123RF
Legionelloza – tajemnicza jak przed laty
Redaktor: Iwona Konarska
Data: 07.09.2022
Źródło: Zbigniew Wojtasiński/PAP/IKA
Tagi: | legionelloza, Krzysztof Pyrć |
Powodem zagadkowych zapaleń płuc w Argentynie najprawdopodobniej jest legionelloza, choroba wywoływana przez bakterię Legionella pneumophila – poinformowało argentyńskie ministerstwo zdrowia. Dotąd zmarły cztery osoby.
Pierwszych sześć infekcji wykryto między 18 a 23 sierpnia 2022 r. w klinice w prowincji Tucuman w północno-zachodniej Argentynie. Według BBC News podejrzewa się, że pierwszym chorym, który zapoczątkował ognisko tego zakażenia, czyli tzw. pacjentem zero, była 70-letnia kobieta. Jest to trzecia zmarła z tego powodu pacjentka. W sumie wykryto dotąd 11 infekcji, czterech chorych nie żyje.
– Wstępne wyniki sugerują, że przypadki zapalenia płuc mogą być spowodowane zakażeniem bakterią Legionella pneumophila – napisał na Twitterze wirusolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego prof. Krzysztof Pyrć. Wyjaśnia, że bakteria ta występuje w glebie i w wodzie, ale może również roznosić się m.in. przez urządzenia klimatyzacyjne.
Przed ogniskiem zakażenia w Argentynie ostrzegła Światowa Organizacja Zdrowia (WHO). Początkowo było jedynie wiadomo, że objawia się ono gorączką, bólami mięśni oraz zaburzeniami oddychania. Przypomina ono zatem COVID-19, grypę sezonową, a nawet infekcję wywołaną przez hantawirusy przenoszone przez gryzonie. To ostatnie zakażenie może powodować tzw. gorączkę krwotoczną, ale objawia się dolegliwościami grypopodobnymi, takimi jak wysoka gorączka, bóle głowy i kończyn oraz nudności i wymioty.
Bakteria Legionella pneumophila występuje na całym świecie, także w Polsce. Zwykle obecna jest w stawach, jeziorach i rzekach, ale czasami bakterie te przedostają się do systemów wodociągowych, zbiorników magazynowania wody i basenów hoteli, a także szpitali i domów opieki. Przenikają też do urządzeń klimatyzacyjnych i hydromasażu, nawet do urządzeń medycznych.
Skąd nazwa choroby? Pochodzi od Legionu Amerykańskiego, którego weterani spotkali się w 1976 roku w hotelu Bellevue-Stratford w Filadelfii. Zachorowało 221 kombatantów, 34 zmarło. Po długich badaniach stwierdzono, że śmierć spowodowały bakterie z hotelowej klimatyzacji. W Polsce zachorowania na legionellozę rejestruje się od 2002 r.
Śmiertelność tej choroby jest dość wysoka. Ocenia się, że prawie 10 proc. zakażonych umiera z powodu powikłań tego zakażenia. Najczęściej jednak – podobnie jak w przypadku COVID-19 – są to osoby z chorobami współistniejącymi, takimi jak choroby sercowo-naczyniowe i cukrzyca.
Tytuł pochodzi od redakcji
– Wstępne wyniki sugerują, że przypadki zapalenia płuc mogą być spowodowane zakażeniem bakterią Legionella pneumophila – napisał na Twitterze wirusolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego prof. Krzysztof Pyrć. Wyjaśnia, że bakteria ta występuje w glebie i w wodzie, ale może również roznosić się m.in. przez urządzenia klimatyzacyjne.
Przed ogniskiem zakażenia w Argentynie ostrzegła Światowa Organizacja Zdrowia (WHO). Początkowo było jedynie wiadomo, że objawia się ono gorączką, bólami mięśni oraz zaburzeniami oddychania. Przypomina ono zatem COVID-19, grypę sezonową, a nawet infekcję wywołaną przez hantawirusy przenoszone przez gryzonie. To ostatnie zakażenie może powodować tzw. gorączkę krwotoczną, ale objawia się dolegliwościami grypopodobnymi, takimi jak wysoka gorączka, bóle głowy i kończyn oraz nudności i wymioty.
Bakteria Legionella pneumophila występuje na całym świecie, także w Polsce. Zwykle obecna jest w stawach, jeziorach i rzekach, ale czasami bakterie te przedostają się do systemów wodociągowych, zbiorników magazynowania wody i basenów hoteli, a także szpitali i domów opieki. Przenikają też do urządzeń klimatyzacyjnych i hydromasażu, nawet do urządzeń medycznych.
Skąd nazwa choroby? Pochodzi od Legionu Amerykańskiego, którego weterani spotkali się w 1976 roku w hotelu Bellevue-Stratford w Filadelfii. Zachorowało 221 kombatantów, 34 zmarło. Po długich badaniach stwierdzono, że śmierć spowodowały bakterie z hotelowej klimatyzacji. W Polsce zachorowania na legionellozę rejestruje się od 2002 r.
Śmiertelność tej choroby jest dość wysoka. Ocenia się, że prawie 10 proc. zakażonych umiera z powodu powikłań tego zakażenia. Najczęściej jednak – podobnie jak w przypadku COVID-19 – są to osoby z chorobami współistniejącymi, takimi jak choroby sercowo-naczyniowe i cukrzyca.
Tytuł pochodzi od redakcji