Czy do poruszania się w służbie zdrowia wystarczy pomysłowość i dr Google?
Redaktor: Marta Koblańska
Data: 18.01.2016
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna/MK
Kolejka do lekarza o 6.00 rano? Nic z tych rzeczy. Słony rachunek za wizytę? Wcale nie. Wystarczy trochę pomysłowości i dr Google, aby uznać konsultację sprawnie i bez zbędnych formalności. I nie trzeba mieć do tego dochodów Billa Gatesa.
Coraz popularniejsze są diagnozy wirtualne a wielu chorych z niecierpliwością czeka na e-skierowania i e-recepty. Co prawda nadal z lekarza korzystają wtedy, kiedy pojawiają się dolegliwości, a badania profilaktyczne uchodzą za zbędny kaprys, ale pomysłowości nie można im odmówić. Tym bardziej jest ona cenna, że choć wiele przychodni jest obleganych, wystarczy trochę inwencji i pomocny dr Google, aby znaleźć taką, w której do lekarza można dostać się od ręki. Weryfikacja informacji lekarskich w internecie powoli staje się standardem, choć to może prowadzić do błędnych wniosków i przed dr Google ostrzegają sami medycy.
Najważniejsze to ostudzić oczekiwania wobec publicznej służby zdrowia i korzystać z nowoczesnych narzędzi, na przykład rejestracji internetowej. Można także korzystać z porad farmaceutów lub telemedycyny. E- lub tele-wizyta kosztuje w granicach od 30–40 zł u lekarza ogólnego do około 60 zł u specjalisty. To dużo mniej niż trzeba zapłacić za wizytę osobistą. Szkopuł w tym, ze na razie nie można uzyskać e-recepty, ale zgodnie z zapowiedziami rządzących i to rozwiązanie powinno pojawić się na rynku. Tymczasem, jak informuje Dziennik Gazeta Prawna, 12 grudnia ubiegłego roku weszła w życie ustawa o systemie informacji w ochronie zdrowia, która daje lekarzowi prawo do stawiania diagnozy także za pośrednictwem narzędzi teleinformatycznych lub tzw. systemów łączności, czyli telefonów.
Doktor Marek Koenner, radca prawny z Kancelarii Medycznej Koenner, podkreśla, że rynek telemedyczny to przede wszystkim relacja lekarz – pacjent (tzw. D2P: Doctor-2-Patient), która obejmuje m.in. telemonitoring bądź telekonsultację, oraz relacja lekarz – lekarz (tzw. D2D: Doctor-2-Doctor), obejmująca m.in. telekonsultację pomiędzy lekarzami bądź teleoperacje. – Zatem jeśli lekarz i pacjent będą mieli dostęp do systemów teleinformatycznych, to możliwe będzie zdiagnozowanie i leczenie pacjenta na odległość, a osobisty kontakt z lekarzem przestanie być koniecznością – dodaje dr Koenner, cytowany przez gazetę.
Najważniejsze to ostudzić oczekiwania wobec publicznej służby zdrowia i korzystać z nowoczesnych narzędzi, na przykład rejestracji internetowej. Można także korzystać z porad farmaceutów lub telemedycyny. E- lub tele-wizyta kosztuje w granicach od 30–40 zł u lekarza ogólnego do około 60 zł u specjalisty. To dużo mniej niż trzeba zapłacić za wizytę osobistą. Szkopuł w tym, ze na razie nie można uzyskać e-recepty, ale zgodnie z zapowiedziami rządzących i to rozwiązanie powinno pojawić się na rynku. Tymczasem, jak informuje Dziennik Gazeta Prawna, 12 grudnia ubiegłego roku weszła w życie ustawa o systemie informacji w ochronie zdrowia, która daje lekarzowi prawo do stawiania diagnozy także za pośrednictwem narzędzi teleinformatycznych lub tzw. systemów łączności, czyli telefonów.
Doktor Marek Koenner, radca prawny z Kancelarii Medycznej Koenner, podkreśla, że rynek telemedyczny to przede wszystkim relacja lekarz – pacjent (tzw. D2P: Doctor-2-Patient), która obejmuje m.in. telemonitoring bądź telekonsultację, oraz relacja lekarz – lekarz (tzw. D2D: Doctor-2-Doctor), obejmująca m.in. telekonsultację pomiędzy lekarzami bądź teleoperacje. – Zatem jeśli lekarz i pacjent będą mieli dostęp do systemów teleinformatycznych, to możliwe będzie zdiagnozowanie i leczenie pacjenta na odległość, a osobisty kontakt z lekarzem przestanie być koniecznością – dodaje dr Koenner, cytowany przez gazetę.