123RF
Nie dla biedaka sanatorium
Redaktor: Iwona Konarska
Data: 19.04.2023
Źródło: List branży uzdrowiskowej do resortu zdrowia
Działy:
Aktualności w Lekarz POZ
Aktualności
Branża uzdrowiskowa napisała list otwarty do Ministerstwa Zdrowia, wyrażając obawy o negatywne skutki zapowiadanej od stycznia 2024 roku reformy lecznictwa uzdrowiskowego. Po przeniesieniu kosztów na świadczeniodawców, kuracjuszy i urynkowieniu dopłat do usług niemedycznych na leczenie stać będzie tylko najbogatszych seniorów.
Pogorszy się jakość i zmniejszy dostępność leczenia, a zwiększy się czas oczekiwania. Bez korekt w przepisach sygnatariusze spodziewają się upadku nawet 50 proc. sanatoriów, a wraz z nimi biznesu okołouzdrowiskowego, i zwolnień. Jak wynika z informacji przekazanych przez przedstawicieli uzdrowisk Ministerstwo Zdrowia i Narodowy Fundusz Zdrowia unikają rozmów o kształcie reformy, nie planują pilotażu i oceny ryzyka.
Przypomnijmy, że według planów Ministerstwa Zdrowia od 1 stycznia 2024 r. w życie ma wejść reforma lecznictwa uzdrowiskowego. Zmiany są oczekiwane przez branżę, która kilka lat temu przygotowała raport z propozycją ewolucji lecznictwa uzdrowiskowego w Polsce. Pod opracowaniem podpisali się minister zdrowia i prezes Narodowego Funduszu Zdrowia. Niestety, jak informują przedstawiciele uzdrowisk, kształt planowanej obecnie reformy w ogóle nie wziął pod uwagę wypracowanych przez środowisko propozycji. Branża uzdrowiskowa alarmuje, że obecne zmiany mogą przynieść katastrofalne skutki i w ciągu kilku lat doprowadzić do likwidacji lecznictwa sanatoryjnego w Polsce.
– Najważniejszym celem zmian powinna być poprawa jakości i dostępności usług medycznych. Forsowana reforma nie realizuje tego celu lub stwarza jedynie jego pozory – oceniają sygnatariusze listu otwartego. Według nich ucierpią pacjenci, zwłaszcza seniorzy, pracownicy branży uzdrowiskowej, zakłady lecznicze, a także gminy, w których zlokalizowane są sanatoria czy szpitale uzdrowiskowe.
Reforma podzieli kuracjuszy na biednych i bogatych, pogorszy jakość lecznictwa
Tylko bogatych będzie stać na pobyt w uzdrowiskach. Duża część potrzebujących będzie musiała zrezygnować z leczenia. Według zapowiedzi całkowicie zlikwidowane ma być leczenie w szpitalach uzdrowiskowych, które były w pełni bezpłatne dla pacjentów. W przypadku sanatoriów dopłaty do świadczeń niemedycznych, czyli zakwaterowania i wyżywienia, są regulowane odgórnie, a ich wysokość jest taka sama we wszystkich uzdrowiskach. Po reformie zostaną one uwolnione, urynkowione i w całości przerzucone na pacjenta. W efekcie najpopularniejsze ośrodki górskie i nadmorskie będą podwyższać opłaty.
– Nie będą mogli tam się leczyć ci, którzy powinni ze względu na profil leczniczy i jednostkę chorobową, tylko najbogatsi.
Pogorszy się jakość lecznictwa. – Celem działania uzdrowisk jest leczenie, a różne lokalizacje sanatoriów mają swoje medyczne uzasadnienie z uwagi na posiadanie zróżnicowanych zasobów surowców naturalnych. Obawiamy się, że kuracjusze, mając źle pojmowaną swobodę wyboru, w większym stopniu będą się kierować atrakcyjnością geograficzną uzdrowisk i wybierać nadmorskie czy górskie, co niekoniecznie będzie odpowiadało ich potrzebom zdrowotnym. Branża uzdrowiskowa jest integralną częścią systemu ochrony zdrowia, a kierunek proponowanych w reformie zmian dąży do przeistoczenia leczenia uzdrowiskowego w turystykę medyczną za publiczne pieniądze. Aspekt leczniczy zejdzie na dalszy plan, jego poziom się pogorszy – twierdzą sygnatariusze listu otwartego.
