123RF
Chorzy na łuszczycę i ŁZS są grupą heterogenną
Redaktor: Iwona Konarska
Data: 21.12.2022
Źródło: Joanna Morga/PAP
Skuteczne leczenie łuszczycy i łuszczycowego zapalenia stawów (ŁZS) zmniejsza ryzyko rozwoju wielu innych poważnych chorób u pacjentów, dlatego konieczny jest dostęp do jak najszerszej gamy leków – przekonują eksperci.
Prof. Witold Owczarek, kierownik Kliniki Dermatologii Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie, przypomniał, że łuszczyca nie jest wyłącznie chorobą skóry. Z badań wynika bowiem, że takie cytokiny prozapalne, jak interleukina 17, interleukina 23 czy czynnik martwicy nowotworów alfa (TNF-alfa), odpowiadają za procesy zapalne u pacjentów chorujących na łuszczycę oraz za jej powikłania, w tym za rozwój chorób współtowarzyszących. Zalicza się tu nie tylko schorzenia o wspólnym mechanizmie patogenetycznym, jak łuszczycowe zapalenie stawów czy nieswoiste zapalenia jelit, ale też choroby sercowo-naczyniowe czy zaburzenia metaboliczne, w tym cukrzycę, a nawet nowotwory.
– Jeżeli będziemy dobrze leczyć ŁZS i łuszczycę, to kardiolodzy będą mieli mniej pracy, bo nasi pacjenci nie będą umierać z powodu powikłań sercowo-naczyniowych i będą mieli mniej nowotworów – powiedziała PAP prof. Brygida Kwiatkowska, konsultant krajowa w dziedzinie reumatologii.
Jak zaznaczył prof. Owczarek, poważniejsze powikłania częściej dotyczą osób chorujących długotrwale na łuszczycę ciężką. Dodał, że chorzy na łuszczycę i ŁZS są grupą heterogenną. Pacjenci różnią się między sobą pod względem genetycznym, immunologicznym, różnią się obrazem choroby i odpowiedzią na leczenie. – To sprawia, że potrzebujemy jak najwięcej leków o różnych mechanizmach działania, żebyśmy mogli pacjentów skutecznie leczyć – podkreślił. Dodał, że dostęp do szerokiej gamy leków umożliwia personalizację terapii.
W jego opinii nie ma na razie w leczeniu łuszczycy skuteczniejszych leków niż leki biologiczne. – Ich przewaga nad lekami klasycznymi jest kluczowa w każdym aspekcie – nie tylko pod względem aktywności klinicznej, ale również jeżeli chodzi o bezpieczeństwo terapii – wyjaśnił prof. Owczarek.
Najnowszą i najbardziej innowacyjną grupę leków biologicznych stanowią inhibitory interleukiny 23 (IL-23). Są one dostępne dla chorych na łuszczycę umiarkowaną lub ciężką w ramach programu lekowego. Jednak problemem jest to, że – poza inhibitorami TNF-alfa – pozostałe leki biologiczne (inhibitory IL-17, inhibitory IL-23 oraz interleukiny 12/23) mogą być u pacjentów z łuszczycą stosowane przez ograniczony czas 96 tygodni. Po tym okresie terapia jest przerywana, a pacjent musi czekać na nawrót choroby, by leczenie mogło być ponownie włączone.
– Takie administracyjne przerywanie terapii jest nieuzasadnione. W ciągu 96 tygodni u pacjentów nie udaje się uzyskać całkowitej remisji. W dodatku po odstawieniu terapii dochodzi u chorych do gwałtownego nawrotu zmian łuszczycowych. Poza tym łuszczyca jest chorobą przewlekłą i wymaga kontroli przez cały okres jej trwania – podkreślił prof. Owczarek. Dodał, że takie postępowanie obniża też skuteczność terapii po jej ponownym włączeniu.
Prof. Kwiatkowska przypomniała, że u ponad 30 proc. chorych na łuszczycę może dojść do rozwoju łuszczycowego zapalenia stawów. Jest to choroba, która nieleczona lub leczona nieprawidłowo może prowadzić do inwalidztwa.
Jak dodała reumatolog, badania wskazują, że na zapobieganie ŁZS ma wpływ to, jak skutecznie leczymy łuszczycę od samego początku. Miejscowe leczenie łuszczycy poprzez stosowanie różnych maści czy fototerapii nie spowoduje wyhamowania rozwoju ŁZS, natomiast zastosowanie innowacyjnego leczenia biologicznego może zapobiec jego rozwojowi – tłumaczyła.
Prof. Kwiatkowska podkreśliła, że zaletą obecnego programu lekowego dla chorych na ŁZS jest możliwość bezterminowego stosowania innowacyjnych terapii. W ramach tego programu chorzy mają dostęp do inhibitorów TNF-alfa, inhibitorów interleukiny 17 czy inhibitorów JAK kinaz. Zaznaczyła, że reumatolodzy i pacjenci z ŁZS oczekują teraz na refundację inhibitorów IL-23.
