LEKARZ POZ
Choroby układu krążenia
 
Specjalizacje, Kategorie, Działy

Czy każdy chory kardiologicznie ma cukrzycę?

Udostępnij:
- Chciałbym państwa przekonać, nie tylko kardiologów, że jeśli pacjent z chorobą serca, na pytanie o cukrzycę odpowie, że jej nie ma, to proszę mu nie wierzyć. Trzeba to sprawdzić - przekonywał prof. Czupryniak podczas wykładu wygłoszonego na Top Medical Trends.
- Postaram się państwa przekonać, że każdy chory kardiologicznie ma cukrzycę, może tylko jeszcze o tym nie wie - powiedział prof. Czupryniak rozpoczynając swoje wystąpienie. Diabetolog zwrócił uwagę, że powiązanie cukru i cukrzycy ze stanem serca stało się już elementem powszechnej wiedzy, jednak zaznaczył, że sytuacja jest poważniejsza, niż się na ogół uznaje. Dodał przy tym, że rozpoznanie cukrzycy w obszarze kardiologii stanowi wyzwanie, ponieważ obecnie pacjenci spędzają na oddziałach kardiologicznych znacznie mniej czasu niż dawniej, a to utrudnia przeprowadzenie dodatkowych badań diagnostycznych.

Tymczasem cukrzyca uszkadza serce w procesie złożonym biochemicznie, hormonalnie, patofizjologicznie oraz molekularnie i przy tym długotrwałym. - Zmiany, przez które cukier prowadzi do choroby wieńcowej to nie przełom nadciśnieniowy, ale maraton i to ultramaraton. Wolno się to dzieje, ale jak już się zadzieje i tętnice zostaną uszkodzone, to trudno jest coś zmienić - powiedział prelegent.

Jedno z przedstawionych przez niego badań pokazało występowanie nadciśnienia, zaburzeń lipidowych i choroby wieńcowej u polskich pacjentów z nowo rozpoznaną cukrzycą (do dwóch lat od rozpoznania) w poszczególnych dekadach wiekowych. Na przykład połowa osób z cukrzycą, po 70. roku życia miała chorobę wieńcową. - Uważamy, że w całej populacji chorych na cukrzycę, średnio 25-30 proc. ma chorobę wieńcową w różnym stopniu zaawansowania - wyjaśnił profesor, dodając, że chorzy na cukrzycę w 2/3 przypadków umierają właśnie z powodu choroby wieńcowej.

Inne badanie pokazało z kolei, że ok. 50 proc. pacjentów z chorobą wieńcową niewymagającą założenia stentów czy innej interwencji cierpi na cukrzycę lub nietolerancję glukozy, a wśród osób z chorobą wieńcową wymagającą interwencji odsetek ten wynosi 2/3. Kolejne, przedstawione badanie pokazało natomiast, że cukrzycę ma 45 proc. pacjentów z zawałem i 25 proc. osób z niestabilną chorobą wieńcową.

- Chciałbym państwa przekonać, nie tylko kardiologów, że jeśli pacjent z chorobą serca, na pytanie o cukrzycę odpowie, że jej nie ma, to proszę mu nie wierzyć. Trzeba to sprawdzić - przekonywał prof. Czupryniak.

W jeszcze innym badaniu, 45 proc. pacjentów po angioplastyce wieńcowej miała cukrzycę znaną wcześniej lub rozpoznaną przy okazji angioplastyki, a 25 proc. miało stan przedcukrzycowy.

- To są dane sprzed około 10 lat, a częstość występowania cukrzycy rośnie. Teraz zapewne łączny odsetek wynosiłby ok. 80 proc - tłumaczył profesor.

Prelegent poruszył też kwestię rozpoznania choroby, odnosząc się do jednego z przedstawionych badań.

- Trzeba zwrócić uwagę, że chorzy, zwłaszcza z nowo rozpoznaną cukrzycą czy nietolerancją glukozy nie odróżniają się tak bardzo, jeśli chodzi o poziom cukru. Hemoglobina glikowana u wszystkich pacjentów była niska. Gdyby więc używać tylko tego parametru czy nawet samego poziomu cukru na czczo, to u wielu chorych był on prawidłowy. Jest to niewystarczający element diagnostyki - tłumaczył prof. Czupryniak.

Diabetolog zwrócił natomiast uwagę na to, że w jednym z zaprezentowanych badań, pacjentów z chorobą wieńcową odróżniała glikemia poposiłkowa. - Aby nie przeoczyć cukrzycy, potrzebna jest więc pełna diagnostyka, doustny test obciążenia glukozą - wyjaśnił profesor i dodał, że nie musi się tym zajmować kardiolog, ale wychodząc z jego gabinetu, chory powinien dostać informację, że takie badanie powinien wykonać. Jeśli chodzi o poziom cukru na czczo, który powinien wzbudzić obawy u chorego kardiologicznego, to diabetolog wyjaśnił, iż nie powinno to być standardowe 126 mg/dl tylko przekroczenie 90 mg/dl.

