123RF
Raport z przychodni przełomu roku
Redaktor: Iwona Konarska
Data: 30.12.2021
Źródło: Porozumienie Zielonogórskie
Działy:
Aktualności w Lekarz POZ
Aktualności
Tagi: | Andrzej Zapaśnik, Wojciech Pacholicki, Joanna Zabielska-Cieciuch, Agata Sławin, Porozumienie Zielonogórskie, lekarz rodzinny, COVID-19 |
Oprócz pacjentów przewlekle chorych i z infekcjami sezonowymi pojawiła się grupa osób, które przyjechały w świąteczne odwiedziny z zagranicy oraz tych, które na co dzień pracują lub uczą się poza miejscem zamieszkania, i na cito chcą nadrobić zaległości zdrowotne.
Tak naprawdę głównie tu, w poradniach POZ, mówi się o profilaktyce i o innych groźnych, przewlekłych chorobach – o cukrzycy, nadciśnieniu, a także o depresji czy nowotworach. Tylko tu pacjent ma szansę porozmawiać z lekarzem, poradzić się, skonsultować. Jak zabraknie – głównie na rubieżach Polski – takich poradni, pacjenci będą pozostawieni sami sobie. Do tego dochodzi ogromne zmęczenie u lekarzy, którzy nadal pracują.
– Wszyscy boimy się szczytu zachorowań po Nowym Roku. Kolejna fala będzie dla nas nie do udźwignięcia – twierdzi dr Andrzej Zapaśnik, ekspert Porozumienia Zielonogórskiego.
Już przed świętami Bożego Narodzenia w wielu poradniach był tłok trudny do opanowania.
– Do pacjentów przewlekle chorych i z infekcjami sezonowymi doszła trzecia grupa. To ci, którzy na co dzień pracują lub uczą się poza miejscem zamieszkania, a teraz przyjechali na dłużej – święta i Nowy Rok – i koniecznie chcą załatwić też sprawy zdrowotne. Pracujemy więc w mocno wydłużonych godzinach. Do tego szczepimy przeciwko COVID-19, głównie podajemy trzecie dawki u dorosłych, chociaż pojawia się też trochę pacjentów na pierwszą dawkę, ale skala jest w porównaniu z wiosenną niewielka – mówi dr Wojciech Pacholicki ze Związku Pracodawców Mazowieckie Porozumienie Pracodawców Ochrony Zdrowia, wiceprezes federacji Porozumienie Zielonogórskie.
Od stycznia specjalista zaczyna szczepić najmłodsze dzieci, od 5. roku życia. Na razie na pierwsze 3 terminy ma zapisany komplet pacjentów.
W Białymstoku za to spokojniej – od 2 tygodni jest mniej zainfekowanych pacjentów i mniej chętnych do wykonywania testów.
– Zlecamy 2–3 testy dziennie, a wcześniej było ich nawet 30–40. Niepokojące jest to, że zaszczepieni pacjenci często bagatelizują objawy przeziębienia, wręcz negują covid, są zdziwieni, gdy test wychodzi dodatni. Tłumaczę, że szczepionka nie chroni przed zakażeniem, ale przed groźnym przebiegiem choroby. Mam kilku chorych na COVID-19 i kilkunastu na kwarantannie. Na początku grudnia to było powyżej 200 osób, w tym prawie setka zakażonych – mówi dr Joanna Zabielska-Cieciuch z Podlaskiego Związku Lekarzy Pracodawców Porozumienia Zielonogórskiego, ekspertka PZ.
Niestety, covid zbiera też inne śmiertelne żniwo.
– Co kilka dni mamy pacjenta z zaawansowanym nowotworem. Dotychczas takiej skali nowotworów nie było. Ludzie rzadziej chodzą do specjalistów, trudno jest im dostać się do AOS. Kontakt z przychodnią – z obawy przed covidem – jest opóźniony. To dramatycznie niebezpieczne. Na kolonoskopię pacjenci czekają 2–3 miesiące! W przychodni mamy aparat USG i nie czekając, wykonujemy takie badanie od ręki – często widzimy przerzuty w wątrobie. Co miesiąc jest taki pacjent – dodaje ekspertka Porozumienia Zielonogórskiego.
Za to chętnych do szczepienia się przeciwko COVID-19 jest bardzo dużo. Do tej pory pacjenci mogli być szczepieni raz w tygodniu i było ich ok. sześćdziesięciu, a teraz nawet stu pięćdziesięciu. Dlatego w styczniu dr Zabielska-Cieciuch planuje zwiększenie puli po to, żeby ci, którzy chcą ze szczepień skorzystać, długo nie czekali. Niestety, zainteresowanie szczepieniem dzieci jest znikome. Rezygnują nawet ci, którzy już się zapisali – nie zważając na to, że szczepionka może być zmarnowana, jeśli nie znajdzie się kolejnego dziecka.
Na Dolnym Śląsku zaszczepienie najmłodszych cieszy się wielkim zainteresowaniem.