– Inhibitory IL-23 mają bardzo szerokie spektrum działania. To bardzo uniwersalne leki i niezwykle ważne, by były w refundacji – oceniła reumatolog. Dodała, że lekarze starają się personalizować leczenie łuszczycy i ŁZS, tak by było najskuteczniejsze i najbezpieczniejsze. – Wszystkie rekomendacje mówią, że ŁZS to jest choroba do końca życia, więc precyzyjne dobranie leku do tego, co u pacjenta się dzieje, jest konieczne – tłumaczyła specjalistka, podkreślając, że dostęp do jak najszerszej gamy leków pozwala na indywidualizację terapii.
Tytuł pochodzi od redakcji
– Jeżeli będziemy dobrze leczyć ŁZS i łuszczycę, to kardiolodzy będą mieli mniej pracy, bo nasi pacjenci nie będą umierać z powodu powikłań sercowo-naczyniowych i będą mieli mniej nowotworów – powiedziała PAP prof. Brygida Kwiatkowska, konsultant krajowa w dziedzinie reumatologii.
Jak zaznaczył prof. Owczarek, poważniejsze powikłania częściej dotyczą osób chorujących długotrwale na łuszczycę ciężką. Dodał, że chorzy na łuszczycę i ŁZS są grupą heterogenną. Pacjenci różnią się między sobą pod względem genetycznym, immunologicznym, różnią się obrazem choroby i odpowiedzią na leczenie. – To sprawia, że potrzebujemy jak najwięcej leków o różnych mechanizmach działania, żebyśmy mogli pacjentów skutecznie leczyć – podkreślił. Dodał, że dostęp do szerokiej gamy leków umożliwia personalizację terapii.
W jego opinii nie ma na razie w leczeniu łuszczycy skuteczniejszych leków niż leki biologiczne. – Ich przewaga nad lekami klasycznymi jest kluczowa w każdym aspekcie – nie tylko pod względem aktywności klinicznej, ale również jeżeli chodzi o bezpieczeństwo terapii – wyjaśnił prof. Owczarek.
Najnowszą i najbardziej innowacyjną grupę leków biologicznych stanowią inhibitory interleukiny 23 (IL-23). Są one dostępne dla chorych na łuszczycę umiarkowaną lub ciężką w ramach programu lekowego. Jednak problemem jest to, że – poza inhibitorami TNF-alfa – pozostałe leki biologiczne (inhibitory IL-17, inhibitory IL-23 oraz interleukiny 12/23) mogą być u pacjentów z łuszczycą stosowane przez ograniczony czas 96 tygodni. Po tym okresie terapia jest przerywana, a pacjent musi czekać na nawrót choroby, by leczenie mogło być ponownie włączone.
– Takie administracyjne przerywanie terapii jest nieuzasadnione. W ciągu 96 tygodni u pacjentów nie udaje się uzyskać całkowitej remisji. W dodatku po odstawieniu terapii dochodzi u chorych do gwałtownego nawrotu zmian łuszczycowych. Poza tym łuszczyca jest chorobą przewlekłą i wymaga kontroli przez cały okres jej trwania – podkreślił prof. Owczarek. Dodał, że takie postępowanie obniża też skuteczność terapii po jej ponownym włączeniu.
Prof. Kwiatkowska przypomniała, że u ponad 30 proc. chorych na łuszczycę może dojść do rozwoju łuszczycowego zapalenia stawów. Jest to choroba, która nieleczona lub leczona nieprawidłowo może prowadzić do inwalidztwa.
Jak dodała reumatolog, badania wskazują, że na zapobieganie ŁZS ma wpływ to, jak skutecznie leczymy łuszczycę od samego początku. Miejscowe leczenie łuszczycy poprzez stosowanie różnych maści czy fototerapii nie spowoduje wyhamowania rozwoju ŁZS, natomiast zastosowanie innowacyjnego leczenia biologicznego może zapobiec jego rozwojowi – tłumaczyła.
Prof. Kwiatkowska podkreśliła, że zaletą obecnego programu lekowego dla chorych na ŁZS jest możliwość bezterminowego stosowania innowacyjnych terapii. W ramach tego programu chorzy mają dostęp do inhibitorów TNF-alfa, inhibitorów interleukiny 17 czy inhibitorów JAK kinaz. Zaznaczyła, że reumatolodzy i pacjenci z ŁZS oczekują teraz na refundację inhibitorów IL-23.
– Inhibitory IL-23 mają bardzo szerokie spektrum działania. To bardzo uniwersalne leki i niezwykle ważne, by były w refundacji – oceniła reumatolog. Dodała, że lekarze starają się personalizować leczenie łuszczycy i ŁZS, tak by było najskuteczniejsze i najbezpieczniejsze. – Wszystkie rekomendacje mówią, że ŁZS to jest choroba do końca życia, więc precyzyjne dobranie leku do tego, co u pacjenta się dzieje, jest konieczne – tłumaczyła specjalistka, podkreślając, że dostęp do jak najszerszej gamy leków pozwala na indywidualizację terapii.
Tytuł pochodzi od redakcji