Specjalizacje, Kategorie, Działy

Co nas czeka w 2017 roku? Siedemnastu ekspertów wróży i zapowiada

Udostępnij:
Spytaliśmy liderów opinii o to, jak wyobrażają sobie funkcjonowanie systemu ochrony zdrowia w 2017 roku. Mamy wypowiedzi siedemnastu ekspertów!
Krzysztof Bukiel, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy:
- Odpowiedź na pytanie jest trudna o tyle, że nawet osoby, które formalnie i faktycznie będą decydować o kształcie publicznej ochrony zdrowia w Polsce w najbliższym czasie, nie wiedzą do końca, jak ona miałaby wyglądać.

Podtrzymuję tezę, którą przedstawiałem już wcześniej, że tak naprawdę mało jest wśród przedstawicieli PiS orientujących się, jak funkcjonuje służba zdrowia, zwolenników powrotu do modelu budżetowego. Jedynym jego zwolennikiem – konsekwentnym i od lat – jest prezes PiS. Inni czołowi działacze partii w ogóle się tym nie interesują. Osoby kierujące Ministerstwem Zdrowia muszą się mocno natrudzić, aby z jednej strony sprostać oczekiwaniom prezesa PiS i wprowadzić coś, co by było nazywane budżetową służbą zdrowia, z drugiej nie zburzyć osiągnięć, które były możliwe dzięki „ekonomizacji” ochrony zdrowia, oficjalnie „wyklętej” przez obecny rząd. Dlatego, jak sądzę, będziemy świadkami pewnych połowiczych rozwiązań, które będą markować wielkie zmiany, ale zachowają niemal w całości stan obecny.

Jednego tylko można być pewnym: służba zdrowia pozostanie – jak dotąd – skrajnie niedofinansowana, a wszystkie nieprawidłowości, które z tego będą wynikały, będą zrzucane na karb złej pracy i złej postawy lekarzy i innych pracowników medycznych.

Jarosław Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali:
- Rok 2017 będzie rokiem znacznych wzrostów kosztów działalności leczniczej, szczególnie w szpitalach. Przyczyny są wielorakie, ale za najważniejsze uważam: podwyżki wynagrodzeń różnych grup zawodowych i kosztów usług outsourcingowych, rosnące wymagania jakościowe, realizację programów dostosowawczych, konieczność podnoszenia standardów IT, koszty związane z licznymi kontrolami instytucji zewnętrznych oraz rekomendacji z tych kontroli (poprawa jakości wyżywienia itd.), przygotowanie się do wejścia do „sieci szpitali” oraz konkursów NFZ, a także stale rosnące oczekiwania pacjentów powiązane ze stale rosnącymi kosztami zarządzania ryzykiem, ubezpieczeń oraz roszczeniowości.

Rok 2017, obawiam się, będzie rokiem braku poprawy finansowania działalności szpitali. Będzie rokiem wyzwań dla dyrektorów szpitali związanych z postępującym niedoborem w obszarze kapitału ludzkiego, szczególnie dotkliwym w odniesieniu do kadry medycznej. Będzie też rokiem krytycznym dla wielu inwestorów w sektorze szpitalnictwa, szczególnie tych, którzy niedawno zrealizowali projekty szpitali, zakładając możliwość kontraktowania z NFZ. Można się spodziewać dalszych protestów różnych grup zawodowych w ochronie zdrowia, których oczekiwania z pewnością nie zmaleją.

Rok 2017 będzie rokiem koordynowanej ochrony zdrowia, a za główne wyzwanie uważam brak wykształconych koordynatorów, którzy mogliby ten obszar poprowadzić. Nadal będzie wzrastać znaczenie organizacji pracodawców, szczególnie reprezentujących szeroki przekrój szpitali oraz podmiotów leczniczych, takich jak Polska Federacja Szpitali i Pracodawcy RP, a także przekrojowych organizacji pacjentów, takich jak Federacja Pacjentów Polskich.

Rok 2017 będzie także rokiem młodych menedżerów, których unikatowy w skali europejskiej, a nawet światowej zespół – Młodzi Menedżerowie Medycyny – rozwinie w pełni swoje skrzydła.

