123RF
Zachorowania na zakrzepicę będą rosły
Redaktor: Monika Stelmach
Data: 11.10.2022
Źródło: Joanna Morga/PAP
Działy:
Aktualności w Lekarz POZ
Aktualności
Tagi: | zakrzepica, Światowy Dzień Zakrzepicy, COVID-19, Marcin Kurzyna, Kamila Jaszczor, Piotr Ligocki |
Zakrzepica będzie coraz częstszą chorobą m.in. z powodu wzrostu zachorowań na nowotwory i występowania zespołów pocovidowych – oceniają eksperci. Aby zapobiegać zgonom, konieczne są odpowiednia diagnostyka i dostęp do skutecznych i bezpiecznych terapii.
Eksperci mówili o tym na konferencji zorganizowanej 10 października w Warszawie z okazji Światowego Dnia Zakrzepicy, który obchodzimy 13 października, w rocznicę urodzin Rudolfa Virchowa. Badacz żyjący w XIX wieku jako pierwszy opisał trzy konieczne warunki niezbędne do wystąpienia zakrzepicy.
– Triada Virchowa jest do dzisiaj aktualną teorią tłumaczącą przyczynę powstawania zakrzepów w organizmie człowieka – podkreślił prof. Marcin Kurzyna, kierownik Katedry i Kliniki Krążenia Płucnego, Chorób Zakrzepowo-Zatorowych i Kardiologii CMKP w Europejskim Centrum Zdrowia w Otwocku. Są to zmiany w składzie krwi, czyli aktywacja układu krzepnięcia, zmiany w przepływie krwi oraz uszkodzenie śródbłonka, tkanki wyściełającej naczynia krwionośne.
Zakrzepy mogą się lokalizować w organizmie w naczyniach tętniczych i naczyniach żylnych. Utrudniają lub uniemożliwiają przepływ krwi. Skrzepliny w naczyniach tętniczych prowadzą do zawału serca, udaru mózgu, niedokrwienia kończyn dolnych. – Przyjęło się jednak, że Światowy Dzień Zakrzepicy koncentruje się na zakrzepicy żylnej, tj. zakrzepicy naczyń, którymi krew spływa z tkanek organizmu do serca – tłumaczył prof. Kurzyna, dodając, że sam Virchow skupiał się głównie na naczyniach żylnych.
Specjalista wyjaśnił, że są dwie najważniejsze manifestacje tzw. żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej (ŻChZZ) – tj. zakrzepica żył głębokich (głównie kończyn dolnych) oraz zatorowość płucna (inaczej zator tętnicy płucnej).
Głównym objawem zakrzepicy żył głębokich (VTE) jest obrzęk i zaczerwienienie łydki, silny ból nasilający się podczas chodzenia. Powikłaniem tej choroby jest tzw. zespół pozakrzepowy, w którym dochodzi do powstawania owrzodzeń.
– Nie wolno zapominać, że u części pacjentów zakrzepica żył głębokich nie wywołuje żadnych objawów, a to może skutkować opóźnieniem we wdrożeniu właściwego leczenia, szybko postępującym powiększaniem się skrzepliny i zwiększonym ryzykiem zatoru płucnego, a nawet zgonu– powiedziała Kamila Jaszczor, założycielka Fundacji Trombofilia i Zakrzepica.
Jak tłumaczył prof. Kurzyna, gdy dojdzie do oderwania zakrzepu w żyle w nodze, to z prądem krwi dociera on do płuc i może zamknąć naczynie płucne. – Z tego wynikają dwie konsekwencje: pierwsza jest taka, że krew nie może przez płuca przepłynąć, a druga – że nie może nabrać tyle tlenu, ile organizm potrzebuje – wyjaśnił specjalista. Jest to śmiertelnie groźne dla pacjenta.
Do najczęstszych objawów zatorowości płucnej prof. Kurzyna zaliczył duszność, ból w klatce piersiowej, kaszel, zasłabnięcie lub omdlenie, czasem krwioplucie.
