Wojciech Surdziel/Agencja Wyborcza.pl

Dwa lata ministra zdrowia – ocena Krzysztofa Bukiela

Udostępnij:
26 sierpnia 2020 r. Adam Niedzielski został ministrem zdrowia – w „Menedżerze Zdrowia” publikujemy opinię przewodniczącego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy dr. Krzysztofa Bukiela na temat tego czasu kierowania resortem. Jest krytycznie, ale związkowiec też chwali.
Komentarz przewodniczącego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy dr. Krzysztofa Bukiela:
Oceniając działania któregokolwiek ministra, trzeba pamiętać, że nie realizuje on własnych pomysłów, ale program rządu. Ten, kto obejmuje ministerialną tekę, zgadza się, że będzie robił to, co mu będą kazać. Dlatego analizując większość działań ministra zdrowia Adama Niedzielskiego, będę osądzał – de facto – bardziej rząd niż samego ministra.

Odnosi się to z pewnością do „reformowania” lecznictwa. Miało ono na celu wprowadzenie jeszcze bardziej (niż dotychczas) ręcznego i centralnego sterowania publiczną ochroną zdrowia i niemal wszystkimi jej podmiotami. Jest to zgodne z programem rządu, według którego podmioty lecznicze powinny działać „dla misji”, nie „dla zysku”, nie powinny być prywatne (jeśli mają udzielać świadczeń refundowanych), nie powinny konkurować z sobą, ale współpracować zgodnie z tym, co zaplanuje i zarządzi rząd.

Rządzącym taki model bardzo odpowiada, bo sprawia on wrażenie, że bez pomocy rządu zabrakłoby pieniędzy na leczenie Polaków, a szpitale i inne placówki nie dałyby sobie rady. Stąd te częste fotografie ministra zdrowia z „czekami” przeznaczonymi na zakup sprzętu, remont lub rozbudowę takiego czy innego szpitala. Temu samemu służą różne „fundusze”, „programy” i inne inicjatywy, polegające na przekazywaniu publicznych pieniędzy na cele związane z lecznictwem. Rządzący chcą powiedzieć: Patrzcie, jacy jesteśmy dobrzy, jak dbamy o wasze zdrowie.

W istocie jest to nieudolne i doraźne łatanie dziur, które powstały tylko dlatego, że politycy nie byli w stanie (nie chcieli?) stworzyć sprawnego systemu publicznej ochrony zdrowia.

Podobny – propagandowy – charakter ma ustawa przewidująca wzrost nakładów publicznych na ochronę zdrowia do 7 proc. PKB. Owe 7 proc. nigdy nie zostanie osiągnięte (jeżeli PKB będzie rosło), a cały proces rozłożony jest na tyle lat, że przez kilka kadencji można się tym chwalić. Poza tym pojęciem „nakłady na publiczną ochronę zdrowia” można tak manipulować, że nikt do końca nie wie, co się na nie składa i ile naprawdę wynoszą. Nie oznacza to, że decyzja o wzroście nakładów jest zła. Jeśli już taki system (centralistyczny i etatystyczny) mamy, to lepiej, że ona jest, niż gdyby jej nie było. Problem niedofinansowania lecznictwa można by jednak rozwiązać również inaczej i – na pewno – skuteczniej.

Podobnie jest z ustawą o płacach minimalnych w ochronie zdrowia, którą minister Niedzielski poprawiał. Z pewnością – w obecnym ustroju publicznej ochrony zdrowia stanowi ona postęp, jeśli chodzi o ochronę wynagrodzeń pracowników medycznych, zwłaszcza najmniej zarabiających.

W odniesieniu do lekarzy poprawki ministra Niedzielskiego przyniosły obniżenie ich faktycznej pensji minimalnej w relacji do średniej krajowej w stosunku do roku 2018, co jest zgodne z programem rządu – spłaszczenia płac w ochronie zdrowia. Według rządu bowiem niskie płace „niższego” personelu wynikały z tego, że to lekarze (i po części pielęgniarki) przejadali wszystkie środki.