Damian Patecki, przewodniczący Porozumienia Rezydentów:
- Nie sądzę, żeby przyszły rok przyniósł jakiekolwiek pozytywne zmiany. Warto się jednak zastanowić nad kilkoma zagadnieniami. Czy ustawa o minimalnych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia wejdzie w życie? Wygląda na to, że zostanie wstrzymana przez Ministerstwo Finansów. Brak pieniędzy zwiąże ręce ministrowi Radziwiłłowi. Tymczasem lekarzom szykowane jest wielkie upokorzenie: po podniesieniu płacy minimalnej będą zarabiać poniżej jej wartości (po potrąceniu obowiązkowej składki na izbę lekarską). Dla mojego środowiska będzie to rok intensywnej nauki języków obcych. Problem braków kadrowych w ochronie zdrowia będzie narastać. Polska nie ma lekarzom już nic do zaoferowania.

Straciliśmy jakiekolwiek złudzenia, chociaż ciągle po cichu mamy nadzieję, że rząd nas pozytywnie zaskoczy. Propozycje zmian przedstawione przez ministra Radziwiłła budzą wielki niepokój. Uporządkowanie systemu ochrony zdrowia w Polsce w postaci np. sieci szpitali wymaga olbrzymiego aparatu analitycznego. Ministerstwo go nie ma. Jedyną nadzieją jest to, że planowane zmiany nie wejdą w życie.

Bartosz Arłukowicz, przewodniczący sejmowej Komisji Zdrowia, były minister zdrowia, poseł Platformy Obywatelskiej:
- W 2017 r. czeka nas z pewnością ciąg dalszy chaosu w ochronie zdrowia, spowodowanego głównie poczynaniami obecnego kierownictwa Ministerstwa Zdrowia. Użyłem słowa „głównie”, dlatego że resort zdrowia nie jest jedynym sprawcą zamieszania, które od ponad roku panuje w służbie zdrowia. Dokłada się do tego ogólna polityka i linia ideologiczna PiS.

Wydaje się, że obecnie najważniejszym problemem jest projekt utworzenia tzw. sieci szpitali. Wciąż wiele osób kierujących jednostkami ochrony zdrowia do końca nie wie, czy ich szpital znajdzie się w sieci. Samo Ministerstwo Zdrowia nie potrafi odpowiedzieć, jaki ostatecznie kształt będzie miała ustawa wprowadzająca w życie planowaną zmianę.

Gorącymi tematami będą także te związane z prawami kobiet. Już gdzieniegdzie można usłyszeć, że po nowym roku PiS powróci do pomysłu zaostrzenia prawa aborcyjnego. Ponadto PiS od dawna sygnalizuje konieczność zmiany przepisów w odniesieniu do tzw. antykoncepcji awaryjnej. Kolejną kwestią są planowane zmiany dotyczące realizacji programów zdrowotnych, które mogą spowodować de facto zablokowanie tworzenia nowych miejskich programów in vitro. Powyższe zmiany z całą mocą uderzą w prawo kobiet do świadomego kreowania rodzicielstwa.

Trzecią ważną sprawą będą zmiany w prawie farmaceutycznym. Zapisy, które obecnie proponuje rząd, doprowadzą w krótkim czasie do wzrostu cen leków oraz ograniczenia dostępu do aptek. Nietrudno wysnuć z tego wniosek, że zmiany te uderzą najbardziej w pacjentów.

Krzysztof Czerkas, członek Rady Naczelnej Polskiej Federacji Szpitali, partner i ekspert Formedis Management and Consulting, ekspert Wyższej Szkoły Bankowej:
- Obawiam się, że będzie to okres pogłębiającej się niepewności, która może wprost doprowadzić do chaosu w całym systemie. Zwiastunem tego była niedawna rezygnacji rządu z tzw. podatku jednolitego, który miał stanowić główne źródło finansowania sektora ochrony zdrowia. Rezygnacja z tej daniny stawia pod znakiem zapytania reformy zapowiadane przez ministra Radziwiłła, a przede wszystkim pomysł likwidacji od stycznia 2018 r. NFZ (to już za rok!) i przejęcie finansowania opieki zdrowotnej przez budżet państwa. Co się stanie, gdy nastąpi zapowiadana likwidacja NFZ a podatku jednolitego nie będzie? Gdzie będzie wówczas trafiała składka zdrowotna? Skąd będą pochodziły środki na finansowanie służby zdrowia i kto będzie nimi zarządzał? Pytań bez odpowiedzi jest dzisiaj wiele. Wygląda na to, że chaos na poziomie celów, działań i odpowiedzialności ministra zdrowia już czai się do skoku.