Wśród najsilniejszych czynników ryzyka ŻChZZ eksperci wymieniali: duże zabiegi operacyjne i unieruchomienie, złamania i urazy. Zalicza się tu również: doustną antykoncepcję, ciążę, połóg, żylaki, długie unieruchomienie w pozycji siedzącej, np. podczas długich lotów samolotem, palenie papierosów, a także chorobę nowotworową.
Zakrzepica rozwija się najczęściej u osób starszych z czynnikami ryzyka, ale chorują również w pełni zdrowi młodzi ludzie. W Polsce każdego roku rozpoznaje się ją nawet u kilkudziesięciu tysięcy pacjentów.
Prof. Kurzyna podkreślił, że dzięki prawidłowej diagnostyce można o połowę obniżyć śmiertelność w chorobie zakrzepowej. Niestety, choroba często jest rozpoznawana za późno. Zakrzepicę żylną rozpoznaje się przy pomocy badania USG, a zatorowość płucną na podstawie tomografii komputerowej naczyń krwionośnych (angio-TK). Oznaczenie D-dimerów może pomóc wykluczyć chorobę, ale jeśli ich poziom jest podwyższony, konieczna jest diagnostyka obrazowa.
– Zakrzepica ma wiele twarzy, a niedawno poznaliśmy zupełnie nowe jej oblicze. Jest ono związane z infekcją SARS-CoV-2 i chorobą COVID-19. Nazywam je zakrzepicą covidową – skomentował dr Piotr Ligocki, kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych 10. Wojskowego Szpitala Klinicznego w Bydgoszczy.
Specjalista podkreślił, że liczba przypadków zakrzepicy będzie rosła ze względu na rosnącą liczbę pacjentów z chorobami nowotworowymi oraz z zespołami pocovidowymi.
– Choroba nowotworowa jest drugą najczęstszą przyczyną zgonu u pacjentów z chorobą nowotworową. Jeśli mamy współistnienie ŻChZZ i nowotworu, to ryzyko zgonu wzrasta trzykrotnie. To jest bardzo śmiertelna kombinacja – powiedział prof. Kurzyna.
W infekcji SARS-CoV występuje wzmożona skłonność do powstawania zakrzepicy i zatorów. Ma to związek z tym, że koronawirus, a dokładnie białko S, za pośrednictwem którego wnika on do komórek, sprzyja występowaniu czynników ryzyka zakrzepicy.
Eksperci podkreślali, że COVID-19 wywołuje znacznie więcej powikłań prozakrzepowych niż infekcje innymi wirusami. – SARS-CoV-2 prowadzi do powstawania mikrozakrzepów, które mogą pojawić się w każdym miejscu. To jest bardzo niebezpieczne. Nie wiemy, jak długo ta zwiększona skłonność do zakrzepów się utrzymuje. Nasza wiedza na ten temat nie jest pełna – tłumaczył dr Ligocki.
Dodał, że zakrzepica w COVID-19 dotyczy wszystkich, zarówno tych, którzy mają czynniki ryzyka, jak i tych, którzy ich nie mają. Co więcej, osoby, które lekko przeszły infekcję, powinny mieć standardowo wykonany rentgen płuc oraz zmierzony poziom D-dimerów.
– Jeżeli poziom D-dimerów jest podniesiony dwukrotnie powyżej normy, to powinien być alarm dla lekarza POZ, żeby wziął pod uwagę ryzyko epizodu zakrzepowo-zatorowego u pacjenta. Ja w takich wypadkach proponuję chociaż krótkotrwałą terapię profilaktycznymi dawkami heparyn (leki przeciwzakrzepowe), a tym bardziej jeżeli są zmiany w płucach – tłumaczył dr Ligocki.
