Łukasz Cynalewski/Agencja Wyborcza.pl
Co dalej z poznańską kliniką psychiatrii dzieci i młodzieży?
Specjaliści z Kliniki Psychiatrii Dzieci i Młodzieży Szpitala Klinicznego im. Karola Jonschera w Poznaniu rezygnują z pracy – złożyli wypowiedzenia. Czy za trzy miesiące, gdy lekarze odejdą, klinika nadal będzie funkcjonować? – Generalnie to niczego nigdy nie można zagwarantować – mówi dyrektor szpitala Paweł Daszkiewicz.
Psychiatrzy odchodzą z kliniki
Przypomnijmy – specjaliści z Kliniki Psychiatrii Dzieci i Młodzieży Szpitala Klinicznego im. Karola Jonschera w Poznaniu rezygnują z pracy. W liście do decydentów – między innymi do dyrektora placówki Pawła Daszkiewicza – krytykują warunki leczenia.
– To, że sytuacja w psychiatrii dzieci i młodzieży jest zła, jest informacją powszechnie znaną. Niejednokrotnie informowaliśmy, jak istotna jest modernizacja systemu psychiatrycznej opieki zdrowotnej i jak niedofinansowany jest to sektor. Brakuje personelu – lekarzy, pielęgniarek, psychoterapeutów, psychologów i terapeutów zajęciowych – i szpitalnych łóżek. Sytuacja na całodobowych oddziałach psychiatrii dzieci i młodzieży jest dramatyczna – piszą prof. Agnieszka Słopień, a także zespół oddziału dla dzieci i młodzieży poznańskiego szpitala, czyli Natalia Lepczyńska, Natalia Pytlińska, Agata Osińska, Marta Mozol-Jursza, Weronika Zwolińska, Magdalena Uzar, Katarzyna Rutkowska, Natalia Smalc, Tomasz Nęcki, Aleksandra Hajdo-Kołbuc, Mariusz Teper, Katarzyna Bresler, Agnieszka Andruchów, Anna Szmyt, Katarzyna Deręgowska, Marta Szczygieł, Paula Czosnowska, Karolina Wróblewska, Natalia Bogacz, Barbara Matczak, Klaudia Domowicz i Marlena Jasiak.
– Od wielu lat oddziały przez większość roku były – i są – skrajnie przepełnione. Trudno mówić o zachowaniu godności w takich warunkach – szczególnie gdy łóżkiem staje się materac, leżący na podłodze koło brudownika lub toalety. Poza tym, dzieci nie mają swobody poruszania się, brakuje miejsc do siedzenia w jadalni, lekcje odbywają się w ciasnych pomieszczeniach, nie ma miejsc w sali przeznaczonej na prowadzenie terapii zajęciowej i brakuje wystarczającej liczby łazienek i toalet. Nie ma miejsc do odbywania rozmów z pacjentami – niejednokrotnie służy do tego stołówka, w której trudno o poufną konwersację – i ich opiekunami. Nie zliczymy sytuacji, gdy objaśnianie na przykład zasad farmakoterapii odbyło się na oddziałowym korytarzu – piszą psychiatrzy, podkreślając, że „wobec braku możliwości zapewnienia pacjentom i personelowi tego podstawowego warunku zmuszeni zostaliśmy do złożenia wypowiedzeń”.
List datowany jest na 25 maja – za trzy miesiące specjaliści odejdą z pracy.
Co na to dyrektor poznańskiego szpitala?
Paweł Daszkiewicz w rozmowie z TVN24 odpowiada na pytanie o to, czy jest w stanie zapewnić, że gdy specjaliści przestaną pracować, klinika będzie nadal funkcjonować.
– Generalnie to niczego nigdy nie można zagwarantować. To wymaga spokojnej rozmowy. Zwiększenie liczby łóżek nawet o 100 procent dwa lata temu niczego nie rozwiązało, bo zamiast jednego przeciążonego oddziału mamy dwa. „Napór” pacjentów jest duży – do tego przyczyniła się pandemia i wojna w Ukrainie – mówi dyrektor Paweł Daszkiewicz, dodając, że „większość postulatów odchodzących lekarzy ma charakter płacowy, a tylko w dwóch przypadkach nie ma mowy o renegocjacjach pensji”.
