Czy wojewoda śląski chce zlikwidować „tajny pakt”?

Udostępnij:
Wojewoda śląski zakwestionował legalność umów z lekarzami dyżurującymi w nocy i święta w Wojewódzkim Szpitalu w Częstochowie. Lekarze są pracownikami spółki zewnętrznej Parkitka, wokół której było głośno jesienią zeszłego roku, kiedy to do mediów przeciekły informacje o nieformalnym porozumieniu lekarzy tamtejszego szpitala.
Czy obydwie te sprawy w jakiś sposób się wiążą?

Z pozoru nie, bo wojewoda ma prawo kontroli i takież samo prawo niezgody. Na pewno łączy je Parkitka. Tutaj jednak nie ma ni krzty jawności z ani jednej ze strony. Wszyscy nabrali wody w usta i albo o niczym nie wiedza, albo nie chcą rozmawiać lub twierdzą, że o niczym nie wiedzą.

Oficjalną wersją zakwestionowania umów jest to, że spółka jest zarejestrowana jako niepubliczny zakład opieki zdrowotnej wykonujący działalność ambulatoryjną, a tymczasem powinna to być działalność szpitalna. Spółka współpracuje w tym zakresie ze szpitalem już od sześciu lat i za każdym razem wygrywa przetargi.

Cofnijmy się kilka miesięcy, bo wtedy media dowiedziały się o tajnym pakcie lekarzy, w którym ustalili, że żaden z nich nie zgodzi się na żadną obniżkę swojej płacy. W razie jakiegokolwiek sporu z dyrekcją placówki w imieniu blisko dwustu lekarzy mogli złożyć nagle wypowiedzenia z pracy stawiając pod ścianą dyrekcję szpitala.

Porozumienie było z dobrego thillera – było tajne, nierozwiązywalne przez 10 lat i nikt kto do niego przystąpił nie miał prawa się wypisać. Za złamanie zasad była kara – musi zapłacić pozostałym członkom paktu 100 tys. zł.

Dlaczego takie tajne stowarzyszenie powstało? Bo w częstochowskiej placówce panuje taki dziwny system wynagrodzeń – od 7 do 15 lekarze pracują jako etatowcy, natomiast na popołudnia, noce i święta szpital co roku ogłasza przetargi, które zawsze wygrywa spółka Parkitka skupiająca lekarzy z tajnego teamu.
Lekarz pracujący na etacie zarabia kilka tys. zł, ale za to każdy dyżur na zlecenie, to 2400 zł. Teraz łatwo zrozumieć, że jest o co walczyć.

Tajny pakt dał o sobie znać i pokazał swoją moc jesienią zeszłego roku, kiedy to 140 lekarzy złożyło wypowiedzenia, aby obalić wicedyrektora. I udało się. Wtedy wrócili do pracy. Wtedy też do mediów przeniknęły tajne dokumenty, które ktoś rozesłał anonimowo.

W szpitalu przeprowadzono kontrolę, która nie potwierdziła wspomnianych przez protestujących lekarzy nieprawidłowości, ale wtedy wyszło drugie dno – okazało się, że zwolniony wicedyrektor planował zmianę systemu lekarskich wynagrodzeń i przez to stał się dla „tajnego paktu” niewygodny.

W częstochowskim szpitalu nadal istnieje ten tajemny związek. Nic więc dziwnego, że w pewnym momencie, tj. po kilku latach, zdenerwować mogło to wojewodę. Co za tym zrobić, skoro wszelkie inne strategie zawodzą? Bo może planował działać wcześniej, tylko nie wiedział jak.
W wojsku panuje takie powiedzenie, że jeżeli nie ma na kogoś żadnej innej mocy, to jedynie załatwić go można regulaminowo.

Zapytani o powody kontroli i wyjaśnienie stwierdzonych nieprawidłowości wszyscy zainteresowani milczą lub odpowiadają zdawkowo, jak urząd wojewódzki:

- Wydział Nadzoru nad Systemem Opieki Zdrowotnej Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach w stosunku do wskazanego w zapytaniu podmiotu wykonującego działalność leczniczą działającego pod firmą Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej Spółka Lekarska Parkitka spółka z ograniczoną odpowiedzialnością z siedzibą w Częstochowie, prowadzone jest obecnie postępowanie kontrolne w zakresie art. 111 ustawy z dnia 15 kwietnia 2011 r. o działalności leczniczej (t.j. Dz.U. z 2013r. poz. 217 ze zm.). Kontrola jest kontrolą planową podjętą zgodnie z planem kontroli na 2014 r., zaakceptowanym przez Wojewodę Śląskiego – mówi Iwona Matuszewska biura prasowego wojewody.

Na pytania dotyczące powiązań z „tajnym paktem” ani nie zaprzeczają, ani nie potwierdzają.
Spółka twierdzi, że nie otrzymała jeszcze wyników, więc też nie umie odpowiedzieć.

Z urzędu marszałkowskiego, który jest właścicielem szpitala dowiedzieć się można, że spółka Parkitka jest umieszczona w rejestrze wojewody jako niepubliczny zakład opieki zdrowotnej wykonujący ambulatoryjne świadczenia zdrowotne. Tymczasem powinna mieć zarejestrowaną działalność szpitalną.

I tu właśnie jest ten regulaminowy haczyk.

Ponieważ zapis w rejestrze musi odpowiadać rzeczywistej działalności, spółka powinna być szpitalem. A nie jest. Do tego musiałaby mieć specjalistów z 23 dziedzin, bo tylu oddziałom dostarcza dyżurujących lekarzy.

Czy na pewno tak jest, tego nie wiemy, ale w takim razie, skoro wcześniej odbywały się konkursy, to dlaczego wtedy nikt tego nie zauważył i Parkitka po raz kolejny wygrała?

Zwłaszcza, że w innych szpitalach też dyżurują firmy zewnętrzne. Często są to spółki nieprowadzące działalności szpitalnej. Oprócz Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Częstochowie, gdzie działa Parkitka, są jeszcze trzy takie firmy.

Pozostają więc same niewiadome, a brak odpowiedzi, to też odpowiedź. Na razie to serial bez zakończenia. Czekamy na kolejny sezon.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.