Optymizmem napawało zapowiadane przez ministra zdrowia zwiększanie nakładów na ochronę zdrowia średnio o 0,2 procent PKB rocznie, poczynając od 2018 roku, ale i tutaj zaczęły się przysłowiowe schody. Polska gospodarka rozwija się bowiem najwolniej od trzech lat. Według raportu GUS, wzrost PKB w trzecim kwartale 2016 r. był znacząco niższy od prognoz rządowych, a lipcowa prognoza NBP spadku polskiego PKB w latach 2016-2018 stawia pod znakiem zapytania cały plan ministra Radziwiłła dochodzenia do większego finansowania służby zdrowia. Jeżeli gospodarka nie ruszy z kopyta należy przyjąć, że w najbliższych dwóch latach nie będzie praktycznie żadnej poprawy w finansowaniu sektora publicznej ochrony zdrowia w Polsce.

Jerzy Gryglewicz, ekspert Uczelni Łazarskiego:
- Mam przeczucie, że rok 2017 będzie spokojny. To znaczy, że zapowiadane gruntowne zmiany, takie jak likwidacja NFZ i finansowanie ochrony zdrowia z budżetu państwa, sieć szpitali czy ustawa o ratownictwie medycznym, zostaną przesunięte na późniejszy termin. Prawdopodobnie dojedzie także po raz kolejny do aneksowania umów zawartych przez NFZ ze świadczeniodawcami. Wpływ na spowolnienie zmian będzie miała decyzja rządu o rezygnacji z wprowadzenia jednolitego podatku zawierającego obecną składkę na ubezpieczenie zdrowotne, a także fakt, że koncepcja finansowania ochrony zdrowia z budżetu państwa nie znalazła wielu zwolenników, oraz świadomość polityków, że wprowadzenie zmian w ochronie zdrowia bez zwiększonych nakładów jest bardzo ryzykowne politycznie, gdyż nie doprowadzi do spektakularnej poprawy dostępności świadczeń, co spowoduje rozczarowanie i frustrację obywateli.

Wydaje mi się, że w 2017 r. – co jest zjawiskiem pozytywnym – rozpoczną się prace nad dostosowaniem obecnego koszyka świadczeń gwarantowanych do możliwości finansowych płatnika i przy okazji wprowadzeniem ustawy o wyrobach medycznych, rozpocznie się dyskusja publiczna o współpłaceniu. Spodziewam się także pozytywnych rozwiązań organizacyjnych w dziedzinie psychiatrii i rehabilitacji oraz pierwszych pozytywnych efektów w obszarze zdrowia publicznego. Największym problemem będzie utrzymywanie się tendencji wzrostowej emigracji lekarzy i innych pracowników medycznych.

Adam Stępka, prezes Zarządu Ogólnopolskiego Towarzystwa Ratowników Medycznych:
- Rok 2017 jest dla ratowników medycznych wielką zagadką. Tym bardziej, że prace legislacyjne nad projektem nowelizacji ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym nadal trwają i budzą w środowisku medycznym wiele emocji. Wbrew opinii niektórych środowisk ratownicy medyczni u progu nowego roku nie oczekują dalszego zwiększania swych kompetencji i likwidacji zespołów lekarskich, ale realnego wzrostu płac – adekwatnie do ponoszonej obecnie odpowiedzialności. Niestety, wobec braku realnych szans na zwiększenie finansowania systemu PRM oraz projektu ustawy o płacy minimalnej w ochronie zdrowia, wprowadzenie dodatkowej osoby do składu zespołów podstawowych może przynieść przeciwny efekt.

Trzeba przy tym pamiętać, że wejście w życie zapisów ustanawiających obowiązek cyklicznego odbywania kolejnych form doskonalenia zawodowego (kursu specjalistycznego) najprawdopodobniej będzie stanowić kolejne obciążenie dla kieszeni ratownika. Rok 2017 może zatem przynieść negatywne konsekwencje ekonomiczne dla środowiska ratowników. Proponowane ograniczenie form zatrudniania ratowników medycznych w systemie wyłącznie do stosunku pracy wydaje się nierealne. Podobnie zresztą jak pomysł likwidacji zespołów specjalistycznych, który zapewne w 2017 r. nadal będzie niepotrzebnie antagonizował środowisko medyczne.

