Chcemy zmieniać świat bardzo szeroko
Tagi: | Anna Rulkiewicz, Grupa LUX MED, NFZ, Sukces Roku w Ochronie Zdrowia – Liderzy Medycyny, Sukces Roku, Sukces Roku 2024 |
LUX MED buduje prywatny system ubezpieczeń zdrowotnych, oferując w zasadzie to samo, co publiczny płatnik, ale z jedną zasadniczą różnicą – z dostępnością do usług. – Gwarantujemy, że świadczenie z ubezpieczenia szpitalnego będzie realizowane w ciągu 30 dni – stwierdza w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia” prezes Grupy LUX MED Anna Rulkiewicz, podkreślając, że zawsze wierzyła, że rozwój ubezpieczeń zdrowotnych w Polsce jest konieczny.
Anna Rulkiewicz – dr nauk medycznych i nauk o zdrowiu, absolwentka Stanford Executive Program na Stanford University Graduate School of Business. Od 2007 r. zarządza największą siecią medyczną w Polsce – Grupą LUX MED. To Menedżer Roku 2024 w Ochronie Zdrowia – placówki prywatne w konkursie Sukces Roku.
- Prezes Anna Rulkiewicz od 2007 r. zarządza największą siecią medyczną w Polsce – Grupą LUX MED. Przeprowadziła ponad 50 akwizycji i zbudowała zespół 27 tys. profesjonalistów
- Prawdziwą rewolucję zrobiła w sektorze prywatnych ubezpieczeń, wprowadzając na rynek Ubezpieczenia Szpitalne – Pełna Opieka
- W ciągu tylko dwóch lat LUX MED sprzedał 157 tys. polis szpitalnych. Na tym jednak nie koniec, w przyszłym roku firma chce, aby ich liczba wzrosła do 207–208 tys.
- Pomysł grupy to zbudowanie systemu równoległego do Narodowego Funduszu Zdrowia, oferującego to samo, co publiczny płatnik. Z zasadniczą różnicą – z dostępnością do usług
- System jest wzorowany na Hiszpanii, gdzie również jest konieczność płacenia na sektor publiczny. Tam powstał równoległy sektor prywatny, a pracodawcy w dużej mierze wykupują polisy dla swoich pracowników
- To również próba znalezienia odpowiedzi na pytanie, czy stać nas na to, aby za wszystkie świadczenia płacił płatnik publiczny, oraz ważny głos w dyskusji na temat rewizji koszyka świadczeń gwarantowanych
Jest pani prezeską największej prywatnej firmy świadczącej usługi zdrowotne w Polsce od…?
Prezeską jestem od stycznia 2007 r., jednak z firmą związałam się pięć lat wcześniej – w roku 2002. Zanim trafiłam do prywatnego sektora medycznego, pracowałam z korporacjami ubezpieczeniowymi. Niemniej większość swojego zawodowego życia związałam z Grupą LUX MED.
Jak duża jest firma, którą pani zarządza, a jaka była, gdy obejmowała pani stanowisko prezeski?
Obrazując zmianę, jaka się dokonała przez tych 18 lat, mogę powiedzieć, że jest to milowy krok naprzód. Pamiętam, że gdy sprzedawaliśmy po raz pierwszy LUX MED, to przychody wynosiły 18 mln zł. Byłam wówczas członkiem zarządu odpowiedzialnym za sprzedaż, marketing i obsługę klienta. Dzisiaj dynamika wzrostu przychodów rok do roku wynosi miliard złotych. Jeśli zaś chodzi o pracowników, to gdy zaczynałam, firma zatrudniała 200–250 osób, a dzisiaj jest to ponad 27 tys.
Nie zawsze była pani prezeską tej firmy, ale też nie zawsze była pani ekspertem do spraw zarządzania. Rozpoczynała pani od studiów pedagogicznych. Skąd taka zmiana?
To prawda. Pierwsze moje studia to była pedagogika dla osób niewidomych i niedowidzących. Ukończyłam je, ale nigdy nie pracowałam w tym zawodzie. Byłam natomiast przez pół roku tłumaczem symultanicznym języka niemieckiego. To też praca zupełnie odbiegająca od tego, czym zajmuję się od wielu lat. Przez pewien czas byłam również agentem ubezpieczeniowym. Na zmianę podejścia do tego, co chcę robić w życiu, miało wpływ wiele zdarzeń. Na pewno to, że nie czułam się zbyt dobrze w zawodzie pedagoga, o czym przekonała mnie głównie obowiązkowa praktyka w ośrodku dla dzieci niewidomych w Laskach koło Warszawy. Potem wyjechałam do Niemiec studiować tyflopedagogikę/tyflopsychologię. I to jeszcze utwierdziło mnie w przekonaniu, że to nie jest dla mnie. Bardzo młody człowiek rzadko tak naprawdę wie, co chce robić w życiu. Kiedy trafiłam do biznesu – do pierwszej firmy ubezpieczeniowej jako agent – okazało się, że jestem bardzo dobra w tym, co robię. Potrafię świetnie sprzedawać, co zaowocowało tym, że po niecałym roku otrzymałam pracę w biurze. To był Commercial Union, który potem stał się Avivą, a dziś jest to Allianz. Sprawdziłam się, bardzo szybko awansowałam i zostałam dyrektorem. Kiedy okazało się, że jestem najmłodszym dyrektorem w tej firmie i świetnie sobie daję na tym stanowisku radę, zdałam sobie sprawę, że mam zdolności menedżerskie i zaangażowałam się w tę aktywność zawodową. A dalsze zmiany nastąpiły już bardzo szybko.
