Rozmowa z prof. Piotrem Wilandem, prezesem Polskiego Towarzystwa Reumatologicznego
Autor: Bartłomiej Leśniewski
Data: 15.01.2014
Źródło: Bartłomiej Leśniewski
Działy:
Z życia środowiska
Aktualności
Zaskoczeni zostaliśmy nowymi wycenami świadczeń szpitalnych w leczeniu chorób zapalnych stawów jak RZS, ZZSK czy ŁZS. Proszę sobie wyobrazić, że pominięto w nich wycenę hospitalizacji trwających krócej niż 4 dni. To bardzo poważne zagrożenie – mówi prof. Piotr Wiland w rozmowie z portalem e-reumatologia.pl.
Czy dobrze dla polskiej, czy nawet światowej reumatologii, że skończył się rok 2013? Czy był to dobry, czy zły rok?
Dla światowej reumatologii był to bardzo dobry rok. Choćby dlatego, że doszło do istotnego zbliżenia stanowisk między dwoma najpoważniejszymi organizacjami w reumatologii: amerykańskim ACR i europejskim EULAR. Efektem są przykładowo nowe, wspólne europejskie i amerykańskie kryteria klasyfikacyjne twardziny układowej; opublikowane też zostały rekomendacje w leczeniu RZS (EULAR), niefarmakologicznym leczeniu choroby zwyrodnieniowej stawów (EULAR), leczeniu średnimi i dużymi dawkami glukokortykoidów w chorobach reumatycznych (EULAR) czy odnośnie postępowania w postaci układowej młodzieńczego idiopatycznego zapalenia stawów (ACR). Dzięki tym wszystkim wysiłkom będziemy szybciej rozpoznawać i skuteczniej leczyć. I to będzie również tematem naszej konferencji „Trendy w reumatologii 2013/2014” – we Wrocławiu 27 i 28 marca. Chcielibyśmy zaprosić na nią nie tylko reumatologów, ale i lekarzy innych specjalności, zainteresowanych problemem.
Na czym polegają zmiany w wytycznych i rekomendacjach? Pojawiły się nowe przełomowe terapie?
-Unikałbym nadużywania słowa przełom w medycynie. Postęp medyczny bardzo rzadko dokonuje się w sposób przełomowy, taki, że z dnia na dzień pojawia się nowy lek czy nowa metoda terapeutyczna, która rewolucjonizuje leczenie poszczególnych chorób. Najczęściej postęp dokonuje się metodą drobnych kroków, którym towarzyszy refleksja i analiza. Nie tylko zatem nowe leki, nowe terapie, ale czasem nawet powrót do wcześniej stosowanych metod. I tak właśnie dzieje się w reumatologii. Przykładowo w 2013 roku pojawił się tofacitinib - nowy lek w leczeniu reumatoidalnego zapalenia stawów (zarejestrowany w USA, ale nie w Europie) czy też lek pod nazwą belimumab został stopniowo wprowadzony w leczeniu tocznia rumieniowatego układowego. Ale jednocześnie wytyczne leczenia RZS, o których mówiłem wcześniej zawierają powrót do stosowania terapii skojarzonej lekami syntetycznymi. Znakomitą wiadomością jest wejście na rynek leków biopodobnych. Stworzą one realną alternatywę dla leków biologicznych, co może skutkować spadkiem cen leków biologicznych. A to z kolei polepszy dostępność do nowoczesnych terapii.
Mówimy o reumatologii światowej. A jaki był rok 2013 w Polsce? Czy dystans, jaki nas dzielił w reumatologii od państw bogatszej części Europy powiększył, zmniejszył, pozostał taki sam?
-Staramy się jak najszybciej reagować na zmiany zachodzące w reumatologii. I w tych sferach, gdzie reakcja na te zmiany zależy wyłącznie od lekarza – zmiany są wprowadzane. Ale mówiąc o zmianach w standardach leczenia, w stosowanych na co dzień terapiach nie sposób oprzeć się odrobiny ironii: znacznie lepiej radzimy sobie bowiem z chorobami reumatycznymi, niż z pokonaniem barier urzędniczych i proceduralnych. W Polsce wprowadzanie nowoczesnych i innowacyjnych leków trwa w porównaniu z innymi krajami stanowczo za długo, ze szkodą dla naszych pacjentów.
Czyli wiele spraw nie załatwionych w Polsce w 2013 roku pozostaje do załatwienia w roku 2014?
-Tak. A do tego pojawiają się nowe zaskakujące problemy. Zaskoczeni zostaliśmy nowymi wycenami świadczeń szpitalnych w leczeniu chorób zapalnych stawów jak RZS, ZZSK czy ŁZS. Proszę sobie wyobrazić, że pominięto w nich wycenę hospitalizacji trwających krócej niż 4 dni. To bardzo poważne zagrożenie. Po pierwsze to ukryta, finansowa zachęta dla szpitali, żeby przetrzymywały pacjentów na oddziałach reumatologicznych dłużej niż to rzeczywiście potrzebne. Jeżeli szpitale ulegną tej pokusie, choć lepiej byłoby to nazwać przymusem, wtedy wydłużą się kolejki, nie będziemy w stanie udzielić pomocy wszystkim potrzebującym. A nie sądzę, żeby to było intencją osób kierujących naszym państwem. Czyli już na początku roku mamy batalię o usunięcie szkodliwego zapisu. Szkodliwego i zaskakującego: projekt podano do wiadomości, stąd w teorii konsultacja społeczna była, ale oczywiście odbyło się jak zwykle czyli nic w projektach nie zmieniono; gdyby to zrobiono kłopotu można byłoby uniknąć.
A pozostałe priorytety?