– Będę miał jakieś dodatkowe pieniądze w lipcu i wtedy będę mógł się zastanowić, co dalej – podkreśla Daszkiewicz.
Przeczytaj także: „Psychiatrzy odchodzą z kliniki” i „Problemy w poznańskiej klinice psychiatrii dzieci i młodzieży”.
Przypomnijmy – specjaliści z Kliniki Psychiatrii Dzieci i Młodzieży Szpitala Klinicznego im. Karola Jonschera w Poznaniu rezygnują z pracy. W liście do decydentów – między innymi do dyrektora placówki Pawła Daszkiewicza – krytykują warunki leczenia.
– To, że sytuacja w psychiatrii dzieci i młodzieży jest zła, jest informacją powszechnie znaną. Niejednokrotnie informowaliśmy, jak istotna jest modernizacja systemu psychiatrycznej opieki zdrowotnej i jak niedofinansowany jest to sektor. Brakuje personelu – lekarzy, pielęgniarek, psychoterapeutów, psychologów i terapeutów zajęciowych – i szpitalnych łóżek. Sytuacja na całodobowych oddziałach psychiatrii dzieci i młodzieży jest dramatyczna – piszą prof. Agnieszka Słopień, a także zespół oddziału dla dzieci i młodzieży poznańskiego szpitala, czyli Natalia Lepczyńska, Natalia Pytlińska, Agata Osińska, Marta Mozol-Jursza, Weronika Zwolińska, Magdalena Uzar, Katarzyna Rutkowska, Natalia Smalc, Tomasz Nęcki, Aleksandra Hajdo-Kołbuc, Mariusz Teper, Katarzyna Bresler, Agnieszka Andruchów, Anna Szmyt, Katarzyna Deręgowska, Marta Szczygieł, Paula Czosnowska, Karolina Wróblewska, Natalia Bogacz, Barbara Matczak, Klaudia Domowicz i Marlena Jasiak.
– Od wielu lat oddziały przez większość roku były – i są – skrajnie przepełnione. Trudno mówić o zachowaniu godności w takich warunkach – szczególnie gdy łóżkiem staje się materac, leżący na podłodze koło brudownika lub toalety. Poza tym, dzieci nie mają swobody poruszania się, brakuje miejsc do siedzenia w jadalni, lekcje odbywają się w ciasnych pomieszczeniach, nie ma miejsc w sali przeznaczonej na prowadzenie terapii zajęciowej i brakuje wystarczającej liczby łazienek i toalet. Nie ma miejsc do odbywania rozmów z pacjentami – niejednokrotnie służy do tego stołówka, w której trudno o poufną konwersację – i ich opiekunami. Nie zliczymy sytuacji, gdy objaśnianie na przykład zasad farmakoterapii odbyło się na oddziałowym korytarzu – piszą psychiatrzy, podkreślając, że „wobec braku możliwości zapewnienia pacjentom i personelowi tego podstawowego warunku zmuszeni zostaliśmy do złożenia wypowiedzeń”.
List datowany jest na 25 maja – za trzy miesiące specjaliści odejdą z pracy.
Co na to dyrektor poznańskiego szpitala?
Paweł Daszkiewicz w rozmowie z TVN24 odpowiada na pytanie o to, czy jest w stanie zapewnić, że gdy specjaliści przestaną pracować, klinika będzie nadal funkcjonować.
– Generalnie to niczego nigdy nie można zagwarantować. To wymaga spokojnej rozmowy. Zwiększenie liczby łóżek nawet o 100 procent dwa lata temu niczego nie rozwiązało, bo zamiast jednego przeciążonego oddziału mamy dwa. „Napór” pacjentów jest duży – do tego przyczyniła się pandemia i wojna w Ukrainie – mówi dyrektor Paweł Daszkiewicz, dodając, że „większość postulatów odchodzących lekarzy ma charakter płacowy, a tylko w dwóch przypadkach nie ma mowy o renegocjacjach pensji”.
– Będę miał jakieś dodatkowe pieniądze w lipcu i wtedy będę mógł się zastanowić, co dalej – podkreśla Daszkiewicz.
Przeczytaj także: „Psychiatrzy odchodzą z kliniki” i „Problemy w poznańskiej klinice psychiatrii dzieci i młodzieży”.