Badaniom powinny poddać się także osoby, które mają long covid lub zespoły pocovidowe, czyli u których nawet kilka miesięcy po przechorowaniu COVID-19 występują objawy neurologiczne, np. zaburzenia pamięci czy bóle głowy, które odczuwają wzmożoną męczliwość i mają kłopoty z wcześniej prawidłowym oddychaniem, np. odczuwają ból w klatce piersiowej podczas wchodzenia po schodach, czy narastające duszności. – Osoby, które mają objawy typowe dla zespołu pocovidowego lub long covid muszą wiedzieć, że może u nich wystąpić ostry proces zakrzepowy – skomentował dr Ligocki, zacytowany w informacji prasowej przysłanej po konferencji.
Eksperci zwrócili uwagę, że w czasie wzrostu liczby zachorowań na COVID-19 pojawiły się duże problemy z dostępnością heparyn. Było to związane z tym, że w większości leki te są produkowane w Chinach. Heparyny nie trafiały na rynek europejski, bo nie było transportu. A poza tym heparyny są produkowane z jelit wieprzowych, a Chińczycy wybijają całe stada świń z powodu afrykańskiego pomoru świń. Poza tym heparyny biologiczne mogą być zanieczyszczone.
Tymczasem pacjenci w ostrej fazie COVID-19, którzy otrzymywali heparyny i którym tę profilaktykę wydłużono i stosowano nawet po opuszczeniu szpitala, mieli znacznie niższe ryzyko powikłań zakrzepowych i zgonu.
– Dlatego warto mieć rezerwę syntetycznego odpowiednika heparyny – powiedział dr Ligocki. Dodał, że chodzi o pentasacharyd, inaczej antykoagulant syntetyczny, który powstaje w laboratorium.
Zdaniem specjalisty jest to lek bardzo skuteczny i znacznie bardziej bezpieczny od heparyn biologicznych. Stosowane heparyny biologiczne powodowały u części pacjentów działania niepożądane, takie jak zespół małopłytkowości poheparynowej oraz uczulenia.
– Komplikowało nam to proces leczenia, bo musieliśmy pacjenta przestawić na heparynę syntetyczną – podkreślił ekspert. Dlatego w zaleceniach Naczelnej Izby Lekarskiej znalazł się pentasacharyd. Problem stanowi jednak to, że nie jest to lek refundowany dla pacjentów leczonych profilaktycznie przeciwzakrzepowo poza szpitalem.
– Ten lek mógłby być cennym zamiennikiem dla heparyn drobnocząsteczkowych – podsumował prof. Kurzyna.
– Triada Virchowa jest do dzisiaj aktualną teorią tłumaczącą przyczynę powstawania zakrzepów w organizmie człowieka – podkreślił prof. Marcin Kurzyna, kierownik Katedry i Kliniki Krążenia Płucnego, Chorób Zakrzepowo-Zatorowych i Kardiologii CMKP w Europejskim Centrum Zdrowia w Otwocku. Są to zmiany w składzie krwi, czyli aktywacja układu krzepnięcia, zmiany w przepływie krwi oraz uszkodzenie śródbłonka, tkanki wyściełającej naczynia krwionośne.
Zakrzepy mogą się lokalizować w organizmie w naczyniach tętniczych i naczyniach żylnych. Utrudniają lub uniemożliwiają przepływ krwi. Skrzepliny w naczyniach tętniczych prowadzą do zawału serca, udaru mózgu, niedokrwienia kończyn dolnych. – Przyjęło się jednak, że Światowy Dzień Zakrzepicy koncentruje się na zakrzepicy żylnej, tj. zakrzepicy naczyń, którymi krew spływa z tkanek organizmu do serca – tłumaczył prof. Kurzyna, dodając, że sam Virchow skupiał się głównie na naczyniach żylnych.
Specjalista wyjaśnił, że są dwie najważniejsze manifestacje tzw. żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej (ŻChZZ) – tj. zakrzepica żył głębokich (głównie kończyn dolnych) oraz zatorowość płucna (inaczej zator tętnicy płucnej).