Wróćmy do Grupy LUX MED. Ostatni rok jej działalności to prawdziwa rewolucja w rozwoju prywatnych ubezpieczeń szpitalnych. Zdecydowała się pani wejść w obszar, który nie był u nas zagospodarowany. Czy od razu widziała pani, że jest taka gotowość w polskim społeczeństwie?
Zawsze mocno wierzyłam w to, że rozwój ubezpieczeń zdrowotnych w Polsce jest konieczny. Czekałam tylko na moment, gdy to będzie możliwe. Nie ukrywam, że już znudziłam się szukaniem odpowiednich momentów – najpierw liczyłam na to, że może wraz z rządem uda się wprowadzić odpowiednie zmiany legislacyjne, potem, że uda się zrobić krok naprzód z Polską Izbą Ubezpieczeń. Tych starań było bardzo wiele, aż w końcu, nie czekając na nikogo, postanowiliśmy iść własną drogą. Znaleźliśmy rozwiązanie, jakim jest holistyczne podejście do pacjentów. Zdecydowaliśmy, że nie wystarczy zaoferować im opiekę podstawową i specjalistyczną wraz z diagnostyką, ale potrzebna jest też część szpitalna. Równocześnie zdawałam sobie sprawę, że płacenie w formule fee for service za usługi szpitalne jest bardzo kosztowne dla polskich pacjentów, dlatego lepiej „ubrać” je w ubezpieczenia. Żeby jednak móc rozwijać ten profil, trzeba mieć miejsce i infrastrukturę szpitalną, gdzie będzie można leczyć pacjentów, gdy zajdzie taka potrzeba. Przekonałam inwestora, że stworzymy jedyny taki produkt na rynku, który będzie miał jako podstawową bazę własne szpitale, a część świadczeń będziemy kontraktować u naszych partnerów podwykonawców. Zaczęliśmy rozwijać własne zaplecze szpitalne, głównie przez akwizycję. Zależało nam, żeby zapewnić pacjentom kompleksową opiekę, żeby nam nie zarzucano, że sektor prywatny rozwiązuje problemy zdrowotne jedynie wycinkowo. Oczywiście nadal nie jesteśmy w stanie rozwiązać stu procent problemów zdrowotnych chorych i w pewnych zakresach musimy się posiłkować sektorem publicznym, ale powoli dążymy do tego, żebyśmy byli niezależnym miejscem dla pacjentów. Chcemy, żeby pacjent miał wybór i albo korzystał z sektora publicznego, albo wykupił polisę u nas.
LUX MED buduje system równoległy do Narodowego Funduszu Zdrowia, oferując w zasadzie to samo co publiczny płatnik.
Dajemy to samo, jednak z zasadniczą różnicą – z dostępnością do usług. Gwarantujemy, że świadczenie z ubezpieczenia szpitalnego Pełna Opieka będzie realizowane w ciągu 30 dni. Proszę mi pokazać w polskim systemie publicznym miejsce, które daje taką gwarancję. Druga różnica to ta, że mamy koordynatora opieki, który prowadzi pacjenta od samego początku, przez cały proces leczenia, do wyzdrowienia, jeżeli to jest możliwe. Ostatnia rzecz to nasza pomoc doraźna – jeżeli pacjenta coś boli, występuje u niego nagłe zdarzenie, trafia od razu do naszego szpitala. Tutaj podlega ocenie, czy jesteśmy w stanie rozwiązać dany problem, czy musimy przekierować chorego do innego naszego szpitala, czy też musimy posiłkować się sektorem publicznym. Szacujemy, że nasza polisa zapewnia obsługę ok. 80 proc. wszystkich procedur medycznych, które mogą się człowiekowi przydarzyć. To jest duży zakres, który będzie się jeszcze poszerzał, wraz z rozbudową naszej infrastruktury.
W Europie trochę inaczej buduje się ubezpieczenia zdrowotne. To zwykle są pakiety, które rozszerzają to, co jest w głównym koszyku. A państwo tworzą system analogiczny do tego, jaki daje nam publiczny płatnik.
