Dlaczego boimy się osób chorych na schizofrenię? Odpowiada Sławomir Murawiec
Tagi: | Sławomir Murawiec, psychiatria |
Z ogólnopolskiego badania opinii społecznej "Stosunek Polaków do osób chorych na schizofrenię" wynika, że 9 proc. ankietowanych chciałaby, aby pacjenci ci byli wykluczani z normalnego życia, 17 proc. zdecydowałoby się pracować z osobą chorą na schizofrenię, a tylko 26 proc. zgodziłoby się na takiego sąsiada. - Niestety, choroby psychiczne, w tym schizofrenia, od dziesięcioleci mają "czarny PR" - przyznaje Sławomir Murawiec z Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego.
"Wprost" pyta, jaki obraz osoby chorej na schizofrenię mamy w głowach.
- To jest trafnie zadane pytanie. Wskazuje ono na ważne rozróżnienie między tym, co jest w rzeczywistości, a tym co poszczególne osoby i społeczeństwo "ma w głowie". Czyli tym, co jest obecne w powszechnie panujących przekonaniach, niekoniecznie opartych na wiedzy lub doświadczeniu a realnością. Choroby psychiczne, w tym schizofrenia, od dziesięcioleci, pewnie od początków ery przemysłowej, mają „czarny PR”. Jak wskazują opisy, przedtem osoby chore na zaburzenia psychiczne w dużo większym stopniu były zintegrowane ze społeczeństwem, w którym żyły. Teraz są postrzegane jako groźne i nieprzewidywalne, budzą lęk i są obiektami licznych uprzedzeń. Nie chcę tu powiedzieć, że schizofrenia nie jest poważnym problemem zdrowotnym. Cukrzyca jest problemem, choroby serca są problemem, w psychiatrii depresja jest problemem. Schizofrenia także jest określonym problemem zdrowotnym, który powinniśmy rozwiązywać, zapewniając osobom potrzebującym odpowiednie leczenie zgodne ze współczesnymi możliwościami, w tym podając nowoczesne leki długodziałające (ang. LAT, long-acting treatment) czy zapewniając odpowiednie wsparcie psychoterapeutyczne - wyjaśnia Sławomir Murawiec, psychiatra i członek Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. Przyznaje, że większość z nas ma o tym pojęcie, ale teoretycznie.
- Ważne jest rozróżnienie pomiędzy tym, co jest naprawdę, a co podpowiadają fantazje wynikające z lęku i uprzedzeń. Bardzo często możemy mieć wyobrażenia na temat osób lub grup osób, z którymi się nigdy nie zetknęliśmy i o których nie mamy żadnej wiedzy. I wtedy te wyobrażenia kształtują nasz stosunek do tych osób. Obcy, chory psychicznie, inny – budzą lęk i zachowania obronne. Lepiej jednak mieć wiedzę i zrozumienie umożliwiające zobaczenie, jak jest naprawdę. Jaka jest rzeczywistość. Zatrzymać się i zastanowić przez chwilę. Z jakimi cechami i ograniczeniami należy się liczyć stykając się z taką osobą, a nie wrzucać wszystkich do jednej kategorii i reagować lękiem i odrzuceniem - mówi Sławomir Murawiec
A reforma psychiatrii dziecięcej rozpocznie się we wrześniu
- Harmonogram tworzenia nowego modelu leczenia dzieci i młodzieży rozpisaliśmy na cztery lata. Rozpoczniemy we wrześniu. Naprawiamy lata zaszłości, nie mam poczucia, że coś można było zrobić szybciej - mówi wiceminister Zbigniew Król.
- Po wakacjach miała ruszyć reforma psychiatrii dziecięcej - przypomina "Dziennik Gazeta Prawna" i pyta, czy to się uda.
- Tak, we wrześniu podamy miejsca, które stworzą placówki o najwyższym, trzecim stopniu referencyjności. Model tej opieki opiera się na schemacie piramidy. Na samym dole będą ośrodki pierwszego poziomu, najbliżej pacjenta, i ich ma być najwięcej, na drugim – centra opieki środowiskowej, na trzecim – podmioty z oddziałami całodobowymi, pełniące jednocześnie rolę koordynatorów. Chcemy jeszcze skonsultować się z osobami, które świadczą usługi w ramach tego modelu, upewnić się, czy tak samo rozumiemy zmiany. Wtedy poinformujemy, kto będzie na szczycie piramidy. W każdym województwie będzie takie miejsce, w największych – jak Mazowsze – pewnie ze trzy, w innych dużych po dwa - przyznaje wiceminister Król.
"Dziennik Gazeta Prawna" podkreśla, że szczyt piramidy zorganizować będzie chyba najłatwiej, bo tych placówek będzie najmniej. Ale im niżej będziemy schodzić, tym większe napotkamy trudności, bo i ośrodków będzie potrzeba więcej, i personelu. - Czy nie obawiacie się problemów z tym związanych? - pyta "Dziennik Gazeta Prawna".
- Rzeczywiście najwięcej ludzi potrzeba będzie na pierwszych dwóch szczeblach, szczególnie na drugim, bo prawdopodobnie tam będzie się kończyć 90 proc. interwencji. Tego rodzaju ośrodek działa od kilku miesięcy w Warszawie na Bielanach – to jest dokładnie ten model, który chcemy zbudować. Na jego przykładzie można prześledzić, kiedy ma miejsce kontakt z psychiatrą oraz ile spraw można załatwić na etapie przyjmowania zgłoszenia i właściwej kwalifikacji danego przypadku - wyjaśnia Zbigniew Król.
