Specjalizacje, Kategorie, Działy
Łukasz Giza/Gazeta Wyborcza

Jacek Krajewski: Lista przychodni, które miały stracić kontrakt, jest nieaktualna

Udostępnij:
Zwrotów akcji nie powstydziłby się film sensacyjny. Najpierw ogłoszono, kto nie będzie miał kontraktu za nadużywanie teleporad, potem lekarze zaprotestowali, że nikt ich o nie nie pytał. Wreszcie doszło do negocjacji. Ale czy ta kilkudniowa wymiana ostrych zdań w ogóle była potrzebna? Przecież wystarczyła jedna spokojna rozmowa.
Federacja Związków Pracodawców Ochrony Zdrowia Porozumienie Zielonogórskie podpisała w niedzielę 27 czerwca porozumienie z NFZ w sprawie umów na udzielanie świadczeń w zakresie POZ, które traciły ważność 30 czerwca. Na jego mocy umowy zostaną przedłużone na 18 miesięcy, a świadczeniodawcy podpisali aneksy w poniedziałek 28 czerwca, jak to precyzyjnie zaznaczono, do godz. 12.00. Federację reprezentowali prezes Jacek Krajewski i wiceprezes Tomasz Zieliński, a NFZ p.o. prezesa Filip Nowak.

Obie strony oświadczyły jednogłośnie, że ich celem jest zapewnienie dostępności oraz ciągłości udzielania świadczeń podstawowej opieki zdrowotnej i dobra jakość tych świadczeń. Na mocy porozumienia szef NFZ wystąpi do ministra zdrowia z inicjatywą powołania zespołu, który będzie pracował nad reformą podstawowej opieki zdrowotnej. Będzie mu przewodził konsultant krajowy w dziedzinie medycyny rodzinnej, a przedstawiciele federacji i NFZ zostaną jego wiceprzewodniczącymi.

Niedzielne porozumienie to prawdziwe i dość niespodziewane zawieszenie broni. Z kolei na zwołanej w poniedziałek konferencji prasowej minister zdrowia zapowiadaną reformę POZ określił kilka razy jako fundamentalną. Podkreślił zmianę finansowania podstawowej opieki zdrowotnej - nie ryczałt, a pieniądze za usługę. Przejrzany zostanie również koszyk świadczeń gwarantowanych, aby np. zmienić i uaktualnić listę badań, na które może skierować lekarz rodzinny.

Jednym z warunków stawianych przez Porozumienie Zielonogórskie w czasie niedzielnych negocjacji było wycofanie się z zapowiedzianego przez ministra zdrowia karania podmiotów POZ za dużą liczbę teleporad rozwiązaniem umowy. Czarna lista przychodni nadużywających teleporad miała zniknąć.

„Menedżer Zdrowia” zapytał Jacka Krajewskiego, przewodniczącego PZ, o szczegóły porozumienia.

Nastąpił szybki zwrot akcji!
– Tak. Konflikt mamy z głowy.

Nie będzie karania lekarzy za teleporady?
– Nie tyle nie będzie karania, ile nie dojdzie do nieprzedłużenia umów. Lista przychodni, które miały stracić kontrakt, jest nieaktualna. Trzeba po prostu poprawić sprawozdawczość, bo zakwestionowaliśmy te 90 proc. teleporad w niektórych przychodniach. To nie było liczone tak jak trzeba. Pamiętajmy, że wliczono wiele formalnych porad typu wypisanie recepty, a nie kliniczne badanie. Zakwestionowaliśmy taką statystykę i uznano, że nasza argumentacja jest słuszna. Umowy zostaną przedłużone.