-Chcemy dokończyć pełną implementację nowych wytycznych i rekomendacji EULAR. Wiele pozostaje też do zrobienia w sprawie polepszenia dostępu polskich pacjentów do leków biologicznych. Gdy porównać nas z innymi krajami europejskimi – pozostajemy daleko w tyle. Będziemy zatem starać się o zmianę tego stanu rzeczy, o złagodzenia kryteriów wejścia do programu lekowego, jak i umożliwienie chorym utrzymania tego leczenia jeśli przynosi ono skutek
Dla światowej reumatologii był to bardzo dobry rok. Choćby dlatego, że doszło do istotnego zbliżenia stanowisk między dwoma najpoważniejszymi organizacjami w reumatologii: amerykańskim ACR i europejskim EULAR. Efektem są przykładowo nowe, wspólne europejskie i amerykańskie kryteria klasyfikacyjne twardziny układowej; opublikowane też zostały rekomendacje w leczeniu RZS (EULAR), niefarmakologicznym leczeniu choroby zwyrodnieniowej stawów (EULAR), leczeniu średnimi i dużymi dawkami glukokortykoidów w chorobach reumatycznych (EULAR) czy odnośnie postępowania w postaci układowej młodzieńczego idiopatycznego zapalenia stawów (ACR). Dzięki tym wszystkim wysiłkom będziemy szybciej rozpoznawać i skuteczniej leczyć. I to będzie również tematem naszej konferencji „Trendy w reumatologii 2013/2014” – we Wrocławiu 27 i 28 marca. Chcielibyśmy zaprosić na nią nie tylko reumatologów, ale i lekarzy innych specjalności, zainteresowanych problemem.
Na czym polegają zmiany w wytycznych i rekomendacjach? Pojawiły się nowe przełomowe terapie?
-Unikałbym nadużywania słowa przełom w medycynie. Postęp medyczny bardzo rzadko dokonuje się w sposób przełomowy, taki, że z dnia na dzień pojawia się nowy lek czy nowa metoda terapeutyczna, która rewolucjonizuje leczenie poszczególnych chorób. Najczęściej postęp dokonuje się metodą drobnych kroków, którym towarzyszy refleksja i analiza. Nie tylko zatem nowe leki, nowe terapie, ale czasem nawet powrót do wcześniej stosowanych metod. I tak właśnie dzieje się w reumatologii. Przykładowo w 2013 roku pojawił się tofacitinib - nowy lek w leczeniu reumatoidalnego zapalenia stawów (zarejestrowany w USA, ale nie w Europie) czy też lek pod nazwą belimumab został stopniowo wprowadzony w leczeniu tocznia rumieniowatego układowego. Ale jednocześnie wytyczne leczenia RZS, o których mówiłem wcześniej zawierają powrót do stosowania terapii skojarzonej lekami syntetycznymi. Znakomitą wiadomością jest wejście na rynek leków biopodobnych. Stworzą one realną alternatywę dla leków biologicznych, co może skutkować spadkiem cen leków biologicznych. A to z kolei polepszy dostępność do nowoczesnych terapii.
Mówimy o reumatologii światowej. A jaki był rok 2013 w Polsce? Czy dystans, jaki nas dzielił w reumatologii od państw bogatszej części Europy powiększył, zmniejszył, pozostał taki sam?
-Staramy się jak najszybciej reagować na zmiany zachodzące w reumatologii. I w tych sferach, gdzie reakcja na te zmiany zależy wyłącznie od lekarza – zmiany są wprowadzane. Ale mówiąc o zmianach w standardach leczenia, w stosowanych na co dzień terapiach nie sposób oprzeć się odrobiny ironii: znacznie lepiej radzimy sobie bowiem z chorobami reumatycznymi, niż z pokonaniem barier urzędniczych i proceduralnych. W Polsce wprowadzanie nowoczesnych i innowacyjnych leków trwa w porównaniu z innymi krajami stanowczo za długo, ze szkodą dla naszych pacjentów.
Czyli wiele spraw nie załatwionych w Polsce w 2013 roku pozostaje do załatwienia w roku 2014?
-Tak. A do tego pojawiają się nowe zaskakujące problemy. Zaskoczeni zostaliśmy nowymi wycenami świadczeń szpitalnych w leczeniu chorób zapalnych stawów jak RZS, ZZSK czy ŁZS. Proszę sobie wyobrazić, że pominięto w nich wycenę hospitalizacji trwających krócej niż 4 dni. To bardzo poważne zagrożenie. Po pierwsze to ukryta, finansowa zachęta dla szpitali, żeby przetrzymywały pacjentów na oddziałach reumatologicznych dłużej niż to rzeczywiście potrzebne. Jeżeli szpitale ulegną tej pokusie, choć lepiej byłoby to nazwać przymusem, wtedy wydłużą się kolejki, nie będziemy w stanie udzielić pomocy wszystkim potrzebującym. A nie sądzę, żeby to było intencją osób kierujących naszym państwem. Czyli już na początku roku mamy batalię o usunięcie szkodliwego zapisu. Szkodliwego i zaskakującego: projekt podano do wiadomości, stąd w teorii konsultacja społeczna była, ale oczywiście odbyło się jak zwykle czyli nic w projektach nie zmieniono; gdyby to zrobiono kłopotu można byłoby uniknąć.
A pozostałe priorytety?
-Chcemy dokończyć pełną implementację nowych wytycznych i rekomendacji EULAR. Wiele pozostaje też do zrobienia w sprawie polepszenia dostępu polskich pacjentów do leków biologicznych. Gdy porównać nas z innymi krajami europejskimi – pozostajemy daleko w tyle. Będziemy zatem starać się o zmianę tego stanu rzeczy, o złagodzenia kryteriów wejścia do programu lekowego, jak i umożliwienie chorym utrzymania tego leczenia jeśli przynosi ono skutek