Te działania „reformatorskie”, które podjął minister Niedzielski, realizując program rządu, nie spowodują – moim zdaniem – poprawy funkcjonowania publicznej ochrony zdrowia, bo system etatystyczny, centralnie zarządzany jest – jak wskazują liczne doświadczenia – nieefektywny, nieelastyczny i nie potrafi odpowiadać na społeczne potrzeby.

Nie przeczy to faktowi, że tu i ówdzie jakieś pozytywne elementy się pojawią, jak na przykład wyżej wymienione ustawy o nakładach czy pensji minimalnej.

Ostatnie dwa lata to również trudny okres, w którym ogłoszono pandemię COVID-19. Wiele osób krytykuje ministra Niedzielskiego, że nie stanął na wysokości zadania w walce z wirusem. Moim zdaniem minister, który nie jest lekarzem i nie ma prawie wcale doświadczenia z ochroną zdrowia, przyjął najbardziej racjonalną (z jego punktu widzenia) strategię, to jest robienie mniej więcej tego samego, co robiono w większości krajów.

Moim osobistym zdaniem (proszę nie łączyć tego ze stanowiskiem OZZL) minister popełnił wielki błąd, zamrażając działanie ochrony zdrowia na długi czas i nadmiernie strasząc wirusem zarówno pacjentów, jak i personel medyczny. Niewątpliwym tego skutkiem jest wielka liczba tzw. nadmiarowych zgonów z tego okresu. Inna sprawa, że mało kto, jeżeli w ogóle ktoś, przy ogólnoświatowej presji zdobyłby się na niewprowadzanie takich rygorów.

Skoro zasadnicze działania ministra Niedzielskiego były – de facto realizacją programu lub stanowiska rządu, to czy w ogóle można oceniać działania samego ministra?

Można – w tych kilku aspektach, w których miał zupełną swobodę, np. w relacjach między nim a środowiskami medycznymi, związkami zawodowymi, w tym OZZL. I tutaj działania ministra Niedzielskiego oceniam źle. Nasze (OZZL–owskie) doświadczenia są bardzo nieprzyjemne. Minister przyjął postawę osoby nieomylnej, niezwykle wrażliwej na jakiekolwiek uwagi krytyczne, obrażającej się, a przy tym niewiarygodnej. Nie potrafił zdobyć się nawet na taki „geścik” dobrej woli, jak zwiększenie wskaźnika pensji minimalnej dla lekarzy z 1,45 (ustalonej przez Zespół Trójstronny bez udziału lekarzy) do 1,5, co obiecywał na spotkaniu w grudniu 2021 roku przedstawicielom OZZL. Zupełnie zlekceważył też wiele wystąpień OZZL i naszych kompromisowych propozycji płacowych. Ostatnio zignorował nasze wezwanie do podjęcia działań na rzecz realizacji zapowiedzi przedstawionej przez prezesa PiS – aby stworzyć takie warunki płacowe dla lekarzy zatrudnionych w publicznej ochronie zdrowia, żeby nie musieli oni dorabiać w innych miejscach i pracowali na wyłączność w placówkach publicznych.

Na koniec trzeba wspomnieć o niewątpliwie pozytywnym ruchu ministra Niedzielskiego (ale czy to jego osobista decyzja?), czyli wprowadzeniu refundacji leku na SMA (Zolgensma). To jest właściwe miejsce na interwencję państwa: finansowanie terapii, na którą praktycznie nikogo samodzielnie nie byłoby stać, a daje przełomowe efekty. Jeżeli minister Niedzielski będzie kiedyś dobrze wspominany, to tylko z tego powodu. Takimi problemami państwo powinno się zajmować zamiast organizowaniem pracy szpitali, finansowaniem powszechnie dostępnych porad lekarskich lub prostych zabiegów albo refundacją tanich leków.

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.