Nie do końca. Identyczna sytuacja do tego, co my robimy, występuje w Hiszpanii, gdzie również jest konieczność płacenia na sektor publiczny. Tam powstał równoległy sektor prywatny, a pracodawcy w dużej mierze wykupują polisy dla swoich pracowników. Często także ludzie sami decydują się na korzystanie z prywatnego systemu i płacą za niego z własnej kieszeni, wykupując polisy. Podobnie jest w Wielkiej Brytanii, gdzie wykupuje się publiczne i dodatkowo prywatne ubezpieczenie. Inaczej jest już w Danii czy Holandii, gdzie jest wybór – albo ubezpieczamy się w sektorze publicznym, albo w prywatnym. Czasami też do ubezpieczenia prywatnego wkłada się te procedury medyczne, które nie znajdują się w koszyku publicznym. Chętnie właśnie taki produkt wprowadziłabym w Polsce, tylko że u nas nikt nic z koszyka świadczeń gwarantowanych nie chce wyjąć. Dopóki nie będzie poważnej dyskusji na temat tego, że państwa nie stać na pokrywanie wszystkiego w koszyku, bo ludzie czekają latami, żeby otrzymać określone procedury, dopóty będziemy tworzyć system równoległy do publicznego, a nie komplementarny, o który pani pyta.
Czy zbudowanie pełnego, holistycznego systemu ubezpieczeń zdrowotnych to pani autorski pomysł, czy może posiłkowała się pani którymś ze wspomnianych rozwiązań?
Nie był to w pełni pomysł autorski, bo jednak obserwowałam, co się dzieje na innych rynkach. Niemniej mogę powiedzieć, że to ja inspirowałam cały LUX MED do podjęcia tej decyzji. Gdy zaczęłam o tym mówić, spotkałam się w firmie z dużą liczbą pytań, lęków i niepewnością przed wprowadzeniem takiego rozwiązania na nasz rynek. Musiałam rozwiewać te wątpliwości, argumentować, dlaczego uważam, że to się uda. Czyli pomysł nie był autorski – bo patrzyłam przez pryzmat m.in. Hiszpanii – ale na pewno byłam tą osobą, która powiedziała właścicielowi i zespołowi, żeby taki projekt u nas wprowadzić.
Jaką infrastrukturą dysponuje firma?
Działamy kompleksowo, a ubezpieczenia szpitalne to nasz kolejny produkt. Stąd też cała infrastruktura składa się z ponad 300 placówek. Zdecydowana większość to przychodnie POZ i AOS. Jest też stomatologia, która jest poza ubezpieczeniem. Niemniej w 2024 r. liczba foteli dentystycznych w placówkach LUX MED Stomatologia przekroczyła 400. Do tego dochodzi ponad 30 unitów diagnostycznych i centra zdrowia psychicznego Harmonia. Ostatnia rzecz to szpitale, których mamy szesnaście. Ale w tym zakresie nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa. Kiedy mamy okazję, kupujemy szpitale. Te placówki oferują różne zakresy usług – zwykle węższe, niż potrzebujemy. Nasza strategia jest taka, żeby je rozbudowywać i poszerzać zakres świadczeń pod kątem naszego ubezpieczenia.
Ubezpieczenia Szpitalne LUX MED – Pełna Opieka, bo tak brzmi pełna nazwa tej oferty, dobrze się sprzedają?
Byliśmy jako zespół ogromnie zdeterminowani, żeby ten projekt się powiódł. Zainteresowanie nim w ciągu dwóch lat zaskoczyło nawet mnie – dziś mamy sprzedanych 157 tys. polis szpitalnych. A apetyt mamy bardzo duży. W przyszłym roku chcemy, aby ich liczba wzrosła do 207–208 tys., i nie ukrywam, że na tym nie koniec. Im więcej będziemy mieć szpitali, tym łatwiej będzie nam pozyskać klientów.
Czy to jest trudny rynek?
Bardzo. Sam klient jest trudny – zwykle płaci już abonament za opiekę podstawową, a dodatkowo ma wykupić polisę szpitalną. Kolejna trudność to sama sprzedaż, która przebiega w dwojaki sposób. Pierwsza rzecz to spółka ubezpieczeniowa LUX MED, która koncentruje się na klientach korporacyjnych. Mamy też jednak partnerów. Mamy produkt sprzedawany poprzez Wartę, który trafia do małego biznesu, a na podstawie umowy z Nationale-Nederlanden do klientów indywidualnych. W ten sposób obejmujemy cały rynek – zarówno korporacyjny, jak i indywidualny. Ten ostatni poprzez wspomnianych partnerów.
Jako prezeska LUX MED-u nie koncentruje się pani jedynie na rozszerzeniu katalogu świadczeń dla pacjentów, sięga pani po więcej. Ostatni pomysł to budowanie własnej uczelni. Na jakim etapie jest ten projekt?
