123RF
Terapia raka kolczystokomórkowego skóry wciąż bez refundacji
Redaktor: Monika Stelmach
Data: 21.09.2021
Źródło: Fundacja Onkologiczna Nadzieja
Działy:
Aktualności w Onkologia
Aktualności
Tagi: | Fundacja Onkologiczna Nadzieja, rak kolczystokomórkowy, Joanna Konarzewska-Król, Piotr Rutkowski |
Rok po pozytywnej rekomendacji prezesa Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji na liście leków refundowanych od 1 września nie ma jedynego preparatu, który mógłby pomóc pacjentom z nieoperacyjnym zaawansowanym rakiem kolczystokomórkowym skóry.
W sierpniu 2020 roku cemiplimab, czyli innowacyjna terapia przy pomocy przeciwciał monoklonalnych, wskazywany był przez ekspertów w dziedzinie onkologii klinicznej, w tym konsultantów – krajowego i wojewódzkich – jako priorytet refundacyjny. Niestety, minął rok, a pacjenci z nieoperacyjnym rakiem kolczystokomórkowym nadal nie mają powszechnego dostępu do refundowanej terapii – zauważa na swojej stronie Fundacja Onkologiczna Nadzieja.
Mimo licznych apeli środowisk medycznych i organizacji pacjenckich jedyna terapia o udowodnionej skuteczności, która powinna być stosowana u chorych z nieoperacyjnym zaawansowanym rakiem kolczystokomórkowym, wciąż pozostaje bez refundacji. Dostęp do niej w ramach RDTL mają jedynie nieliczni pacjenci.
– Za cenę jednej dawki leku finansowanej w ramach RDTL Ministerstwo Zdrowia w ramach programu lekowego mogłoby po negocjacjach cenowych z producentem objąć leczeniem większą grupę pacjentów, co byłoby nie tylko korzystne dla chorych, ale i dla płatnika. W Polsce leczenia tym lekiem wymaga ok. 100 pacjentów rocznie, a więc dość niewielka grupa pacjentów. Już na początku roku prosiliśmy Ministerstwo Zdrowia i zwracaliśmy się o objęcie pacjentów z rakiem kolczystokomórkowym skóry specjalną troską systemu ochrony zdrowia, tymczasem na kolejnej liście leków refundowanych pacjenci ci zostali pominięci i pozostawieni samym sobie – apeluje Joanna Konarzewska-Król, dyrektor Fundacji Onkologicznej Nadzieja.
Rak kolczystokomórkowy (SCC) to nowotwór złośliwy wywodzący się z komórek nabłonka płaskiego zaliczany do niebarwnikowych nowotworów skóry. Jest drugim po raku podstawnokomórkowym najczęściej występującym nowotworem złośliwym skóry. Przyczyną jego rozwoju jest nieprawidłowe namnażanie się keratynocytów spowodowane w głównej mierze szkodliwym oddziaływaniem promieniowania UV. Późno zdiagnozowany może prowadzić do destrukcji otaczających tkanek i przerzutów do węzłów chłonnych oraz innych narządów.
Zmiany najczęściej występują w obrębie odkrytych części ciała, które przez długi czas były narażone na szkodliwe działanie promieni słonecznych: na twarzy, małżowinach usznych, owłosionej skórze głowy, skroniach, kończynach górnych i dolnych. W przypadku raka kolczystokomórkowego skóry 80 proc. zmian występuje najczęściej w obrębie głowy lub szyi, a pozostałe 20 proc. pojawia się na kończynach i tułowiu.
Eksperci szacują, że niebawem w Polsce co druga osoba po 60. roku życia będzie chorować na raka skóry. Wśród nich około kilku tysięcy będą stanowiły osoby z rakiem kolczystokomórkowym skóry. W przeważającej większości przypadków, zwłaszcza przy wczesnym wykryciu raka kolczystokomórkowego, do wyleczenia wystarczy interwencja chirurgiczna. Nie zawsze jest to jednak możliwe lub wystarczające, np. ze względu na lokalizację nowotworu lub zaawansowanie choroby.
Tacy pacjenci, jak zgodnie twierdzą eksperci, wymagają immunoterapii systemowej. Niestety nie jest ona w Polsce refundowana, a dostęp do niej w ramach RDTL mają nieliczni.
– Immunoterapia systemowa działa bardzo dobrze u pacjentów w podeszłym wieku, pobudza i wzmacnia odpowiedź układu odpornościowego, precyzyjnie nakierowując czynniki terapeutyczne w miejsca zmienione chorobowo. W przeciwieństwie do chemioterapii leki immunokompetentne nie uszkadzają zdrowych tkanek i narządów, przez co są bezpieczniejsze dla pacjentów w podeszłym wieku z wieloma chorobami współistniejącymi. Problem polega na tym, że lek, który mógłby tym pacjentom pomóc – cemiplimab, przeciwciało monoklonalne będące w pełni ludzką immunoglobuliną klasy G4 (IgG4) – nie jest jeszcze Polsce refundowany. Proces refundacyjny przedłuża się, a czas pacjentom ucieka – tłumaczy prof. dr hab. n. med. Piotr Rutkowski, kierownik Kliniki Nowotworów Tkanek Miękkich, Kości i Czerniaków Narodowego Instytutu Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie.
