Biurokracja to olbrzymie zagrożenie dla prawdziwej medycyny. Nie ma większego

Udostępnij:
Trzeba wyrazić, jakie obawy mogą budzić środowisku lekarskim preferowane standardy akredytacyjne – pisze Szczepan Cofta dla „Menedżera Zdrowia”. Wymienia pięć zagrożeń: nadmiary formalizm, pomijanie spraw ważnych kosztem nadmiernej troski o nieistotne detale, czołobitność, deptanie tradycji i okazywany przez biurokratów brak pokory.
Lista obaw przed nadmiernym rozpanoszeniem się biurokracji w medycynie to:

Formalizm
Pierwszym jest obawa formalizmu. Wydaje się, że proponowane rozwiązania związane są z wprowadzaniem niezwykłej biurokracji. Liczne postulowane procedury, przy których narzucaniu – jak się wydaje – brakuje zachowania administracyjnej zasady nienormowania spraw, które są regulowane zdrowym rozsądkiem. Olbrzymią pokusą jest zastępowanie właśnie zdrowego rozsądku dokumentami. Warto też postawić zawsze pytanie, na ile dana regulacja jest konieczna, tzn. czy rzeczywiście rozwiązuje problem, a nie go komplikuje.

Pomijanie spraw ważnych
Drugą obawą czy zagrożeniem jest ryzyko zajmowania się sprawami drugorzędnymi przy pominięciu najważniejszych spraw. Mnoży się procedury i wprowadza bardzo precyzyjne i absorbujące regulacje, ale one zmieniają tylko „wygodne” obszary, z pominięciem nieraz tych, które rzeczywiście wymagają przeobrażenia. Powstaje ogromne ryzyko nierozwiązywania rzeczywistych problemów szpitali i oddziałów.

Czołobitność
Generalnie łatwiej osobom prowadzącym „działania jakościowe” które na przestrzeni wieków wypracowało swój własny język buntuje się przeciw obcym naleciałościom, które często określa się jako swego rodzaju nowomowę. Takim karykaturalnym przykładem jest używanie określeń typu „najwyższe kierownictwo” w strukturach certyfikacji ISO. Jeśli systemy akredytacyjne chcą w skuteczny sposób wniknąć w rzeczywistość świata medycznego i medyków, muszą mówić właściwym środowisku językiem.

Deptanie tradycji
Czwarty niepokój jest związany z koniecznością uszanowania pewnej – historycznie uwarunkowanej i uświęconej tradycją – autonomii zawodu lekarza, a także pielęgniarki czy też farmaceuty. Uszanowania pewnych mechanizmów związanych z dorastaniem do samodzielności zawodowej, kształtowania i rozwijania umiejętności, często niewymiernych. Te przestrzenie rozwijają się i są przekazywane przez medyków z pokolenia na pokolenia, najlepiej w relacji: mistrz – uczeń. Pozostaje pewna przestrzeń niewytłumaczalna, nieokreślona, której nie jest w stanie przeniknąć osoba (i regulacja) z zewnątrz. I należy to uszanować.

Trzeba też zastanowić się, czy proponowane regulacje akredytacyjne nie naruszają dobrze pojętej zawodowej autonomii, która jest szansą i powinna służyć dobru pacjenta. Należy pewne obszary pozostawić wolności pielęgniarskiej, farmaceutycznej, lekarskiej, licząc na własne mechanizmy regulacyjne dotyczące działania w poszczególnych zawodach. Nie wyobrażam sobie, w jakiej mierze systemy akredytacyjne mogłyby oceniać to, co szczególnie istotne, a więc np. zdolności i sprawności operatora, pewnych cech osobowych związanych z umiejętnością podejmowania decyzji, umiejętności kontaktu z pacjentem rodzącym zaufanie i bezpieczeństwo. A przecież są to sprawy pierwszorzędne dla zapewnienia pacjentowi wysokiej jakości leczenia i bezpieczeństwa.

Brak pokory
Piątą wątpliwością jest konieczność uświadomienia, że jesteśmy w stanie uregulować i ująć w standardy tylko niewielką cząstkę wydarzeń w szpitalu. Świadomość wielowymiarowości spraw implikuje konieczność zachowania niezwykłej pokory i delikatności. Olbrzymią pychą byłoby zawłaszczanie przez systemy akredytacyjne monopolu na pojęcie „jakość”. Stąd wyrasta mój osobisty sprzeciw wobec używania tego terminu w kontekście proponowanych działań formalizacyjnych. Niosą one oczywiście swego rodzaju cenny wkład, nie mogą jednak – w żadnej mierze – przypisywać sobie monopolu na wielowymiarowe zagwarantowanie faktycznej jakości.

Pełny tekst Szczepana Cofty: kliknij tutaj

Od redakcji: Chcielibyśmy zainicjować dyskusję na temat szeroko pojętej biurokracji w medycynie. Zachęcamy do zamieszczania komentarzy a także do udziału w naszej sondzie na www.termedia.pl.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.