Głównym objawem zakrzepicy żył głębokich (VTE) jest obrzęk i zaczerwienienie łydki, silny ból nasilający się podczas chodzenia. Powikłaniem tej choroby jest tzw. zespół pozakrzepowy, w którym dochodzi do powstawania owrzodzeń.
– Nie wolno zapominać, że u części pacjentów zakrzepica żył głębokich nie wywołuje żadnych objawów, a to może skutkować opóźnieniem we wdrożeniu właściwego leczenia, szybko postępującym powiększaniem się skrzepliny i zwiększonym ryzykiem zatoru płucnego, a nawet zgonu– powiedziała Kamila Jaszczor, założycielka Fundacji Trombofilia i Zakrzepica.
Jak tłumaczył prof. Kurzyna, gdy dojdzie do oderwania zakrzepu w żyle w nodze, to z prądem krwi dociera on do płuc i może zamknąć naczynie płucne. – Z tego wynikają dwie konsekwencje: pierwsza jest taka, że krew nie może przez płuca przepłynąć, a druga – że nie może nabrać tyle tlenu, ile organizm potrzebuje – wyjaśnił specjalista. Jest to śmiertelnie groźne dla pacjenta.
Do najczęstszych objawów zatorowości płucnej prof. Kurzyna zaliczył duszność, ból w klatce piersiowej, kaszel, zasłabnięcie lub omdlenie, czasem krwioplucie.
Wśród najsilniejszych czynników ryzyka ŻChZZ eksperci wymieniali: duże zabiegi operacyjne i unieruchomienie, złamania i urazy. Zalicza się tu również: doustną antykoncepcję, ciążę, połóg, żylaki, długie unieruchomienie w pozycji siedzącej, np. podczas długich lotów samolotem, palenie papierosów, a także chorobę nowotworową.
Zakrzepica rozwija się najczęściej u osób starszych z czynnikami ryzyka, ale chorują również w pełni zdrowi młodzi ludzie. W Polsce każdego roku rozpoznaje się ją nawet u kilkudziesięciu tysięcy pacjentów.
Prof. Kurzyna podkreślił, że dzięki prawidłowej diagnostyce można o połowę obniżyć śmiertelność w chorobie zakrzepowej. Niestety, choroba często jest rozpoznawana za późno. Zakrzepicę żylną rozpoznaje się przy pomocy badania USG, a zatorowość płucną na podstawie tomografii komputerowej naczyń krwionośnych (angio-TK). Oznaczenie D-dimerów może pomóc wykluczyć chorobę, ale jeśli ich poziom jest podwyższony, konieczna jest diagnostyka obrazowa.
– Zakrzepica ma wiele twarzy, a niedawno poznaliśmy zupełnie nowe jej oblicze. Jest ono związane z infekcją SARS-CoV-2 i chorobą COVID-19. Nazywam je zakrzepicą covidową – skomentował dr Piotr Ligocki, kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych 10. Wojskowego Szpitala Klinicznego w Bydgoszczy.
Specjalista podkreślił, że liczba przypadków zakrzepicy będzie rosła ze względu na rosnącą liczbę pacjentów z chorobami nowotworowymi oraz z zespołami pocovidowymi.
– Choroba nowotworowa jest drugą najczęstszą przyczyną zgonu u pacjentów z chorobą nowotworową. Jeśli mamy współistnienie ŻChZZ i nowotworu, to ryzyko zgonu wzrasta trzykrotnie. To jest bardzo śmiertelna kombinacja – powiedział prof. Kurzyna.
W infekcji SARS-CoV występuje wzmożona skłonność do powstawania zakrzepicy i zatorów. Ma to związek z tym, że koronawirus, a dokładnie białko S, za pośrednictwem którego wnika on do komórek, sprzyja występowaniu czynników ryzyka zakrzepicy.
