123RF
Światowy Dzień Astmy - w Polsce diagnoza trwa siedem lat
Redaktor: Iwona Konarska
Data: 02.05.2023
Źródło: PAP/Joanna Morga
Działy:
Aktualności w Lekarz POZ
Aktualności
W Polsce jedynie 10 proc. pacjentów z astmą kontynuuje leczenie rok po diagnozie – alarmują lekarze. Uniemożliwia to kontrolę choroby, zwiększa ryzyko zaostrzeń i hospitalizacji – przypominają z okazji Światowego Dnia Astmy, który przypada 2 maja.
Jak przypomniała dr Aleksandra Kucharczyk z Kliniki Chorób Wewnętrznych, Pneumonologii, Alergologii i Immunologii Klinicznej Wojskowego Instytutu Medycznego - Państwowego Instytutu Badawczego (WIM-PIB), astma jest chorobą, która charakteryzuje się przewlekłym zapaleniem w drogach oddechowych. Dochodzi w niej do okresowego, napadowego pojawiania się takich objawów, jak duszności, świsty, kaszel.
Przewodniczący Polskiej Federacji Stowarzyszeń Chorych na Astmę, Alergię i POChP, dr Piotr Dąbrowiecki z Kliniki Chorób Infekcyjnych i Alergologii WIM-PIB podkreślił, że w Polsce ok. 4 mln obywateli ma objawy wskazujące na astmę. Jednak leczy się na nią ok. 2,2 mln osób. Oznacza to, że prawie połowa chorych na astmę nie ma postawionej diagnozy. - Aż siedem lat mija od pojawienia się pierwszych objawów astmy do jej rozpoznania – powiedział.
Z danych, które przedstawił wynika, że ogromny problem stanowi brak przestrzegania zaleceń lekarskich przez chorych na astmę – jedynie 10 proc. pacjentów kontynuuje farmakoterapię rok po postawieniu diagnozy.
Jest to duży problem, ponieważ prowadzi do braku kontroli choroby oraz zaostrzeń, które zwiększają ryzyko hospitalizacji, a nawet zgonu - podkreślali specjaliści.
Jak zaznaczył prezydent Polskiego Towarzystwa Alergologicznego prof. Maciej Kupczyk z Kliniki Chorób Wewnętrznych, Astmy i Alergii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, celem leczenia astmy jest kontrola choroby. - Pod tym pojęciem mamy na myśli minimalizację obciążenia wynikającego z choroby dla pacjenta, czyli jak najmniej dokuczliwych objawów, jak najmniej duszności, pogorszenia tolerancji wysiłku, pogorszenia jakości snu, bo astma daje przebudzenia nocne – wymieniał specjalista.
Przypomniał, że u podłoża objawów astmy leży proces zapalny toczący się w oskrzelach. Dlatego podstawą jej leczenia są leki kontrolujące zapalenie - wziewne glikokortykosteroidy. - Stosujemy niskie skuteczne dawki tych leków, działających miejscowo. Są to leki bardzo bezpieczne. Objawy uboczne są sporadyczne, a korzyści zdecydowanie przeważają nad niewielkim ryzykiem miejscowych łagodnych objawów ubocznych – tłumaczył specjalista.
Dodał, że w Polsce w leczeniu astmy nadużywane są leki objawowe – wziewne beta2-mimetyki, które rozkurczają oskrzela, ale nie leczą zapalenia leżącego u podłoża choroby.
Konsultant krajowa w dziedzinie alergologii prof. Karina Jahnz-Różyk kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych, Pneumonologii, Alergologii i Immunologii Klinicznej WIM-PIB zwróciła uwagę, że – zgodnie z wynikami badań - nadużywanie tych leków zwiększa ryzyko zaostrzenia astmy, nadreaktywności oskrzeli, a nawet ryzyko zgonu.
- Aktualnym złym trendem w Polsce jest również nadużywanie glikokortykosteroidów systemowych (doustnych i w zastrzykach – przyp.PAP) – powiedziała prof. Jahnz-Różyk. Z przytoczonych przez nią danych wynika, że na przykład liczba chorych stosujących w ciągu roku glikokortykosteroid o nazwie prednizon zwiększyła się w latach 2013-2019 o 331 proc., podczas gdy liczba chorych z rozpoznaniem astmy wzrosła w tym czasie o 30 proc.