Zmniejszy się dostępność lecznictwa uzdrowiskowego, a zwiększy czas oczekiwania
W efekcie zmniejszy się dostępność lecznictwa, bo najczęściej wybierane placówki nie będą w stanie zwiększyć liczby miejsc i przyjąć dużej liczby kuracjuszy. Wzrośnie czas oczekiwania na pobyt w najbardziej rozpoznawalnych ośrodkach. Mniejsze uzdrowiska, ale posiadające unikalne, naturalne surowce lecznicze oraz zasoby fachowego personelu medycznego, będą miały problem z pozyskaniem pacjentów i nie zdołają w tej sytuacji się przebić i zabezpieczyć całorocznego obłożenia. Będą więc ograniczać działalność lub ją likwidować. W efekcie liczba miejsc w kraju zmniejszy się i ograniczony zostanie dostęp do profilaktyki senioralnej. Dla seniorów kolejnym utrudnieniem będzie całkowite przejście na elektroniczne skierowania. Taka zmiana nie bierze pod uwagę wieku, umiejętności osób w wieku senioralnym i wykluczenia cyfrowego. Powinien obowiązywać przynajmniej roczny okres wdrożeniowy równoległego systemu skierowań, tzn. papierowego i elektronicznego.
Upaść może nawet połowa uzdrowisk, a potem lokalny biznes
Zapowiadane zmiany to, według stowarzyszenia, także zwiększenie obciążeń finansowych dla większości podmiotów lecznictwa uzdrowiskowego. Branży zagraża spadek przychodów przy jednoczesnym wzroście wydatków. Po przeniesieniu z NFZ na zakłady lecznicze zadań administracyjnych i obsługi skierowań pojawią się nowe koszty. Reforma nie zakłada dodatkowych środków na finansowanie tych obowiązków. Fałszywa swoboda w wyborze uzdrowisk spowoduje dysproporcję – jedne będą oblegane i nie będą w stanie obsłużyć wszystkich chętnych, inne będą walczyć o kuracjuszy i przetrwanie. Nierówne szanse mogą doprowadzić do drastycznego spadku przychodów i upadku nawet 50 proc. uzdrowisk.
– Przede wszystkim tych mniej znanych, jak nasze, i położonych w mniej atrakcyjnych miejscowościach, ale funkcjonujących od lat, tradycyjnych i cenionych z medycznego punktu widzenia. Doprowadzi to do znacznej likwidacji miejsc pracy osób bezpośrednio zatrudnionych w zakładach lecznictwa uzdrowiskowego i w otoczeniu gmin, gdzie są zlokalizowane (w gastronomii, usługach, handlu itp.). Upadłość takich podmiotów będzie ogromnym problemem społecznym, bo wiele z nich jest największymi pracodawcami w okolicy. Warto zwrócić uwagę, że zakłady lecznictwa uzdrowiskowego zatrudniają niejednokrotnie całe rodziny. W okolicach gmin uzdrowiskowych brak rozwiniętego przemysłu, a więc i alternatywnych możliwości zatrudnienia – przestrzegają włodarze miejscowości uzdrowiskowych oraz prezesi spółek i podmiotów uzdrowiskowych.
Ministerstwo nie chce rozmawiać, odmawia też pilotażu i analizy ryzyka
Społeczność branży uzdrowiskowej – jak informuje – bezskutecznie apeluje o włączenie wszystkich interesariuszy w prace nad ostatecznym – legislacyjnym kształtem reformy. Odrzucone zostały także propozycje pilotażu, który dałby odpowiedź na to, czy zgłaszane obawy są uzasadnione i w jakich obszarach konieczne są korekty.
– Dodatkowo konsekwencje COVID-19 wymagają zwiększenia dostępności leczenia, a nie jego ograniczenia. Wysoka inflacja i drożyzna to przyczynek do oszczędzania, a nie zmuszania chorych do ponoszenia wyższych wydatków. Apelujemy o ewolucję koncepcji funkcjonowania branży uzdrowiskowej, a nie rewolucję! – mówi Jerzy Szymańczyk, prezes zarządu Stowarzyszenia Unia Uzdrowisk Polskich.