– Jednego dnia w dwóch przychodniach zaszczepiłam ponad 100 dzieci. Ale niepokojące jest inne zjawisko. Od 15 grudnia zmieniły się zasady i na kwarantannę muszą być skierowane także osoby zaszczepione i ozdrowieńcy z kontaktu z osobą z COVID-19, a więc domownicy czy współpracownicy. Mogą być zwolnieni ewentualnie wcześniej, ale dopiero po wykonaniu dwóch testów. Efekt? Ludzie ewidentnie unikają testów – zwraca uwagę dr Agata Sławin z Dolnośląskiego Związku Lekarzy Rodzinnych, ekspertka PZ.
– Wszyscy boimy się szczytu zachorowań po Nowym Roku. Kolejna fala będzie dla nas nie do udźwignięcia – twierdzi dr Andrzej Zapaśnik, ekspert Porozumienia Zielonogórskiego.
Już przed świętami Bożego Narodzenia w wielu poradniach był tłok trudny do opanowania.
– Do pacjentów przewlekle chorych i z infekcjami sezonowymi doszła trzecia grupa. To ci, którzy na co dzień pracują lub uczą się poza miejscem zamieszkania, a teraz przyjechali na dłużej – święta i Nowy Rok – i koniecznie chcą załatwić też sprawy zdrowotne. Pracujemy więc w mocno wydłużonych godzinach. Do tego szczepimy przeciwko COVID-19, głównie podajemy trzecie dawki u dorosłych, chociaż pojawia się też trochę pacjentów na pierwszą dawkę, ale skala jest w porównaniu z wiosenną niewielka – mówi dr Wojciech Pacholicki ze Związku Pracodawców Mazowieckie Porozumienie Pracodawców Ochrony Zdrowia, wiceprezes federacji Porozumienie Zielonogórskie.
Od stycznia specjalista zaczyna szczepić najmłodsze dzieci, od 5. roku życia. Na razie na pierwsze 3 terminy ma zapisany komplet pacjentów.
W Białymstoku za to spokojniej – od 2 tygodni jest mniej zainfekowanych pacjentów i mniej chętnych do wykonywania testów.
– Zlecamy 2–3 testy dziennie, a wcześniej było ich nawet 30–40. Niepokojące jest to, że zaszczepieni pacjenci często bagatelizują objawy przeziębienia, wręcz negują covid, są zdziwieni, gdy test wychodzi dodatni. Tłumaczę, że szczepionka nie chroni przed zakażeniem, ale przed groźnym przebiegiem choroby. Mam kilku chorych na COVID-19 i kilkunastu na kwarantannie. Na początku grudnia to było powyżej 200 osób, w tym prawie setka zakażonych – mówi dr Joanna Zabielska-Cieciuch z Podlaskiego Związku Lekarzy Pracodawców Porozumienia Zielonogórskiego, ekspertka PZ.
Niestety, covid zbiera też inne śmiertelne żniwo.
– Co kilka dni mamy pacjenta z zaawansowanym nowotworem. Dotychczas takiej skali nowotworów nie było. Ludzie rzadziej chodzą do specjalistów, trudno jest im dostać się do AOS. Kontakt z przychodnią – z obawy przed covidem – jest opóźniony. To dramatycznie niebezpieczne. Na kolonoskopię pacjenci czekają 2–3 miesiące! W przychodni mamy aparat USG i nie czekając, wykonujemy takie badanie od ręki – często widzimy przerzuty w wątrobie. Co miesiąc jest taki pacjent – dodaje ekspertka Porozumienia Zielonogórskiego.
Za to chętnych do szczepienia się przeciwko COVID-19 jest bardzo dużo. Do tej pory pacjenci mogli być szczepieni raz w tygodniu i było ich ok. sześćdziesięciu, a teraz nawet stu pięćdziesięciu. Dlatego w styczniu dr Zabielska-Cieciuch planuje zwiększenie puli po to, żeby ci, którzy chcą ze szczepień skorzystać, długo nie czekali. Niestety, zainteresowanie szczepieniem dzieci jest znikome. Rezygnują nawet ci, którzy już się zapisali – nie zważając na to, że szczepionka może być zmarnowana, jeśli nie znajdzie się kolejnego dziecka.
Na Dolnym Śląsku zaszczepienie najmłodszych cieszy się wielkim zainteresowaniem.
– Jednego dnia w dwóch przychodniach zaszczepiłam ponad 100 dzieci. Ale niepokojące jest inne zjawisko. Od 15 grudnia zmieniły się zasady i na kwarantannę muszą być skierowane także osoby zaszczepione i ozdrowieńcy z kontaktu z osobą z COVID-19, a więc domownicy czy współpracownicy. Mogą być zwolnieni ewentualnie wcześniej, ale dopiero po wykonaniu dwóch testów. Efekt? Ludzie ewidentnie unikają testów – zwraca uwagę dr Agata Sławin z Dolnośląskiego Związku Lekarzy Rodzinnych, ekspertka PZ.