Przeczytaj także: "Punktologia stosowana", "Jeden psychiatra dziecięcy na 25 tys. Polaków" i "Coraz więcej dzieci podejmuje próby samobójcze".
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.
- To jest trafnie zadane pytanie. Wskazuje ono na ważne rozróżnienie między tym, co jest w rzeczywistości, a tym co poszczególne osoby i społeczeństwo "ma w głowie". Czyli tym, co jest obecne w powszechnie panujących przekonaniach, niekoniecznie opartych na wiedzy lub doświadczeniu a realnością. Choroby psychiczne, w tym schizofrenia, od dziesięcioleci, pewnie od początków ery przemysłowej, mają „czarny PR”. Jak wskazują opisy, przedtem osoby chore na zaburzenia psychiczne w dużo większym stopniu były zintegrowane ze społeczeństwem, w którym żyły. Teraz są postrzegane jako groźne i nieprzewidywalne, budzą lęk i są obiektami licznych uprzedzeń. Nie chcę tu powiedzieć, że schizofrenia nie jest poważnym problemem zdrowotnym. Cukrzyca jest problemem, choroby serca są problemem, w psychiatrii depresja jest problemem. Schizofrenia także jest określonym problemem zdrowotnym, który powinniśmy rozwiązywać, zapewniając osobom potrzebującym odpowiednie leczenie zgodne ze współczesnymi możliwościami, w tym podając nowoczesne leki długodziałające (ang. LAT, long-acting treatment) czy zapewniając odpowiednie wsparcie psychoterapeutyczne - wyjaśnia Sławomir Murawiec, psychiatra i członek Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. Przyznaje, że większość z nas ma o tym pojęcie, ale teoretycznie.
- Ważne jest rozróżnienie pomiędzy tym, co jest naprawdę, a co podpowiadają fantazje wynikające z lęku i uprzedzeń. Bardzo często możemy mieć wyobrażenia na temat osób lub grup osób, z którymi się nigdy nie zetknęliśmy i o których nie mamy żadnej wiedzy. I wtedy te wyobrażenia kształtują nasz stosunek do tych osób. Obcy, chory psychicznie, inny – budzą lęk i zachowania obronne. Lepiej jednak mieć wiedzę i zrozumienie umożliwiające zobaczenie, jak jest naprawdę. Jaka jest rzeczywistość. Zatrzymać się i zastanowić przez chwilę. Z jakimi cechami i ograniczeniami należy się liczyć stykając się z taką osobą, a nie wrzucać wszystkich do jednej kategorii i reagować lękiem i odrzuceniem - mówi Sławomir Murawiec
A reforma psychiatrii dziecięcej rozpocznie się we wrześniu
- Harmonogram tworzenia nowego modelu leczenia dzieci i młodzieży rozpisaliśmy na cztery lata. Rozpoczniemy we wrześniu. Naprawiamy lata zaszłości, nie mam poczucia, że coś można było zrobić szybciej - mówi wiceminister Zbigniew Król.
- Po wakacjach miała ruszyć reforma psychiatrii dziecięcej - przypomina "Dziennik Gazeta Prawna" i pyta, czy to się uda.
- Tak, we wrześniu podamy miejsca, które stworzą placówki o najwyższym, trzecim stopniu referencyjności. Model tej opieki opiera się na schemacie piramidy. Na samym dole będą ośrodki pierwszego poziomu, najbliżej pacjenta, i ich ma być najwięcej, na drugim – centra opieki środowiskowej, na trzecim – podmioty z oddziałami całodobowymi, pełniące jednocześnie rolę koordynatorów. Chcemy jeszcze skonsultować się z osobami, które świadczą usługi w ramach tego modelu, upewnić się, czy tak samo rozumiemy zmiany. Wtedy poinformujemy, kto będzie na szczycie piramidy. W każdym województwie będzie takie miejsce, w największych – jak Mazowsze – pewnie ze trzy, w innych dużych po dwa - przyznaje wiceminister Król.
"Dziennik Gazeta Prawna" podkreśla, że szczyt piramidy zorganizować będzie chyba najłatwiej, bo tych placówek będzie najmniej. Ale im niżej będziemy schodzić, tym większe napotkamy trudności, bo i ośrodków będzie potrzeba więcej, i personelu. - Czy nie obawiacie się problemów z tym związanych? - pyta "Dziennik Gazeta Prawna".
- Rzeczywiście najwięcej ludzi potrzeba będzie na pierwszych dwóch szczeblach, szczególnie na drugim, bo prawdopodobnie tam będzie się kończyć 90 proc. interwencji. Tego rodzaju ośrodek działa od kilku miesięcy w Warszawie na Bielanach – to jest dokładnie ten model, który chcemy zbudować. Na jego przykładzie można prześledzić, kiedy ma miejsce kontakt z psychiatrą oraz ile spraw można załatwić na etapie przyjmowania zgłoszenia i właściwej kwalifikacji danego przypadku - wyjaśnia Zbigniew Król.
Przeczytaj także: "Punktologia stosowana", "Jeden psychiatra dziecięcy na 25 tys. Polaków" i "Coraz więcej dzieci podejmuje próby samobójcze".
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.