Specjalizacje, Kategorie, Działy
123RF

Śmierć lekarza z prowincji

Udostępnij:
Porozumienie Zielonogórskie przedstawia sytuację w dwóch małych miejscowościach. Po śmierci tamtejszych lekarzy rodzinnych setki ich pacjentów pozostało bez opieki. I bez szans na nią, bo w promieniu wielu kilometrów w nielicznych przychodniach nie ma miejsc.
Porozumienie Zielonogórskie zaznacza, że to już nie są czarne wizje, to fakt – pacjenci z obszarów wiejskich tracą dostęp do poradni medycyny rodzinnej. Brak zachęty do podejmowania pracy w małych miastach i wsiach sprawia, że nawet POZ dwóch prędkości to dzisiaj mit, bowiem w wielu małych miejscowościach nie można już mówić o żadnej prędkości.

Czy pogarszająca się sytuacja pacjentów spoza dużych miast wreszcie znajdzie godne miejsce na liście priorytetów decydentów w ochronie zdrowia? – pyta Porozumienie Zielonogórskie i przedstawia konkretne przykłady.

Rozmierz – mała miejscowość położona w województwie opolskim. Umiera 81-letnia lekarka, która do końca opiekowała się swoimi pacjentami. W wyniku tej sytuacji 1300 osób pozostało bez opieki specjalisty medycyny rodzinnej. Położona 10 km dalej poradnia w Izbicku nie jest w stanie pomóc chorym z Rozmierzy, podobnie jak inne placówki z okolicy. Już teraz emerytowany lekarz przyjmuje tam większą niż powinien liczbę chorych, bo aż 3150. Jak mówi Bernard Knosala, specjalistka pediatra z poradni Med-Izb: – Mimo szczerych chęci nie jesteśmy w stanie pomóc pacjentom. Od ponad 20 miesięcy jestem na emeryturze, jednak nie chcę zostawiać swoich pacjentów, ale nie jestem wyjątkiem. W naszym powiecie ponad połowa lekarzy POZ to emeryci, a młodych chętnych nie ma, bo nie ma dla nich żadnej zachęty. Boję się myśleć, co stanie się z pacjentami, kiedy wszyscy emeryci będą chcieli odejść na zasłużoną emeryturę.

Dla osób starszych pokonanie 10 km do najbliższej przychodni jest praktycznie niemożliwe, tak jak i dojazd lekarza do domu pacjenta, wówczas bowiem opieki zostaną pozbawieni inni.

Podobna sytuacja jest na Podlasiu. W miejscowości Trzcianne zmarł lekarz, po jego śmierci ponad 2000 osób pozostało bez opieki specjalisty medycyny rodzinnej. I podobnie jak na Opolszczyźnie, 70 proc. lekarzy to emeryci. Problemy mają te same – starzejąca się kadra i brak chętnych do pracy w małych miastach i wsiach. A to tylko dwa z wielu przykładów.

Federacja Porozumienie Zielonogórskie apeluje od miesięcy o pilnej potrzebie przeciwdziałania dramatycznej i stale pogarszającej się sytuacji pacjentów z obszarów wiejskich.

POZ dwóch prędkości, czyli lepszy dostęp do opieki medycznej w dużych miastach i znacznie gorszy na wsiach, przybiera na sile, prowadząc już nie do dwóch prędkości, ale do całkowitego zatrzymania świadczeń POZ dla pacjentów z małych miejscowości. Wstrzymane przez Narodowy Fundusz Zdrowia wypłaty środków na podwyżki, rażąco zaniżona przez AOTMiT zmiana sposobu lub poziomu finansowania świadczeń opieki zdrowotnej, która szczególnie dotkliwie uderzyła w placówki medycyny rodzinnej, do tego projekt opieki koordynowanej w POZ, który w obecnej formie tylko pogłębi problem.

– Czym decydentom zawinili pacjenci z obszarów wiejskich? Trudno mi zrozumieć, że w obliczu tak dynamicznie i drastycznie pogarszającej się sytuacji chorych decydenci nadal uderzają w lekarzy, zamiast w końcu zacząć z nami rozmawiać i wspólnie znaleźć wyjście z kryzysu, którego ofiarą padają przecież pacjenci – zastanawia się Jacek Krajewski, prezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie.

Przykłady można mnożyć, a rozwiązań systemowych brak. Lekarze, zamiast wspierać swoich chorych, codziennie muszą mierzyć się z wyzwaniami, które stawia przed nimi system ochrony zdrowia – niewypłacone środki na podwyżki, brak personelu, galopująca inflacja i widmo braku możliwości utrzymania placówki.

Jak śmierć małych poradni wpłynie na Polaków? I kto poniesie za to odpowiedzialność?

Tytuł pochodzi od redakcji.
 
Partner serwisu
123RF
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.