123RF
Ochrona zdrowia rozlatuje się na kawałki
Redaktor: Iwona Konarska
Data: 31.03.2021
Źródło: PPOZ
Działy:
Aktualności w Lekarz POZ
Aktualności
Zlepek luźno rozrzuconych po kraju podmiotów leczniczych, które każdego dnia walczą o przetrwanie – tak wygląda system ochrony zdrowia w Polsce - komentują lekarze Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia.
Prof. Andrzej Horban, krajowy konsultant w dziedzinie chorób zakaźnych, co jakiś czas wyznacza kolejne granice wydolności systemu ochrony zdrowia. Początkowo było to ponad 20 tysięcy nowych zakażeń koronawirusem, potem 30 tysięcy. Kiedy ta granica została przekroczona, wyznaczył nową – 30 tysięcy nowych zakażeń przez 3 dni z kolei. Kiedy i ta została przekroczona, profesor stwierdził, że system jeszcze działa, ale na granicy wydolności. Dzielnie mu w tym sekundują politycy, premier Mateusz Morawiecki i minister zdrowia Adam Niedzielski, oraz polityczni nominaci, do których ostatnio dołączył dr Michał Sutkowski, prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych - komentuje Porozumienie Pracodawców Ochrony Zdrowia.
Problemem jest to, że liczby, które podają ci panowie, to nie są nowe zakażenia, tylko nowe wykryte zakażenia! Ponieważ w Polsce nie ma powszechnego systemu testowania zakażeń koronawirusem, a testy wykonuje się u osób objawowych, rzeczywista liczba nowo zakażonych jest 10-krotnie wyższa. Przekracza 300 tysięcy nowych zakażeń dziennie. Tak wyliczają to specjaliści, którzy opracowują algorytmy rozwoju epidemii. Nic dziwnego, że pod ciężarem takiej liczby nowych chorych polski system ochrony zdrowia, który przed pandemią już był niewydolny, rozpadł się – oceniają lekarze PPOZ.
Pojęcie systemu ochrony zdrowia definiuje się jako „ zbiór wzajemnie zależnych elementów połączonych razem w określonym celu” lub „dążenie do jedności i integracji różnych działań mających ten sam cel”. Polska ochrona zdrowia ani organizacyjnie, ani funkcjonalnie nigdy żadnej z tych definicji nie spełniała. Przypominała raczej patchwork zszyty kiepskimi nićmi. Nic dziwnego, że w obliczu nowych wyzwań, jakie przyniosła pandemia, patchwork rozleciał się – twierdzi PPOZ.
Dzisiaj to, co powinno być systemem, jest zlepkiem luźno rozrzuconych po kraju podmiotów leczniczych, które radzą sobie jak mogą. Na tyle, na ile starcza umiejętności zarządczych i zasobów, głównie kadrowych. Najlepiej radzą sobie podmioty prywatne, przede wszystkim podstawowa opieka zdrowotna. Także szpitale i gabinety specjalistyczne oraz transport sanitarny. Tu nie można sobie pozwolić na błędy. Tu za błędy odpowiada nie państwo, tylko jego właściciel. Aż strach pomyśleć, gdzie bylibyśmy dzisiaj bez prywatnej ochrony zdrowia, zdani tylko na nieporadność politycznych decydentów – zastanawiają się lekarze z PPOZ.
Problemem jest to, że liczby, które podają ci panowie, to nie są nowe zakażenia, tylko nowe wykryte zakażenia! Ponieważ w Polsce nie ma powszechnego systemu testowania zakażeń koronawirusem, a testy wykonuje się u osób objawowych, rzeczywista liczba nowo zakażonych jest 10-krotnie wyższa. Przekracza 300 tysięcy nowych zakażeń dziennie. Tak wyliczają to specjaliści, którzy opracowują algorytmy rozwoju epidemii. Nic dziwnego, że pod ciężarem takiej liczby nowych chorych polski system ochrony zdrowia, który przed pandemią już był niewydolny, rozpadł się – oceniają lekarze PPOZ.
Pojęcie systemu ochrony zdrowia definiuje się jako „ zbiór wzajemnie zależnych elementów połączonych razem w określonym celu” lub „dążenie do jedności i integracji różnych działań mających ten sam cel”. Polska ochrona zdrowia ani organizacyjnie, ani funkcjonalnie nigdy żadnej z tych definicji nie spełniała. Przypominała raczej patchwork zszyty kiepskimi nićmi. Nic dziwnego, że w obliczu nowych wyzwań, jakie przyniosła pandemia, patchwork rozleciał się – twierdzi PPOZ.
Dzisiaj to, co powinno być systemem, jest zlepkiem luźno rozrzuconych po kraju podmiotów leczniczych, które radzą sobie jak mogą. Na tyle, na ile starcza umiejętności zarządczych i zasobów, głównie kadrowych. Najlepiej radzą sobie podmioty prywatne, przede wszystkim podstawowa opieka zdrowotna. Także szpitale i gabinety specjalistyczne oraz transport sanitarny. Tu nie można sobie pozwolić na błędy. Tu za błędy odpowiada nie państwo, tylko jego właściciel. Aż strach pomyśleć, gdzie bylibyśmy dzisiaj bez prywatnej ochrony zdrowia, zdani tylko na nieporadność politycznych decydentów – zastanawiają się lekarze z PPOZ.