Sepsa kosztuje i nikt tym się nie przejmuje
Sepsa to, obok chorób nowotworowych i układu krążenia, problem systemowy, od dawna nierozwiązany. Nie mamy krajowego rejestru i standardów diagnostyki – są za to ogromne koszty i postulaty zgłaszane od dwudziestu lat. Bez efektu.
- Musimy stworzyć ogólnopolski rejestr przypadków sepsy, ponieważ dzięki temu będziemy wiedzieli, jacy pacjenci i gdzie są leczeni oraz z jakim skutkiem
- W powodzeniu terapii sepsy czas jest na wagę złota. Dlatego konieczne są nakłady finansowe na szybką, nowoczesną diagnostykę
- Tylko dzięki opracowaniu standardu leczenia sepsy pacjenci otrzymają optymalne, opartą na EBM terapię
– Sepsa znajduje się w czołówce przyczyn zgonów na całym świecie. Zostaliśmy zobligowani przez WHO wraz z innymi państwami członkowskimi już w 2017 r. do zdania raportu dotyczącego sepsy. Dotąd nie tylko nie mamy rejestru, lecz także mnóstwo osób z branży medycznej nie wie nawet, co to jest sepsa. Za mało o tym mówimy – rozpoczął posiedzenie senackiej Komisji Zdrowia dotyczącej podniesienia standardu opieki nad sepsą w Polsce prof. Andrzej Kübler, prezes Stowarzyszenia „Pokonać Sepsę”, kierownik Katedry i Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.
– Sepsa to nie choroba, ale reakcja organizmu na każde zakażenie, które powoduje niewydolność narządową. Może ją spowodować zakażenie bakteryjne, wirusowe, także COVID-19 w ciężkiej postaci – przypomniał ekspert, dodając też, że kluczowe jest stworzenie ogólnopolskiego rejestru przypadków sepsy, który pozwoli określić, jacy pacjenci są leczeni, gdzie, w jaki sposób i z jakim skutkiem.
Lekarze nie potrafią rozpoznawać objawów sepsy. Musimy postawić na edukację – zarówno w szpitalach, jak i w POZ oraz wśród ratowników medycznych.
– Sepsę nie zawsze jest łatwo rozpoznać – tłumaczył prof. Waldemar Goździk. – To rzecz najistotniejsza dla szpitali. Kluczowe dla każdej placówki byłyby zespoły szybkiego reagowania. Na świecie powstają tzw. sepsa’s teamy z farmakologiem klinicznym, mikrobiologiem. Ułatwiają wczesną diagnostykę, bo zakodowanie sepsy nie jest proste. Można zakodować ją jako zapalenie płuc, ale jeśli towarzyszy jej niewydolność wielonarządowa, wówczas będzie to sepsa. Niestety jednak w systemach naszych nadal jest kodowana jako zapalenie płuc. Dlatego mamy taki problem z określeniem liczby chorych.
Awantura o definicję sepsy
– Chyba wystarczająco dużo już mówimy od dawna na temat
rejestru i standardów, czas wreszcie zrobić krok do przodu i coś zmienić.
Panie dyrektorze, czy trwają prace w tym kierunku? – posłanka Beata
Małecka-Libera pytała Michała Dzięgielewskiego.
– Nie mamy nawet definicji sepsy. Jeśli zostanie ustalona, możemy tworzyć rejestr – tłumaczył Michał Dzięgielewski.
– To jest rola Ministerstwa Zdrowia. Nie zdefiniujemy sepsy teraz na komisji. Może powinien powstać zespół ekspertów, który tym się zajmie? – dopytywała dalej Libera.
– Jak to? Nie wiemy, co to jest sepsa? To ja nie wiem, co leczę? No przecież wiem. Potrafimy rozpoznać sepsę czy wstrząs septyczny. Widzę brak woli ze strony przedstawicieli resortu, żeby nam pomóc, żebyśmy dostali narzędzie, jakim jest rejestr, chociażby zakażeń – oponował dr Waldemar Machała.
Rejestry pełnią rolę obiektywnych informatorów
Dzięki rejestrowi sepsy będzie można precyzyjnie określić
jej epidemiologię i związane z nią ryzyko, co zwiększy sprawczość i jakość
przeprowadzanej diagnostyki oraz leczenia i opieki medycznej nad pacjentami.
Ale jak wykonać rejestr, skoro potykamy się o definicję… i o brak raportowania?
Jak mówił prof. Mirosław Czuczwar, rejestry są potrzebne, bo obecnie poruszamy się w sferze domysłów i deklaracji, a nie twardych danych, które powiedziałyby nam, kto daną kwestią powinien się zajmować. – Rejestry powinny pełnić rolę obiektywnych informatorów. Pozwalają nam monitorować efekty naszego postępowania, stanowią źródło wiedzy dla klinicystów. Możemy powiedzieć – leczymy tak, jak się powinno, i mamy na to dowody, a nie – ponieważ uważamy, że tak jest. Ostatecznym ogniwem i beneficjentem takiego systemu są pacjenci. Polski rejestr sepsy wpłynie pozytywnie na jakość i dostępność leczenia w naszych szpitalach. Brak systemowych rozwiązań w leczeniu ciężkiej sepsy nie służy nikomu, ani pacjentom, ani personelowi, ani płatnikowi. Trzeba to zmienić – podsumował ekspert.