Ostateczny kształt reformy nie został ujawniony, ale prośby środowiska o przedstawienie go są ignorowane. Pod listem podpisały się liczne organizacje protestujące przeciw kształtowi planowanej reformy: Stowarzyszenie Unia Uzdrowisk Polskich, Izba Gospodarcza „Uzdrowiska Polskie”, Stowarzyszenie Gmin Uzdrowiskowych RP, Sekcja Krajowa Uzdrowisk Polskich NSZZ „Solidarność”, Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych, Związek Zawodowy „Uzdrowisk Polskich”, Stowarzyszenie Komisja Zdrojowa, Polskie Towarzystwo Balneologii i Medycyny Fizykalnej oraz Związek Rzemiosła Polskiego.
Przypomnijmy, że według planów Ministerstwa Zdrowia od 1 stycznia 2024 r. w życie ma wejść reforma lecznictwa uzdrowiskowego. Zmiany są oczekiwane przez branżę, która kilka lat temu przygotowała raport z propozycją ewolucji lecznictwa uzdrowiskowego w Polsce. Pod opracowaniem podpisali się minister zdrowia i prezes Narodowego Funduszu Zdrowia. Niestety, jak informują przedstawiciele uzdrowisk, kształt planowanej obecnie reformy w ogóle nie wziął pod uwagę wypracowanych przez środowisko propozycji. Branża uzdrowiskowa alarmuje, że obecne zmiany mogą przynieść katastrofalne skutki i w ciągu kilku lat doprowadzić do likwidacji lecznictwa sanatoryjnego w Polsce.
– Najważniejszym celem zmian powinna być poprawa jakości i dostępności usług medycznych. Forsowana reforma nie realizuje tego celu lub stwarza jedynie jego pozory – oceniają sygnatariusze listu otwartego. Według nich ucierpią pacjenci, zwłaszcza seniorzy, pracownicy branży uzdrowiskowej, zakłady lecznicze, a także gminy, w których zlokalizowane są sanatoria czy szpitale uzdrowiskowe.
Reforma podzieli kuracjuszy na biednych i bogatych, pogorszy jakość lecznictwa
Tylko bogatych będzie stać na pobyt w uzdrowiskach. Duża część potrzebujących będzie musiała zrezygnować z leczenia. Według zapowiedzi całkowicie zlikwidowane ma być leczenie w szpitalach uzdrowiskowych, które były w pełni bezpłatne dla pacjentów. W przypadku sanatoriów dopłaty do świadczeń niemedycznych, czyli zakwaterowania i wyżywienia, są regulowane odgórnie, a ich wysokość jest taka sama we wszystkich uzdrowiskach. Po reformie zostaną one uwolnione, urynkowione i w całości przerzucone na pacjenta. W efekcie najpopularniejsze ośrodki górskie i nadmorskie będą podwyższać opłaty.
– Nie będą mogli tam się leczyć ci, którzy powinni ze względu na profil leczniczy i jednostkę chorobową, tylko najbogatsi.
Pogorszy się jakość lecznictwa. – Celem działania uzdrowisk jest leczenie, a różne lokalizacje sanatoriów mają swoje medyczne uzasadnienie z uwagi na posiadanie zróżnicowanych zasobów surowców naturalnych. Obawiamy się, że kuracjusze, mając źle pojmowaną swobodę wyboru, w większym stopniu będą się kierować atrakcyjnością geograficzną uzdrowisk i wybierać nadmorskie czy górskie, co niekoniecznie będzie odpowiadało ich potrzebom zdrowotnym. Branża uzdrowiskowa jest integralną częścią systemu ochrony zdrowia, a kierunek proponowanych w reformie zmian dąży do przeistoczenia leczenia uzdrowiskowego w turystykę medyczną za publiczne pieniądze. Aspekt leczniczy zejdzie na dalszy plan, jego poziom się pogorszy – twierdzą sygnatariusze listu otwartego.
