Trzysta szpitali poza siecią. Co dalej z nimi?
Redaktor: Bartłomiej Leśniewski
Data: 11.07.2017
Źródło: BL
Działy:
Aktualności w Onkologia
Aktualności
Zamykać, starać się o kontrakty czy liczyć, że pacjenci zapłacą z własnej kieszeni – to dylematy właścicieli prywatnych szpitali, które znalazły się poza siecią.
Są to najczęściej szpitale jednej specjalności, dobrze wyposażone, z odpowiednią kadrą. Czy mają szanse na przetrwanie?
Grzegorz Byszewski, zastępca dyrektora Centrum Monitoringu Legislacji przy Pracodawcach RP:
- Właściciele prywatnych szpitali od momentu poznania kryteriów włączenia szpitali do sieci wiedzieli, że do niej nie wejdą. Jednocześnie od początku otrzymywali zapewnienie z Ministerstwa Zdrowia, że część budżetu na leczenie szpitalne będzie wydatkowana za pomocą kontraktów, tak jak to miało miejsce dotychczas. Obecnie z niepokojem czekamy na informację określające kryteria wyboru projektów oraz pulę środków jaka rzeczywiście będzie do rozdysponowania w trybie konkursowym. To od tych dwóch kwestii zależny jest los prywatnych szpitali i ogromnej rzeszy ich pacjentów. Bez wiedzy o puli środków kontraktowanych trudno określić jak zmiany prawne wpłynął prywatne szpitale.
Na pewno oczekiwany przez Fundusz wzrost spływu składki z ZUS do NFZ jak i dynamiczne zwiększenie budżetu NFZ w 2018 r. daje nadzieje, że uda się Ministrowi Zdrowia dotrzymać zapewnień i przeznaczyć 7% budżetu na leczenie szpitalne na kontrakty. Według wstępnych szacunków to pozwoliłoby na odtworzenie dotychczasowej struktury prywatnych szpitali – co jednak nie oznacza, że część podmiotów nie utraci kontraktów a inna część otrzyma środków więcej niż miała dotychczas – takie przetasowania są jednak cechą charakterystyczną dla procesu kontraktowania. Mamy także nadzieje, że ogłoszenie konkursów pozwoli na zapewnienie finansowania wielu szpitalom, które już od lat czekają na wejście na rynek.
Docierają do nas jednak pierwsze informację, że część regionów może nie zdążyć z rozstrzygnięciem kontraktów do 1 października br. w związku z czym planuje po raz kolejny aneksować umowy.
Na razie wielu prywatnych świadczeniodawców z niepokojem i ogromną troską patrzy w przyszłość i liczy, że nie będą musieli wkrótce zacząć pobierać środki za leczenia od swoich pacjentów.
Krzysztof Czerkas, członek Rady Naczelnej Polskiej Federacji Szpitali, ekspert Formedis Medical Management & Consulting i Wyższej Szkoły Bankowej:
- Spośród 89 protestów przeciwko wykluczeniu z tzw. sieci szpitali, jakie wpłynęły do NFZ, zdecydowaną większość stanowią protesty od prywatnych podmiotów leczniczych. Cóż, można powiedzieć, że są one same sobie winne, że do sieci nie weszły, gdyż nie wykazały odpowiedniej zapobiegliwości w prowadzeniu swoich interesów wcześniej. Stare przysłowie, że „Polak mądry po szkodzie" nabrało nowej aktualności.
Z drugiej strony, gdy przegląda się listę szpitali zakwalifikowanych przez NFZ do finansowania w ramach „sieci", można znaleźć tam wiele placówek prywatnych, wśród których prym wiedzie wrocławskie EMC, od lat konsekwentnie budujące swoją sieć szpitali i przychodni na terenie kraju. Przykład ten pokazuje, że przemyślana strategia działania w perspektywie czasu popłaca.
Dlatego (i tutaj kolejne przysłowie) „nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem". Te placówki, które nie znalazły się dzisiaj w „sieci" dostały swoją drugą szansę. W dobie permanentnego niedoboru w sektorze publicznym, zapotrzebowanie na świadczenia medyczne jest tak duże, że nawet bez finansowania z NFZ prywatne podmioty lecznicze przetrwają i znajdą pacjentów chętnych zapłacić za ich usługi z własnej kieszeni. To tylko kwestia czasu, cierpliwości, taktyki i... marketingu.
