Donacja to akt dojrzałości społecznej

Udostępnij:
O zmianie w mentalności społecznej do donacji ciał na cele naukowo-dydaktyczne oraz o problemach w kształceniu w razie niedoboru zwłok mówi dr Jarosław Zawiliński z Katedry Anatomii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.
Czy zmienia się podejście ludzi do przekazywania ciała na cele naukowe?

Tak i to bardzo. Po kampanii społecznej prof. Jerzego Gieleckiego z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie oraz Bogdana Ciszka z Uniwersytetu Warszawskiego ludzie zaczynają dojrzewać społecznie. Bo akt oddania ciała po śmierci na cele naukowe i dydaktyczne jest wyrazem takiej dojrzałości. Jeszcze kilka lat temu katedry anatomii miały olbrzymi problem ze zwłokami, których brakowało, co powodowało wtedy potrzebę bazowania na atlasach, rycinach i programach multimedialnych. Wtedy decyzją prokuratora generalnego przekazywane nam były zwłoki nn. I były to ciała ludzi w młodym lub średnim wieku.

Nauka anatomii była trudniejsza.

Zgadza się. Obecnie mamy rocznie 8-10 donacji w naszej katedrze. Jeśli wziąć pod uwagę liczbę uniwersytetów medycznych w kraju to okaże się, że całkiem spora grupa ludzi decyduje się na taki krok. To wystarcza. Zwłoki wykorzystywane są przez okres 3-5 lat, potem następuje ich pochówek w katakumbach uniwersyteckich z zachowaniem imienia i nazwiska. Każda uczelnia medyczna ma miejsce pochówku donatorów.

Z jakich pobudek ludzie oddają swoje ciała nauce?

Szlachetnych i mniej szlachetnych. Część osób chce w ten sposób mieć swój wkład w kształcenie przyszłych lekarzy, część osób jest w głębokim konflikcie z rodziną i upewnia się, że nawet po śmierci nie będzie spoczywać w tym samym grobowcu. Niektórzy, szczególnie ludzie starsi pytają o korzyści finansowe, ale uczelnia nic za oddanie ciała nie płaci, podobnie jak donator. Uczelnia ponosi koszty sfinansowania umowy notarialnej oraz późniejszego pochówku. Akt woli odbywa się w obecności notariusza.

Czy częściej na ten krok decydują się ludzie starsi, czy młodsi?

Różnie. Miałem także telefony od ludzi młodych, których czas życia jeszcze jest długi, o taką możliwość pytają ludzie starsi. Każde ciało może być wykorzystane naukowo, choć na pewno przy nauce mięśni lepiej, aby ciało było młodsze, bo z wiekiem następuje ich zanik. W razie choroby nowotworowej, która bardzo niszczy narządy wewnętrzne nie można z nich skorzystać, ale zawsze pozostaje głowa, szyja, kończyny. Zwłoki są formalizowane, niektóre uczelnie przygotowują specjalne preparaty mające na celu zapobieganie ich rozkładowi. Nawet te zwłoki, które rozpreparowujemy dla celów dydaktycznych potem przy pochówku są deponowane do jednej urny. Czasem rodzina prosi o serce, czy mózg, aby pochować we wspólnym grobowcu, bo choć szanuje wolę zmarłego chce mieć jego część w swoim grobie.

Jak Państwo uczycie studentów podchodzenia do zwłok?

Z wielkim szacunkiem. Przede wszystkim student, a potem lekarz powinien mieć szacunek do człowieka decydując się na takie studia i taki zawód. Dobrze by był choć odrobinę Samarytaninem. Lekarz, a wcześniej student nie może się bać śmierci i traktować jej w sposób metafizyczny. Jest to część naszego cyklu życiowego, choć przykro, że ostatnia.

Pan uczy anatomii, czy oddałby Pan swoje ciało nauce?

Mówię, że jestem jeszcze za młody na takie decyzje. Na pewno taka decyzja wymaga przełamania bariery wstydu, bo przecież osoba decydująca się na taki krok ma świadomość, że jej ciało będzie oglądane przez wiele osób. Ja wychowałem wiele pokoleń studentów i ta świadomość na pewno by mi ciążyła. Z drugiej strony najlepsza nauka jest zawsze przez przykład, stąd wszystko jeszcze przede mną.

Czy idea donacji jest obecnie propagowana?

Tak. W Krakowie chcemy postawić obelisk ku czci donatorów. Pieniądze na ten cel zbieramy z datków społecznych. Można wpłacać dowolną kwotę na konto Bank Pekao SA 89124047221111000048558507 z numerem zlecenia 2000453.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.