Ponadto NFZ wycofa się z planowanych od września nowych zasad finansowania POZ w zależności od udzielonych teleporad. Przypomnijmy, że 25 czerwca weszło w życie zarządzenie prezesa NFZ, które przewiduje, m.in., że od 1 września zasady premiowania gabinetów POZ miałyby zostać oparte na medianie udziału teleporad w stosunku do ogólnej liczby świadczeń. Na wyższe wynagrodzenie mogłyby liczyć placówki, w których udział porad zdalnych będzie dwukrotnie niższy niż próg wskazany przez NFZ w danym miesiącu, obliczony w skali kraju.
– Finansowanie teleporady pozostało takie jak było. To pierwotne rozporządzenie z określoną medianą nie zostanie wprowadzone. Miał być mechanizm, który wskaże, jaka graniczna liczba teleporad może być udzielona i zostanie uznana przez płatnika za bezpieczną. Fundusz uznał, że granice, które wskażą, muszą być nieprzekraczalne. Zapisano taki labilny mechanizm, jednak nie było wiadomo do końca i ciężko było ocenić ten mechanizm aktywności w teleporadach. Został on usunięty, a my będziemy obserwować, jak to określenie sztywnych granic teleporad mogłoby funkcjonować. Jeżeli będzie się spisywać, to pewnie je zostawimy.

Ale jakiś mechanizm zostanie wprowadzony. Jaki będzie jego cel?
– Żeby było więcej wizyt osobistych. Teleporada jest świadczeniem gwarantowanym, nie można jej odmówić. Jednak w sytuacji, gdy teleporad będzie niewiele, lekarz otrzyma gratyfikację finansową.

Jeden z punktów porozumienia dotyczy walki z pandemią. Prezes NFZ zobowiązał się do wystąpienia do ministra zdrowia o wdrożenie systemu motywującego dla lekarzy POZ związanego z poprawą poziomu wyszczepialności przeciwko COVID-19. Mówiąc najogólniej, chodzi o indywidualne namawianie do szczepienia.
– Nie mamy kiedy tak działać, nie mamy czasu, żeby dzwonić do pacjentów, bo chorych, którymi musimy się zająć tu i teraz, jest zbyt wielu. Natomiast zorganizowanie akcji w postaci ulotek, akcji edukacyjnej, stworzenie dobrego klimatu wokół szczepień, pokazywanie dobrych przykładów, organizowanie tzw. szkół szczepień, które mogą poprowadzić także pielęgniarki – tu świadczeniodawca może bardzo dużo zrobić, nie zabierając czasu przeznaczonego na przyjęcia pacjentów. Zgodzono się, że inne formy, które mogą zaktywizować ludzi, a w ostatecznym efekcie zwiększyć poziom wyszczepialności, będą dofinansowane. Ale nie dlatego, że ktoś coś zrobił, ale dlatego, że osiągnął jakiś efekt. Jeśli wyszczepialność wynosiła 50 proc, a po podjętych działaniach 52 proc. – tak, wtedy będzie gratyfikacja. Ale jak to będzie liczone – tego nie wiemy do końca.

Jak to możliwe, że konflikt między lekarzami a płatnikiem zaszedł tak daleko?
– Po prostu nie było rozmowy, a jest ona zbawienna. Kiedy zaczęliśmy rozmawiać, okazało się, że wiele nierozwiązywalnych problemów może być rozwiązanych. Wydaje się, że gdzieś zagrały emocje, choć trudno powiedzieć, z jakiego powodu. Kiedy okazało się, że debata jest możliwa, parę rzeczy udało się wyjaśnić.

Jednak jakaś kontrola teleporad jest potrzebna.
– W nowym zarządzeniu ściśle będą liczone teleporady i wizyty osobiste - jeżeli liczba będzie powyżej przyjętej normy, ten ktoś będzie natychmiast kontrolowany. Kara może wynieść nawet 10 proc. kontraktu, tak więc żarty się skończyły.

Jest pan zadowolony z tego porozumienia?
– Jak to bywa przy kompromisach – jesteśmy zadowoleni, że nie ma konfliktu, który zagroziłby funkcjonowaniu naszych placówek, natomiast obie strony musiały wykazać chęć porozumienia. Najważniejsze, że idziemy od 1 lipca do pracy i pacjenci mogą być spokojni.

 
Partner serwisu
Łukasz Giza/Gazeta Wyborcza
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.