Specjalizacje, Kategorie, Działy

Symbioza żywych organizmów

Udostępnij:
Kategorie: Inne
Działy: Wywiad tygodnia Aktualności
O tym, czy bioterapia może być alternatywną metodą leczenia szczególnie w tych przypadkach, gdy tradycyjna medycyna jest bezradna oraz o szansach i nadziejach związanych z larwoterapią mówi prof. dr hab. Beata Kręcisz, kierownik Kliniki Dermatologii Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach.
We współczesnym społeczeństwie bioterapia jest alternatywnym sposobem leczenia wielu poważnych chorób, w przypadku których konwencjonalna medycyna zawiodła. Chociaż efekty leczenia z wykorzystaniem larw są dobrze znane już od XVI wieku, nie jest to metoda popularna, dlaczego?

Badania medyczne nad tą metodą prowadzono w latach 20 XX w. jednak wynalezienie penicyliny sprawiło, że zaprzestano ich, bo penicylinia była prostsza w stosowaniu, a jednocześnie wysoce skuteczna. Można powiedzieć, że larwoterapię wyparły antybiotyki. Obecnie wracamy do tej metody, ponieważ wiele pacjentów posiada patogeny odporne na szereg nowoczesnych antybiotyków, a część chorych jest na nie uczulona.
Ponadto larwoterapia budzi pewien opór pacjentów. Gdy informujemy ich o tym, że proponujemy leczenie opatrunkami biologicznymi, to niejednokrotnie nie uzyskujemy zgody pacjenta na taki sposób leczenia.

Dlaczego Wasz ośrodek zdecydował się wdrożyć tę metodę leczenia u pacjentów i, czy szpital musiał przejść jakąś specjalną procedurę, aby mógł prowadzić ten rodzaj terapii?

Chcąc wdrożyć tę terapię, wpierw zwróciliśmy się do dyrekcji naszego szpitala o zgodę, a następnie do Komisji Bioetycznej i taką zgodę uzyskaliśmy. Na decyzję o przystąpieniu do tej szczególnej metody leczenia wpłynęła dość duża liczba hospitalizowanych pacjentów z nawracającymi, trudno gojącymi owrzodzeniami podudzi, stopą cukrzycową i innymi trudno gojącymi się ranami. Wdrażając larwoterapię chcieliśmy dać naszym pacjentom szansę na wygojenie ran. W Polsce z powodu stopy cukrzycowej dokonuje się wciąż wiele amputacji, co uważam za porażkę medycyny. Larwoterapia jest w tej sytuacji pewnym światełkiem w tunelu. Trzeba jednak pamiętać, że metoda ta nie jest przeznaczona dla każdego i nie zawsze kończy się sukcesem.

Czy metoda ta jest już dobrze rozpoznana i, czy materiał biologiczny wykorzystywany do tego leczenia różni się w różnych krajach?

Do terapii tej wykorzystuje się larwy muchy Lucila Sericata. Jest to najpopularniejszy gatunek much stosowany w tym leczeniu.

Skąd bierzecie materiał biologiczny do tego leczenia?

Nasz szpital współpracuje z dwoma ośrodkami. Larwy hodowane są w sterylnych warunkach i dostarczane na indywidualne zamówienie, dedykowane konkretnemu pacjentowi. W zamówieniu określamy wielkość opatrunku z larwami lub ilość swobodnych larw, które następnie pocztą kurierską, w temperaturze kontrolowanej dostarczane są do naszego szpitala.

Na czym polega terapia larwami?


Udowodniono, ze terapia larwami wykorzystuje kilka mechanizmów działania. Larwy produkują wydzielinę, która ma właściwości rozpuszczania tkanek martwiczych. Larwy są nekrofagami, co znaczy, że żywią się wyłącznie tkankami obumarłymi, obecnymi w ranach a przy tym nie naruszają tkanek żywych. Jeżeli czyścimy ranę chirurgicznie, to nie ma takiej możliwości, aby nie naruszyć tkanki żywej. Tak więc larwy z jednej strony oczyszczają ranę mechanicznie z martwych tkanek, z drugiej biologiczne z bakterii, a na dodatek pobudzają ziarninowanie, czyli proces gojenia się ran.

W jakich ranach, czy przypadkach medycznych zastosowaliście to leczenie i jakie uzyskaliście efekty?

Nasz ośrodek dysponuje jeszcze niewielkim doświadczeniem w larwoterapii. Dotychczas zastosowaliśmy tę terapie w przypadku leczenia przewlekłych owrzodzeń podudzi, u pacjentów z odleżynami i u osób z owrzodzeniami na stopie w wyniku zaburzeń neurologicznych. Na skutek tego leczenia, które jest procesem wielotygodniowym, uzyskaliśmy obiecujące efekty. U hospitalizowanych pacjentów obserwujemy proces oczyszczania i gojenia ran. Z tym, że po pobycie na oddziale, pacjenci powinni kontynuować larwaterapię w warunkach ambulatoryjnych . W wyniku tego leczenia u jednego pacjenta uzyskaliśmy całkowite wygojenie ran, a u kilku nastąpiła znaczna poprawa gojenia.

Czy chory musi być w jakiś szczególny sposób przygotowany do tego leczenia?

Nie ma jakiegoś szczególnego przygotowania, najważniejsze, by pacjent był nastawiony pozytywnie psychicznie do tego leczenia. Musi to być pacjent, który jest w dobrej kondycji mentalnej i fizycznej, ponieważ opatrunek składa się z żywych organizmów, w związku z tym wymaga szczególnej uwagi ze strony pacjenta. Podczas trzydniowego stosowania opatrunku pacjent musi uważać, aby nie doszło do mechanicznego uszkodzenia larw i ich uśmiercenia. Efekt leczniczy możemy uzyskać tylko dzięki żywym larwom.

Rozmawiała Alicja Kostecka
 
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.