123RF
Coraz trudniejsza sytuacja szpitali w ostrzeliwanych miastach Ukrainy
Redaktor: Monika Stelmach
Data: 02.03.2022
Źródło: PAP
Tagi: | Ukraina, zniszczenia, wojna, onkologia |
Ataki wojsk rosyjskich na Kijów spowodowały przeniesienie dzieci zmagających się z chorobami onkologicznymi i hematologicznymi w szpitalu „Ochmadyt” do szpitalnych piwnic. Pocisk trafił też w szpital położniczy w obwodzie kijowskim. Ukraińska ochrona zdrowia doświadcza coraz większych zniszczeń.
Wraz z dziećmi w piwnicy szpitala „Ochmadyt” przebywają przebrani za klaunów dorośli, którzy na wszelkie sposoby usiłują odwrócić uwagę małych pacjentów od huku eksplozji i alarmów przeciwlotniczych.
Oprócz ciągłej bieganiny pomiędzy salami operacyjnymi a schronami personel medyczny sprawdza też teren przyszpitalny i dachy, gdyż już w sobotę (26 lutego) na jednym z budynków placówki zauważono namalowany znak, który może służyć wojskom rosyjskim jako wskazówka do zbombardowania celu. Miejscowy Oddział Obrony Terytorialnej wziął szpital pod opiekę, a działające w Kijowie ośrodki pomocy zaopatrzeniowej objęły go szczególną troską i dostarczają jedzenie oraz niezbędne artykuły drogeryjne.
Pomimo wojny lekarze kijowskiego "Ochmadytu" pozostają w stolicy i nadal ratują życie dzieci – donosi Zaxid.net. Ani eksplozje, ani ostrzał ich nie powstrzymują. W sobotę 26 lutego transplantolodzy przeprowadzili przeszczepienie komórek krwiotwórczych u 15-letniej Katii z Wołynia.
Katia przyjechała do Kijowa cztery miesiące temu z rozpoznaniem ostrej białaczki limfoblastycznej. Podczas leczenia przeszła chemioterapię w dużych dawkach, która całkowicie zniszczyła układ odpornościowy dziewczyny. Lekarzom udało się osiągnąć remisję u pacjenta i nie mogli pozwolić, aby rosyjska inwazja pozbawiła dziecko szansy na życie. Dlatego wybuchy i ostrzał, które słychać było w stolicy w sobotę 26 lutego, nie powstrzymały lekarzy i przeprowadzili oni allogeniczne przeszczepienie komórek krwiotwórczych. Dawczynią była siostra Katii.
Coraz trudniejsza sytuacja szpitali
Natomiast 2 marca rosyjscy okupanci ostrzelali dzielnicę Lewobrzeżną Mariupola. Pod ostrzał trafił budynek szpitala położniczego. – Ale nasi lekarze i tak pracują, szpital działa dalej. Rodzimy, operujemy i leczymy niezależnie od wszystkiego. Dzisiaj urodziło się troje dzieci – podały władze Mariupola.
Do szpitali w Mariupolu trafiło już ponad 120 rannych – poinformowała agencja Ukrinform, powołując się na komunikat zamieszczony w nocy na Telegramie przez mera miasta Wadyma Bojczenkę.
– Liczba rannych cywilów rośnie każdego dnia. Dzisiaj w naszych szpitalach jest ich 128. Wśród nich są osoby z ciężkimi obrażeniami. – Lekarze już nie wracają do domów, walczą o życie mieszkańców – donosił Bojczenko.
We Lwowie uchodźczyni z innego regionu kraju urodziła dziecko. Poród odbył się przez cięcie cesarskie, ale tuż po nim matka i jej nowo narodzony syn musieli zostać przemieszczeni do schronu, bo ogłoszono alarm przeciwlotniczy. – Urodził się zdrowy chłopczyk, waży 3,250 kg, ma 50 cm wzrostu – podali lekarze, cytowani przez portal Suspilne.
