Zmiana filozofii leczenia biologicznego nieswoistych zapalnych chorób jelit
Autor: Małgosia Michalak
Data: 01.04.2014
Źródło: Kamilla Gębska
O roli i miejscu leków biologicznych w leczeniu nieswoistych zapalnych chorób jelit, potrzebie zwiększenia dostępu do nowoczesnych badań diagnostycznych oraz przyczynach wzrostu zachorowań na NZChJ – mówi prof. dr hab. Krzysztof Linke, kierownik Katedry i Kliniki Gastroenterologii, Żywienia Człowieka i Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu.
W ostatnim czasie nastąpiła zmiana w podejściu terapeutycznym do leczenia nieswoistych zapalnych chorób jelit. Polega ona na tym, że dążąc do tego, by leczenie biologiczne było skuteczne, należy rozważyć możliwość terapii raczej na wcześniejszym etapie choroby, tj. wtedy, gdy, ma się do czynienia z początkowym etapem zapalnym, kiedy proces zwłóknienia jest jeszcze stosunkowo mało rozwinięty, podobnie jak procesy drążenia.
Jak zaznacza prof. Krzysztof Linke, chodzi o to, by „chwycić schorzenie za gardło” i wytłumić początkowe symptomy chorobowe, a dopiero później podejmować działania podtrzymujące remisję.
– U dzieci z nieswoistymi zapalnymi chorobami jelit leczonymi biologicznie liczba hospitalizacji oraz interwencji chirurgicznych wyraźnie spada. Przemawia to za tym, iż koncepcja leczenie podstawowego rzutu chorobowego lekami biologicznymi powinna rozpoczynać terapię tego typu schorzeń – mówi prof. Linke. I dodaje: – Kolejne argumenty przemawiające za takim podejściem terapeutycznym to m.in.: uzyskiwanie długotrwałych remisji, poprawa jakości życia pacjenta, między innymi dzięki szybkiemu wygojeniu zmian śluzówki przewodu pokarmowego.
Ekspert, odnosząc się do roli leczenia biologicznego nieswoistych zapalnych chorób jelit, zauważa, że terapia jest droga – leczenia pacjenta kosztuje około 60 tys. zł, przez co wiele leków jest dla polskich pacjentów niedostępnych.
– Wprowadzono, ale bez refundacji, trzy nowe leki – ustekinumab, golimumab i vedolizumab. W Polsce leczenie biologiczne znalazło zastosowanie – na początku tego roku – tylko w przypadkach choroby Leśniowskiego-Crohna. Jeśli chory spełnia kryteria pozwalające na zastosowanie takiego leczenia, realizowane jest ono w 100 proc. Nie można natomiast stosować terapii biologicznej w przebiegu choroby colitis ulcerosa, ponieważ w Polsce nie uzyskała akceptacji. W tym schorzeniu dopuszczalna jest jedynie w formie terapii ratunkowej za pomocą leku biologicznego infliximab, u pacjentów, u których rozwój choroby zagraża życiu.
Prof. Krzysztof Linke zapytany, czy zauważalny jest wzrost zachorowań na nieswoiste zapalne choroby jelit, informuje, że jak najbardziej. Wpływają na to czynniki środowiskowe, indywidualna odpowiedź immunologiczna oraz czynniki genetyczne, które - jak podkreśla prof. Linke - nie są jeszcze, niestety, zidentyfikowane.
– W naszej klinice średnio połowa pacjentów to chorzy z nieswoistymi zapaleniami jelit. Trzeba pamiętać, że znacząco zmieniła się i poprawiła rozpoznawalność tych schorzeń. Jeszcze kilka lat temu opóźnienie w rozpoznawaniu sięgało 8, 9 lat. Dziś od wystąpienia objawów do postawienia diagnozy mijają średnio 3-4 lata. Wynika to m.in. z tego, że mamy lepsze możliwości diagnostyczne, dzięki m.in. zastosowaniu kolonoskopii czy enterografii, tj. badania rezonansem magnetycznym w specyficzny sposób – mówi prof. Linke.
Ekspert nie kryje, że żałuje, iż w Polsce nie ma dostępu do jeszcze jednego, bardzo znaczącego badania z wykorzystaniem kapsułki endoskopowej. Badanie to nie jest objęte refundacją, a komercyjnie wykonanie badania kosztuje około 3 tys. zł.
Jak zaznacza prof. Krzysztof Linke, chodzi o to, by „chwycić schorzenie za gardło” i wytłumić początkowe symptomy chorobowe, a dopiero później podejmować działania podtrzymujące remisję.
– U dzieci z nieswoistymi zapalnymi chorobami jelit leczonymi biologicznie liczba hospitalizacji oraz interwencji chirurgicznych wyraźnie spada. Przemawia to za tym, iż koncepcja leczenie podstawowego rzutu chorobowego lekami biologicznymi powinna rozpoczynać terapię tego typu schorzeń – mówi prof. Linke. I dodaje: – Kolejne argumenty przemawiające za takim podejściem terapeutycznym to m.in.: uzyskiwanie długotrwałych remisji, poprawa jakości życia pacjenta, między innymi dzięki szybkiemu wygojeniu zmian śluzówki przewodu pokarmowego.
Ekspert, odnosząc się do roli leczenia biologicznego nieswoistych zapalnych chorób jelit, zauważa, że terapia jest droga – leczenia pacjenta kosztuje około 60 tys. zł, przez co wiele leków jest dla polskich pacjentów niedostępnych.
– Wprowadzono, ale bez refundacji, trzy nowe leki – ustekinumab, golimumab i vedolizumab. W Polsce leczenie biologiczne znalazło zastosowanie – na początku tego roku – tylko w przypadkach choroby Leśniowskiego-Crohna. Jeśli chory spełnia kryteria pozwalające na zastosowanie takiego leczenia, realizowane jest ono w 100 proc. Nie można natomiast stosować terapii biologicznej w przebiegu choroby colitis ulcerosa, ponieważ w Polsce nie uzyskała akceptacji. W tym schorzeniu dopuszczalna jest jedynie w formie terapii ratunkowej za pomocą leku biologicznego infliximab, u pacjentów, u których rozwój choroby zagraża życiu.
Prof. Krzysztof Linke zapytany, czy zauważalny jest wzrost zachorowań na nieswoiste zapalne choroby jelit, informuje, że jak najbardziej. Wpływają na to czynniki środowiskowe, indywidualna odpowiedź immunologiczna oraz czynniki genetyczne, które - jak podkreśla prof. Linke - nie są jeszcze, niestety, zidentyfikowane.
– W naszej klinice średnio połowa pacjentów to chorzy z nieswoistymi zapaleniami jelit. Trzeba pamiętać, że znacząco zmieniła się i poprawiła rozpoznawalność tych schorzeń. Jeszcze kilka lat temu opóźnienie w rozpoznawaniu sięgało 8, 9 lat. Dziś od wystąpienia objawów do postawienia diagnozy mijają średnio 3-4 lata. Wynika to m.in. z tego, że mamy lepsze możliwości diagnostyczne, dzięki m.in. zastosowaniu kolonoskopii czy enterografii, tj. badania rezonansem magnetycznym w specyficzny sposób – mówi prof. Linke.
Ekspert nie kryje, że żałuje, iż w Polsce nie ma dostępu do jeszcze jednego, bardzo znaczącego badania z wykorzystaniem kapsułki endoskopowej. Badanie to nie jest objęte refundacją, a komercyjnie wykonanie badania kosztuje około 3 tys. zł.