Joanna Konarzewska-Król zauważa, że nawet jeśli pacjent trafi do ośrodka, który sprawnie i szybko poprowadzi go przez proces uzyskania dostępu do tej terapii w ramach RDTL, jeśli wystarczy dla niego funduszy, to jest to rozwiązanie tymczasowe. – Dużo korzystniejsze zarówno z perspektywy płatnika, jak i perspektywy pacjenta byłaby refundacja terapii w ramach programu lekowego. Pacjenci potrzebują dostępu do skutecznej terapii. Ci ludzie nadal chcą żyć i jeśli istnieje szansa, by im pomóc, to powinni taką szansę otrzymać – dodaje Konarzewska-Król.
Mimo licznych apeli środowisk medycznych i organizacji pacjenckich jedyna terapia o udowodnionej skuteczności, która powinna być stosowana u chorych z nieoperacyjnym zaawansowanym rakiem kolczystokomórkowym, wciąż pozostaje bez refundacji. Dostęp do niej w ramach RDTL mają jedynie nieliczni pacjenci.
– Za cenę jednej dawki leku finansowanej w ramach RDTL Ministerstwo Zdrowia w ramach programu lekowego mogłoby po negocjacjach cenowych z producentem objąć leczeniem większą grupę pacjentów, co byłoby nie tylko korzystne dla chorych, ale i dla płatnika. W Polsce leczenia tym lekiem wymaga ok. 100 pacjentów rocznie, a więc dość niewielka grupa pacjentów. Już na początku roku prosiliśmy Ministerstwo Zdrowia i zwracaliśmy się o objęcie pacjentów z rakiem kolczystokomórkowym skóry specjalną troską systemu ochrony zdrowia, tymczasem na kolejnej liście leków refundowanych pacjenci ci zostali pominięci i pozostawieni samym sobie – apeluje Joanna Konarzewska-Król, dyrektor Fundacji Onkologicznej Nadzieja.
Rak kolczystokomórkowy (SCC) to nowotwór złośliwy wywodzący się z komórek nabłonka płaskiego zaliczany do niebarwnikowych nowotworów skóry. Jest drugim po raku podstawnokomórkowym najczęściej występującym nowotworem złośliwym skóry. Przyczyną jego rozwoju jest nieprawidłowe namnażanie się keratynocytów spowodowane w głównej mierze szkodliwym oddziaływaniem promieniowania UV. Późno zdiagnozowany może prowadzić do destrukcji otaczających tkanek i przerzutów do węzłów chłonnych oraz innych narządów.
Zmiany najczęściej występują w obrębie odkrytych części ciała, które przez długi czas były narażone na szkodliwe działanie promieni słonecznych: na twarzy, małżowinach usznych, owłosionej skórze głowy, skroniach, kończynach górnych i dolnych. W przypadku raka kolczystokomórkowego skóry 80 proc. zmian występuje najczęściej w obrębie głowy lub szyi, a pozostałe 20 proc. pojawia się na kończynach i tułowiu.
Eksperci szacują, że niebawem w Polsce co druga osoba po 60. roku życia będzie chorować na raka skóry. Wśród nich około kilku tysięcy będą stanowiły osoby z rakiem kolczystokomórkowym skóry. W przeważającej większości przypadków, zwłaszcza przy wczesnym wykryciu raka kolczystokomórkowego, do wyleczenia wystarczy interwencja chirurgiczna. Nie zawsze jest to jednak możliwe lub wystarczające, np. ze względu na lokalizację nowotworu lub zaawansowanie choroby.
Tacy pacjenci, jak zgodnie twierdzą eksperci, wymagają immunoterapii systemowej. Niestety nie jest ona w Polsce refundowana, a dostęp do niej w ramach RDTL mają nieliczni.
– Immunoterapia systemowa działa bardzo dobrze u pacjentów w podeszłym wieku, pobudza i wzmacnia odpowiedź układu odpornościowego, precyzyjnie nakierowując czynniki terapeutyczne w miejsca zmienione chorobowo. W przeciwieństwie do chemioterapii leki immunokompetentne nie uszkadzają zdrowych tkanek i narządów, przez co są bezpieczniejsze dla pacjentów w podeszłym wieku z wieloma chorobami współistniejącymi. Problem polega na tym, że lek, który mógłby tym pacjentom pomóc – cemiplimab, przeciwciało monoklonalne będące w pełni ludzką immunoglobuliną klasy G4 (IgG4) – nie jest jeszcze Polsce refundowany. Proces refundacyjny przedłuża się, a czas pacjentom ucieka – tłumaczy prof. dr hab. n. med. Piotr Rutkowski, kierownik Kliniki Nowotworów Tkanek Miękkich, Kości i Czerniaków Narodowego Instytutu Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie.
Joanna Konarzewska-Król zauważa, że nawet jeśli pacjent trafi do ośrodka, który sprawnie i szybko poprowadzi go przez proces uzyskania dostępu do tej terapii w ramach RDTL, jeśli wystarczy dla niego funduszy, to jest to rozwiązanie tymczasowe. – Dużo korzystniejsze zarówno z perspektywy płatnika, jak i perspektywy pacjenta byłaby refundacja terapii w ramach programu lekowego. Pacjenci potrzebują dostępu do skutecznej terapii. Ci ludzie nadal chcą żyć i jeśli istnieje szansa, by im pomóc, to powinni taką szansę otrzymać – dodaje Konarzewska-Król.