Ewa Borek, prezes Fundacji My Pacjenci:
- Nie będzie to niestety dla pacjentów rok przełomu. Główny problem pacjentów, czyli wysokie wydatki na badania i wizyty u lekarzy specjalistów wynikające z długich kolejek w publicznej służbie zdrowia, nie został nawet zaadresowany. Minister zdrowia powiedział tylko, że nie ma prostego sposobu na likwidację kolejek. Tymczasem jeden z jego ministrów w czasach, kiedy nie był jeszcze ministrem, wskazał bardzo prostą receptę na kolejki do specjalistów. Policzył, że wystarczy ambulatoryjną opiekę specjalistyczną dofinansować kwotą 5 mld zł. Spowoduje to wyjście AOS ze strefy prywatnej do publicznej i oszczędzi wielokrotnie więcej w kieszeniach pacjentów. Te proste recepty nie są jednak przedmiotem zainteresowań na Miodowej. Pomysł jest inny, też prosty i przewrotny, bo polegający na tym, by wąskie gardło systemu, jakim jest AOS, po prostu amputować. Nie ma AOS – nie ma kolejek, nie ma problemu. Ambulatoryjna opieka specjalistyczna ma zostać rozdzielona między lekarzy rodzinnych kontraktujących usługi lekarzy specjalistów i placówki lecznictwa zamkniętego, oferujące opiekę specjalistyczną poszpitalną. Nikt nie bierze pod uwagę, że Polacy leczą się u specjalistów. Nie widzą alternatywy wobec wieloletniej postawy bierności POZ, zajmującego się dystrybucją zwolnień, zaświadczeń, recept oraz skierowań i niezmotywowanego, żeby za 140 zł rocznie zajmować się leczeniem.

Odbudowa wiarygodności, reputacji i poczucia bezpieczeństwa zdrowotnego oferowanego przez lekarzy rodzinnych będzie trwała całe lata, pod warunkiem że zmieni się radykalnie wizja, cele i finansowanie tego segmentu opieki. Tak radykalna zmiana w POZ się jednak nie zapowiada. Do tego czasu jesteśmy skazani na leczenie się u prywatnych specjalistów wobec znikającego w 2017 r. segmentu publicznej opieki specjalistycznej. Wydamy na ten cel znacznie więcej z prywatnej kieszeni. Prywatnie praktykujących specjalistów czekają złote lata i okres prosperity. To przez ich gabinety pacjenci będą przepływać do publicznych szpitali w celu przyspieszenia diagnostyki czy leczenia. Rok 2017 będzie zatem kolejnym rokiem, w którym powinniśmy się powstrzymać od wszelkich chorób, jeśli nie stać nas na prywatne leczenie.

Łukasz Waligórski, farmaceuta i dziennikarz, redaktor naczelny magazynu branżowego „Mgr. Farm” i członek Naczelnej Rady Aptekarskiej:
- Farmaceuci patrzą na rok 2017 z nadzieją. Już teraz w Sejmie jest procedowana nowelizacja Prawa farmaceutycznego, która zmieni wygląd rynku aptecznego. Nowe apteki będą mogli otwierać farmaceuci i to w ściśle określonych odległościach od już istniejących. To ucywilizuje rynek i podniesie jakość usług. Zbliży też Polskę do standardów panujących chociażby w takich krajach, jak Niemcy i Francja. Ministerstwo Zdrowia również przygotowuje swoją nowelizację Prawa farmaceutycznego, która ma pomóc zwalczyć wiele patologii i problemów, takich jak nieopłacalne dyżury aptek w noce i święta, nielegalny wywóz leków za granicę, niewydolność Inspekcji Farmaceutycznej, kwestia regulacji asortymentu aptek.

Farmaceuci czekają też od 25 lat na ustawę o zawodzie farmaceuty. Ma ona trafić do konsultacji zewnętrznych w okolicach lutego 2017 r. Spodziewamy się po niej wyraźnego podkreślenia niezależności zawodu farmaceuty, który obecnie podlega właścicielowi apteki, a ten farmaceutą być nie musi, co jest przyczyną wielu nieetycznych zachowań i praktyk w aptekach. Ustawa ma też uregulować kwestię rozdziału kompetencji farmaceuty i technika farmaceutycznego, tak aby pacjent wiedział, czego może oczekiwać od konkretnych pracowników apteki.

Zenon Wasilewski, ekspert do spraw prawa medycznego, członek BCC:
- Co nas czeka w 2017 roku w ochronie zdrowia? Będzie to kolejny rok braku zauważalnego wzrostu nakładów na ochronę zdrowia. Narodowy Fundusz Zdrowia nie będzie miał więcej pieniędzy. Kolejki do lekarzy się nie skrócą. Podobnie do szpitali. Leki nie stanieją. W wielu zawodach medycznych pogłębi się deficyt kadrowy. Pozostanie problem znacznego niedoboru środków przeznaczonych na lecznictwo w stosunku do koszyka świadczeń gwarantowanych. Będzie to rok dalszych konfliktów dotyczących najniższego wynagrodzenia zasadniczego pracowników wykonujących zawody medyczne zatrudnionych w podmiotach leczniczych.