- Bardzo nam zależy, by promować dobre metody uzyskiwania kontroli astmy na wczesnym etapie jej rozwoju i by nie nadużywać sterydów systemowych w postaci tabletek czy zastrzyków. Wiąże się to bowiem z ryzykiem objawów ubocznych - wyższym ryzykiem zaćmy, jaskry, osteoporozy, nadwagi i otyłości, cukrzycy posterydowej – wymieniał prof. Kupczyk.
Podkreślił, że pacjenci, którzy otrzymali dwie lub więcej dawek glikokortykosteroidów w ciągu roku powinni być kierowani do specjalisty alergologa.
U pacjentów z astmą ciężką, u których trudno kontrolować astmę przy pomocy standardowej farmakoterapii, powinno się stosować leki biologiczne. Jak oceniła prof. Jahnz-Różyk od ponad 10 lat w Polsce dostępne są dla tych chorych nowoczesne terapie biologiczne w ramach programów lekowych. - Sporo ośrodków realizuje program lekowy dla astmy ciężkiej – dodała.
- Czekamy na nowe terapie, jak tezepelumab, przeciwciało skierowane przeciwko limfopoetynie zrębu grasicy – powiedziała konsultant krajowa.
Prof. Kupczyk ocenił, że leki biologiczne ułatwiają uzyskanie kontroli w astmie ciężkiej. - Pacjenci mają mniej objawów, zdecydowanie poprawia się ich jakość życia, spada potrzeba stosowania glikokortykosteroidów systemowych, hospitalizacji, wizyt pogotowia ratunkowego. Czyli pomimo, że leczenie biologiczne wydaje się dość drogie, to z punktu widzenia płatnika opłaca się wdrożyć te leki w ciężkiej postaci astmy oskrzelowej – podkreślił.
Zdaniem ekspertów, aby poprawić przestrzeganie zaleceń lekarskich przez pacjentów z astmą, konieczna jest ich edukacja, m.in. na temat prawidłowego stosowania inhalatorów zawierających leki oraz współpraca chorego z lekarzem.
- Pacjent, który ma rozpoznaną astmę, powinien mieć rozpisany plan postępowania informujący, jak ma się zachowywać, kiedy powinien brać leki, ponieważ instrukcja werbalna nie jest zwykle skuteczna – podsumowała prof. Jahnz-Różyk. (PAP)
Przewodniczący Polskiej Federacji Stowarzyszeń Chorych na Astmę, Alergię i POChP, dr Piotr Dąbrowiecki z Kliniki Chorób Infekcyjnych i Alergologii WIM-PIB podkreślił, że w Polsce ok. 4 mln obywateli ma objawy wskazujące na astmę. Jednak leczy się na nią ok. 2,2 mln osób. Oznacza to, że prawie połowa chorych na astmę nie ma postawionej diagnozy. - Aż siedem lat mija od pojawienia się pierwszych objawów astmy do jej rozpoznania – powiedział.
Z danych, które przedstawił wynika, że ogromny problem stanowi brak przestrzegania zaleceń lekarskich przez chorych na astmę – jedynie 10 proc. pacjentów kontynuuje farmakoterapię rok po postawieniu diagnozy.
Jest to duży problem, ponieważ prowadzi do braku kontroli choroby oraz zaostrzeń, które zwiększają ryzyko hospitalizacji, a nawet zgonu - podkreślali specjaliści.
Jak zaznaczył prezydent Polskiego Towarzystwa Alergologicznego prof. Maciej Kupczyk z Kliniki Chorób Wewnętrznych, Astmy i Alergii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, celem leczenia astmy jest kontrola choroby. - Pod tym pojęciem mamy na myśli minimalizację obciążenia wynikającego z choroby dla pacjenta, czyli jak najmniej dokuczliwych objawów, jak najmniej duszności, pogorszenia tolerancji wysiłku, pogorszenia jakości snu, bo astma daje przebudzenia nocne – wymieniał specjalista.
