Specjalizacje, Kategorie, Działy
123RF

Lekarz winny narażenia pacjenta na niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu

Udostępnij:
Sąd Rejonowy w Poznaniu orzekł 13 grudnia, że dyrektor szpitala Centrum Medyczne HCP winny jest narażenia pacjenta na niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Wymagał on pilnej diagnostyki i leczenia neurologicznego, ale lekarz uznał, że jest pod wpływem środków odurzających.
Nieumyślnie naraził pacjenta na niebezpieczeństwo
Do zdarzenia objętego aktem oskarżenia doszło pod koniec maja 2017 roku. W środę Sąd Rejonowy Poznań-Nowe Miasto i Wilda w Poznaniu uznał oskarżonego Lesława L., dyrektora Centrum Medycznego HCP, Szpitala im. św. Jana Pawła II w Poznaniu, za winnego tego, że „pełniąc funkcję lekarza dyżurnego SOR w Centrum Medycznym HCP w Poznaniu, nieumyślnie naraził Marcina W., nad którym miał obowiązek sprawowania opieki medycznej, na bezpośrednie niebezpieczeństwo co najmniej ciężkiego uszczerbku na zdrowiu”.

Sąd orzekł, że oskarżony „pomimo prezentowanych przez pokrzywdzonego objawów wskazujących na występujący u niego ucisk tkanki nerwowej i jej niedotlenienie, będące wynikiem przebytego urazu głowy, nie zachował należytej ostrożności wymaganej w zaistniałych okolicznościach, błędnie podejrzewając u Marcina W. wyłącznie toksykologiczne podłoże obserwowanego stanu oraz kierując go do szpitala im. Raszei zamiast do szpitala, który umożliwiłby prawidłową diagnostykę neurotraumatologiczną, polegającą na poddaniu pokrzywdzonego jak najszybszym badaniom obrazowym głowy, oraz ośrodkowego układu nerwowego, narażając przez to pokrzywdzonego na wskazane niebezpieczeństwo, które obiektywnie mógł przewidzieć”.

Sąd, uznając winę oskarżonego, skazał go na karę grzywny w wysokości 120 stawek dziennych po 100 zł każda. Zasądził także na rzecz pokrzywdzonego Marcina W. nawiązkę w kwocie 20 tys. zł oraz obciążył oskarżonego kosztami postępowania sądowego i wymierzył mu opłatę.

Jednoznaczny materiał dowodowy
Uzasadniając wyrok, sędzia Beata Monarcha podkreśliła, że materiał dowodowy jednoznacznie potwierdza, że oskarżony nie miał styczności z pokrzywdzonym Marcinem W. podczas jego pierwszego pobytu na SOR w szpitalu HCP, i nie miał wiedzy o jego wcześniejszym tam pobycie. Dlatego należy oceniać działania podjęte przez oskarżonego tylko w tym zakresie, w jakim miał on osobistą styczność z pacjentem.

Sędzia przypomniała, że Marcin W. został przyjęty ok. godz. 6 rano w stanie nieporównywalnie gorszym. Jak wskazała, „był głęboko nieprzytomny, a prezentowane objawy zostały przez oskarżonego uznane za potwierdzające podejrzenie zażycia środków odurzających”.

– W tym zakresie oskarżony stwierdził, że widział woreczek z zawartością substancji sugerującej taki właśnie środek, a woreczek ten miał znaleźć przy pacjencie Paweł O., który jednak w zeznaniach nie podał takich okoliczności, chociaż potwierdził, że widział w nosie pacjenta wydzielinę. Nie ma podstaw do uznania, że Paweł O. co innego przekazał lekarzowi, a co innego zeznał do protokołu. Mając to na uwadze, sąd nie dał wiary także zeznaniom świadka, która miała rzekomo zaobserwować, jak Paweł O. informował o znalezionym woreczku, tym bardziej że świadek ta pojawiła się w sprawie niemal na samo zakończenie postępowania sądowego. Zatem oskarżony mógł zaobserwować u Marcina W. wyłącznie wydzielinę w nosie, a nie woreczek z zawartością – mówiła sędzia.