Zostaną wprowadzone korzystne zmiany w POZ i ograniczone ekonomiczne prawa równości świadczeniodawców niepublicznych. Nie ma gwarancji ich równego traktowania z sektorem publicznym w budowanej przez resort zdrowia „sieci” szpitali. Z rynku usług medycznych w zakresie ratownictwa medycznego wyeliminowanych zostanie szereg podmiotów prywatnych – stracą możliwość kontraktowania świadczeń zdrowotnych z tego zakresu.

Pod znakiem zapytania stoi sens likwidacji NFZ. Zmiany organizacyjne („sieć” szpitali) połączone ze zmianami sposobu rozliczania świadczeń (ryczałt) to nie najlepszy czas na likwidowanie instytucji płatnika. Zmiany w Prawie farmaceutycznym ograniczą wydawanie zezwoleń na prowadzenie apteki ogólnodostępnej. Restrykcje w otwieraniu aptek będą korzystne dla korporacji aptekarskiej, a nie dla klientów.

Feliks Bentkowski, dyrektor kredytowy do spraw sektorów Departamentu BI i Zarządzania Ryzykiem, Portfela Korporacyjnego i Globalnego z Banku Zachodniego WBK:
- Rok 2017 w sektorze ochrony zdrowia upłynie pod znakiem trzech wiodących tematów: dostępności kadry, nakładów na ochronę zdrowia oraz kontraktowania. Nie są to kwestie nowe, ale wybrzmią mocniej niż w poprzednich latach.

Obawiam się, że będziemy coraz częściej słyszeć o problemach świadczeniodawców z zapewnieniem obsady lekarzy i pielęgniarek. Utrzymujący się niski wskaźnik 2,3 lekarzy na 1000 mieszkańców przekłada się na presję płacową, ale także na poprawę warunków pracy. Pamiętajmy, że tylko w krajach Grupy Wyszehradzkiej liczba konsultacji w roku na jednego lekarza przekracza 3000, co jest efektem częstej pracy w dwóch lub więcej placówkach. Gdyby z tego rezygnowali, dążąc do średniej unijnej 2145 konsultacji na lekarza, dostępność drastycznie by spadła.

Spodziewam się, że w szerokiej dyskusji publicznej pojawi się temat wzrostu nakładów na ochronę zdrowia, a tym samym wzrostu składki lub wprowadzenia współpłacenia. Do tej pory było to dyskutowane w zasadzie tylko w środowisku medycznym, gdyż temat jest wrażliwy społecznie. Informacje, że NFZ rozważa zaciągniecie 2 mld kredytu, wskazują jednak, że budżet na ochronę zdrowia doszedł do ściany i jego zbilansowanie będzie wymagało wzrostu nakładów, bo na cięcie kosztów nie ma miejsca.

Trzecim, niewątpliwie najgorętszym tematem będzie kwestia rozdzielania środków, a więc przyszłość NFZ i kontraktowania, system „sieci” szpitali. Zapowiedź gruntownych zmian przy jednoczesnym braku szczegółowych informacji powoduje dużą niepewność co do planowania działalności, nie mówiąc już o planach inwestycyjnych.

Dorota Kilańska, dyrektor European Federation Of Nurses Associations i członek Rady Dyrektorów Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie:
- W 2017 roku czeka nas rewolucja w pielęgniarstwie. Ministrem Zdrowia zostanie pielęgniarka. Wdrożony zostanie program naprawczy dla pielęgniarstwa, który będzie dobrą zmianą korzystną przede wszystkim dla pacjentów. Strategia dla pielęgniarstwa będzie przygotowana i konsekwentnie realizowana. Absolwenci pielęgniarstwa będą się legitymować tylko wyższym wykształceniem, integracji opieki będą się uczyć w warunkach symulowanych, razem z innymi studentami kierunków medycznych. Będą więc doskonale przygotowani do koordynowania opieki i wprowadzania innowacji w pielęgniarstwie i będą inicjować pilotaże na podstawie, których wdrażane będą innowacje w pielęgniarstwie a rozporządzenie o samodzielnych czynnościach przestanie być niezbędne. Zajęcia praktyczne będą w podmiotach, gdzie nie brakuje personelu pielęgniarskiego, ani sprzętu, który nie będzie też ograniczany i gdzie wyeliminuje się ręczne podnoszenie oraz przemieszczanie pacjentów. Praca studentów będzie wynagradzana, jak każda usługa zdrowotna. Nauczyciele skupią się na nauczaniu pracy koncepcyjnej i metody procesu pielęgnowania, a także delegowania uprawnień do innych pracowników.

