123RF
Zaostrzenie chorób przewlekłych
Redaktor: Iwona Konarska
Data: 23.02.2022
Źródło: PAP/IKA
Działy:
Aktualności w Lekarz POZ
Aktualności
Tagi: | Dariusz Janczak |
Mamy do czynienia z bombą z opóźnionym zapłonem. Chorzy przewlekle zgłaszają się do szpitala, a tam okazuje się, że operacja, która miała odbyć się planowo za kilka miesięcy, teraz jest pilna.
Kierownik Kliniki Chirurgii Naczyniowej, Ogólnej i Transplantacyjnej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu prof. Dariusz Janczak ocenia, że ostateczne konsekwencje po przechorowaniu COVID-19 dopiero nas czekają.
– Niepokojące jest to, że wzrasta liczba chorych, którzy trafiają na nasze ostre dyżury z powodu zaostrzenia różnych schorzeń przewlekłych, co wiążemy z przebyciem zakażenia wirusem SARS-CoV-2. Często miesiąc, dwa czy trzy miesiące po zakażeniu dochodzi do nasilenia objawów choroby podstawowej, którą mieliśmy zamiar leczyć operacyjnie – mówi prof. Janczak.
Dodaje, że dotyczy to głównie chorób sercowo-naczyniowych, a lekarze obserwują znaczne zwiększenie liczby m.in. ostrych niedokrwień serca czy zaawansowanego wykrzepiania tętnic.
– Operujemy tych chorych, ale efekty są zdecydowanie gorsze. Wynika to z zakażenia wirusem, który – jak wiemy – powoduje uszkodzenie śródbłonka i zwiększa ryzyko zakrzepicy. A zatem u pacjentów obciążonych, naczyniowych, szczególnie z chorobami tętnic, dochodzi do wykrzepiania, co powoduje, że często stajemy bezradni wobec ciężkiej choroby, z którą pacjent się zmaga, a która nasila się w związku z zakażeniem – podkreśla prof. Janczak.
Chirurg informuje, że w szpitalu stworzono specjalny oddział dla pacjentów zgłaszających się na ostry dyżur, którzy mimo zakażenia koronawirusem musieli być operowani w reżimie sanitarnym z powodu ostrego nasilenia choroby podstawowej.
Prof. Dariusz Janczak podaje, że około 20 proc. testowanych chorych wymagających pilnej operacji jest zakażonych SARS-CoV-2. Na tym pooperacyjnym oddziale przybywa regularnie pacjentów.
– Niepokojące jest to, że wzrasta liczba chorych, którzy trafiają na nasze ostre dyżury z powodu zaostrzenia różnych schorzeń przewlekłych, co wiążemy z przebyciem zakażenia wirusem SARS-CoV-2. Często miesiąc, dwa czy trzy miesiące po zakażeniu dochodzi do nasilenia objawów choroby podstawowej, którą mieliśmy zamiar leczyć operacyjnie – mówi prof. Janczak.
Dodaje, że dotyczy to głównie chorób sercowo-naczyniowych, a lekarze obserwują znaczne zwiększenie liczby m.in. ostrych niedokrwień serca czy zaawansowanego wykrzepiania tętnic.
– Operujemy tych chorych, ale efekty są zdecydowanie gorsze. Wynika to z zakażenia wirusem, który – jak wiemy – powoduje uszkodzenie śródbłonka i zwiększa ryzyko zakrzepicy. A zatem u pacjentów obciążonych, naczyniowych, szczególnie z chorobami tętnic, dochodzi do wykrzepiania, co powoduje, że często stajemy bezradni wobec ciężkiej choroby, z którą pacjent się zmaga, a która nasila się w związku z zakażeniem – podkreśla prof. Janczak.
Chirurg informuje, że w szpitalu stworzono specjalny oddział dla pacjentów zgłaszających się na ostry dyżur, którzy mimo zakażenia koronawirusem musieli być operowani w reżimie sanitarnym z powodu ostrego nasilenia choroby podstawowej.
Prof. Dariusz Janczak podaje, że około 20 proc. testowanych chorych wymagających pilnej operacji jest zakażonych SARS-CoV-2. Na tym pooperacyjnym oddziale przybywa regularnie pacjentów.