Bałagan z raportami
– Rejestry są kolosalnie ważne, a ich brak jest podstawową
bolączką naszego systemu. Mamy bałagan z
rejestrami w całej służbie zdrowia. Te, które powstawały do tej pory, są
niekompletne, bo zdarzało się, że pracownikom służby zdrowia nie chciało się wysyłać
raportów. To się zmieni, kiedy dane z P1 będą automatycznie zasysane z hurtowni
danych. Cyfryzacja jest podstawą systemu. Ale jej wdrożenie zajmuje czas – tłumaczyła minister Urszula Demkow.
– Kodowanie – to kolejny dramat. Przy sepsie często trudno jest zidentyfikować czynnik patogenny. Musimy wprowadzić kryteria rozpoznawania, szkolić lekarzy, żeby umieli ją rozpoznawać i kodować – dodała.
Dla chorego na sepsę najważniejszy jest czas
Sepsa zabija nawet w ciągu kilku godzin. Dlatego jak
najszybsze postawienie odpowiedniej diagnozy jest kluczowe. Ale sepsę diagnozuje
się nie tylko w szpitalach, gdzie jest nowoczesny sprzęt, lecz także w
przychodniach POZ. A tam barierą są pieniądze. Wybiera się najtańsze badania. Dlatego
jest tak dużo nieprawidłowości w diagnostyce, które pacjenci mogą przypłacić
życiem.
– Takie badania w POZ powinny być odrębnie kontraktowane i finansowane, to podniosłoby jakość diagnostyki – zauważyła mgr Monika Pintal-Ślimak.
– Stworzenie rejestru będzie wymagało czasu. Ale są takie rzeczy, które możemy zrobić bardzo szybko. Część, która dotyczy mikrobiologicznej diagnostyki sepsy, jako zespół ekspertów możemy zrobić w ciągu najbliższych miesięcy. Taka inicjatywa powstała pod egidą konsultanta krajowego. Ale potrzebujemy do tego rekomendacji ze strony Ministerstwa Zdrowia. Potrzebujemy dodatkowego finansowania. Możemy mikrobiologiczną diagnostykę sepsy przeprowadzić w kilka godzin lub w kilka dni, to zależy od sprzętu. Ale wykonanie badania na nowoczesnej aparaturze może kosztować nawet 2 tys. Tradycyjnymi metodami – 200 zł. A w sepsie czas jest dosłownie na wagę życia pacjenta. Więc powinno przede wszystkim zwiększyć się dofinansowanie nowoczesnej diagnostyki – tłumaczyła prof. Katarzyna Dzierżanowska-Fangrat.
Minister Demkow przedstawiła konkretne propozycje zmian: – Mamy już procedurę, żeby premiować czas postawienia diagnozy w szpitalu. Jeśli pełna diagnostyka pacjenta zostanie wykonana do 24 godzin – szpital otrzyma dodatkowo 700 zł, jeśli zajmie więcej czasu – 200 zł.
Skoordynowany system skróci ścieżkę pacjentów
Pilnie potrzebujemy wypracowania standardów leczenia sepsy.
– Przekonaliśmy się podczas pandemii, że mamy nieoptymalne wyniki terapii, bo nie leczymy według jednego standardu – stwierdził prof. Mirosław Czuczwar.
Urszula Demkow podkreśliła, że musimy opracować także standardy dotyczące podawania antybiotyków pacjentom trafiającym do szpitala. – Nie powinno się zaczynać terapii np. zapalenia płuc od podania specjalistycznego antybiotyku. Nadużywanie ich prowadzi do antybiotykooporności – mówiła.
– Skoro brakuje nam procedur postępowania z pacjentami z sepsą, to może nie ma sensu tracić czasu na opracowywanie nowych, gdy można zaadaptować te, wykorzystywane w innych krajach, np. w Wielkiej Brytanii – proponowali lekarze.
Zastanawiali się także nad przekierowywaniem pacjentów z sepsą do szpitali referencyjnych. Im większy ośrodek o większej referencyjności, tym ma szerszy dostęp do innowacyjnych terapii. Jednym pacjentem z ciężką sepsą opiekuje się zespół kilkunastu, a często kilkudziesięciu osób. Pochłania to ogromne koszty. Nie każda placówka może wziąć na siebie taki ciężar. Wiele szpitali pozbawionych jest także dostępu do laboratoriów mikrobiologicznych, a przewóz materiału do zbadania w inne miejsce wydłuża czas do uzyskania diagnozy. Problemem może być także diagnostyka obrazowa.
– Potrzebujemy skoordynowanego, wielostopniowego systemu opieki nad pacjentami z ciężką sepsą po to, żeby skrócić ich ścieżkę do ostatecznego miejsca, w którym otrzymają pomoc – mówił prof. Czuczwar. – Lekarze w całym kraju powinni wiedzieć, gdzie jest ośrodek referencyjny, żeby skierować tam pacjenta bez zbędnej zwłoki, oraz jakie są kryteria przyjęcia i kto odpowiada za transport chorych.
Sepsę warto zacząć leczyć już w karetce
Prof. Waleria Hryniewcz stwierdziła, że rejestr jest ważny, ale nie
załatwi wszystkiego. Podkreśliła rolę edukacji, dotyczącej sepsy. – Musi być
szersza. Nie tylko lekarze i pielęgniarki potrzebują wiedzy na temat
rozpoznawania objawów i leczenia sepsy, ale także ratownicy medyczni. Dzięki
temu, będą mogli postawić wstępną diagnozę już w karetce. W sepsie
meningokokowej ludzie umierają w ciągu kilku godzin, więc taka szybka
interwencja jest niezbędna – podsumowała.
Przeczytaj także: „Potrzebna jest szczepionka chroniąca przed groźnymi serotypami pneumokoków”.