podstawę stanowi wiedza, co mężczyzna w pewnym wieku powinien zrobić ze swoim zdrowiem, jak o nie zadbać. Każda kobieta wie, że raz na jakiś czas powinna się zgłosić do ginekologa, wykonać USG piersi, mammografię czy badanie cytologiczne. Mężczyźni na szczęście coraz częściej mają świadomość tego, że mogą zachorować na chorobę nowotworową i że trzeba kontrolować gruczoł krokowy. Obserwowany wzrost zachorowań wynika ze wzrostu wykrywalności. Na świecie nie prowadzi się dużych, populacyjnych, badań skryningowych, ponieważ żadnego państwa na to nie stać. Dlatego duży nacisk trzeba położyć na samoświadomość, na to, że przychodzi taki moment w życiu, kiedy pewne badania należy przeprowadzić, by chorobę zdiagnozować na tyle wcześnie, aby można ją było wyleczyć.
Dziś już wiadomo, że są nowotwory prostaty, które nie zawsze wymagają radykalnego leczenia. Niekiedy wystarcza wieloletnia obserwacja. Jak lekarz ma powiedzieć pacjentowi: ma pana raka prostaty, ale nie wymaga on leczenia?
Jest to trudne zadanie. Składa się na to kilka elementów. Po pierwsze, wiedza lekarza, którego chorego trzeba leczyć, a któremu można powiedzieć, że wymaga tylko obserwacji. Potrzebna jest też wiedza, pozwalająca to w sposób rzetelny i zrozumiały dla pacjenta uargumentować. Podstawę stanowi umiejętność rozmowy. To bolączka polskiej medycyny - przy bardzo dużej liczbie pacjentów, których w ciągu godziny przyjmuje się w gabinecie oraz wymogach biurokratycznych narzuconych przez NFZ, brakuje czasu na taką rozmowę. Jednocześnie nie każdy chory potrafi zaakceptować, że ma nowotwór, którego nie trzeba radykalnie leczyć. Taka informacja powinna być skierowana do pacjenta przygotowanego na to mentalnie. Bardzo ważny jest też system kontrolowania stanu zdrowia takich osób. W pewnych sekwencjach czasowych muszą one wykonywać badania. Pozwala to na monitorowanie przebiegu choroby.