Cztery osoby, w tym dziecko, zginęły w wyniku uderzenia rosyjskiego pocisku manewrującego w budynki mieszkalne w Żytomierzu w środkowej części Ukrainy – poinformował w środę doradca MSW Ukrainy Anton Heraszczenko na Telegramie. Jego zdaniem pocisk miał w zamierzeniu uderzyć w pobliską bazę 95. brygady lotniczej w Żytomierzu. Według ukraińskiej służby ds. sytuacji nadzwyczajnych uszkodzonych zostało 10 budynków mieszkalnych i miejski szpital.
Pocisk wystrzelony przez rosyjskie wojsko trafił w prywatny szpital położniczy w obwodzie kijowskim – poinformował w nocy z poniedziałku na wtorek na Facebooku dyrektor generalny placówki Witalij Girin, którego cytuje agencja Ukrinform.
– Przyjaciele, wszyscy pytają, co się stało ze szpitalem położniczym. Dziękuję za Wasze wsparcie. Pocisk trafił w szpital, zniszczenia są duże, ale budynek stoi. Wszyscy ewakuowani i bezpieczni – napisał Girin.
Siły ukraińskie odparły atak na szpital wojskowy w Charkowie - wynika z informacji Służb Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU). Dowódca policji obwodu charkowskiego Wołodymyr Tymoszko powiedział portalowi Suspilne, że wokół szpitala trwały w nocy walki, ale nie ma strat wśród ukraińskich żołnierzy. – Na razie sytuacja wokół szpitala jest pod kontrolą, wzmocniono ochronę – dodał.
Giną lekarze i pacjenci
Tymczasem minister zdrowia Wiktor Laszko poinformował na Facebooku, że siły rosyjskie zabiły anestezjolożkę, która wiozła do szpitala rannego siostrzeńca w wiosce Kuchary w obwodzie kijowskim.
Pod Chersoniem na południu Ukrainy rosyjskie wojska ostrzelały karetkę, którą wieziono rannych; dwie osoby zginęły – podała w sobotę 26 lutego agencja Ukrinform.
– Zespoły pogotowia transportowały rannych wskutek działań wojskowych z ranami postrzałowymi do szpitala w Chersoniu. Na wjeździe do Chersonia jedna karetka przejechała bez przeszkód, a druga została ostrzelana. Ranny został 52-letni ratownik, zginął 64-letni kierowca karetki – przekazała przedstawicielka obwodowych służb ratunkowych Inesa Czamłaj. Zginął również 42-letni ranny, który był transportowany do szpitala.
Oprócz ciągłej bieganiny pomiędzy salami operacyjnymi a schronami personel medyczny sprawdza też teren przyszpitalny i dachy, gdyż już w sobotę (26 lutego) na jednym z budynków placówki zauważono namalowany znak, który może służyć wojskom rosyjskim jako wskazówka do zbombardowania celu. Miejscowy Oddział Obrony Terytorialnej wziął szpital pod opiekę, a działające w Kijowie ośrodki pomocy zaopatrzeniowej objęły go szczególną troską i dostarczają jedzenie oraz niezbędne artykuły drogeryjne.
Pomimo wojny lekarze kijowskiego "Ochmadytu" pozostają w stolicy i nadal ratują życie dzieci – donosi Zaxid.net. Ani eksplozje, ani ostrzał ich nie powstrzymują. W sobotę 26 lutego transplantolodzy przeprowadzili przeszczepienie komórek krwiotwórczych u 15-letniej Katii z Wołynia.
Katia przyjechała do Kijowa cztery miesiące temu z rozpoznaniem ostrej białaczki limfoblastycznej. Podczas leczenia przeszła chemioterapię w dużych dawkach, która całkowicie zniszczyła układ odpornościowy dziewczyny. Lekarzom udało się osiągnąć remisję u pacjenta i nie mogli pozwolić, aby rosyjska inwazja pozbawiła dziecko szansy na życie. Dlatego wybuchy i ostrzał, które słychać było w stolicy w sobotę 26 lutego, nie powstrzymały lekarzy i przeprowadzili oni allogeniczne przeszczepienie komórek krwiotwórczych. Dawczynią była siostra Katii.