Oprac. Bartłomiej Leśniewski
Grzegorz Byszewski, zastępca dyrektora Centrum Monitoringu Legislacji przy Pracodawcach RP:
- Właściciele prywatnych szpitali od momentu poznania kryteriów włączenia szpitali do sieci wiedzieli, że do niej nie wejdą. Jednocześnie od początku otrzymywali zapewnienie z Ministerstwa Zdrowia, że część budżetu na leczenie szpitalne będzie wydatkowana za pomocą kontraktów, tak jak to miało miejsce dotychczas. Obecnie z niepokojem czekamy na informację określające kryteria wyboru projektów oraz pulę środków jaka rzeczywiście będzie do rozdysponowania w trybie konkursowym. To od tych dwóch kwestii zależny jest los prywatnych szpitali i ogromnej rzeszy ich pacjentów. Bez wiedzy o puli środków kontraktowanych trudno określić jak zmiany prawne wpłynął prywatne szpitale.
Na pewno oczekiwany przez Fundusz wzrost spływu składki z ZUS do NFZ jak i dynamiczne zwiększenie budżetu NFZ w 2018 r. daje nadzieje, że uda się Ministrowi Zdrowia dotrzymać zapewnień i przeznaczyć 7% budżetu na leczenie szpitalne na kontrakty. Według wstępnych szacunków to pozwoliłoby na odtworzenie dotychczasowej struktury prywatnych szpitali – co jednak nie oznacza, że część podmiotów nie utraci kontraktów a inna część otrzyma środków więcej niż miała dotychczas – takie przetasowania są jednak cechą charakterystyczną dla procesu kontraktowania. Mamy także nadzieje, że ogłoszenie konkursów pozwoli na zapewnienie finansowania wielu szpitalom, które już od lat czekają na wejście na rynek.
Docierają do nas jednak pierwsze informację, że część regionów może nie zdążyć z rozstrzygnięciem kontraktów do 1 października br. w związku z czym planuje po raz kolejny aneksować umowy.
Na razie wielu prywatnych świadczeniodawców z niepokojem i ogromną troską patrzy w przyszłość i liczy, że nie będą musieli wkrótce zacząć pobierać środki za leczenia od swoich pacjentów.
Krzysztof Czerkas, członek Rady Naczelnej Polskiej Federacji Szpitali, ekspert Formedis Medical Management & Consulting i Wyższej Szkoły Bankowej:
- Spośród 89 protestów przeciwko wykluczeniu z tzw. sieci szpitali, jakie wpłynęły do NFZ, zdecydowaną większość stanowią protesty od prywatnych podmiotów leczniczych. Cóż, można powiedzieć, że są one same sobie winne, że do sieci nie weszły, gdyż nie wykazały odpowiedniej zapobiegliwości w prowadzeniu swoich interesów wcześniej. Stare przysłowie, że „Polak mądry po szkodzie" nabrało nowej aktualności.
Z drugiej strony, gdy przegląda się listę szpitali zakwalifikowanych przez NFZ do finansowania w ramach „sieci", można znaleźć tam wiele placówek prywatnych, wśród których prym wiedzie wrocławskie EMC, od lat konsekwentnie budujące swoją sieć szpitali i przychodni na terenie kraju. Przykład ten pokazuje, że przemyślana strategia działania w perspektywie czasu popłaca.
Dlatego (i tutaj kolejne przysłowie) „nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem". Te placówki, które nie znalazły się dzisiaj w „sieci" dostały swoją drugą szansę. W dobie permanentnego niedoboru w sektorze publicznym, zapotrzebowanie na świadczenia medyczne jest tak duże, że nawet bez finansowania z NFZ prywatne podmioty lecznicze przetrwają i znajdą pacjentów chętnych zapłacić za ich usługi z własnej kieszeni. To tylko kwestia czasu, cierpliwości, taktyki i... marketingu.
Oprac. Bartłomiej Leśniewski