Będzie kara finansowa lub wypowiedzenie umowy włocławskiemu szpitalowi
Redaktor: Aleksandra Lang
Data: 06.03.2014
Źródło: JM
Za 10 dni NFZ zdefiniuje ewentualne konsekwencje wobec szpitala we Włocławku, w którym doszło do tragicznej śmierci bliźniąt – poinformował Termedię Jan Raszeja, rzecznik prasowy kujawsko-pomorskiego OW NFZ.
- Możliwości nie jest dużo – mówi Raszeja. – Możemy rozważyć dwie ewentualności, kara finansowa, która może wynosić 1 albo 2 proc. wartości kontraktu, druga to wypowiedzenie umowy szpitalowi – wyjaśnia.
Raport pokontrolny nie został ujawniony w całości, do wiadomości podano jedynie najważniejsze aspekty pokontrolne. Główne zarzuty wobec włocławskiego szpitala to niedostateczna opieka medyczna. Kontrola została przeprowadzona na odcinku patologii ciąży oddziału położniczo-ginekologicznego. Tam też rozegrał się dramat włocławskich bliźniąt.
- Feralnego dnia na tym oddziale było 15 pacjentek – mówi rzecznik Raszeja. – Powinny być tam dwie pielęgniarki, a była tylko jedna. Dyrektor szpitala, mówiąc o siedmiu pielęgniarkach, ma na myśli cały oddział, a nie kontrolowany odcinek. Według ustaleń kontrolerów, na tym oddziale nie była to wyjątkowa sytuacja, braki pielęgniarek zdarzały się nagminnie – dodaje.
Konsultant krajowy w dziedzinie ginekologii i położnictwa, prof. Stanisław Radowicki, poproszony o opinię, jak często powinno być monitorowane tętno płodu, stwierdził, że w tym wypadku wymagany jest nadzór stały. Kontrola wykazała, że pomiar tętna był wykonywany co jakiś czas.
Zapytany przez kontrolujących prof. Marek Grabiec, wojewódzki konsultant położnictwa i ginekologii, twierdzi, że zabieg cesarskiego cięcia powinien być przeprowadzony natychmiast, a nie aż z tak dużym opóźnieniem. Potwierdza, że nie jest to gwarantem powodzenia, ale na pewno taka decyzja dla ratowania życia powinna zostać podjęta.
Obecnie kontrolerzy mają już przygotowaną odpowiedź na zastrzeżenia pokontrolne przesłane przez dyrektora szpitala Krzysztofa Malatyńskiego. Za dziesięć dni poznamy ostateczne stanowisko kujawsko-pomorskiego NFZ w sprawie szpitala, w którym doszło do tragicznych wydarzeń.
Raport pokontrolny nie został ujawniony w całości, do wiadomości podano jedynie najważniejsze aspekty pokontrolne. Główne zarzuty wobec włocławskiego szpitala to niedostateczna opieka medyczna. Kontrola została przeprowadzona na odcinku patologii ciąży oddziału położniczo-ginekologicznego. Tam też rozegrał się dramat włocławskich bliźniąt.
- Feralnego dnia na tym oddziale było 15 pacjentek – mówi rzecznik Raszeja. – Powinny być tam dwie pielęgniarki, a była tylko jedna. Dyrektor szpitala, mówiąc o siedmiu pielęgniarkach, ma na myśli cały oddział, a nie kontrolowany odcinek. Według ustaleń kontrolerów, na tym oddziale nie była to wyjątkowa sytuacja, braki pielęgniarek zdarzały się nagminnie – dodaje.
Konsultant krajowy w dziedzinie ginekologii i położnictwa, prof. Stanisław Radowicki, poproszony o opinię, jak często powinno być monitorowane tętno płodu, stwierdził, że w tym wypadku wymagany jest nadzór stały. Kontrola wykazała, że pomiar tętna był wykonywany co jakiś czas.
Zapytany przez kontrolujących prof. Marek Grabiec, wojewódzki konsultant położnictwa i ginekologii, twierdzi, że zabieg cesarskiego cięcia powinien być przeprowadzony natychmiast, a nie aż z tak dużym opóźnieniem. Potwierdza, że nie jest to gwarantem powodzenia, ale na pewno taka decyzja dla ratowania życia powinna zostać podjęta.
Obecnie kontrolerzy mają już przygotowaną odpowiedź na zastrzeżenia pokontrolne przesłane przez dyrektora szpitala Krzysztofa Malatyńskiego. Za dziesięć dni poznamy ostateczne stanowisko kujawsko-pomorskiego NFZ w sprawie szpitala, w którym doszło do tragicznych wydarzeń.
