Aspekt psychologiczny w leczeniu trądziku
Autor: Kamila Gębska
Data: 07.01.2014
Źródło: KG
Działy:
Varia
Aktualności
O wadze pschodermatologii, roli, jaką odgrywa nawiązanie nici porozumienia i współpracy pomiędzy lekarzem, a pacjentem w leczeniu trądziku – rozmowa z prof. Jackiem Szepietowskim kierownikiem Katedry i Kliniki Dermatologii, Wenerologii i Alergologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, prezesem Polskiego Towarzystwa Dermatologicznego.
Zmiany skórne związane z trądzikiem często przez pacjentów spostrzegane są, jako wstydliwe. Bywa, że chorzy z ich powodu mają niskie poczucie własnej wartości, czują się stygmatyzowani. Jak dużą rolę w procesie leczenia odgrywa psychika pacjenta?
- Aspekt psychologiczny w dermatologii odgrywa bardzo dużą rolę, ponieważ choroby skóry - zmiany występujące na skórze - są widoczne dla otoczenia. To przekłada się na samopoczucie pacjenta. Dlatego, powstała nowa gałąź – psychodermatologia. Jako lekarze konfrontujemy się z pacjentami, którzy mają zmiany na skórze, nierzadko przewlekłe, co często prowadzi też do ich alienacji, stanów depresyjnych. A w procesie leczenia oraz w samym przebiegu schorzenia nastawienie psychiczne chorego odgrywa bardzo ważną rolę. Są dowody i dane literaturowe sugerujące, że właśnie stres emocjonalny przyczynia się do większego nasilenia trądziku. Dodatkowo pogarszająca się choroba powoduje, że wzbudzany jest stres o jeszcze większym natężeniu. Jednocześnie badanie stresu jest dość trudne, bowiem wszystko zależy od czynnika indywidualnego, odczucie stresu jest dość subiektywne.
Czyli od wytworzenia nici porozumienia i zaufania pomiędzy lekarzem i pacjentem, zależy sukces leczenia?
- Jak najbardziej. Szczególnie w przypadku trądziku, który dla pacjentów jest bardzo uciążliwy. Występuje on najczęściej na twarzy – części, której nie da się ukryć pod ubraniem, jak np. w przypadku wystąpienia trądziku na dekolcie, w „rynnie łojotokowej” na plecach czy barkach. A twarz jest niezmiernie ważna w kontaktach personalnych, zwłaszcza u osób młodych. W tym okresie ma miejsce nawiązywanie pierwszych sympatii, w dalszej kolejności staranie się i zdobywanie pracy, czyli pozyskiwanie stabilizacji społeczno-ekonomicznej. Zupełnie inna sytuacja jest gdy dermatoza, nawet na odsłoniętych częściach skóry, pojawia się u osób, które mają rodzinę, dzieci, ustabilizowaną pozycję społeczno-zawodową.
Jak dużym problemem jest zaniechanie przez pacjenta zaleceń lekarza z tytułu zaburzeń psychicznych wynikających z zachorowania na trądzik?
- W tej kwestii nie ma statystycznych danych, bo, według mojej wiedzy, nikt tego jeszcze dokładnie nie badał, ale takie przypadki nie są rzadkością. Dlatego tak ważne jest nawiązanie nici porozumienia i współpracy pomiędzy lekarzem, a pacjentem. My, lekarze wiele rzeczy robimy podświadomie, intuicyjnie – bo muszę przyznać, że nie mamy dobrego szkolenia z personalnych relacji z chorym. Brakuje tego już na etapie edukacji podstawowej, przed dyplomowej.
- Aspekt psychologiczny w dermatologii odgrywa bardzo dużą rolę, ponieważ choroby skóry - zmiany występujące na skórze - są widoczne dla otoczenia. To przekłada się na samopoczucie pacjenta. Dlatego, powstała nowa gałąź – psychodermatologia. Jako lekarze konfrontujemy się z pacjentami, którzy mają zmiany na skórze, nierzadko przewlekłe, co często prowadzi też do ich alienacji, stanów depresyjnych. A w procesie leczenia oraz w samym przebiegu schorzenia nastawienie psychiczne chorego odgrywa bardzo ważną rolę. Są dowody i dane literaturowe sugerujące, że właśnie stres emocjonalny przyczynia się do większego nasilenia trądziku. Dodatkowo pogarszająca się choroba powoduje, że wzbudzany jest stres o jeszcze większym natężeniu. Jednocześnie badanie stresu jest dość trudne, bowiem wszystko zależy od czynnika indywidualnego, odczucie stresu jest dość subiektywne.
Czyli od wytworzenia nici porozumienia i zaufania pomiędzy lekarzem i pacjentem, zależy sukces leczenia?
- Jak najbardziej. Szczególnie w przypadku trądziku, który dla pacjentów jest bardzo uciążliwy. Występuje on najczęściej na twarzy – części, której nie da się ukryć pod ubraniem, jak np. w przypadku wystąpienia trądziku na dekolcie, w „rynnie łojotokowej” na plecach czy barkach. A twarz jest niezmiernie ważna w kontaktach personalnych, zwłaszcza u osób młodych. W tym okresie ma miejsce nawiązywanie pierwszych sympatii, w dalszej kolejności staranie się i zdobywanie pracy, czyli pozyskiwanie stabilizacji społeczno-ekonomicznej. Zupełnie inna sytuacja jest gdy dermatoza, nawet na odsłoniętych częściach skóry, pojawia się u osób, które mają rodzinę, dzieci, ustabilizowaną pozycję społeczno-zawodową.
Jak dużym problemem jest zaniechanie przez pacjenta zaleceń lekarza z tytułu zaburzeń psychicznych wynikających z zachorowania na trądzik?
- W tej kwestii nie ma statystycznych danych, bo, według mojej wiedzy, nikt tego jeszcze dokładnie nie badał, ale takie przypadki nie są rzadkością. Dlatego tak ważne jest nawiązanie nici porozumienia i współpracy pomiędzy lekarzem, a pacjentem. My, lekarze wiele rzeczy robimy podświadomie, intuicyjnie – bo muszę przyznać, że nie mamy dobrego szkolenia z personalnych relacji z chorym. Brakuje tego już na etapie edukacji podstawowej, przed dyplomowej.