13. piątek w SPSK4 w Lublinie

Udostępnij:
Poczęstunek za odbyty staż, niby smakowite ptysie własnej roboty, a po tym biegunka, wymioty i gorączka – ponad 20 osób z personelu lubelskiej Kliniki Kardiochirurgii PSK 4 zatruło się salmonellą. Przez to wydarzenie wstrzymane zostały przyjęcia pacjentów i ograniczone odwiedziny. Zdarzyło się w piątek, trzynastego czerwca. Szpital powoli wraca do normy, zagrożenia dla zdrowia i życia już nie ma.
Według informacji ze szpitala, lekarze i pielęgniarki zostali poczęstowani feralnego dnia ptysiami z kremem, które przyniosła jedna z lekarek jako podziękowanie za odbyty staż. Poczęstunek odbył się rano, a już tego samego dnia wieczorem część z uczestniczących w nim osób miała bóle brzucha, biegunkę, gorączkowała.

Sprawę zgłoszono do sanepidu i – jak wykazała kontrola – w ciastkach wykryto salmonellę oraz gronkowca.

- Ciastka pochodziły z własnej produkcji, jak ustaliliśmy były przygotowane z surowych jaj i nie zachowano odpowiedniej higieny – mówi Irmina Nikiel, dyrektor lubelskiego sanepidu. – Transport i jego długi czas, wysoka temperatura spowodowały, że w tych warunkach namnożyły się bakterie – wyjaśnia.

Jak uspokaja dyrektor Nikiel, osoby są poddane obserwacji, ale nie ma niczego niepokojącego w ich stanie zdrowia.
Sanepid, zgodnie z procedurą stosowaną w takich przypadkach musiał wydać decyzję zakazującą pracy dla 22 osób. To prawie jedna trzecia zespołu szpitala. Za tym poszła także decyzja dyrekcji placówki, by wstrzymać przyjęcia pacjentów, planowane operacje niezagrażające zdrowiu i życiu oraz ograniczyć odwiedziny.

Wydarzenia nie chciano nagłaśniać, by nie wzbudzać niepotrzebnego niepokoju, pacjenci informowani są o tym na bieżąco.

- Wszyscy pacjenci, którzy mają wyznaczony termin przyjęcia, są informowani o jego przesunięciu. Nikt z ulicy nie przychodzi na oddział, więc nie ma potrzeby wywieszania informacji. O wszystkim wie sanepid oraz NFZ – poinformowała mecenas Marta Podgórska, rzeczniczka szpitala.
Dyrektor szpitala zaproponował, aby na przyszłość pracownicy rezygnowali z tego rodzaju poczęstunków, czemu przychyla się szefowa sanepidu twierdząc, że zabronić tego nie można, ale zawsze należy zwracać uwagę na pochodzenie tego typu produktów i zastanowić się zanim je spożyjemy.
Sytuacja powoli wraca do normy, jedna z osób już wróciła do pracy. Zabójcze ptysie będą przestrogą.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.