Pielęgniarki będą pracować w pozytywnym środowisku pracy, a wartością będzie tam szacunek dla posiadanych kompetencji, pozytywne relacje w zespole i wynagrodzenia adekwatne do wkładu pracy i obciążenia nią. Dostęp natomiast do sprzętu pozwoli na bezpieczne i efektywne jej wykonywanie. Pielęgniarki będą „służyć” pacjentom, a nie innym profesjom. Jedna pielęgniarka będzie miała pod opieką od jednego do czterech pacjentów (maksymalnie siedmiu, w zależności od kategorii opieki), a w POZ obejmie opieką 50-200 rodzin (według kategorii opieki), w której pomoże jej personel pomocniczy zatrudniany przez gminy. Dzieci pielęgniarek, z uwagi na wyższy status rodzica, będą miały taki sam start w życiu, jak dzieci innych, odpowiedzialnych za zdrowie i życie ludzkie pracowników. Pielęgniarki będą pracować w oparciu o własne badania naukowe, wystandaryzowane przewodniki do opieki, sfinansowane z budżetu państwa. W uczelniach medycznych pielęgniarki-naukowcy będą prowadzić projekty badawcze, które wdrażane będą do praktyki i rozwijać naukę, wskazywać koszt efektywność pielęgniarstwa dla systemu.

W 2017 roku czeka nas więc wiele dobrych zmian dla pielęgniarstwa, będzie po prostu idealnie. Niestety, ale... są to tylko marzenia, do których spełnienia społeczeństwo i państwo powinno dążyć dla dobra nas wszystkich.

Michał Seweryn, prezes EconMed Europe:
- W mojej ocenie rok 2017 będzie zarówno kontynuacją zapoczątkowanych w 2016 roku zmian, jak i bieżącym „gaszeniem pożarów” przez Ministerstwo Zdrowia. Co nam przyniesie? Wbrew przewidywaniom niektórych nie spodziewam się problemów z płynnością finansową sektora publicznego. Wyraźne ruchy AOTMiT mające na celu oszczędności (zmniejszenie taryf za świadczenia), a także transfer pieniędzy od prywatnych do publicznych podmiotów (poprzez zmniejszanie kontraktów z NFZ) przynajmniej chwilowo pozwolą zażegnać taki scenariusz. Pomimo tych transferów jest mało prawdopodobne, aby drastycznie zmniejszyło się zadłużenie publicznych placówek leczniczych.

Jednym z powodów takiego stanu rzeczy jest pogłębiający się problem braku odpowiedniej ilości kadry medycznej, a tym samym coraz mocniejsza presja płacowa tej grupy zawodowej. Całkiem prawdopodobne wydają się więc protesty, których konsekwencją mogą być ruchy płacowe wobec grup lekarzy czy pielęgniarek. Zapewne władza publiczna postara się zdyskontować jej efekty ogłaszając wielki sukces rządu w postaci sprawiedliwie należących się sektorowi podwyżek dla pracowników medycznych.

Będą trwały prace nad likwidacją NFZ i siecią szpitali. Ten element reformy wydaje się być przesądzony.
Zmiany kadrowe w resorcie zdrowia uważam za całkiem prawdopodobne. Punktem zapalnym mogą być próby wprowadzenia częściowego współpłacenia lub innych rynkowych rozwiązań. Wobec problemów z finansowaniem publicznym sektor prywatny czeka chwilowa stagnacja inwestycyjna, ale w dłuższym horyzoncie czasowym spodziewałbym się konsolidacji rynku i przejmowanie mniejszych podmiotów przez liderów branży.

Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Izby Lekarskiej:
- O tym, co nas czeka w 2017 r., zdecydują ostateczne rozwiązania dotyczące systemu służby zdrowia przyjęte przez rząd. Już widać, że nie wejdzie w życie jednorodny podatek, a zatem składka zdrowotna pozostanie. W takiej sytuacji pojawi się pytanie, czy zapowiadane rozwiązanie Narodowego Funduszu Zdrowia będzie miało sens.

