123RF
Chemioterapia w domu
Tagi: | Adam Niedzielski, Lucjan Wyrwicz |
Narodowy Fundusz Zdrowia chce, by część chorych na raka leczyło się w domu. – We współpracy z prof. Lucjanem Wyrwiczem z Kliniki Onkologii i Radioterapii Centrum Onkologii w Warszawie pracujemy nad projektem zarządzenia w sprawie wprowadzenia chemioterapii jednodniowej z wykorzystaniem jednorazowych urządzeń medycznych służących podawaniu chemioterapii we wlewach ciągłych w warunkach domowych – zapowiada Adam Niedzielski, prezes NFZ.
- Chodzi o leczenie pacjentów z nowotworami przewodu pokarmowego, które dotykają 25 proc. pacjentów onkologicznych w Polsce – informuje „Rzeczpospolita” i wyjaśnia, że zamiast dwudniowego pobytu w szpitalu mogą normalnie funkcjonować w domu czy w pracy. Wszystko dzięki stosowanej od dziesięciu lat w Centrum Onkologii przy ul. Wawelskiej w Warszawie metodzie wielodobowych wlewów chemioterapii przy użyciu pomp elastometrycznych.
- Choć taka metoda jest nieopłacalna dla szpitala (za hospitalizację onkologiczną w celu podania chemioterapii otrzymuje 550 zł za osobodzień, a zakup przenośnego infuzora to zaledwie kilkanaście procent tej kwoty), centrum inwestuje w komfort pacjenta.
– Dzięki temu uwalniamy łóżka onkologiczne, na których możemy położyć pacjentów, którzy wymagają naszej wzmożonej uwagi, np. tych z powikłaniami – tłumaczy prof. Lucjan Wyrwicz. - Większość chorych przyjmujących chemioterapię z infuzora nie wymaga stałej opieki personelu medycznego, a nawet chorzy, którzy z jakichś powodów muszą jednak przyjmować chemię w szpitalu, dostają ją za pośrednictwem infuzora, a nie pomp, co stanowi oszczędność dla szpitala. Pielęgniarki mogą bowiem zająć się ciężej chorymi – wyjaśnia prof. Wyrwicz w rozmowie z „Rzeczpospolitą”.
Profesor Wyrwicz szacuje, że chemioterapię tą metodą może przyjmować nawet 500 pacjentów, którzy codziennie zajmują 250 łóżek szpitalnych w całej Polsce. Uwolnienie miejsc szpitalnych to nie tylko oszczędność pieniędzy dla systemu, ale również zapewnienie miejsc dla chorych czekających w kolejce.
Przeczytaj także: „Wyrwicz: Konieczne są zmiany w terapii raka jelita grubego”.
Zachęcamy do polubienia profilu „Menedżera Zdrowia” na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.
- Choć taka metoda jest nieopłacalna dla szpitala (za hospitalizację onkologiczną w celu podania chemioterapii otrzymuje 550 zł za osobodzień, a zakup przenośnego infuzora to zaledwie kilkanaście procent tej kwoty), centrum inwestuje w komfort pacjenta.
– Dzięki temu uwalniamy łóżka onkologiczne, na których możemy położyć pacjentów, którzy wymagają naszej wzmożonej uwagi, np. tych z powikłaniami – tłumaczy prof. Lucjan Wyrwicz. - Większość chorych przyjmujących chemioterapię z infuzora nie wymaga stałej opieki personelu medycznego, a nawet chorzy, którzy z jakichś powodów muszą jednak przyjmować chemię w szpitalu, dostają ją za pośrednictwem infuzora, a nie pomp, co stanowi oszczędność dla szpitala. Pielęgniarki mogą bowiem zająć się ciężej chorymi – wyjaśnia prof. Wyrwicz w rozmowie z „Rzeczpospolitą”.
Profesor Wyrwicz szacuje, że chemioterapię tą metodą może przyjmować nawet 500 pacjentów, którzy codziennie zajmują 250 łóżek szpitalnych w całej Polsce. Uwolnienie miejsc szpitalnych to nie tylko oszczędność pieniędzy dla systemu, ale również zapewnienie miejsc dla chorych czekających w kolejce.
Przeczytaj także: „Wyrwicz: Konieczne są zmiany w terapii raka jelita grubego”.
Zachęcamy do polubienia profilu „Menedżera Zdrowia” na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.