123RF
Armia zdrowia
Autor: Krystian Lurka
Data: 07.04.2020
Źródło: Menedżer Zdrowia/Marcin Pakulski
Tagi: | Marcin Pakulski, koronawirus |
– Nic lepiej niż epidemia nie skompromitowało takich idei, jak szpitale działające „nie dla zysku” i „nowatorskie” metody zarządzania bez rezerw i zapasów. Nagle okazało się, że poza bezproduktywnym w czasie pokoju utrzymywaniem armii należałoby zapewnić też rezerwy w systemie opieki zdrowotnej. Wszyscy się przekonali, że zdrowie publiczne w pewnych sytuacjach decyduje o losach państw. To bolesna, ale bezcenna nauka – pisze Marcin Pakulski w „Menedżerze Zdrowia”.
Tekst Marcina Pakulskiego, byłego prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia:
– Chyba nikt nie bagatelizuje już kłopotów związanych z koronawirusem. Wszyscy prześcigają się w nawoływaniach do pozostawania w domu, ściskają kciuki za lekarzy, pielęgniarki i ratowników. Sytuacja dobitniej niż cokolwiek wcześniej uświadomiła ludziom potrzebę istnienia sprawnego i wydolnego systemu opieki zdrowotnej. Okazało się, że poza bezproduktywnym w czasie pokoju utrzymywaniem armii, należałoby zapewnić też rezerwy w systemie opieki zdrowotnej. Nagle wszyscy się przekonali, że zdrowie publiczne w pewnych sytuacjach decyduje o losach państw. To bolesna, ale bezcenna nauka. Żeby z niej skorzystać, musimy jednak przetrwać.
Analityk Tomas Pueyo opublikował w portalu „Medium” artykuł pod tytułem „Coronavirus: The Hammer and the Dance. What the Next 18 Months Can Look Like, if Leaders Buy Us Time” [https://medium.com/@tomaspueyo/coronavirus-the-hammer-and-the-dance-be9337092b56], w którym przedstawił różne scenariusze przebiegu pandemii i liczby ofiar w zależności od przyjętych sposobów postępowania. Za najskuteczniejszą uznał strategię „młota i tańca”, zgodnie z którą na początkowym etapie konieczne jest maksymalne tłumienie epidemii, nawet kosztem olbrzymich start w gospodarce. Wydaje się, że obecne działania i decyzje naszego rządu podążają za tymi założeniami. Jednak jeszcze bardziej istotna jest świadomość celowości takiego działania mimo gigantycznych kosztów gospodarczych. Nie są to bynajmniej wybory. To olbrzymie poświecenia ma sens jedynie wtedy, gdy zyskane opóźnienie w rozwoju epidemii zostanie wykorzystane w celu zwiększenia pojemności systemu. W innym przypadku korzyści będą iluzoryczne. Do ogromnych strat gospodarczych dołożymy olbrzymie straty ludzkie. Ponadto załamanie się systemu opieki zdrowotnej będzie oddziaływało negatywnie nie tylko na osoby zarażone koronawirusem, ale na wszystkich potrzebujących opieki. Ryzyko, że „straty poboczne” (collateral damage), jak eufemistycznie mówią Amerykanie, przewyższą straty spowodowane epidemią, jest olbrzymie. Stawka jest naprawdę wysoka. Chyba nie do końca uświadamiamy sobie fakt, że jesteśmy w stanie wojny, tylko nieprzygotowani, nieumundurowani i bez uzbrojenia.
Cóż zatem robić?
System potrzebuje sprawnych dowódców, którym żołnierze – w tym przypadku medycy – zaufają. Konieczne są odważne i trafne decyzje podejmowane regionalnie w zależności od bieżącej sytuacji. Do tego potrzebne nam są powiatowe sztaby zarządzania kryzysowego, w których główną rolę muszą odgrywać epidemiolodzy, specjaliści chorób zakaźnych i zdrowia publicznego. Działania sztabów powiatowych powinny koordynować sztaby wojewódzkie. Decyzje strategiczne powinien natomiast podejmować sztab krajowy podległy premierowi. Nie możemy przeczekiwać pandemii w domu. Państwo musi się przestawić na działanie w trybie nadzwyczajnym, ale musi działać. Wiara w sens pracy i poświęcenia pojawi się wtedy, gdy ci, którzy stoją na pierwszej linii, będą czuli oparcie w sile państwa. To państwo odpowiada za jasne rozkazy oraz uzbrojenie i umundurowanie armii.