Kolejny projekt to utworzenie sieci szpitali. W ostatnich miesiącach nasilały się głosy protestów napływające z różnych stron – istotna będzie reakcja ministra zdrowia i stopień uginania się pod ich presją.

Czekamy na ogłoszenie noweli ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty. Przyjęte w niej rozwiązania są sprzeczne z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z czerwca 2016 r. (opublikowanym w sierpniu 2016 r.) w sprawie dostępności testów z egzaminów już odbytych. Jeśli Naczelna Rada Lekarska upoważni mnie do złożenia ponownej skargi do TK, to ja na pewno to uczynię, ale nie wiadomo, czy po zmianach personalnych w TK zostanie utrzymana ta sama linia orzecznicza.

Czy nowela ustawy Prawo farmaceutyczne uporządkuje rynek apteczny? Tego też dzisiaj nie wiemy. Wiadomo natomiast, że w 2017 r. pieniędzy na zdrowie więcej nie będzie, a potrzeby medyczne Polaków będą wzrastać z dwóch podstawowych powodów: po pierwsze jako społeczeństwo będziemy znów starsi, po drugie Polacy są już pełnoprawnymi obywatelami Unii Europejskiej i chcą być leczeni tak samo jak inni Europejczycy. Zapewnia im to dyrektywa transgraniczna, a także Kodeks etyki lekarskiej, który wyraźnie wskazuje, że lekarze mają leczyć według aktualnej wiedzy medycznej, czyli zgodnie z postępem, który w Polsce jest taki sam jak w Europie, a w niektórych dziedzinach nawet większy.

Elżbieta Piotrowska-Rutkowska, prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej:
- 2017 rok powinien przynieść wiele istotnych rozstrzygnięć. Niezwykle ważną kwestią będzie uchwalenie poselskiego projektu ustawy nowelizującej Prawo farmaceutyczne. Celem regulacji jest uporządkowanie rynku farmaceutycznego w kierunku poprawy dostępności do leków, przy zachowaniu ich korzystnej ceny dla pacjentów, a także utrzymania równowagi rynkowej między konkurującymi ze sobą podmiotami. To długo oczekiwana zmiana, która przybliży nas do standardów obowiązujących w Europie, dlatego popiera ją tak wielu przyszłych i obecnych farmaceutów.

Równie ważną kwestią będzie ogłoszenie propozycji nowelizacji prawa farmaceutycznego przygotowywanej przez resort zdrowia - projektu który ma być odpowiedzią na istniejące patologie, związane choćby z nielegalnym wywozem leków za granicę, niską skutecznością inspekcji farmaceutycznej, czy nierentownymi dyżurami aptek. Ponadto, powinniśmy poznać efekty ministerialnego zespołu zajmującego się projektem ustawy o zawodzie farmaceuty, wyraźnie określającej prawa i obowiązki naszego zawodu, a także rozwiązania dotyczące uregulowania reklamy leków OTC i suplementów diety w mediach. Z punktu widzenia bezpieczeństwa pacjenta istotne będzie także przyjęcie rozwiązań regulujących zakup leków dostępnych w tzw. obrocie pozaaptecznym.

Piotr Magdziarz, partner zarządzający Formedis Medical Management & Consulting:
- System ochrony zdrowia potrzebuje pilnych zmian, ale zmian ewolucyjnych, a nie rewolucyjnych.
Przede wszystkim należy rozpocząć organizację systemu od koordynacji działań w obszarze ochrony zdrowia na poziomie wojewódzkim. Szpitale, funkcjonujące na obszarze każdego województwa, mają różne organy tworzące: marszałków, prezydentów, starostów (w większych miastach dochodzą szpitale utworzone przez uczelnie medyczne), inwestorów prywatnych i każdy z nich prowadzi „własną” politykę zdrowotną. Wprowadzony przez Ministerstwo Zdrowia Instrument Oceny Wniosków Inwestycyjnych w Sektorze Zdrowia (IOWISZ) mógłby być pierwszym elementem tej koordynacji.

Kolejny pilny do uregulowania element systemu, to „szyty na miarę finansowych możliwości systemu” koszyk świadczeń gwarantowanych. Jasno musimy określić, co będzie finansowane ze środków publicznych i w tak określonym zakresie dostępność do świadczeń musi być rzeczywiście gwarantowane ani tylko obiecywana…. Tak skonstruowany koszyk świadczeń pozwoli na rozwój dodatkowego, dobrowolnego systemu ubezpieczeń zdrowotnych.