To prawda, projekt jest bardzo zaawansowany. Grupa LUX MED złożyła już wszystkie dokumenty niezbędne do otwarcia własnej uczelni kształcącej kadry medyczne. Kierunki, od których chcemy rozpocząć kształcenie, to fizjoterapia, a następnie pielęgniarstwo. Chcielibyśmy działać od marca tego roku. Jesteśmy już po komisjach, spełniliśmy wszystkie warunki niezbędne do otwarcia uczelni. Nauka będzie odbywała się w dwóch naszych budynkach – praktyczna część, z anatomią włącznie, w Centrum Edukacji Medycznej – a także w poradniach i szpitalach LUX MED-u. To będzie pierwsza uczelnia, która wykształci kadrę medyczną w pełni praktycznie przygotowaną do zawodu. Proszę pamiętać, że my nie występujemy o nowy kierunek, ale o otwarcie uczelni, która powstaje od zera. Pozostało nam czekać na ostateczną decyzję Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. W tym roku aplikujemy o 100 miejsc – musimy bowiem od czegoś zacząć. To jest pierwszy etap, co nie znaczy, że z czasem nie sięgniemy dalej. Muszę podkreślić, że LUX MED od lat inwestuje w naukę. Współpracujemy z dziesięcioma uczelniami, a naszym głównym partnerem jest Warszawski Uniwersytet Medyczny. Mamy u siebie ponad 1500 studentów, stażystów i 130 rezydentów z sześciu specjalizacji, którzy korzystają z naszej infrastruktury. Mamy też w naszym dziale badań naukowych i rozwoju pierwszych doktorantów. Zależy nam na tworzeniu bardzo dobrych miejsc pracy dla lekarzy, którzy będą mogli tu nie tylko leczyć, lecz także rozwijać się naukowo i publikować.
Ostatnia kwestia, o której nie możemy nie wspomnieć, to projekt „Zdrowe miasta”. To unikatowe rozwiązanie, którego ideą jest budowanie zdrowych społeczeństw. Jak doszło do jego powstania i jaki jest cel tej idei?
Punktem wyjścia była ważna dla strategii LUX MED-u idea zrównoważonego rozwoju. Realizując ją, nasza firma musi do 2040 r. stać się zeroemisyjna. W tę ideę wpisana jest nasza misja, zgodnie z którą chcemy pomagać ludziom żyć zdrowiej, dłużej i szczęśliwiej, czyniąc świat lepszym. Oznacza to, że lepsze musi być wszystko, co nas otacza. Nie tylko człowiek ma być zdrowszy, ale zdrowsze musi być samo otoczenie, w którym żyje. Zakładając, że mamy czynić świat lepszym, zbudowaliśmy trzy lata temu program, do którego realizacji zaprosiliśmy Szkołę Główną Handlową oraz Fundację Gospodarki i Administracji Publicznej prof. Jerzego Hausnera. Wspólnie zainicjowaliśmy projekt „Zdrowe miasta”. Nasi partnerzy opracowali Indeks Zdrowych Miast, a my daliśmy niezbędne wsparcie organizacyjne i finansowanie. Co ważne, w pojęciu „zdrowe miasta” mieści się osiem kategorii ważnych z punktu widzenia warunków do życia. Znalazły się tu nie tylko zdrowie, ale też edukacja, infrastruktura, ludność i pokolenia, mieszkalnictwo, środowisko, przestrzeń, usługi społeczne i komunalne. Do programu zaprosiliśmy miasta na prawach powiatu po to, żeby zobaczyły, jak się wpisują w ten indeks. Pierwszą edycję wygrała Warszawa, ponieważ miała m.in. bardzo dużo programów zdrowotnych i bardzo dobrą infrastrukturę. Ale już w trzeciej edycji zwycięzcą rankingu został Poznań. Jednak nie sam triumf jest najważniejszy. Naszym celem jest praca z samorządami, żeby nauczyć je, jak budować miasta, które będą zdrowsze i lepsze do życia. Dziś ten indeks jest dla samorządów wskazówką, jak zmieniać miasta, żeby były zdrowsze do życia w szerokim rozumieniu słowa „zdrowsze”. To pokazuje, że LUX MED nigdy nie patrzył tylko na siebie – my chcemy zmieniać świat bardzo szeroko i czynić go lepszym.
Anna Rulkiewicz, prezeska Grupy LUX MED, to Menedżer Roku 2024 w Ochronie Zdrowia – placówki prywatne w konkursie Sukces Roku.
Laureaci konkursu Sukces Roku w Ochronie Zdrowia 2024 zostaną uhonorowani podczas uroczystej gali, która odbędzie się 29 stycznia 2025 r. o godz. 18.30 na Zamku Królewskim w Warszawie.