Drugi, poruszony na wykładzie aspekt to rokowania, które są gorsze, jeśli chory kardiologicznie ma cukrzycę. Jedno z przedstawionych badań polegało na rocznej obserwacji osób po zawale serca. Największe ryzyko zgonu w tym badaniu miało miejsce na początku, we wczesnym okresie pozawałowym. - Potem już umiemy tych chorych leczyć i ryzyko zgonu jest mniej więcej podobne jak u osób bez cukrzycy, ale punkt startowy, miesiąc po zawale jest dużo niższy - wyjaśnił profesor.

Jednak sytuacja jest bardziej złożona. W innym badaniu, podczas rocznej obserwacji osób po zawale serca, zmarło ok. 10 proc. chorych z cukrzycą i ok. 5 proc. bez cukrzycy. - Wykrycie cukrzycy odpowiednio wcześnie umożliwiłoby zastosowanie leków i pozwoliłoby zmniejszyć tę częstość zgonów - mówił prof. Czupryniak. „Poziomy cukru i hemoglobiny glikowanej, jakie odnotowano na początku obserwacji nie są drastycznie wysokie i natychmiast przykuwające uwagę lekarza - dodał.

Z kolei inny,15-letni projekt badawczy pokazał, że obciążenie cukrzycą nie maleje z czasem. Nawet w ciągu 15 lat zmarło dwa razy więcej osób z cukrzycą niż bez niej.

Wiele można jednak zrobić. - Mówię o tym rokowaniu i chcę wzmocnić państwa motywację do szukania zaburzeń tolerancji węglowodanów u chorych kardiologicznych, nie tylko po zawale, ale w ogóle u pacjentów z chorobami serca, ponieważ od ok. 1,5 roku dysponujemy lekami, które zmniejszają ryzyko zgonu. Dwa są dostępne w Polsce. Jeden lek to empagliflozyna, drugi to liraglutyd- wyjaśnił profesor. W przedstawionym następnie badaniu z zastosowaniem empagliflozyny, redukcja zgonów w ciągu czterech lat wyniosła 40 proc. u pacjentów, z których połowa była po zawale serca, 25 proc. po udarze, a 90 proc. miało chorobę układu sercowo-naczyniowego, głównie chorobę wieńcową. Spadek śmiertelności był spowodowany przede wszystkim poprawą wydolności mięśnia sercowego.

- Empagliflozyna jest lekiem, który obniża poziom cukru przez wywołanie cukromoczu. Efekt redukcji śmiertelności, jak pokazało to badanie, zaczyna się już właściwie od drugiego dnia stosowania. Liraglutyd działa inaczej, dłużej, a redukcja śmiertelności jest rzędu 20 proc. - wyjaśnił prelegent.

Profesor podkreślił też potrzebę zwracania uwagi na różnorodne zmiany w zdrowiu chorego. Podał przykład pacjenta po by-passach, który później jak się okazało, miał cukrzycę. Mimo, że w jego wypisie ze szpitala poziom cukru wynosił 128 mg/dl, to chory przebywał na oddziale kardiologicznym przez trzy tygodnie ze względu na niegojącą się ranę i owrzodzenie.

W podsumowaniu prof. Czupryniak przedstawił dane, według których globalnie od 30 do 60 proc. pacjentów oddziałów kardiologicznych ma cukrzycę, podczas gdy po 80. roku życia aż połowa ludzi na nią choruje, a w Polsce po 60. roku życia w całej populacji ma ją co czwarta osoba. „Nawet jeśli się wydaje, że chory nie ma cukrzycy, to trzeba to sprawdzić, a nawet jeśli nadal jej nie ma, to na pewno będzie ją miał” - powiedział autor wykładu. Dodał też, że cukrzyca może być rozpoznana po rozpoznaniu choroby układu krążenia, co się często zdarza. Może też nastąpić w momencie rozpoznania problemów z krążeniem oraz, co również nie jest rzadkie. Zdaniem profesora taką sytuację należy uznać za porażkę, ponieważ chory trafia do szpitala już z powikłaniami. Cukrzyca może też wyprzedzać choroby układu krążenia, co jest niejako naturalnym przebiegiem schorzenia.

- Czy więc każdy chory, leczony kardiologicznie ma cukrzycę? Oczywiście, że tak, ale nie każdy o tym wie” - podsumował prof. Czupryniak.
 
Partner serwisu
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.