Jasne rozkazy, uzbrojenie i umundurowanie, organizacja
Po pierwsze – jasne rozkazy, czyli procedury postępowania dla wszystkich rodzajów podmiotów medycznych. To przejrzysty i skuteczny system komunikacji koordynowany przez sztaby kryzysowe, zmieniona sprawozdawczość – ograniczona do danych mających wpływ na przebieg epidemii. To także instrukcje dla instytucji, podmiotów gospodarczych i obywateli oraz jasna i otwarta komunikacja.
Po drugie – uzbrojenie i umundurowanie, czyli zapewnienie wystarczającej ilości niezbędnych materiałów ochrony osobistej, sprzętu medycznego, wyrobów medycznych i leków. Ta wojna nie potrwa miesiąc czy dwa, dlatego zasadne jest przestawienie rodzimej gospodarki na produkcję sprzętu i wyrobów medycznych niezbędnych do zwalczania epidemii, na zamówienie rządu.
Po trzecie – organizacja systemu. Ze względu na olbrzymie deficyty personelu medycznego już wiadomo, że w obecnym stanie organizacyjnym nie damy sobie rady. Uważam, że działalność małych szpitali bez zaplecza diagnostycznego oraz oddziałów intensywnej terapii powinna zostać zawieszona, a ich personel przesunięty do większych szpitali działających bez problemów. Praca personelu powinna być zorganizowana w trybie ostrodyżurowym w taki sposób, aby poszczególne obsady nie miały ze sobą kontaktu i jedna zawsze pozostawała poza placówką. Celem takiego systemu pracy jest zapobieganie transmisji zakażenia wewnątrz szpitala i konieczności wyłączenia z powodu kwarantanny lub leczenia całego zespołu. Koszty tych działań, również straty szpitali wyłączonych z działalności, musi pokryć budżet państwa. Aby uratować dziesiątki miliardów w gospodarce, musimy wydać kilka na system opieki zdrowotnej.
To jednak nie koniec. Pandemia nie zatrzyma się po dwóch miesiącach. Zasoby nieuchronnie zostaną zużyte. To dobry moment, lepszy niż jakikolwiek dotąd, aby przemyśleć na nowo kształt systemu opieki zdrowotnej i zasady jego finansowania. Nagle okazuje się, że przewagę gospodarczą zdobywa się dzięki sprawnemu systemowi zdrowia publicznego. Wygra ten, kto szybciej upora się z bieżącym zagrożeniem. Świat nie będzie już taki jak przed epidemią. Całe pokolenia będą żyły w cieniu tego doświadczenia. Dla narodów i krajów będzie to punkt zwrotny.
Propozycje alternatywnej organizacji pracy szpitali (wariant zagrożenia epidemiologicznego)
Proponuję wprowadzenie alternatywnego modelu [...].
Tekst w całości opublikowano w „Menedżerze Zdrowia” 3-4/2020. Czasopismo można zamówić na stronie: www.termedia.pl/mz/prenumerata.
Zachęcamy do polubienia profilu „Menedżera Zdrowia” na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.
– Chyba nikt nie bagatelizuje już kłopotów związanych z koronawirusem. Wszyscy prześcigają się w nawoływaniach do pozostawania w domu, ściskają kciuki za lekarzy, pielęgniarki i ratowników. Sytuacja dobitniej niż cokolwiek wcześniej uświadomiła ludziom potrzebę istnienia sprawnego i wydolnego systemu opieki zdrowotnej. Okazało się, że poza bezproduktywnym w czasie pokoju utrzymywaniem armii, należałoby zapewnić też rezerwy w systemie opieki zdrowotnej. Nagle wszyscy się przekonali, że zdrowie publiczne w pewnych sytuacjach decyduje o losach państw. To bolesna, ale bezcenna nauka. Żeby z niej skorzystać, musimy jednak przetrwać.
Analityk Tomas Pueyo opublikował w portalu „Medium” artykuł pod tytułem „Coronavirus: The Hammer and the Dance. What the Next 18 Months Can Look Like, if Leaders Buy Us Time” [https://medium.com/@tomaspueyo/coronavirus-the-hammer-and-the-dance-be9337092b56], w którym przedstawił różne scenariusze przebiegu pandemii i liczby ofiar w zależności od przyjętych sposobów postępowania. Za najskuteczniejszą uznał strategię „młota i tańca”, zgodnie z którą na początkowym etapie konieczne jest maksymalne tłumienie epidemii, nawet kosztem olbrzymich start w gospodarce. Wydaje się, że obecne działania i decyzje naszego rządu podążają za tymi założeniami. Jednak jeszcze bardziej istotna jest świadomość celowości takiego działania mimo gigantycznych kosztów gospodarczych. Nie są to bynajmniej wybory. To olbrzymie poświecenia ma sens jedynie wtedy, gdy zyskane opóźnienie w rozwoju epidemii zostanie wykorzystane w celu zwiększenia pojemności systemu. W innym przypadku korzyści będą iluzoryczne. Do ogromnych strat gospodarczych dołożymy olbrzymie straty ludzkie. Ponadto załamanie się systemu opieki zdrowotnej będzie oddziaływało negatywnie nie tylko na osoby zarażone koronawirusem, ale na wszystkich potrzebujących opieki. Ryzyko, że „straty poboczne” (collateral damage), jak eufemistycznie mówią Amerykanie, przewyższą straty spowodowane epidemią, jest olbrzymie. Stawka jest naprawdę wysoka. Chyba nie do końca uświadamiamy sobie fakt, że jesteśmy w stanie wojny, tylko nieprzygotowani, nieumundurowani i bez uzbrojenia.
