Po co pilotaż opieki koordynowanej POZ skoro lekarze są przeciw?
Autor: Marta Koblańska
Data: 23.03.2018
Źródło: Porozumienie Zielonogórskie/MK
Działy:
Aktualności w Lekarz POZ
Aktualności
45 przychodni z całego kraju weźmie udział w testowaniu nowego modelu opieki koordynowanej nad pacjentami w ramach programu pilotażowego POZ PLUS. Finansowany ze środków unijnych program POZ PLUS będzie obejmował m.in. wykonywanie bilansów zdrowia u zdrowych dorosłych pacjentów, które mają służyć profilaktyce zdrowotnej. Jednak lekarze mają nadzieję, że nowe obowiązki nie zostana wprowadzone na stałe.
Jeśli pilotaż zostanie oceniony pozytywnie, być może takie bilanse dołączą do obowiązków lekarzy POZ. Lekarze rodzinni Porozumienia Zielonogórskiego mają nadzieję, że - niezależnie od efektów pilotażu - tak się nie stanie.
Ich zdaniem to nadmiar biurokracji oraz diagnostyki, który nie przełoży się na założone efekty, za to zajmie wiele czasu zarówno lekarzom, jak i pacjentom. Kwestionariusz bilansowy zawiera kilkadziesiąt rubryk. Wypełnienie ich już na poziomie wywiadu z pacjentem najbardziej sprawnej pielęgniarce zajmuje ok. 40 min., a w rzeczywistości średni czas będzie znacznie dłuższy. Do tego trzeba doliczyć badania fizykalne, pomiary różnych parametrów ciała (obok masy i wzrostu m.in. obwód lewego i prawego ramienia) oraz wykonanie dodatkowych testów u osób palących i w przypadku podejrzenia depresji. A to tylko wstępna wizyta. Pacjent biorący udział w bilansie będzie miał zlecony cały szereg badań diagnostycznych.
Zdaniem Porozumienia Zielonogórskiego u większości z nich nie ma sensu wykonywać u zdrowych osób, bo nie ma to medycznego uzasadnienia. Po badaniach pacjent po raz kolejny musi przyjść do przychodni na konsultację z omówieniem wyników badań. Wątpliwe, by znaleźli się ochotnicy, którzy będą chcieli poświęcić tyle czasu, w sytuacji gdy nic im nie dolega (bilans adresowany jest przecież do osób zdrowych). W dodatku w przypadku wystąpienia czynników ryzyka, pacjent będzie kierowany na pogłębione badania, w tym specjalistyczne, do jakich nie wszędzie jest łatwy dostęp. W bilansie przewidziano także inne porady, np. psychologa czy dietetyka.
- Za dużo pytań, za dużo badań, za dużo czasu, za duże koszty - podsumowuje Wojciech Pacholicki, wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego. - Ten nadmiar nie przełoży się w naszej opinii na korzyści dla pacjenta.
Ich zdaniem to nadmiar biurokracji oraz diagnostyki, który nie przełoży się na założone efekty, za to zajmie wiele czasu zarówno lekarzom, jak i pacjentom. Kwestionariusz bilansowy zawiera kilkadziesiąt rubryk. Wypełnienie ich już na poziomie wywiadu z pacjentem najbardziej sprawnej pielęgniarce zajmuje ok. 40 min., a w rzeczywistości średni czas będzie znacznie dłuższy. Do tego trzeba doliczyć badania fizykalne, pomiary różnych parametrów ciała (obok masy i wzrostu m.in. obwód lewego i prawego ramienia) oraz wykonanie dodatkowych testów u osób palących i w przypadku podejrzenia depresji. A to tylko wstępna wizyta. Pacjent biorący udział w bilansie będzie miał zlecony cały szereg badań diagnostycznych.
Zdaniem Porozumienia Zielonogórskiego u większości z nich nie ma sensu wykonywać u zdrowych osób, bo nie ma to medycznego uzasadnienia. Po badaniach pacjent po raz kolejny musi przyjść do przychodni na konsultację z omówieniem wyników badań. Wątpliwe, by znaleźli się ochotnicy, którzy będą chcieli poświęcić tyle czasu, w sytuacji gdy nic im nie dolega (bilans adresowany jest przecież do osób zdrowych). W dodatku w przypadku wystąpienia czynników ryzyka, pacjent będzie kierowany na pogłębione badania, w tym specjalistyczne, do jakich nie wszędzie jest łatwy dostęp. W bilansie przewidziano także inne porady, np. psychologa czy dietetyka.
- Za dużo pytań, za dużo badań, za dużo czasu, za duże koszty - podsumowuje Wojciech Pacholicki, wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego. - Ten nadmiar nie przełoży się w naszej opinii na korzyści dla pacjenta.