Zmniejszy się dostępność lecznictwa uzdrowiskowego, a zwiększy czas oczekiwania
W efekcie zmniejszy się dostępność lecznictwa, bo najczęściej wybierane placówki nie będą w stanie zwiększyć liczby miejsc i przyjąć dużej liczby kuracjuszy. Wzrośnie czas oczekiwania na pobyt w najbardziej rozpoznawalnych ośrodkach. Mniejsze uzdrowiska, ale posiadające unikalne, naturalne surowce lecznicze oraz zasoby fachowego personelu medycznego, będą miały problem z pozyskaniem pacjentów i nie zdołają w tej sytuacji się przebić i zabezpieczyć całorocznego obłożenia. Będą więc ograniczać działalność lub ją likwidować. W efekcie liczba miejsc w kraju zmniejszy się i ograniczony zostanie dostęp do profilaktyki senioralnej. Dla seniorów kolejnym utrudnieniem będzie całkowite przejście na elektroniczne skierowania. Taka zmiana nie bierze pod uwagę wieku, umiejętności osób w wieku senioralnym i wykluczenia cyfrowego. Powinien obowiązywać przynajmniej roczny okres wdrożeniowy równoległego systemu skierowań, tzn. papierowego i elektronicznego.
Upaść może nawet połowa uzdrowisk, a potem lokalny biznes
Zapowiadane zmiany to, według stowarzyszenia, także zwiększenie obciążeń finansowych dla większości podmiotów lecznictwa uzdrowiskowego. Branży zagraża spadek przychodów przy jednoczesnym wzroście wydatków. Po przeniesieniu z NFZ na zakłady lecznicze zadań administracyjnych i obsługi skierowań pojawią się nowe koszty. Reforma nie zakłada dodatkowych środków na finansowanie tych obowiązków. Fałszywa swoboda w wyborze uzdrowisk spowoduje dysproporcję – jedne będą oblegane i nie będą w stanie obsłużyć wszystkich chętnych, inne będą walczyć o kuracjuszy i przetrwanie. Nierówne szanse mogą doprowadzić do drastycznego spadku przychodów i upadku nawet 50 proc. uzdrowisk.
– Przede wszystkim tych mniej znanych, jak nasze, i położonych w mniej atrakcyjnych miejscowościach, ale funkcjonujących od lat, tradycyjnych i cenionych z medycznego punktu widzenia. Doprowadzi to do znacznej likwidacji miejsc pracy osób bezpośrednio zatrudnionych w zakładach lecznictwa uzdrowiskowego i w otoczeniu gmin, gdzie są zlokalizowane (w gastronomii, usługach, handlu itp.). Upadłość takich podmiotów będzie ogromnym problemem społecznym, bo wiele z nich jest największymi pracodawcami w okolicy. Warto zwrócić uwagę, że zakłady lecznictwa uzdrowiskowego zatrudniają niejednokrotnie całe rodziny. W okolicach gmin uzdrowiskowych brak rozwiniętego przemysłu, a więc i alternatywnych możliwości zatrudnienia – przestrzegają włodarze miejscowości uzdrowiskowych oraz prezesi spółek i podmiotów uzdrowiskowych.
Ministerstwo nie chce rozmawiać, odmawia też pilotażu i analizy ryzyka
Społeczność branży uzdrowiskowej – jak informuje – bezskutecznie apeluje o włączenie wszystkich interesariuszy w prace nad ostatecznym – legislacyjnym kształtem reformy. Odrzucone zostały także propozycje pilotażu, który dałby odpowiedź na to, czy zgłaszane obawy są uzasadnione i w jakich obszarach konieczne są korekty.
– Dodatkowo konsekwencje COVID-19 wymagają zwiększenia dostępności leczenia, a nie jego ograniczenia. Wysoka inflacja i drożyzna to przyczynek do oszczędzania, a nie zmuszania chorych do ponoszenia wyższych wydatków. Apelujemy o ewolucję koncepcji funkcjonowania branży uzdrowiskowej, a nie rewolucję! – mówi Jerzy Szymańczyk, prezes zarządu Stowarzyszenia Unia Uzdrowisk Polskich.
Ostateczny kształt reformy nie został ujawniony, ale prośby środowiska o przedstawienie go są ignorowane. Pod listem podpisały się liczne organizacje protestujące przeciw kształtowi planowanej reformy: Stowarzyszenie Unia Uzdrowisk Polskich, Izba Gospodarcza „Uzdrowiska Polskie”, Stowarzyszenie Gmin Uzdrowiskowych RP, Sekcja Krajowa Uzdrowisk Polskich NSZZ „Solidarność”, Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych, Związek Zawodowy „Uzdrowisk Polskich”, Stowarzyszenie Komisja Zdrojowa, Polskie Towarzystwo Balneologii i Medycyny Fizykalnej oraz Związek Rzemiosła Polskiego.