Przypomniał, że u podłoża objawów astmy leży proces zapalny toczący się w oskrzelach. Dlatego podstawą jej leczenia są leki kontrolujące zapalenie - wziewne glikokortykosteroidy. - Stosujemy niskie skuteczne dawki tych leków, działających miejscowo. Są to leki bardzo bezpieczne. Objawy uboczne są sporadyczne, a korzyści zdecydowanie przeważają nad niewielkim ryzykiem miejscowych łagodnych objawów ubocznych – tłumaczył specjalista.
Dodał, że w Polsce w leczeniu astmy nadużywane są leki objawowe – wziewne beta2-mimetyki, które rozkurczają oskrzela, ale nie leczą zapalenia leżącego u podłoża choroby.
Konsultant krajowa w dziedzinie alergologii prof. Karina Jahnz-Różyk kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych, Pneumonologii, Alergologii i Immunologii Klinicznej WIM-PIB zwróciła uwagę, że – zgodnie z wynikami badań - nadużywanie tych leków zwiększa ryzyko zaostrzenia astmy, nadreaktywności oskrzeli, a nawet ryzyko zgonu.
- Aktualnym złym trendem w Polsce jest również nadużywanie glikokortykosteroidów systemowych (doustnych i w zastrzykach – przyp.PAP) – powiedziała prof. Jahnz-Różyk. Z przytoczonych przez nią danych wynika, że na przykład liczba chorych stosujących w ciągu roku glikokortykosteroid o nazwie prednizon zwiększyła się w latach 2013-2019 o 331 proc., podczas gdy liczba chorych z rozpoznaniem astmy wzrosła w tym czasie o 30 proc.
- Bardzo nam zależy, by promować dobre metody uzyskiwania kontroli astmy na wczesnym etapie jej rozwoju i by nie nadużywać sterydów systemowych w postaci tabletek czy zastrzyków. Wiąże się to bowiem z ryzykiem objawów ubocznych - wyższym ryzykiem zaćmy, jaskry, osteoporozy, nadwagi i otyłości, cukrzycy posterydowej – wymieniał prof. Kupczyk.
Podkreślił, że pacjenci, którzy otrzymali dwie lub więcej dawek glikokortykosteroidów w ciągu roku powinni być kierowani do specjalisty alergologa.
U pacjentów z astmą ciężką, u których trudno kontrolować astmę przy pomocy standardowej farmakoterapii, powinno się stosować leki biologiczne. Jak oceniła prof. Jahnz-Różyk od ponad 10 lat w Polsce dostępne są dla tych chorych nowoczesne terapie biologiczne w ramach programów lekowych. - Sporo ośrodków realizuje program lekowy dla astmy ciężkiej – dodała.
- Czekamy na nowe terapie, jak tezepelumab, przeciwciało skierowane przeciwko limfopoetynie zrębu grasicy – powiedziała konsultant krajowa.
Prof. Kupczyk ocenił, że leki biologiczne ułatwiają uzyskanie kontroli w astmie ciężkiej. - Pacjenci mają mniej objawów, zdecydowanie poprawia się ich jakość życia, spada potrzeba stosowania glikokortykosteroidów systemowych, hospitalizacji, wizyt pogotowia ratunkowego. Czyli pomimo, że leczenie biologiczne wydaje się dość drogie, to z punktu widzenia płatnika opłaca się wdrożyć te leki w ciężkiej postaci astmy oskrzelowej – podkreślił.
Zdaniem ekspertów, aby poprawić przestrzeganie zaleceń lekarskich przez pacjentów z astmą, konieczna jest ich edukacja, m.in. na temat prawidłowego stosowania inhalatorów zawierających leki oraz współpraca chorego z lekarzem.
- Pacjent, który ma rozpoznaną astmę, powinien mieć rozpisany plan postępowania informujący, jak ma się zachowywać, kiedy powinien brać leki, ponieważ instrukcja werbalna nie jest zwykle skuteczna – podsumowała prof. Jahnz-Różyk. (PAP)