Sieć szpitali realizujących potrzeby zdrowotne powinna być tworzona na poziomie wojewódzkim, na bazie potrzeb wynikających z wojewódzkich map potrzeb zdrowotnych. Istotnym elementem przystąpienia do sieci powinno być spełnianie przez podmiot leczniczy wymagań kadrowych, sprzętowych, infrastrukturalnych, określonych i jednoznacznie zdefiniowanych dla "szpitala", oraz jakość świadczonych usług, a nie na przykład fakt, że szpital miał dotąd kontrakt z NFZ - szczególnie w zakresie izby przyjęć lub szpitalnego oddziału ratunkowego, co eliminuje z sieci szpitale prywatne. Konieczna jest też redukcja liczby szpitali powiatowych (do tej grupy zaliczamy również tzw. szpitale regionalne lub wojewódzkie funkcjonujące w byłych miastach wojewódzkich) w formule w jakiej funkcjonują dzisiaj i przekształcenie jednego z nich - na obszarze zamieszkałym przez 200-250 tysięcy mieszkańców - w tzw. szpital regionalny i jednocześnie pozostałych szpitali powiatowych z danego obszaru w tzw. szpitale pierwszego kontaktu. Szpital regionalny miałby zakres działania przypominający dzisiejszy szpital powiatowy, tj. posiadałby m.in. szpitalny oddział ratunkowy, oddziały interny, chirurgii, ginekologii i położnictwa, neonatologii, pediatrii, anestezjologii i intensywnej terapii. Szpitale pierwszego kontaktu miałyby profil zachowawczy - oddziały interny, geriatrii, opieki długoterminowej, całodobowe ambulatorium chirurgiczne, nocną i świąteczną opiekę zdrowotną.

Lucyna Dargiewicz, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych:
- 2017 rok to dla OZZPiP rok ważny w trzech kwestiach: kwalifikacji, warunków pracy oraz wynagrodzeń.
Ministerstwo Zdrowia planuje zmiany systemowe w obszarze kształcenia pielęgniarek i położnych, sprowadzającym pielęgniarkę do personelu pomocniczego, a nie samodzielnej profesji medycznej zgodnie ze standardami medycznymi. Jako środowisko nie wyrażamy na to zgody. Wyższe wykształcenie gwarantuje wysoką jakość usług, co zapewnia odpowiedni poziom świadczeń udzielanych pacjentom.

Pod koniec ubiegłego roku Ministerstwo Zdrowia wróciło do rozmów na temat zagwarantowania naszej grupie zawodowej miejsca w systemie świadczeń kontraktowanych z NFZ na takich zasadach, jak w przypadku lekarzy. Ustawowa regulacja liczby i kwalifikacji pielęgniarek i położnych na poszczególnych oddziałach z pewnością polepszy warunki pracy w naszej grupie zawodowej.

Z danych NRPiP wynika, że spośród 7 460 absolwentek pielęgniarstwa i 1330 położnictwa pracę podjęło zaledwie odpowiednio 1206 pielęgniarki i 146 położne. Stale zmniejsza się też liczba pielęgniarek na 1.000 mieszkańców i obecnie wynosi zaledwie 5,18. W systemie ochrony zdrowia mamy więc dramatyczny deficyt, którego nie zniweluje ministerialna propozycja zatrudniania pielęgniarek z Ukrainy. Tylko zagwarantowanie odpowiednich warunków pracy i wysokich wynagrodzeń jest w stanie załatać braki kadrowe, zatrzymać bezrobocie w naszej grupie zawodowej i zahamować masowy odpływ pielęgniarek i położnych do krajów UE. Przecież po przepracowaniu pewnego okresu i uzyskaniu odpowiednich kwalifikacji, pielęgniarki z Ukrainy też wyjadą na Zachód.

Uczestniczymy w pracach na temat wdrożenia w życie ustawy o minimalnym wynagrodzeniu pracowników medycznych. Przypominam, że pierwsze propozycje ustawowego określenia wysokości płac w grupie zawodowej pielęgniarek i położnych OZZPiP złożył ponad rok temu. Oczekujemy 1,5-krotności średniego wynagrodzenia w gospodarce dla pielęgniarek i położnych, 1,75-krotności dla pielęgniarek i położnych ze specjalizacją oraz 2-krotności dla pielęgniarek i położnych ze specjalizacją i tytułem magistra.

Jeśli chcesz się wypowiedzieć na temat opisywanej sprawy, napisz wiadomość na adres: k.lurka@termedia.pl.

Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia/ i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
 
Partner serwisu
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.