Coraz trudniejsza sytuacja szpitali
Natomiast 2 marca rosyjscy okupanci ostrzelali dzielnicę Lewobrzeżną Mariupola. Pod ostrzał trafił budynek szpitala położniczego. – Ale nasi lekarze i tak pracują, szpital działa dalej. Rodzimy, operujemy i leczymy niezależnie od wszystkiego. Dzisiaj urodziło się troje dzieci – podały władze Mariupola.
Do szpitali w Mariupolu trafiło już ponad 120 rannych – poinformowała agencja Ukrinform, powołując się na komunikat zamieszczony w nocy na Telegramie przez mera miasta Wadyma Bojczenkę.
– Liczba rannych cywilów rośnie każdego dnia. Dzisiaj w naszych szpitalach jest ich 128. Wśród nich są osoby z ciężkimi obrażeniami. – Lekarze już nie wracają do domów, walczą o życie mieszkańców – donosił Bojczenko.
We Lwowie uchodźczyni z innego regionu kraju urodziła dziecko. Poród odbył się przez cięcie cesarskie, ale tuż po nim matka i jej nowo narodzony syn musieli zostać przemieszczeni do schronu, bo ogłoszono alarm przeciwlotniczy. – Urodził się zdrowy chłopczyk, waży 3,250 kg, ma 50 cm wzrostu – podali lekarze, cytowani przez portal Suspilne.
Cztery osoby, w tym dziecko, zginęły w wyniku uderzenia rosyjskiego pocisku manewrującego w budynki mieszkalne w Żytomierzu w środkowej części Ukrainy – poinformował w środę doradca MSW Ukrainy Anton Heraszczenko na Telegramie. Jego zdaniem pocisk miał w zamierzeniu uderzyć w pobliską bazę 95. brygady lotniczej w Żytomierzu. Według ukraińskiej służby ds. sytuacji nadzwyczajnych uszkodzonych zostało 10 budynków mieszkalnych i miejski szpital.
Pocisk wystrzelony przez rosyjskie wojsko trafił w prywatny szpital położniczy w obwodzie kijowskim – poinformował w nocy z poniedziałku na wtorek na Facebooku dyrektor generalny placówki Witalij Girin, którego cytuje agencja Ukrinform.
– Przyjaciele, wszyscy pytają, co się stało ze szpitalem położniczym. Dziękuję za Wasze wsparcie. Pocisk trafił w szpital, zniszczenia są duże, ale budynek stoi. Wszyscy ewakuowani i bezpieczni – napisał Girin.
Siły ukraińskie odparły atak na szpital wojskowy w Charkowie - wynika z informacji Służb Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU). Dowódca policji obwodu charkowskiego Wołodymyr Tymoszko powiedział portalowi Suspilne, że wokół szpitala trwały w nocy walki, ale nie ma strat wśród ukraińskich żołnierzy. – Na razie sytuacja wokół szpitala jest pod kontrolą, wzmocniono ochronę – dodał.
Giną lekarze i pacjenci
Tymczasem minister zdrowia Wiktor Laszko poinformował na Facebooku, że siły rosyjskie zabiły anestezjolożkę, która wiozła do szpitala rannego siostrzeńca w wiosce Kuchary w obwodzie kijowskim.
Pod Chersoniem na południu Ukrainy rosyjskie wojska ostrzelały karetkę, którą wieziono rannych; dwie osoby zginęły – podała w sobotę 26 lutego agencja Ukrinform.
– Zespoły pogotowia transportowały rannych wskutek działań wojskowych z ranami postrzałowymi do szpitala w Chersoniu. Na wjeździe do Chersonia jedna karetka przejechała bez przeszkód, a druga została ostrzelana. Ranny został 52-letni ratownik, zginął 64-letni kierowca karetki – przekazała przedstawicielka obwodowych służb ratunkowych Inesa Czamłaj. Zginął również 42-letni ranny, który był transportowany do szpitala.