Eksperci podkreślali, że COVID-19 wywołuje znacznie więcej powikłań prozakrzepowych niż infekcje innymi wirusami. – SARS-CoV-2 prowadzi do powstawania mikrozakrzepów, które mogą pojawić się w każdym miejscu. To jest bardzo niebezpieczne. Nie wiemy, jak długo ta zwiększona skłonność do zakrzepów się utrzymuje. Nasza wiedza na ten temat nie jest pełna – tłumaczył dr Ligocki.
Dodał, że zakrzepica w COVID-19 dotyczy wszystkich, zarówno tych, którzy mają czynniki ryzyka, jak i tych, którzy ich nie mają. Co więcej, osoby, które lekko przeszły infekcję, powinny mieć standardowo wykonany rentgen płuc oraz zmierzony poziom D-dimerów.
– Jeżeli poziom D-dimerów jest podniesiony dwukrotnie powyżej normy, to powinien być alarm dla lekarza POZ, żeby wziął pod uwagę ryzyko epizodu zakrzepowo-zatorowego u pacjenta. Ja w takich wypadkach proponuję chociaż krótkotrwałą terapię profilaktycznymi dawkami heparyn (leki przeciwzakrzepowe), a tym bardziej jeżeli są zmiany w płucach – tłumaczył dr Ligocki.
Badaniom powinny poddać się także osoby, które mają long covid lub zespoły pocovidowe, czyli u których nawet kilka miesięcy po przechorowaniu COVID-19 występują objawy neurologiczne, np. zaburzenia pamięci czy bóle głowy, które odczuwają wzmożoną męczliwość i mają kłopoty z wcześniej prawidłowym oddychaniem, np. odczuwają ból w klatce piersiowej podczas wchodzenia po schodach, czy narastające duszności. – Osoby, które mają objawy typowe dla zespołu pocovidowego lub long covid muszą wiedzieć, że może u nich wystąpić ostry proces zakrzepowy – skomentował dr Ligocki, zacytowany w informacji prasowej przysłanej po konferencji.
Eksperci zwrócili uwagę, że w czasie wzrostu liczby zachorowań na COVID-19 pojawiły się duże problemy z dostępnością heparyn. Było to związane z tym, że w większości leki te są produkowane w Chinach. Heparyny nie trafiały na rynek europejski, bo nie było transportu. A poza tym heparyny są produkowane z jelit wieprzowych, a Chińczycy wybijają całe stada świń z powodu afrykańskiego pomoru świń. Poza tym heparyny biologiczne mogą być zanieczyszczone.
Tymczasem pacjenci w ostrej fazie COVID-19, którzy otrzymywali heparyny i którym tę profilaktykę wydłużono i stosowano nawet po opuszczeniu szpitala, mieli znacznie niższe ryzyko powikłań zakrzepowych i zgonu.
– Dlatego warto mieć rezerwę syntetycznego odpowiednika heparyny – powiedział dr Ligocki. Dodał, że chodzi o pentasacharyd, inaczej antykoagulant syntetyczny, który powstaje w laboratorium.
Zdaniem specjalisty jest to lek bardzo skuteczny i znacznie bardziej bezpieczny od heparyn biologicznych. Stosowane heparyny biologiczne powodowały u części pacjentów działania niepożądane, takie jak zespół małopłytkowości poheparynowej oraz uczulenia.
– Komplikowało nam to proces leczenia, bo musieliśmy pacjenta przestawić na heparynę syntetyczną – podkreślił ekspert. Dlatego w zaleceniach Naczelnej Izby Lekarskiej znalazł się pentasacharyd. Problem stanowi jednak to, że nie jest to lek refundowany dla pacjentów leczonych profilaktycznie przeciwzakrzepowo poza szpitalem.
– Ten lek mógłby być cennym zamiennikiem dla heparyn drobnocząsteczkowych – podsumował prof. Kurzyna.