Czy szpitale wytrzymają kolejną podwyżkę płac minimalnych
Redaktor: Bartłomiej Leśniewski
Data: 12.06.2018
Źródło: Bartłomiej Leśniewski
Chodzi o podwyżki dla przedstawicieli zawodów niemedycznych, takich jak pracownicy ochrony, pralni, kuchni, telefonistki. Chwilowo projekt utknął w konsultacjach międzyresortowych. Co oznaczać będzie dla szpitali, gdy przejdzie?
Przypomnijmy, płaca minimalna wynosi 2100 zł brutto, a stawka godzinowa - 13,7 zł. W przyszłym roku, co wynika z przepisów, obie kwoty wzrosnąć by miały o 7 proc. – do odpowiednio 2217 zł i 14,5 zł.
Jak wynika z danych Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia, w ochronie zdrowie pracuje cała armia pracowników, których ta regulacja może dotyczyć. Obejmuje równowartość ok. 36 tys. pełnych etatów przeliczeniowych. Oczywiście wszystkim życzyć należy jak najlepszych zarobków, ale czy szpitale wytrzymają podwyższenie wydatków na pensje w skali 36 tys. razy 7 proc.?
Jak na razie punkt o podwyżkach płac minimalnych usunięto z wtorkowego posiedzenia Rady Ministrów. Ale – przecież ten projekt wróci. Co to oznacza dla szpitali?
Ewa Książek-Bator, członek zarządu Polskiej Federacji Szpitali:
- Problem w ochronie zdrowia dotyczy przede wszystkim szpitali. To one mają największe zapotrzebowanie na pracę w zawodach nisko opłacanych, wymagających zaangażowania, choć niekoniecznie wysokich kwalifikacji. I przypomnę już przy okazji poprzednich podwyżek płac minimalnych był poważny problem. I to właśnie podwyżkami tych płac NFZ uzasadniał konieczność podniesienia wycen dla szpitali. Nie wyobrażam sobie, by tym razem mogło być inaczej. Szpitali po prostu nie stać na podwyżki, zwłaszcza, że na szpitalne budżety narasta silna presja na podwyżki także ze strony zawodów medycznych.
Rządzący często zapominają, że na rynku pracy szpitale konkurują nie tylko między sobą o lekarzy czy pielęgniarki – ale i z największymi gigantami komercyjnej gospodarki np. o informatyków, ochroniarzy, pracowników recepcji. Trzymanie poprzez niskie kontrakty budżetów szpitalnych na niskim poziomie sprawia, że szpitale są często w tej rywalizacji po prostu bez szans. I podobnie w sprawie płac minimalnych: obawiam się, że bez podwyżek kontraktów szpitale będą bez szans na spełnienie ustawowych wymagań.
Grzegorz Ziemniak, partner w Instytucie Zdrowia i Demokracji:
- Przez wiele lat ratunkiem dla szpitali był outsourcing. W wypadku płac minimalnych ten sposób się nie sprawdza i nie sprawdzi, bo podwyżka płac minimalnych w całej gospodarce przekłada się niemal automatycznie na wzrost rachunków od firm outsourcingowych.
Czy szpitale sobie poradzą z tą podwyżką? Chyba nie będą miały wyjścia. Ale zapłacą za to wielką cenę. Po pierwsze, skierowany do szpitali przez resort i fundusz strumień pieniędzy miał służyć rozwojowi i polepszaniu jakości. I to stanie pod znakiem zapytania. Po drugie, przymuszony do większych wydatków szpitale staną pod ścianą, długi zamiast maleć mogą rosnąć.
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
Jak wynika z danych Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia, w ochronie zdrowie pracuje cała armia pracowników, których ta regulacja może dotyczyć. Obejmuje równowartość ok. 36 tys. pełnych etatów przeliczeniowych. Oczywiście wszystkim życzyć należy jak najlepszych zarobków, ale czy szpitale wytrzymają podwyższenie wydatków na pensje w skali 36 tys. razy 7 proc.?
Jak na razie punkt o podwyżkach płac minimalnych usunięto z wtorkowego posiedzenia Rady Ministrów. Ale – przecież ten projekt wróci. Co to oznacza dla szpitali?
Ewa Książek-Bator, członek zarządu Polskiej Federacji Szpitali:
- Problem w ochronie zdrowia dotyczy przede wszystkim szpitali. To one mają największe zapotrzebowanie na pracę w zawodach nisko opłacanych, wymagających zaangażowania, choć niekoniecznie wysokich kwalifikacji. I przypomnę już przy okazji poprzednich podwyżek płac minimalnych był poważny problem. I to właśnie podwyżkami tych płac NFZ uzasadniał konieczność podniesienia wycen dla szpitali. Nie wyobrażam sobie, by tym razem mogło być inaczej. Szpitali po prostu nie stać na podwyżki, zwłaszcza, że na szpitalne budżety narasta silna presja na podwyżki także ze strony zawodów medycznych.
Rządzący często zapominają, że na rynku pracy szpitale konkurują nie tylko między sobą o lekarzy czy pielęgniarki – ale i z największymi gigantami komercyjnej gospodarki np. o informatyków, ochroniarzy, pracowników recepcji. Trzymanie poprzez niskie kontrakty budżetów szpitalnych na niskim poziomie sprawia, że szpitale są często w tej rywalizacji po prostu bez szans. I podobnie w sprawie płac minimalnych: obawiam się, że bez podwyżek kontraktów szpitale będą bez szans na spełnienie ustawowych wymagań.
Grzegorz Ziemniak, partner w Instytucie Zdrowia i Demokracji:
- Przez wiele lat ratunkiem dla szpitali był outsourcing. W wypadku płac minimalnych ten sposób się nie sprawdza i nie sprawdzi, bo podwyżka płac minimalnych w całej gospodarce przekłada się niemal automatycznie na wzrost rachunków od firm outsourcingowych.
Czy szpitale sobie poradzą z tą podwyżką? Chyba nie będą miały wyjścia. Ale zapłacą za to wielką cenę. Po pierwsze, skierowany do szpitali przez resort i fundusz strumień pieniędzy miał służyć rozwojowi i polepszaniu jakości. I to stanie pod znakiem zapytania. Po drugie, przymuszony do większych wydatków szpitale staną pod ścianą, długi zamiast maleć mogą rosnąć.
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.