Mądry wybór oznacza rozwagę i odpowiedzialność za skuteczność i bezpieczeństwo danego leku, ale powinien także uwzględniać realne koszty terapii i możliwości alternatywnego leczenia.
Jako lekarz od kilkunastu lat zajmujący się leczeniem chorych z nadciśnieniem płucnym z niepokojem śledzę powstanie ekspansywnego i bardzo kosztownego programu lekowego dotyczącego leczenia nadciśnienia płucnego w naszym kraju. Nie mam wątpliwości, że taki program jest potrzebny, ale w obecnym kształcie obarczony jest wieloma zbyt kosztownymi rozwiązaniami, zdaje się dyskryminować inne leki uznane jako skuteczne i zdecydowanie tańsze.
Trudno uznać za sukces programu w kategoriach medyczno-ekonomicznych, kiedy po lek najdroższy, jakim jest Bosentan, można sięgnąć od zaraz, a jednocześnie dostęp do leków nieporównywalnie tańszych, a równie skutecznych, jak np. Sildenafil, jest wyjątkowo utrudniony, a w przypadku taniego generycznego odpowiednika wręcz niemożliwy.
Wady obecnego programu lekowego terapii nadciśnienia płucnego:
1. Brak dostępności Sildenafilu jako leku pierwszego wyboru w leczeniu większości postaci nadciśnienia płucnego, w tym także jego postaci najtańszej, generycznej, także poprzez wybór dawki, która a priori dyskwalifikuje lek generyczny – tańszy, równie bezpieczny i skuteczny.
2. Łatwość włączania chorych do leczenia Bosentanem jako lekiem pierwszego wyboru, zamiast lekiem drugiego wyboru – lekiem najdroższym w programie, skutecznym, ale niepozbawionym objawów ubocznych, o czym informowaliśmy kardiologów, zwłaszcza u chorych z zespołem Eisenmengera.
3. Nadmierny, prawie niekontrolowany rozwój ośrodków włączających chorych do programu lekowego, podczas gdy w 61-milionowej Wielkiej Brytanii to tylko 10 ośrodków, bardzo rygorystycznie podchodzących do kwalifikacji, także z uwzględnieniem skuteczności medyczno-ekonomicznej i otwarciem na leki tańsze, generyczne.
4. Brak w obecnym programie możliwości pomocy w terapii lekowej tańszym i dostępnym (także generycznym) Sildenafilem chorym z wysokim nadciśnieniem płucnym, zdyskwalifikowanych do transplantacji serca. Terapia Sildenafilem, po upływie kilku miesięcy daje szansę 30–40% chorym na obniżenie nadciśnienia płucnego i kwalifikację do transplantacji serca. Obecnie chorzy w Polsce takiej możliwości nie mają.
5. Niedostateczne informowanie chorych, że docelowym leczeniem chorych z nieodwracalnym nadciśnieniem płucnym jest transplantacja płuc i brak umieszczania tych chorych na listach transplantacyjnych.
6. Prowadzenie niekomercyjnych rejestrów skuteczności leczenia i efektywności medyczno-ekonomicznej programów lekowych, zwłaszcza tych najbardziej kosztownych.
Eksperci zajmujący się chorymi z wysokim i często nieodwracalnym nadciśnieniem płucnym w kraju nie mają wątpliwości, że dobrze się stało, że taki program w Polsce powstał, i że jest potrzebny. Jednak nie mają także wątpliwości, że w obecnej formule jest on obarczony licznymi mankamentami, które powinny zostać szybko naprawione. W rezultacie, nie starcza np. środków na operacje wad zastawkowych serca, na programy ratowania chorych pozaustrojowym utlenowaniem krwi (ang. extracorporeal membrane oxygenation – ECMO) u dorosłych, na transplantacje narządów, na nowatorskie formy leczenia chorych najtrudniejszych – zabieg przezskórnego wszczepiania zastawki aortalnej (ang. transcatheter aortic valve implantation – TAVI), przeznaczyniowa implantacja zastawki płucnej (ang. pulmonary artery valve transvascular implantation – PAVTI), przezskórna redukcja niedomykalności zastawki mitralnej metodą Mitra-Clip®. W naszym kraju nadal zbyt wiele wydaje się na programy lekowe, ignorując dostępne leki tańsze, generyczne. Wielce niepokoi bardzo duży widoczny przyrost wydatków na leki każdego roku.
Do dyskusji w tej sprawie zaprosiłem współpracujących z nami ekspertów z innych krajów Europy. Dlatego z przyjemnością, w naszym grudniowym zeszycie „Kardiochirurgii i Torakochirurgii Polskiej” przedstawiamy interesujący punkt widzenia doc. dra hab. n. med. Krzysztofa Bary – wybitnego kardiologa, lidera programu niewydolności serca w Klinice Kardiochirurgii Uniwersytetu w Hanowerze – w którym to dzieli się z nami własnym doświadczeniem, ukazując, jak funkcjonuje podobny program w takim zamożnym kraju, jakim są Niemcy. Wierzę, że siłami ekspertów potrafimy poprawić istniejący program, usuwając jego wady. Czekają na to nasi chorzy, ale i my – leczący.