1,5 roczna dziewczynka nie żyje. Śledztwo w toku

Udostępnij:
Sprawa śmierci dziewczynki jest skomplikowana. Śledczy badają dwa wątki - ewentualnego błędu lekarskiego, czy też zaniedbania ze strony rodziców. Zeznania obu stron są rozbieżne. Kto jest winny śmierci dziecka?
"Prokuratura Rejonowa w Kłodzku na Dolnym Śląsku zleciła przeprowadzenie sekcji zwłok 1,5-rocznej dziewczynki, która zmarła w sobotę w domu. Na razie nie są znane przyczyny śmierci dziecka. Matka zgłosiła się z chorą córeczką do szpitala w Polanicy Zdroju. Po badaniu dziecko powinno trafić na oddział pediatryczny szpitala w Kłodzku. Tak się jednak nie stało. Kilka godzin później dziecko zmarło" - podało RMF FM.

W ubiegły piątek matka zgłosiła się do lekarza rodzinnego z córką, która cierpiała na biegunkę i miała wysoką gorączkę. Po konsultacji wróciła do domu. W sobotę stan dziewczynki pogorszył się. Matka zgłosiła się więc do szpitala w Polanicy Zdroju. Lekarz wydał skierowanie i stwierdził, że dziewczynka powinna trafić na oddział pediatryczny w Kłodzku. Prokuratura Okręgowa w Świdnicy sprawdza, dlaczego tak się stało.

Zleciliśmy też sekcję zwłok i badania toksykologiczne. Są przesłuchiwani świadkowie. Zabezpieczyliśmy dokumentację medyczną - mówi mediom Ewa Ścierzyńska z Prokuratury Okręgowej w Świdnicy. 10 kwietnia przeprowadzono sekcję zwłok. Nie dała ona jednoznacznej odpowiedzi, dlatego konieczne są dalsze badania, których wyniki poznamy za kilka tygodni.

Niepewne jest, dlaczego dziewczynka nie trafiła na oddział. Zeznania matki i lekarza są rozbieżne.
Prokuratura sprawdzi także, jaką pomoc otrzymała dziewczynka u innych lekarzy, którzy ją badali w weekend.
- Zapytałam, czy zostanie mi udostępniona karetka, żeby przewieźć dziecko. Lekarz powiedział, że oni nie są upoważnieni, żeby przewieźć dziecko karetką pogotowia i żebym dojechała na własną rękę - zeznawała matka zmarłej dziewczynki.

Kobieta wróciła z dzieckiem do domu. Dziewczynka straciła tam przytomność. Zostało wezwane pogotowie, które według rodziców przybyło na miejsce po bardzo długim czasie.
- Lekarz wysiadł z karetki i spokojnie sobie szedł. Krzyczałem i prosiłem, żeby się pospieszył, bo córka nie oddycha, ale on tego nie zrobił - twierdzi ojciec dziecka.

Śledczy muszą teraz ustalić, dlaczego dziecko od razu nie zostało przetransportowane karetką do szpitala w Kłodzku oraz dlaczego dziewczynka wróciła do domu, gdzie po kilku godzinach jej stan się pogorszył. Lekarz z wezwanego wówczas na miejsce pogotowia ratunkowego stwierdził zgon.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.