Cóż zatem robić?
System potrzebuje sprawnych dowódców, którym żołnierze – w tym przypadku medycy – zaufają. Konieczne są odważne i trafne decyzje podejmowane regionalnie w zależności od bieżącej sytuacji. Do tego potrzebne nam są powiatowe sztaby zarządzania kryzysowego, w których główną rolę muszą odgrywać epidemiolodzy, specjaliści chorób zakaźnych i zdrowia publicznego. Działania sztabów powiatowych powinny koordynować sztaby wojewódzkie. Decyzje strategiczne powinien natomiast podejmować sztab krajowy podległy premierowi. Nie możemy przeczekiwać pandemii w domu. Państwo musi się przestawić na działanie w trybie nadzwyczajnym, ale musi działać. Wiara w sens pracy i poświęcenia pojawi się wtedy, gdy ci, którzy stoją na pierwszej linii, będą czuli oparcie w sile państwa. To państwo odpowiada za jasne rozkazy oraz uzbrojenie i umundurowanie armii.
Jasne rozkazy, uzbrojenie i umundurowanie, organizacja
Po pierwsze – jasne rozkazy, czyli procedury postępowania dla wszystkich rodzajów podmiotów medycznych. To przejrzysty i skuteczny system komunikacji koordynowany przez sztaby kryzysowe, zmieniona sprawozdawczość – ograniczona do danych mających wpływ na przebieg epidemii. To także instrukcje dla instytucji, podmiotów gospodarczych i obywateli oraz jasna i otwarta komunikacja.
Po drugie – uzbrojenie i umundurowanie, czyli zapewnienie wystarczającej ilości niezbędnych materiałów ochrony osobistej, sprzętu medycznego, wyrobów medycznych i leków. Ta wojna nie potrwa miesiąc czy dwa, dlatego zasadne jest przestawienie rodzimej gospodarki na produkcję sprzętu i wyrobów medycznych niezbędnych do zwalczania epidemii, na zamówienie rządu.
Po trzecie – organizacja systemu. Ze względu na olbrzymie deficyty personelu medycznego już wiadomo, że w obecnym stanie organizacyjnym nie damy sobie rady. Uważam, że działalność małych szpitali bez zaplecza diagnostycznego oraz oddziałów intensywnej terapii powinna zostać zawieszona, a ich personel przesunięty do większych szpitali działających bez problemów. Praca personelu powinna być zorganizowana w trybie ostrodyżurowym w taki sposób, aby poszczególne obsady nie miały ze sobą kontaktu i jedna zawsze pozostawała poza placówką. Celem takiego systemu pracy jest zapobieganie transmisji zakażenia wewnątrz szpitala i konieczności wyłączenia z powodu kwarantanny lub leczenia całego zespołu. Koszty tych działań, również straty szpitali wyłączonych z działalności, musi pokryć budżet państwa. Aby uratować dziesiątki miliardów w gospodarce, musimy wydać kilka na system opieki zdrowotnej.
To jednak nie koniec. Pandemia nie zatrzyma się po dwóch miesiącach. Zasoby nieuchronnie zostaną zużyte. To dobry moment, lepszy niż jakikolwiek dotąd, aby przemyśleć na nowo kształt systemu opieki zdrowotnej i zasady jego finansowania. Nagle okazuje się, że przewagę gospodarczą zdobywa się dzięki sprawnemu systemowi zdrowia publicznego. Wygra ten, kto szybciej upora się z bieżącym zagrożeniem. Świat nie będzie już taki jak przed epidemią. Całe pokolenia będą żyły w cieniu tego doświadczenia. Dla narodów i krajów będzie to punkt zwrotny.
Propozycje alternatywnej organizacji pracy szpitali (wariant zagrożenia epidemiologicznego)
Proponuję wprowadzenie alternatywnego modelu [...].
Tekst w całości opublikowano w „Menedżerze Zdrowia” 3-4/2020. Czasopismo można zamówić na stronie: www.termedia.pl/mz/prenumerata.
Zachęcamy do polubienia profilu „Menedżera Zdrowia” na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.