Płaca minimalna: rządowa propozycja tuż po manifestacji. Czy będzie kompromis "dwie średnie"?
Redaktor: Bartłomiej Leśniewski
Data: 15.09.2016
Źródło: BL
Działy:
Aktualności w Lekarz POZ
Aktualności
Resort zapowiada, że w ciągu dwóch tygodni przedłoży do konsultacji projekt ustawy o wynagrodzeniach minimalnych w zdrowiu. W dwa tygodnie: czyli tuż po manifestacji zawodów medycznych. Czy możliwy jest kompromis? Na przykład: dwie średnie dla lekarza?
Po zapowiedzi rządu trudno się oprzeć wrażeniu, że z konsultacjami społecznymi czeka do chwili, kiedy będzie już jasne jaka jest skala poparcia dla protestu Porozumienia Zawodów Medycznych. Jak podkreślają komentatorzy paradoksalnie ta zapowiedź może pomóc organizatorom manifestacji 24 września. Bo przekona wahających się jeszcze, że warto wziąć w niej udziału, że można na tym wygrać.
Czy jednak możliwy jest kompromis? Co będzie w dokumencie skierowanym do konsultacji?
Krzysztof Bukiel, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy
- Stale słyszymy ze strony rządowej o gotowości do dialogu. I w nas jest ta gotowość. Tyle, że dialog nie może polegać na tym, że na zgłaszane przez nas postulaty płac odpowiedzią jest dzielenie naszych propozycji przez – na przykład – trzy. Jeśli rząd powtórzy w projekcie dokumentu swoje pierwotne propozycje, uznamy je za prowokację. Bo z nich wynika na przykład, że lekarz ma zarabiać ok. jednej średniej krajowych – podczas gdy my postulujemy trzy średnie. Trudno mi przewidzieć jakie propozycje ze strony rządu stać by się mogły podstawą dalszego dialogu. Czekamy na nie, liczymy – a na razie szykujemy się do protestu.
Grzegorz Ziemniak, partner w Instytucie Zdrowia i Demokracji
- Jak na razie wygląda na to, że obie strony – a więc rządowa i związkowa – twardo okopały się na swoich stanowiskach, a kompromis staje się niemożliwy do osiągnięcia. W dłuższej perspektywie jednak jest on jednak konieczne, z czego także pomału coraz mocniej zdają sobie sprawę obie strony. Konkretny, a nie symboliczny, zastrzyk pieniędzy zadowoliłby wielu ludzi dziś szykujących się do protestu. Rząd tymczasem coraz wyraźniej widzi, że rynek pracy dla zawodów medycznych – to rynek pracownika, na którym pracodawcy są coraz bardziej bezradni. Mamy tak olbrzymie niedobory specjalistów, że prędzej czy później do podwyżek dojść musi. Już dziś z braku specjalistów przestają funkcjonować niektóre oddziały i przychodnie. Płace i tak trzeba będzie podnieść – więc dlaczego nie podjąć dialogu, nie pójść na ustępstwa? Obserwując to co dzieje się na rynku, znając wartość obecnych wypłat na przykład dla lekarzy – można sądzić, że do porozumienia na poziomie „2 – 2,5 średniej” może dojść szybciej niż nam się dzisiaj wydaje.
Oprac. Bartłomiej Leśniewski
Czy jednak możliwy jest kompromis? Co będzie w dokumencie skierowanym do konsultacji?
Krzysztof Bukiel, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy
- Stale słyszymy ze strony rządowej o gotowości do dialogu. I w nas jest ta gotowość. Tyle, że dialog nie może polegać na tym, że na zgłaszane przez nas postulaty płac odpowiedzią jest dzielenie naszych propozycji przez – na przykład – trzy. Jeśli rząd powtórzy w projekcie dokumentu swoje pierwotne propozycje, uznamy je za prowokację. Bo z nich wynika na przykład, że lekarz ma zarabiać ok. jednej średniej krajowych – podczas gdy my postulujemy trzy średnie. Trudno mi przewidzieć jakie propozycje ze strony rządu stać by się mogły podstawą dalszego dialogu. Czekamy na nie, liczymy – a na razie szykujemy się do protestu.
Grzegorz Ziemniak, partner w Instytucie Zdrowia i Demokracji
- Jak na razie wygląda na to, że obie strony – a więc rządowa i związkowa – twardo okopały się na swoich stanowiskach, a kompromis staje się niemożliwy do osiągnięcia. W dłuższej perspektywie jednak jest on jednak konieczne, z czego także pomału coraz mocniej zdają sobie sprawę obie strony. Konkretny, a nie symboliczny, zastrzyk pieniędzy zadowoliłby wielu ludzi dziś szykujących się do protestu. Rząd tymczasem coraz wyraźniej widzi, że rynek pracy dla zawodów medycznych – to rynek pracownika, na którym pracodawcy są coraz bardziej bezradni. Mamy tak olbrzymie niedobory specjalistów, że prędzej czy później do podwyżek dojść musi. Już dziś z braku specjalistów przestają funkcjonować niektóre oddziały i przychodnie. Płace i tak trzeba będzie podnieść – więc dlaczego nie podjąć dialogu, nie pójść na ustępstwa? Obserwując to co dzieje się na rynku, znając wartość obecnych wypłat na przykład dla lekarzy – można sądzić, że do porozumienia na poziomie „2 – 2,5 średniej” może dojść szybciej niż nam się dzisiaj wydaje.
Oprac. Bartłomiej Leśniewski