Podejrzenia nie zwalniają z konieczności przeprowadzenia diagnostyki
– Jak wynika z opinii biegłych, w których sąd nie znalazł podstaw do kwestionowania, nawet w sytuacji podejrzewania upojenia alkoholowego czy stanu po zażyciu substancji psychotropowych, czyli toksykologicznych podstaw zaobserwowanego stanu zdrowia pacjenta, należy koniecznie i niezwłocznie wykonać badanie tomograficzne głowy, bowiem urazy centralnego układu nerwowego mogą być objawowo bardzo podobne do stanów odurzenia, a takie badanie należy traktować wówczas jako podstawowy element diagnostyki różnicowej. Na podstawie takich badań lekarz będzie posiadał niezbędną wiedzę co do dalszego sposobu leczenia – dodała sędzia Monarcha.

Zaznaczyła, że w tym miejscu „pojawił się także problem” związany z tomografem komputerowym w HCP. Jak tłumaczyła, „jeżeli przyjąć, że w dniu zdarzenia w godzinach rannych TK był sprawny i nie byłoby wątpliwości co do prawidłowości jego działania, to oskarżony winien niezwłocznie skierować Marcina W. na takie badanie”.

– Podkreślenia wymaga, że oskarżony od razu podjął decyzję o skierowaniu pacjenta do szpitala toksykologicznego, nie biorąc w ogóle pod uwagę zasadności wykonania badania TK – wskazała sędzia.

Dodała jednak, że zebrane w sprawie dowody — w szczególności informacje przekazane przez firmę serwisującą urządzenie, wskazują, że już od jakiegoś czasu były zgłaszane zastrzeżenia do pracy tomografu komputerowego, a nawet jeżeli wykonano w tym czasie badania, „to były one obarczone ryzykiem uzyskania nieprawidłowych wyników”.

Okoliczności nie usprawiedliwiają błędnych działań
Jak podkreśliła sędzia, zaistniałe okoliczności nie stanowią usprawiedliwienia dla błędnych, jak się okazało, działań podjętych przez oskarżonego. Błędem bowiem było, co także wynika z opinii biegłych, przyjęcie przez oskarżonego zatrucia substancjami psychoaktywnymi jako jedynej możliwej przyczyny widocznych u pacjenta objawów. Oskarżony nie zachował wymaganej ostrożności, skupiając się wyłącznie na przyczynach toksykologicznych, a pomijając zupełnie inne możliwe.

Zdaniem sądu oskarżony skupił się wyłącznie na przyjęciu toksykologicznych podstaw objawów u pacjenta, nie kierując go do właściwej jednostki, w której możliwe byłoby przeprowadzenie pełnej diagnostyki obrazowej głowy i ośrodkowego układu nerwowego. W opinii sądu takim działaniem oskarżony spowodował „zwłokę we wdrożeniu leczenia neurochirurgicznego, co w konsekwencji miało przełożenie na stan zdrowia pacjenta i jego rokowania — w tym właśnie należy dopatrywać się błędnych decyzji po stronie oskarżonego, jako lekarza, pod którego opieką znajdował się w HCP Marcin W.”.

Sąd zaznaczył, że przy wymiarze kary wziął pod uwagę dotychczasową niekaralność oskarżonego, a także fakt, że zdarzenie miało miejsce ponad 6 lat temu i od tego czasu – jak wskazano – „nie ma podstaw do przyjęcia, aby oskarżony naruszył przepisy prawa w ramach wykonywanej pracy lekarza. Nadto nie można pominąć faktu, że pokrzywdzony w istotny sposób przyczynił się do swojego ciężkiego stanu zdrowia”.

Sąd uznał, że kara grzywny w wysokości proponowanej przez prokuratora i niekwestionowana przez obrońcę oskarżonego „jest w ocenie sądu właściwa ze względu na stopień zawinienia oskarżonego i społecznej szkodliwości czynu”. Wyrok nie jest prawomocny.

 
Partner serwisu
123RF
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.